poniedziałek, 24 czerwca 2013

21




- Wiesz, co ja już będę się zbierać - oznajmiałem i skierowałem się do wyjścia.
- No dobrze - powiedziała cicho
- Aaa - okręciłem się na pięcie do niej. - Bym zapomniał, co ty na to, żebyś jutro przyszła z małym na trening? Poznam go z chłopakami i w ogóle. - uśmiechnąłem się.
- Jasne - odwzajemniła uśmiech
- To idę, albo... - przeciągnąłem, a ona spojrzała się na mnie zaciekawiona. - po treningu pojedziemy do mnie, chcę oswoić Kubę z moim domem, w razie jakbym chciał go zabrać kiedyś na noc, albo coś. Albo najlepiej spakuj jutro najpotrzebniejsze rzeczy i razem u mnie śpijcie. Proszę - mówiłem z prędkością światła.
- To ci go podwiozę po treningu - oznajmiła
- Ale, że ja sam z Kubusiem, nie no ty też musisz być wszystko mi pokazać... - spojrzałem się na nią błagalnie
- To do jutra - uśmiechnęła się
- To znaczy tak? - wyszczerzyłem się
- Tak, dobranoc Marian
- Dobranoc Marianna - pocałowałem ją w policzek i poszedłem do domu. Nie powiem, że nie byłem zawiedziony tekstem o przyjaźni, chyba nie może być nic gorszego jak przyjaźń z kimś kogo się kocha, ale myślę, że będzie coś z tego więcej. Zgodziła się u mnie spać z Kubusiem, to już jest wielki plus.

~`*~`

- Hej Ana! Widziałam Mariana wychodzącego od ciebie, więc stwierdziłam, że nie śpisz i przyszłam się przywitać. - wparowała do mojego domu Vico.
- Ciszej - spojrzałam na nią
- To mój przystojniak śpi - zrobiła smutną minę
- Tak, usypaliśmy go z Marianem
- My, oh jak słodko. Szczęśliwa rodzinka - spojrzała na mnie z bananem Vico
- Raczej przyjaciele, którzy mają dziecko - skwitowałam
- Że jeszcze do siebie nie wróciliście?! - oburzyła się
- Nie, zaproponowałam mu przyjaźń - oznajmiłam
- Nie mam na ciebie sił - rzuciła się na kanapę
- A co mam się mu rzucić na szyje? A może "ożeń się ze mną, bo mamy razem dziecko"? Weź przestań - machnęłam ze zrezygnowaniem ręką i usiadłam naprzeciwko niej.
- Jesteście tak samo uparci, oby Kuba nie miał tego po was - westchnęła - Kochacie się, ale nieeee. Trzeba żyć osobno, no bo po co być szczęśliwym i zrobić Kubie rodzeństwo, co nie? - spojrzała na mnie
- Mogę mu dać rodzeństwo z kimś innym - skwitowałam
- Wierzysz w to? - zlustrowała mnie wzrokiem - Mitch lata za tobą, a ty cały czas jesteś oporna na jego urok, niby już, już prawie coś jest między wami, ale nagle pojawia się Mario i interesujesz się tylko nim - wyrzuciła z siebie.
- Nieprawda - założyłam ręce na piersi
- Prawda, więc nie oszukuj wszystkich dokoła, włącznie z sobą i bądź z Marianem! - klasnęła w dłonie
- A ty gdzie masz Pedro? - chciałam zmienić temat
- W Brazylii pacanko - zaśmiała się
- Nie mów tak do mnie - rzuciłam w nią poduszką
- Cóż za agresor, dawno się nie wyżyłaś to nie moja wina - zaśmiała się, rzuciłam się na nią, a ta wybuchnęła jeszcze większym śmiechem - Takie małe, a takie agresywne, w łóżku też zawsze na górze musisz być - pokazała mi język, straciłam przyczepność i wylądowałam na podłodze.
- Brakuje ci piątej klepki - oburzyłam się
- A ci wszystkich - zaczęła mnie gilgotać
- Stop! Poddaje się! - śmiałam się
- No dobrze, zlituje się - pokazała mi język - Śpię dzisiaj tutaj - oznajmiła - jasne jeśli pozwolisz
- Pewnie, Antonio i tak gdzieś znowu wybył.
