~`*~`
Pobudka, najgorsze co może być gdy dręczy cię kac. Otworzyłam powoli oczy i zorientowałam się, że nie jest to pokój gościnny w którym miałam spać, na dodatek ktoś wypuszczał ciepłe powietrze w mój kark. Odwróciłam się i zobaczyłam Mario.
- Dzień dobry - powiedział zachrypniętym głosem i wlepił we mnie swój wzrok
- Cześć - powiedziałam niepewnie i zajrzałam pod kołdrę, by sprawdzić swoje przeczucia - O matko jesteśmy nadzy! - wypiszczałam,a ten zatknął mi buzię i zaczął się śmiać. Nie no nie tak miał się zacząć mój "związek" z Mario, o ile może to tak nazwać.
- Spostrzegawcza jesteś nie ma co - pokazał mi język
- Dobra - usiadłam szybko, co skutkowało bólem głowy - Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że ze sobą spaliśmy
- Na ziemi szczególnie - zaśmiał się pokazując porozrzucane ubrania
- Nic się nie stało, byliśmy pijani, to nic nie zmienia nie? - spojrzałam na niego
- Jak nie- oburzył się - Myślałem, że teraz będziemy razem - skwitował rozbrajająco, biłam się sama ze sobą zrywając się do wstania następnie z tego rezygnując, wreszcie zostałam i przytuliłam się do klaty Mario, chowając w niej głowę - To znaczy tak? - zapytał, a ja tylko pokiwałam twierdząco głową.
Na śniadaniu czułam się nie zręcznie, Paula od razu wlepiła we mnie swoje pytające spojrzenie, lecz przez całe śniadanie nie odezwała się ani słowem.
- Więc jesteście razem? - zapytał wreszcie na pewno zniecierpliwiony tą ciszą Reus, Mario wziął ogromnego gryza bułki i pokiwał twierdząco głową
- No to świetnie! - zapiszczała Paula, a ja przymrużyłam oczy, bo kac mnie męczył - Sorry - dodała, gdy tylko zobaczyła moją reakcje, po śniadaniu czas na rozstanie, założyłam ciemne okulary i wyszłam z Mario przed dom gdzie miała czekać taxi.
- Co dzisiaj robisz? - spojrzał na mnie
- Nie mam nic konkretnego w planach, chociaż Vico przylatuje, pewnie streści całą podróż poślubną
- Baby - westchnął, a ja dałam mu kuksańca - Ja dzisiaj wyjdę na imprezę z Marco, taką wiesz męską - wypiął do mnie pierś,a ja się zaśmiałam.
- Dobra, dobra - pokazałam mu język, a ten zaczął mi się przyglądać - Co? - spytałam zniecierpliwiona
- Ale ty masz kaca - skwitował
- Ty też - powiedziałam, zaczął zbliżać swoją twarz do mojej, aż wreszcie złożył na moich ustach pocałunek, kierowca taxi przerwał go nam, odkleiłam się od Mario i pobiegłam do samochodu.
Dopiero, co lepiej się poczułam i wszystko do mnie doszło, wparowała do domu Vico.
- Gdzie Antonio! - powiedziała zdyszana
- Jak zwykle wujka nie ma, przyjedzie za miesiąc może dwa, zależy kiedy moi rodzice, wreszcie wparują z wizytą. A co od niego chciałaś? - spojrzałam na nią
- Zakopać za tą przemowę na ślubie, jak mógł wspomnieć o więzieniu - skrzywiła się
- Cały on - skwitowałam
- A no zapomniałam CZEŚĆ! - zaśmiała się i mnie wyściskała. Po czym zrobiliśmy sobie coś do jedzenia i picia i rozsiedliśmy się na kanapie, w międzyczasie dołączyła do nas Paula, ale tylko na chwilę, bo obiecała popilnować mała Oliwie. Kiedy już zdałyśmy sobie relacje z dni, których się nie widzieliśmy zachciało nam się imprezy, nie liczyło się to, że dopiero wyszłam z kaca, Vico się nie odmawia. Nie mówiąc nic nikomu wyszliśmy na miasto, ubrana w odblaskowe stroje, a co!
Weszliśmy do zatłoczonego klubu, który nam się bardzo spodobał, zaczęliśmy od paru kolejek, ale wszystko z umiarem, nie chciałam jutro iść do pracy z kacem, tak właśnie wreszcie zawitam w pracy. Potem odstawialiśmy dzikie tańce, których nie jestem wstanie opisać, taki damski wieczór też jest dobry, szkoda tylko Pauli, która siedzi teraz z Oliwią. Przez chwilę myśli zakrzątał mi Mario, gdzie jest? Czy bawi się tak dobrze jak my? Aż nie zobaczyłam Kevina, podeszłam się przywitać, jak zwykle uśmiechnięty.
- Z kim jesteś? - próbowałam przekrzyczeć muzykę
- Z Mario i Marco - odpowiedział, zaczęłam rozglądać się po sali, nagle zobaczyłam kogoś podobnego do Mario obściskującego się z jakąś laską, nie to nie może być on. - A gdzie oni są? - zapytałam Kevina
- Marco poszedł po drinki, a Mario... - rozejrzał się - Ooo tam, jego była dziewczyna przyjechała - wskazał na obściskujących się, ręce mi się załamały i wściekła wyszłam z klubu, przechodząc obok niego, nie zauważył mnie był zajęty wpychanie języka do buzi tej laluni. Jaka byłam głupia.
Biegłam przed siebie, słyszałam za sobą Vico. Sorry Vico, ale chce jak najszybciej być w domu, nie zatrzymam się. Wleciałam do domu, rzucałam wszystkim czym popadnie, Vico najwidoczniej poleciała po Paule, przyszyły mnie uspokoić, a ja przeszłam w fazę dół. Zesunęłam się po ścianie i zaczęłam szlochać, dziewczyny nie wiedząc, co zrobić usiadły po obu stronach i mnie przytuliły. Tego potrzebowałam, żadnych "wszystko się ułoży", po prostu, żeby były. Usnęłam na kanapie w salonie. Rano ktoś natarczywie dobijał się do drzwi, owinięta w koc, poszłam otworzyć natrętowi, żeby ludzi nie pobudził.
- Marianna! - wykrzyczał gdy tylko otworzyłam drzwi, ja w odpowiedzi je zamknęłam z powrotem. - To nie tak!
- Mhm, a jak? - powiedziałam łamiącym głosem - Wpadło jej coś do buzi, a ty musiałeś językiem jej to wyjąc? - ironizowałam
- Wybacz mi! - powiedział po chwili ciszy
- Nie chcę cie nigdy więcej widzieć! Masz zniknąć z mojego życia, osiągnąłeś swój cel, więc spierdalaj! - wykrzyczałam i pobiegłam na górę. Choć Paula spotyka się z Marco to nie znaczy, że on musi tu przychodzić, byłam głupia myśląc, że się zmienił. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego!
____________________________________________________________________________________
Kolejny w piątek
- Cześć - powiedziałam niepewnie i zajrzałam pod kołdrę, by sprawdzić swoje przeczucia - O matko jesteśmy nadzy! - wypiszczałam,a ten zatknął mi buzię i zaczął się śmiać. Nie no nie tak miał się zacząć mój "związek" z Mario, o ile może to tak nazwać.
- Spostrzegawcza jesteś nie ma co - pokazał mi język
- Dobra - usiadłam szybko, co skutkowało bólem głowy - Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że ze sobą spaliśmy
- Na ziemi szczególnie - zaśmiał się pokazując porozrzucane ubrania
- Nic się nie stało, byliśmy pijani, to nic nie zmienia nie? - spojrzałam na niego
- Jak nie- oburzył się - Myślałem, że teraz będziemy razem - skwitował rozbrajająco, biłam się sama ze sobą zrywając się do wstania następnie z tego rezygnując, wreszcie zostałam i przytuliłam się do klaty Mario, chowając w niej głowę - To znaczy tak? - zapytał, a ja tylko pokiwałam twierdząco głową.
Na śniadaniu czułam się nie zręcznie, Paula od razu wlepiła we mnie swoje pytające spojrzenie, lecz przez całe śniadanie nie odezwała się ani słowem.
- Więc jesteście razem? - zapytał wreszcie na pewno zniecierpliwiony tą ciszą Reus, Mario wziął ogromnego gryza bułki i pokiwał twierdząco głową
- No to świetnie! - zapiszczała Paula, a ja przymrużyłam oczy, bo kac mnie męczył - Sorry - dodała, gdy tylko zobaczyła moją reakcje, po śniadaniu czas na rozstanie, założyłam ciemne okulary i wyszłam z Mario przed dom gdzie miała czekać taxi.
- Co dzisiaj robisz? - spojrzał na mnie
- Nie mam nic konkretnego w planach, chociaż Vico przylatuje, pewnie streści całą podróż poślubną
- Baby - westchnął, a ja dałam mu kuksańca - Ja dzisiaj wyjdę na imprezę z Marco, taką wiesz męską - wypiął do mnie pierś,a ja się zaśmiałam.
- Dobra, dobra - pokazałam mu język, a ten zaczął mi się przyglądać - Co? - spytałam zniecierpliwiona
- Ale ty masz kaca - skwitował
- Ty też - powiedziałam, zaczął zbliżać swoją twarz do mojej, aż wreszcie złożył na moich ustach pocałunek, kierowca taxi przerwał go nam, odkleiłam się od Mario i pobiegłam do samochodu.
Dopiero, co lepiej się poczułam i wszystko do mnie doszło, wparowała do domu Vico.
- Gdzie Antonio! - powiedziała zdyszana
- Jak zwykle wujka nie ma, przyjedzie za miesiąc może dwa, zależy kiedy moi rodzice, wreszcie wparują z wizytą. A co od niego chciałaś? - spojrzałam na nią
- Zakopać za tą przemowę na ślubie, jak mógł wspomnieć o więzieniu - skrzywiła się
- Cały on - skwitowałam
- A no zapomniałam CZEŚĆ! - zaśmiała się i mnie wyściskała. Po czym zrobiliśmy sobie coś do jedzenia i picia i rozsiedliśmy się na kanapie, w międzyczasie dołączyła do nas Paula, ale tylko na chwilę, bo obiecała popilnować mała Oliwie. Kiedy już zdałyśmy sobie relacje z dni, których się nie widzieliśmy zachciało nam się imprezy, nie liczyło się to, że dopiero wyszłam z kaca, Vico się nie odmawia. Nie mówiąc nic nikomu wyszliśmy na miasto, ubrana w odblaskowe stroje, a co!
Weszliśmy do zatłoczonego klubu, który nam się bardzo spodobał, zaczęliśmy od paru kolejek, ale wszystko z umiarem, nie chciałam jutro iść do pracy z kacem, tak właśnie wreszcie zawitam w pracy. Potem odstawialiśmy dzikie tańce, których nie jestem wstanie opisać, taki damski wieczór też jest dobry, szkoda tylko Pauli, która siedzi teraz z Oliwią. Przez chwilę myśli zakrzątał mi Mario, gdzie jest? Czy bawi się tak dobrze jak my? Aż nie zobaczyłam Kevina, podeszłam się przywitać, jak zwykle uśmiechnięty.
- Z kim jesteś? - próbowałam przekrzyczeć muzykę
- Z Mario i Marco - odpowiedział, zaczęłam rozglądać się po sali, nagle zobaczyłam kogoś podobnego do Mario obściskującego się z jakąś laską, nie to nie może być on. - A gdzie oni są? - zapytałam Kevina
- Marco poszedł po drinki, a Mario... - rozejrzał się - Ooo tam, jego była dziewczyna przyjechała - wskazał na obściskujących się, ręce mi się załamały i wściekła wyszłam z klubu, przechodząc obok niego, nie zauważył mnie był zajęty wpychanie języka do buzi tej laluni. Jaka byłam głupia.
Biegłam przed siebie, słyszałam za sobą Vico. Sorry Vico, ale chce jak najszybciej być w domu, nie zatrzymam się. Wleciałam do domu, rzucałam wszystkim czym popadnie, Vico najwidoczniej poleciała po Paule, przyszyły mnie uspokoić, a ja przeszłam w fazę dół. Zesunęłam się po ścianie i zaczęłam szlochać, dziewczyny nie wiedząc, co zrobić usiadły po obu stronach i mnie przytuliły. Tego potrzebowałam, żadnych "wszystko się ułoży", po prostu, żeby były. Usnęłam na kanapie w salonie. Rano ktoś natarczywie dobijał się do drzwi, owinięta w koc, poszłam otworzyć natrętowi, żeby ludzi nie pobudził.
- Marianna! - wykrzyczał gdy tylko otworzyłam drzwi, ja w odpowiedzi je zamknęłam z powrotem. - To nie tak!
- Mhm, a jak? - powiedziałam łamiącym głosem - Wpadło jej coś do buzi, a ty musiałeś językiem jej to wyjąc? - ironizowałam
- Wybacz mi! - powiedział po chwili ciszy
- Nie chcę cie nigdy więcej widzieć! Masz zniknąć z mojego życia, osiągnąłeś swój cel, więc spierdalaj! - wykrzyczałam i pobiegłam na górę. Choć Paula spotyka się z Marco to nie znaczy, że on musi tu przychodzić, byłam głupia myśląc, że się zmienił. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego!
____________________________________________________________________________________
Kolejny w piątek
Jak Mario mógł to zrobić, biedna Anna
OdpowiedzUsuńTa wpadło jej coś do buzi.... xD jaki Mario
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział http://monikagotze.blogspot.com/2013/05/rozdzia-13.html
Mario zachował się jak zwykły cham ! Żal mi Any . Mam nadzieję jednak , że oni się pogodzą .
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://agaikubastory.blogspot.com/ mile widziany komentarz ;)
Pozdrawiam ciepło ;*
No nie mam słów... jaki palant. Najpierw się o nią stara później ją zdradza... gdzie tu logika :D
OdpowiedzUsuńBiedna Ana, a rozdział jak zwykle świetny :*
Coś krótko byli razem xd ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;P
Szkoda any :/ czekam na nastepny rozdzial
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://marco-reus-sylwia-one-day.blog.pl/2013/05/24/prolog/
o kur.wa o.O Ty powiedz, że Götze ma brata bliźniaka :o
OdpowiedzUsuńno to Mario teraz błysnął. nie rozumiem, odniosłam wrażenie, że chciał być z Aną a tu nagle taka akcja :o
Teraz to mnie Mario wkurzył!
OdpowiedzUsuńRozdział genialny!
Czekam na kolejny <3
Zapraszam do mnie http://bvbstory.blogspot.com/
Nie no wkurzył mnie Mario. Dopiero co się zeszli, a już takie rzeczy robi. Ciekawe jak się wytłumaczy. Ana dobrze robi, też bym nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Czekam na kolejny. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńAh jestem :)
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial, choc szkoda mi Any...w sumie ten koles to palant, a ona powinna go kopnac w tylek!
Pozdrawiam :)