- I co? - spytałem z nadzieją
- Nic - wzruszył ramionami - Paula mówi, że Ana ma depresje, jak byłem u nich to oglądała jakieś romansidła i płakała, a Paula mówi, że nigdy wcześniej jej się to nie zdarzało, do tego strasznie schudła, zemdlała nam w kuchni, a potem poleciała do łazienki zwrócić to co udało jej się zjeść. Za tydzień ma umówią wizytę u lekarza. Mario, coś ty narobił - złapał się za głowę i usiadł na krześle. - Masz szczęście, że powstrzymuje Paule od przyjścia tutaj, bobyś nie żył.
- Może ją przyślij - zaproponowałem, spuszczając głowę
- Przestań - poklepał mnie po plecach
~`*~`
Od miesiąca czuje się strasznie, praktycznie jestem uziemiona w domu, oczywiście straciłam przez to pracę. Przed tygodniem przyjechał wuj Antoni, kiedy mnie zobaczył zaczął lamentować i szykować bejsbola na Mario, jakoś udało mi się go powstrzymać. Jutro mam wizytę u lekarza, ale już dzisiaj chciała sprawdzić swoje obawy, poszłam więc do apteki, nie ja nie poszłam, ja wyślizgnęłam się niezauważona z domu. Gdy wróciłam zamknęłam się w łazience. Te cholerne 3 minuty... Siedziałam na wannie i tupałam nogą tracąc cierpliwość, czas minął spojrzałam na mały prostokącik.
Byłam w szoku, dwie małe kreski, sprawiły, że słowa "Nie chcę mieć z nim nic wspólnego" odeszły w niepamięć. Los chciał, żebym jednak miała z nim coś wspólnego...dziecko.
Położyłam się na łóżku i myślałam, co teraz ze mną będzie. Czy powiedzieć mu, że będzie ojcem? Chciałam to zrobić, ale coś mnie powstrzymywało, przespałam cały dzień, wieczorem zeszłam na dół, aby zjeść kolacje, chcąc nie chcąc muszę jeść dla dziecka. Męczyłam się niemiłosiernie z jedzeniem, ale jakoś poszło, Paula patrzyła na mnie z politowaniem, nie cierpiałam tego wzroku. Dobrze wiem, że chce być teraz z Marco, ale nie ta uparta chce mnie pilnować, jestem duża nic mi nie będzie.
- Idź do niego - powiedziałam
- Zostanę z tobą - upierała się
- Idź, ja i tak zaraz idę spać, obiecuje nic mi nie będzie, jak już zadzwonię, obiecuje - uśmiechnęłam się
- No dobrze, ale zadzwonię do Antoniego, żeby szybciej przyjechał - powiedziała wstając, a ja przekręciłam oczami.
Rano pierwszy raz od dawna ubrałam się jak człowiek i umalowałam, położyłam sobie laptopa na kolana i czytałam, co robić, aby dziecko było zdrowe. Przypadkowo, czy też nie weszłam na portal plotkarski.
"Mario Goetze wrócił do Kate!"
Ten właśnie tytuł zaważył na tym iż Mario nie dowie się, że jest ojcem. Patrzyłam na jego zdjęcia, uśmiechnięty kroczył przez ulicę z tą cała Kate. Jeśli jest szczęśliwy teraz ja nie będę tego psuła.
- Co jest słońce - przytuliła się do mnie Vico
- Wyprostowałaś włosy? - spojrzałam na nią
- No dla ciebie - uśmiechnęła się - Zbieraj się jedziemy do lekarza i żadnego nie - pociągła mnie za rękę. Wizyta trwała godzinę, na koniec kazałam wyjść przyjaciółką, lekarz wtedy potwierdził mój stan i zapisał witaminy, wyszłam z gabinetu, a one wlepiły we mnie pytające spojrzenie.
- Nie tutaj - powiedziałam tylko i skierowałam się w stronę wyjścia, kiedy doszliśmy do domu siedział tam wuj Antoni...cóż on też musi wiedzieć.