Razem z Vico rozmawiałyśmy jeszcze z godzinę potem rozeszliśmy się do pokoi, obudziłam się o 9, to jakiś cud, Kubuś, ani razu nie zapłakał w nocy, a może coś mu dolega? Spojrzałam na łóżeczko, ale Kubisa w środku nie było, zerwałam się z łóżka i pobiegłam na dół, gdzie zastałam Vico z Kubisem.
- O wstałaś - uśmiechnęła się - Zabrałam królewicza, bo marudził, już jadł, ty też masz już śniadanie - oznajmiła
- Wielbię cię - pobiegłam do kuchni.
Po śniadaniu, pojechałam na boisko treningowe BVB, to co tam zobaczyłam zdziwiło mnie, Mario z Mitchem? Chyba nastała zgoda.
- O TRENERZE NIECH PAN PATRZY! TO BĘDZIE MÓJ WYCHOWANEK! - darł się na całe boisko Kevin biegnąc w naszą stronę
- Ana, czy aby na pewno chcesz oddać małego w jego ręce? - zapytał przerażony trener
- Jeszcze się nad tym zastanowię - zaśmiałam się, a ten odetchnął z ulgą
- Hej - uśmiechnął się Mario i przejął Kubusia ode mnie.
- A że wy wróciliście do siebie? - spojrzał na mnie badawczo Kuba
- Nie, jesteśmy przyjaciółmi - skwitowałam
- Czyli jesteś wolna! - wykrzyknął ktoś za mną, odwróciłam się i zobaczyłam szczerzącego się Leitnera - Chyba za głośno to powiedziałem - skwitował speszony
- Wcale - zaśmiałam się
- ZACZYNAMY! - zadarł się trener i wszyscy poszli, Mario oddał mi Kubusia. Siedziałam obok braci Mario, Felix cały czas mnie zaczepiał, chyba wdał się w Mariana, myślałam, że mu zdzielę, za to Fabian jest bardziej ogarnięty, da się z nim pogadać.
- FELIX O JEDNO KRZESŁO DALEJ! - zagrzmiał Mario, kiedy zauważył, że młody mnie zaczepia
- Przecież nie usiądę Anie na kolna, chociaż! - wyszczerzył się młody
- FABIAN PRZESTAW GO, BO ZARAZ JA TAM WEJDĘ! - zagroził, Fabian spojrzał się na Felixa, a ten ciężko westchnął i przesunął się o jedno krzesełko od nas.
- Żegnaj kiciu - posłał mi buźkę, a ja wytrzeszczyłam oczy, Fabian leżał już pomiędzy krzesełkami wijąc się, ze śmiechu. Potem było już spokojnie, trening się skończył i przyszedł do nas Mario, zaraz doleciał do Felixa i coś mu tłumaczył na boku.
- Marian no chodźmy! - zawołam go
- Ale...
- Mario - spojrzałam się na niego - Mały jest głodny, chcesz, żebym tutaj go karmiła?
- Nie, nie, nie - doleciał do nas - Pa Fabian... Felix - odwrócił się do nich
Nie dane nam było jechać zaraz do domu Mario, złapał nas Kevin z Santaną, więc pojechaliśmy jeszcze do kawiarni. Kuba nakarmiony spał w wózku, więc debilom w kawiarni zaczęły przychodzić do głowy głupie pomysły, wysłuchiwałam tego wszystkiego i coraz bardziej bałam się, że mówią to na poważnie.
- Ej, a na roczek zabierzemy go do klubu go go! - błysnął Kevin
- Że co?! - oburzyłam się
- No, co trzeba chłopaka od najmłodszych lat uczyć, co jest dobre - skwitował Mario, a ja zmroziłam go wzrokiem
- No właśnie - poparł ich Santana
- Chyba was przegrzało - spojrzałam się po nich
- Ej Alexa jest niezła! - podpowiedział im Santana, ignorując mnie
- Dobra to zamówimy mu Alexandre! - klasnął Kevin
- Nie dam wam dziecka debile - zawyłam
- Ana no niech się chłopak rozerwie - trącił mnie ramieniem Santana
- MARIO! - spojrzałam się złowrogo na niego
- Nie no dobra chłopaki, nie wkurzajcie Any, bo nie zna się na żartach - skwitował
- Ale ja mówiłem poważnie - oburzył się Kevin
- Ja też - oznajmił Santana, a ja załamałam ręce
- Późno się robi idziemy? - spojrzał się na mnie Mario, a ja przytaknęłam
- JUŻ? - spojrzał się na nas Kevin, pomachałam im tylko przy wyjściu
- Kocham ich, ale czasem przesadzają - powiedziałam do Mario kiedy już wsiedliśmy do samochodu
- Spokojnie będą mieli swoje to zobaczą jak to jest - uśmiechnął się
- No zobaczcie kto się obudził - uśmiechnęłam się do małego i wzięłam go na ręce, akurat na kolacyjkę - posadziłam go
- Mogę, mogę ja go nakarmić? - skakał z jednej nogi na drugą Marian
- Dobrze, tylko mało, żebyś mu czasem pełnych łych do buzi nie pakował - zastrzegłam
- Spokojnie poradzę sobie, Felixa też karmiłem - oznajmił
- To już wiem dlaczego taki jest - zaśmiałam się
- Że co?! Że przeze mnie! - oburzył się
- No Feli to wykapany ty - założyłam ręce na piersi
- Odwołaj to - zagroził mi łyżeczką
- Oh jak się boje - udawałam przerażoną
- Nie bądź taka do przodu - wpakował do buzi Kubusia papkę
- Bo co tyłu mi zabraknie? Mogłoby trochę odciąć, bo jest za duży - oglądałam się z każdej strony
- Jest dobrze tak jak jest - powiedział pewnie mierząc mnie wzrokiem
- Spadaj! - schowałam się za barek
- No nie udawaj, że wstydliwa jesteś już ja cię znam - znów zamachał łyżeczką
- Doprawdy? - spojrzałam się na niego
- Ależ oczywiście - pokazał mi język
- Ależ go uszmurglałeś - spojrzałam badawczo na Kubusia, który był cały od papki
- Przesadzasz - zaśmiał się i wytarł małego
- Chodź Kubuś idziemy cię wykąpać, bo tatuś cię oszmurglał - mówiłam do dziecka biorąc go na ręce, a ten się słodko uśmiechał.
- Że ja też takiego miałem? - spojrzał na Kubusia badawczo Mario, kiedy mały się kąpał
- Nie mniejszego - zaśmiałam się
- Ej! - oburzył się, nagle poczułam ręce Mario na mojej tali, a zaraz leżałam w wannie obok Kubusia
- Głupi czy nienormalny! - zagrzmiałam
- Kubusiowi się spodobało - pokazał na śmiejącego się małego
- Oby nie miał charakteru po tobie - westchnęłam
- A co może po tobie? - założył ręce na boki
- Z dwojga złego lepiej, żeby miał mój - skwitowałam
- Nieprawda, bo mój - kłócił się
- Mój i koniec! - zagroziłam i wyszłam z wanny, owinęłam się ręcznikiem i wyciągnęłam Kubusia, był tak wymęczony, że zasnął zaraz po położeniu go do łóżeczka, które pewnie niedawno kupił Marian.
Przebrałam się w piżamę i zmyłam makijaż, wolałam nie wchodzić w drogę Mario, zawsze nasze sam na sam się źle kończy.
- Kolacja - wystawił głowę zza drzwi Mario
- Nie jestem głodna - oznajmiłam
- Ej no, ja tu się tak postarałem - zrobił smutną minę
- Na prawdę, nie - odwróciłam się do niego
- Zobacz jak pachnie - podszedł bliżej z tacą
- No może troszkę - uśmiechnęłam się - Pomożesz mi? - usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego
- Dzięki, że o to zapytałaś - podbiegł do tacy - Ale pachnie - zaciągnął się. Oczywiście Mario zjadł 3/4 kolacji, ale nie przeszkadzało mi to. I tak po tym 1/4 byłam pełna.
- Pyszne było - oznajmiłam
- Idziemy na jakiś film? - spojrzał na mnie - Kupiłem nowy telewizor - pochwalił się i dziwnie poruszył brwiami
- Czemu by nie - skierowałam się do salonu - