piątek, 10 maja 2013

11

Dzień koncertu Vico.
- Już dobrze? - spytała Ana, Pauli
- Nie widzisz jak się szczerzy - wtrąciła się Vico
- Vico nie pij za dużo musisz się utrzymać na nogach na scenie - oznajmił wujek wchodząc do jej garderoby kiedy ta sączyła już trzecie piwo
- Jestem głodny! - zawyłem
- Ja też - przytaknęła mi Ana
- Idziemy? - spojrzałem na nią
- Idziemy - wstała z sofy i skierowaliśmy się na korytarz
- Ja też idę! - zawył za nami Kevin, weszliśmy do jakieś restauracji chociaż tak nam się wydawało.
- Co wy tu robicie! - zawył ochroniarz za nami
- Zamawiamy jedzenie? - odpowiedział mu Kevin i dalej pakował jedzenie do buzi
- Proszę wyjść! - dalej ochroniarz stał przy drzwiach
- Ana weź wpakuj krewetki w stanik, ja się jeszcze nie najadłem - szepnąłem do Any
- Posrało cię - uderzyła mnie w ramię i zabijała spojrzeniem, ale ja byłem głodny przechyliłem talerz nad jej dekoltem i zaczęliśmy uciekać ochroniarzowi, któremu cierpliwość się skończyła.
- Aaaaaa ! - piszczeliśmy zgodnie biegnąc przez korytarze, wreszcie wpadliśmy do schowka.
- Ty chyba nie masz zamiaru tego jeść? - spojrzała na mnie Ana
- Jak nie jak tak - sięgnąłem po krewetkę - O nawet sosik jest!
- Pacan - uderzyła się w czoło Ana
- Jak mnie całowałaś mówiłaś coś innego - pokazałem jej język
- CO ZDRADZIŁAŚ MNIE! - zapiał Kevin
- Jak mnie całowałeś nic nie mówiłam - założyła ręce na piersi
- ZŁAMAŁAŚ MI SERCE - lamentował Kevin przytulając się do mopa - To moja nowa miłość Mop,jest niemową - wskazał na mop
- A Mop to nie chłopak? - zapytałem
- Bleeee - odrzucił na bok mopa Kevin
- Ana sprawdź czy tego ochroniarza już nie ma - rozkazałem
- Dlaczego ja? - zawyła
- Bo tak - pokazałem jej język
- To nie argument - założyła ręce na boki
- Cicho mam lornetkę zaraz zobaczę - oznajmił Kevin i otworzył drzwi na oścież po czym patrzył przez dwie rolki papieru.
- I co powiększają? - zaśmiała się Ana
- I to jeszcze jak - zachwycał się Kevin
- Chodźcie wracamy - pociągła nas za rękawy Ana
- Gdzie to? - spytałem kiedy kręciliśmy się w kółko
- Chyba tam - wskazał na drzwi Kevin, niewiele myśląc otworzył je
- Yy to nie jest garderoba Vico - skwitowała Ana
- To w ogóle są dziewczyny? - przechylił głowę w bok
- Tak od 5 lat nazywam się Rose - powiedział piskliwym głosem przypudrowany facet
- Ana ja się boje - schował się za nią Kevin
- Spokojnie już idziemy - objęła go i odeszła
- Miło było - powiedziałem na odchodnym
- Kochanie możesz wpadać częściej - zapiał kolejny upudrowany facet
- Nigdy - szepnąłem sam do siebie
- O fuj! - pisknął Kevin i schował się w ramię Any
- Co znowu? Tym razem kobiety przebrane za facetów - przewróciłem oczami
- Niee - zaśmiała się Ana
- Vico i Pedro się migdalą - skrzywił się Kevin
- Jak dziecko - poklepałem go po ramieniu
- Zazdrościsz, bo to mnie Ana przytula do cyca - pokazał mi język
- Że do czego?! - oburzyła się Ana
- No właśnie Ana nie ma cycków - skwitowałem
- Coś ty powiedział! - grzmiała za mną Ana
- Oj będzie ostro - przytuliła się do Pedro Vico
- Mam cycki - oznajmiła Ana idąc za mną
- Udowodnij pokaż - odwróciłem się do niej z cwaniackim uśmiechem
- Nigdy - burknęła
- Nigdy nie mów nigdy, kochanie - pocałowałem ją w czoło
- Ana, Mitchell przyszedł - oznajmił jej wujek
- Po co on tu? - oburzyłem się
- Przyszedł pomóc - spojrzała na mnie Ana
- Chyba ci ściągać majtki - skwitowałem zły
- Jesteś idiotą - skwitowała i wyszła

Całe dwie godziny musiałem patrzeć jak Mitchell szerzy się do Any, usiadłem wkurzony w garderobie Vico, gdzie już przynieśli alkohol dla zespołu, który zaraz miał się zjawić. Co tam jak dają to bierz, nalałem sobie troszeczkę. Po godzinie wszedł perkusista Vico.
- Napijesz się? - podałem mu szklankę
- Nie powinienem - zarzekał się
- Jeden - spojrzałem na niego, wzruszył ramionami i zaczęło się picie.