- I co jest? - spytał wuj
- Nie chciała nam powiedzieć - skwitowała Paula
- Poczekajcie tu zaraz wracam - powiedziałam i poszłam do pokoju po test, rzuciłam go na stół
Muzyka
- Nie, nie, nie, nie, nie - powiedział wuj kręcąc głową
- Że z Mario? - spojrzała Vico
- Nie sama ze sobą - przekręciłam oczami
- Marianno! Ale dzisiaj przyjeżdżają twoi rodzice, oni nas zabiją, twoja matka mnie udusi - zaczął lamentować wuj, a ja siedziała spokojnie - Może nie jest za późno! Zamówię samolot do Kambodży, albo do RPA, tam nas nie znajdą - myślał głośno wuj
- Lepiej do Hanalulu - skwitował Kuba stojąc w drzwiach
- Słyszałeś? - westchnęłam
- Tak - powiedział podchodząc do mnie i przytulając - Pomożemy ci - uśmiechnął się
- Dzięki - wyszeptałam, zaraz się wyprostowałam i spojrzałam na wszystkich zebranych - On nie ma się dowiedzieć - zastrzegłam, a wszystkim zrzedły miny
- Ale... - zaczął Kuba
- Nie Kuba, żadne ale... Jeśli mu powiecie, ja wyjadę w bliżej nieokreślone miejsce i mnie już nie zobaczycie - zagroziłam
Później przyjechali rodzice, zaczęło się niewinnie, wspólny obiad zwiedzanie Dortmundu, aż wreszcie powiedzenie prawdy, miny ojca do końca życia nie zapomnę. Paula siedziała w kącie nie wiedząc, co zrobić.
- Paula dlaczego jej nie pilnowałaś - zawył jej ojciec, spojrzałam na niego złowrogo
- Przecież to nie jej wina, tylko moja - dostosowałam się do jego tanu głosu, moi rodzice siedzieli na kanapie nic nie mówiąc, aż wreszcie tata przemówił.
- Marianno, zaufaliśmy ci, a ty... - zrobił przerwę i nie dokończył
- Przepraszam - załkałam
- Pakuj się jedziesz z nami do Polski - oznajmił i wyszedł, usiadłam obok Pauli i schowałam twarz w dłoniach.
- Ana... - powiedziała niepewnie Paula
- Spokojnie, poradzę sobie ty zostań masz dla kogo - ucałowałam ją - Vico pilnuj jej, żeby nie popełniła tego błędu, co ja... - uściskałam ją i poszłam się spakować, pa Dortmund, witaj Polsko.
Z każdym miesiącem mój brzuszek stawał się większy, rodzice truli mi ile im fabryka dała, wiem, że chcieli dobrze, ale powoli tego nie wytrzymywałam. Czasem ratowała mnie Paula, Kuba z Agatą i Oliwią, czy Vico z Pedro. Myślałam, co będzie ze mną i małym... tak minęło już tyle miesięcy, że wiem jaka to płeć. Leżałam na kanapie oglądając losowo wybrany mecz, akurat leciała liga holenderska, aż zadzwonił mój telefon.
-` Halo
-` ANAAAAAAAA - wykrzyczał Kevin do słuchawki, spojrzałam na numer, przecież wyświetla mi się numer wujka Antoniego
-` Hej - uśmiechnęłam się sama do siebie, brakuje mi go
-` Dlaczego tak znikałaś! Minęło już pół roku z haczykiem, a ty nie dajesz znaku życia, porzuciłaś mnie - zapytał rozżalony
-` Przepraszam musiałam
-` Przyjeżdżaj wezmę cię pod swój dach, wywalimy Santane i łóżko będzie twoje!
-` Nie mogę przyjechać - zarzekałam się
-` Ana?
-` Tak
-` Numer domu 46? - zapytał, a ja zrobiłam wielkie oczy
-` Ale kogo? - udawałam głupią, choć doskonale wiedziałam, że chodzi mu o mój adres
-` Twój!
-` Skąd ty to... - w tym momencie usłyszałam krzyk wujka po drugiej stronie
-` A no ukradłem Antoniemu telefon, bo ode mnie nie odbierasz, a teraz tak przypadkiem mu szafę rozwaliłem i ułożyłem wykładzinę z jego kartek, a tam znalazłem twój adres, więc spodziewaj się nas jutro - oznajmił i się rozłączył, jaka była moja panika po jego ostatnim zdaniu, on tu przyjedzie, przepraszam czy on powiedział NAS?! W sensie kto jeszcze?! Postanowiłam spać u koleżanki, nie pokaże im się przecież w takim stanie, ktokolwiek przyjedzie. Gosia mieszkała trzy domy dalej więc będę miała widok na wszystko, rano zgodnie z zapowiedzią przed moim domem zawitał samochód, wysiadł z niego Kevin i Mitchell. Stałam w oknie i patrzyłam jak stoją u moich drzwi, niestety najpierw robię potem myślę, odsłoniłam firanę i przypatrywałam się im, nie zdając sobie sprawy, że z moim brzuchem tak szybko się nie schowam i na moje nieszczęście zauważyli mnie, Gosia poszła im otworzyć drzwi.
- Aaaa...Aana? - zająknął się Kevin widząc mnie, na ich widok wybuchłam płaczem, ah te hormony. Mitchell podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Cii wszystko będzie dobrze - wyszeptał mi gdzieś we włosy
- Ta jasne - powiedziałam bez przekonania
- Że tu jest dzidzia? - zapytał tępo Kevin, a ja w odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego, tak bardzo brakowało mi tego debila.
Trzeba powiedzieć, że od pierwszej wizyty Kevina z Mitchellem w Polsce, to oni byli najczęstszymi gośćmi u mnie, Kevin był tak zafascynowany wielkością brzucha, że kład się obok mnie i rysował na nich obrazki, powiedział, że od małego będzie go uczyć wszystkiego więc po ich wizycie miałam na brzuchy rozrysowane wszystkie możliwe schematy. Przyszedł czas porodu, męczyłam się sześc godzin, aż mały Kuba, zechciał zawitać na świecie. Byłam prze szczęśliwa, mały był śliczny i co najważniejsze zdrowy.
- Ana myślisz, że Marco pożyczy mi Paule na dziewięć miesięcy, żeby mi takiego skonstruowała? - spojrzał się na mnie z nadzieją, a ja parsknęłam
- Obawiam się, że nie - zaśmiałam się
- A może ty się skusisz? - usiadł obok mnie i przyglądał się maleństwu
- Niee, niee jeden mi wystarczy - zaparłam się
- A może jednak? - poruszył brwiami, a ja rzuciłam go poduszką
- Kuba kim będziesz? Bramkarzem, obrońcą, napastnikiem, a może pomocnikiem? - spojrzał na małego
- Ja jestem pomocnikiem, więc mój przyszły chrześniak też będzie - powiedział Kuba wchodząc na salę
- Nie wiadomo czy twój chrześniak, zawsze Ana może zmienić na lepszy model - wypiął pierś
- Że na kogo? - spojrzał na niego
- Na mnie - wyszczerzył się - A może zrobimy tak, że będzie paru ojców chrzestnych, no wiesz jak na ślubie są druhny to tak na chrzcinach będą tatuśkowie chrzestni - zaproponował, a ja się zaśmiałam
- Wy już dajcie jej spokój - weszła na salę Agata - Ale już precz, muszę z nią porozmawiać - wygoniła ich i usiadła naprzeciwko mnie - Zdecydowałaś się? - spojrzała na mnie
- Tak - odpowiedziałam pewnie i spojrzałam na małego Kubę
_______________________________________________________________________________________________
Tak wiem, z lekka przy nudnawy, przepraszam.
Byłam w szoku, dwie małe kreski, sprawiły, że słowa "Nie chcę mieć z nim nic wspólnego" odeszły w niepamięć. Los chciał, żebym jednak miała z nim coś wspólnego...dziecko.
Położyłam się na łóżku i myślałam, co teraz ze mną będzie. Czy powiedzieć mu, że będzie ojcem? Chciałam to zrobić, ale coś mnie powstrzymywało, przespałam cały dzień, wieczorem zeszłam na dół, aby zjeść kolacje, chcąc nie chcąc muszę jeść dla dziecka. Męczyłam się niemiłosiernie z jedzeniem, ale jakoś poszło, Paula patrzyła na mnie z politowaniem, nie cierpiałam tego wzroku. Dobrze wiem, że chce być teraz z Marco, ale nie ta uparta chce mnie pilnować, jestem duża nic mi nie będzie.
- Idź do niego - powiedziałam
- Zostanę z tobą - upierała się
- Idź, ja i tak zaraz idę spać, obiecuje nic mi nie będzie, jak już zadzwonię, obiecuje - uśmiechnęłam się
- No dobrze, ale zadzwonię do Antoniego, żeby szybciej przyjechał - powiedziała wstając, a ja przekręciłam oczami.
Rano pierwszy raz od dawna ubrałam się jak człowiek i umalowałam, położyłam sobie laptopa na kolana i czytałam, co robić, aby dziecko było zdrowe. Przypadkowo, czy też nie weszłam na portal plotkarski.
"Mario Goetze wrócił do Kate!"
Ten właśnie tytuł zaważył na tym iż Mario nie dowie się, że jest ojcem. Patrzyłam na jego zdjęcia, uśmiechnięty kroczył przez ulicę z tą cała Kate. Jeśli jest szczęśliwy teraz ja nie będę tego psuła.
- Co jest słońce - przytuliła się do mnie Vico
- Wyprostowałaś włosy? - spojrzałam na nią
- No dla ciebie - uśmiechnęła się - Zbieraj się jedziemy do lekarza i żadnego nie - pociągła mnie za rękę. Wizyta trwała godzinę, na koniec kazałam wyjść przyjaciółką, lekarz wtedy potwierdził mój stan i zapisał witaminy, wyszłam z gabinetu, a one wlepiły we mnie pytające spojrzenie.
- Nie tutaj - powiedziałam tylko i skierowałam się w stronę wyjścia, kiedy doszliśmy do domu siedział tam wuj Antoni...cóż on też musi wiedzieć.
- I co jest? - spytał wuj
- Nie chciała nam powiedzieć - skwitowała Paula
- Poczekajcie tu zaraz wracam - powiedziałam i poszłam do pokoju po test, rzuciłam go na stół
Muzyka
- Nie, nie, nie, nie, nie - powiedział wuj kręcąc głową
- Że z Mario? - spojrzała Vico
- Nie sama ze sobą - przekręciłam oczami
- Marianno! Ale dzisiaj przyjeżdżają twoi rodzice, oni nas zabiją, twoja matka mnie udusi - zaczął lamentować wuj, a ja siedziała spokojnie - Może nie jest za późno! Zamówię samolot do Kambodży, albo do RPA, tam nas nie znajdą - myślał głośno wuj
- Lepiej do Hanalulu - skwitował Kuba stojąc w drzwiach
- Słyszałeś? - westchnęłam
- Tak - powiedział podchodząc do mnie i przytulając - Pomożemy ci - uśmiechnął się
- Dzięki - wyszeptałam, zaraz się wyprostowałam i spojrzałam na wszystkich zebranych - On nie ma się dowiedzieć - zastrzegłam, a wszystkim zrzedły miny
- Ale... - zaczął Kuba
- Nie Kuba, żadne ale... Jeśli mu powiecie, ja wyjadę w bliżej nieokreślone miejsce i mnie już nie zobaczycie - zagroziłam
Później przyjechali rodzice, zaczęło się niewinnie, wspólny obiad zwiedzanie Dortmundu, aż wreszcie powiedzenie prawdy, miny ojca do końca życia nie zapomnę. Paula siedziała w kącie nie wiedząc, co zrobić.
- Paula dlaczego jej nie pilnowałaś - zawył jej ojciec, spojrzałam na niego złowrogo
- Przecież to nie jej wina, tylko moja - dostosowałam się do jego tanu głosu, moi rodzice siedzieli na kanapie nic nie mówiąc, aż wreszcie tata przemówił.
- Marianno, zaufaliśmy ci, a ty... - zrobił przerwę i nie dokończył
- Przepraszam - załkałam
- Pakuj się jedziesz z nami do Polski - oznajmił i wyszedł, usiadłam obok Pauli i schowałam twarz w dłoniach.
- Ana... - powiedziała niepewnie Paula
- Spokojnie, poradzę sobie ty zostań masz dla kogo - ucałowałam ją - Vico pilnuj jej, żeby nie popełniła tego błędu, co ja... - uściskałam ją i poszłam się spakować, pa Dortmund, witaj Polsko.
Z każdym miesiącem mój brzuszek stawał się większy, rodzice truli mi ile im fabryka dała, wiem, że chcieli dobrze, ale powoli tego nie wytrzymywałam. Czasem ratowała mnie Paula, Kuba z Agatą i Oliwią, czy Vico z Pedro. Myślałam, co będzie ze mną i małym... tak minęło już tyle miesięcy, że wiem jaka to płeć. Leżałam na kanapie oglądając losowo wybrany mecz, akurat leciała liga holenderska, aż zadzwonił mój telefon.
-` Halo
-` ANAAAAAAAA - wykrzyczał Kevin do słuchawki, spojrzałam na numer, przecież wyświetla mi się numer wujka Antoniego
-` Hej - uśmiechnęłam się sama do siebie, brakuje mi go
-` Dlaczego tak znikałaś! Minęło już pół roku z haczykiem, a ty nie dajesz znaku życia, porzuciłaś mnie - zapytał rozżalony
-` Przepraszam musiałam
-` Przyjeżdżaj wezmę cię pod swój dach, wywalimy Santane i łóżko będzie twoje!
-` Nie mogę przyjechać - zarzekałam się
-` Ana?
-` Tak
-` Numer domu 46? - zapytał, a ja zrobiłam wielkie oczy
-` Ale kogo? - udawałam głupią, choć doskonale wiedziałam, że chodzi mu o mój adres
-` Twój!
-` Skąd ty to... - w tym momencie usłyszałam krzyk wujka po drugiej stronie
-` A no ukradłem Antoniemu telefon, bo ode mnie nie odbierasz, a teraz tak przypadkiem mu szafę rozwaliłem i ułożyłem wykładzinę z jego kartek, a tam znalazłem twój adres, więc spodziewaj się nas jutro - oznajmił i się rozłączył, jaka była moja panika po jego ostatnim zdaniu, on tu przyjedzie, przepraszam czy on powiedział NAS?! W sensie kto jeszcze?! Postanowiłam spać u koleżanki, nie pokaże im się przecież w takim stanie, ktokolwiek przyjedzie. Gosia mieszkała trzy domy dalej więc będę miała widok na wszystko, rano zgodnie z zapowiedzią przed moim domem zawitał samochód, wysiadł z niego Kevin i Mitchell. Stałam w oknie i patrzyłam jak stoją u moich drzwi, niestety najpierw robię potem myślę, odsłoniłam firanę i przypatrywałam się im, nie zdając sobie sprawy, że z moim brzuchem tak szybko się nie schowam i na moje nieszczęście zauważyli mnie, Gosia poszła im otworzyć drzwi.
- Aaaa...Aana? - zająknął się Kevin widząc mnie, na ich widok wybuchłam płaczem, ah te hormony. Mitchell podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Cii wszystko będzie dobrze - wyszeptał mi gdzieś we włosy
- Ta jasne - powiedziałam bez przekonania
- Że tu jest dzidzia? - zapytał tępo Kevin, a ja w odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego, tak bardzo brakowało mi tego debila.
Trzeba powiedzieć, że od pierwszej wizyty Kevina z Mitchellem w Polsce, to oni byli najczęstszymi gośćmi u mnie, Kevin był tak zafascynowany wielkością brzucha, że kład się obok mnie i rysował na nich obrazki, powiedział, że od małego będzie go uczyć wszystkiego więc po ich wizycie miałam na brzuchy rozrysowane wszystkie możliwe schematy. Przyszedł czas porodu, męczyłam się sześc godzin, aż mały Kuba, zechciał zawitać na świecie. Byłam prze szczęśliwa, mały był śliczny i co najważniejsze zdrowy.
- Obawiam się, że nie - zaśmiałam się
- A może ty się skusisz? - usiadł obok mnie i przyglądał się maleństwu
- Niee, niee jeden mi wystarczy - zaparłam się
- A może jednak? - poruszył brwiami, a ja rzuciłam go poduszką
- Kuba kim będziesz? Bramkarzem, obrońcą, napastnikiem, a może pomocnikiem? - spojrzał na małego
- Ja jestem pomocnikiem, więc mój przyszły chrześniak też będzie - powiedział Kuba wchodząc na salę
- Nie wiadomo czy twój chrześniak, zawsze Ana może zmienić na lepszy model - wypiął pierś
- Że na kogo? - spojrzał na niego
- Na mnie - wyszczerzył się - A może zrobimy tak, że będzie paru ojców chrzestnych, no wiesz jak na ślubie są druhny to tak na chrzcinach będą tatuśkowie chrzestni - zaproponował, a ja się zaśmiałam
- Wy już dajcie jej spokój - weszła na salę Agata - Ale już precz, muszę z nią porozmawiać - wygoniła ich i usiadła naprzeciwko mnie - Zdecydowałaś się? - spojrzała na mnie
- Tak - odpowiedziałam pewnie i spojrzałam na małego Kubę
_______________________________________________________________________________________________
Tak wiem, z lekka przy nudnawy, przepraszam.
Jest cudowny ;3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że Ana powie Mario o tym dziecku .
Czekam z niecierpliwością na następny ♥♥
Dodaj jak najszybciej .
Pozdrawiam ;**
Oj jakie to słodkie mały Kuba pszyszedł na świat ale dlaczego Mario nie było tego nie wiem chce żeby był koło niej i Kubusia
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział
pozdrawiam :*
Wcale nie jest nudny! Jest cudowny! I jeszcze ten Kubuś *.*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Mario przejrzy na oczy i odejdzie od tej Kate ;/
Pozdrawiam i zapraszam: http://my-hard-love.blogspot.com/
Ale się pozmieniało jak mnie nie było tutaj...
OdpowiedzUsuńEhh mam nadzieję, że jednak powie Mario całą prawdę.
Nic, wszystkiego dowiemy się w późniejszych rozdziałach :P
Pozdrawiam! :D
http://volvere10.blogspot.com/ Zapraszam na nowy rozdział :)
UsuńNie wierze... :O
OdpowiedzUsuńJakie to słodkie... takie ooo, że aż brak mi słów :*
Mały piłkarzyk, sama słodycz <3
Wcale nie jest nudny, jest wspaniały. Mnie się bardzo podoba :)
Pozdrawiam :*
na co ona sie zdecydowała?! lepiej żeby na powiedzenie wszystkiego Götzemu niż oddanie dziecka do adopcji albo coś podobnego. zaskoczyłaś mnie i pewnie nie tylko mnie tą ciążą. ah Mario, żałuj, że ominęło cię to wspaniałe dziewięć miesięcy. tylko tak mnie zastanawia... czemu skoro jak wnioskuję zależy mu na Anie to jest z tą całą Kate? a może tylko media kreują coś czego tak naprawde nie ma? ;>
OdpowiedzUsuńNudnawy? Coś ty! Brak mi słów. Jest wspaniały. Ciekawa jestem, na co się zdecydowała. Mam nadzieję że powie Mario prawdę. Czekam z niecierpliwością na kolejny. Pozdrawiam. Paulina ;*
OdpowiedzUsuńAle niespodzianka z tym Kubą *__*
OdpowiedzUsuńGenialny <3
Czekam na kolejny ! xd
Jaki nudnawy?!
OdpowiedzUsuńWłaśnie jest zajebisty, bardzo ciekawy! Czekam na kolejny <3
Zapraszam do mnie http://bvbstory.blogspot.com/2013/05/rozdzia-23.html komentarz mile widziany :)
Pozdrawiam!
Jaki nudny ? :) Jest genialny,bombowy ! Czekam na następny !
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :http://nigdyniemyslzemaszzlezycie.blogspot.com/
Rozdział w ogóle nie jest nudny! Wręcz przeciwnie! Jestem bardzo ciekawa na co się zdecydowała!
OdpowiedzUsuńTrzydziesty pierwszy już na moim blogu, zapraszam:
manutdlov.blogspot.com
http://thiswonderfulworld0.blogspot.com/ Zapraszam !;)
OdpowiedzUsuńWcale nie jest nudny !! Jest świetny:)
OdpowiedzUsuńI jescze ten moment z dzidziusiem *.* Słodki :)
Czekam na kolejny i zapraszam do mnie na piąty http://itsyourend.blogspot.com/
Nominowałam cię do Liebster Award ;)
OdpowiedzUsuńPytania są u mnie ;)
Jeśli odpowiesz miło by było gdybyś powiadomiła o tym ;)
nominowałam Cię do Liebster Award, jeśli nie masz ochoty aby wziąć w tym udział po prostu zignoruj mój komentarz.
OdpowiedzUsuńhttp://claudia-gomez-33.blogspot.com/p/liebster-award.html
+ zapraszam na nowy rozdział na te-quiero-para-siempre.blogspot.com pozdrawiam ;>