- DO JASNEJ CHOLERY KTO UPIŁ PERKUSISTĘ?! - zagrzmiała Vico
- Nie ja - powiedział wystraszony Kevin
- Co się stało? - zapytałem wchodząc na scenę
- Ktoś upił perkusistę- skwitowała Vico - Wiesz coś o tym - dodała patrząc na mnie
- Nie moja wina, że ma słabą głowę - wzruszyłem ramionami
- Człowieku on zasnął na perkusji - zabijała mnie wzrokiem

- A ja raz spałem w łazience u mojej babuni i nikt afery nie robił - wzruszyłem ramionami
- Czy ktoś ogarnia perkusje? - rozejrzała się po ludziach Vico, ale odpowiedziała jej cisza
- Gdzie Ana? - spytałem
- W piwnicy - odpowiedziała mi Paula, powędrowałem tam, zobaczyłem tam Ane grającą na perkusji nawet jej wychodziło. - Ana zbawienie ty moje! - rzuciłem jej się na szyje
- A ci co? - spojrzała na mnie
- Grasz?
- Łał, a ty myślisz? - przedrzeźniała się ze mną
- Ratuj mnie - zawyłem
- Rose chce się z tobą umówić? - zaśmiała się
- Kto? Blee nie - wzdrygnąłem się
- Więc?
- Zagrasz z Vico na koncercie, proszę, proszę, proszę - złożyłem ręce
- A co się stało z perkusistą - spojrzała na mnie
- Poszedł spać - oznajmiłem
- Dobraaaa - wstała i poszła do Vico, na szczęście Ana mnie uratowała i Vico nie chciała mnie już zabić, dowiedziałem się też, że Mitchell musiał jechać do domu, co jeszcze bardziej poprawiło mi humor.
- Patrz ile ludzi przyszło! - zapiałem kiedy przechodziliśmy z Aną przez hol.
- Nie pomagasz - przyspieszyła kroku
- Cykasz się - zaśmiałem się
- Wcale - skrzywiła się
- Choć cię przytulę - wyciągnąłem ręce
- Aż taka zdesperowana nie jestem - pokazała mi język
- Tacy trochę za ciemni jak na Niemców - spojrzałem na tłum
- Wiesz Vico prawie wszystkie piosenki ma po portugalsku, a mój wujek to taki łeb, że wywiesił plakatu tylko po portugalsku, ja nie wiem jakim cudem on utrzymuje tą posadę - oznajmiła, a ja się zaśmiałem.
- Ana choć się przebrac! - zawołała Vico, pobiegły do garderoby, a mi dali do opieki schlanego perkusistę, no nie, dlaczego ja?


~`*~`

Pierwszy raz grałam przed taką publicznością, w ogóle pierwszy raz grałam przed obcymi ludźmi, moje
występy raczej były tylko dla rodziny i to jak miałam 15 lat, ale jednak tego się nie zapomina. Umówiłam się z Mitchellem, że po mnie przyjedzie, bo mieliśmy wyskoczyć na kolacje, ale napisał iż mama do niego przyjechała i nie może jej zostawić, chyba, że chcę ją poznać, nie dziękuje odpuszczę sobie. Wszyscy się zbierali do domów tylko ja czekałam na taxi, bo nie chciała robić problemów.
- Na pewno nie chcesz jechać z nami? - spytała Vico wsiadając do samochodu
- Nie poczekam - odparłam i spojrzałam na telefon, taxi już powinna być.
- Mario jedziesz sam? - zawołała Paula
- Tak - wyszczerzył się
- Weź Ane ze sobą - zawołała radośnie, a ja z całych sił próbowałam jej przekazać, żaby tego nie mówiła, bo jak ten się uczepi to koniec.
- Wsiadasz? - spojrzał na mnie
- Nie dziękuje - spuściłam głowę i wbiłam wzrok w telefon. - Ana ty debilko, wszyscy odjechali, a ty czekasz i marzniesz za cholerną taxi, dlaczego jesteś taka uparta. - mówiłam przez zęby sama do siebie, czekałam piętnaście minut na tą cholerną taxi, a jej dalej nie było. W tym czasie zdążyłam dostać sms od Vico, że na jutro mam się pakować, bo wolne już mam załatwione na wieczór panieński lecimy do Brazylii, oczywiście, że mi to odpowiada! Nagle poczułam jak ktoś nakłada jakiś materiał na moje ramiona, odwróciłam się i...

______________________________________________________________________________________________
W następnym wieczór panieński w Brazylii, no i będą też wątki z kawalerskiego :P
Równolegle pojawił się nowy rozdział na;
http://sweet-y-me.blogspot.com/

9 komentarzy:

  1. Zajebisty jak zawsze! :3
    Czekam na kolejny!
    Zapraszam do mnie ;)
    http://bvbstory.blogspot.com/2013/05/rozdzia-10.html mile widziany komentarz!
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jest błąd, bo nie ten link, ale spokojnie wiem który blog. Odwiedzę jak będę miała chwilę :)

      Usuń
  3. Cuuudowny rozdział! Nie mogę doczekać następnego z wieczorem panieńskim i kawalerskim :D
    Zapraszam na nowy : http://my-hard-love.blogspot.com :*

    OdpowiedzUsuń
  4. oo, ja zawsze chciałam grać na perkusji ale moi rodzice nie chcieli sie zgodzić... a przecież grałabym sobie nad ranem, wszyscy by jeszcze spali to nikomu bym nie przeszkadzała... hahahahahha.
    ja nie moge no! jak można urywać w takim momencie?! :p ale powiedz, że to Götze. *______* no i oczywiście czekam z niecierpliwością na Brazylię i kawalerski. XD

    OdpowiedzUsuń
  5. http://volvere10.blogspot.com/ Nowy rozdział, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmm...coraz bardziej sie rozkrecam i czytam blogi nie tylko o Maćku :) Zapraszam do mnie, pisze o skoczkach http://itsyourend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. informacja na infatuacio.blogspot.com :>

    OdpowiedzUsuń
  8. http://el-temperamento-del-sol-y-del-mar.blogspot.com/ epilog :)

    OdpowiedzUsuń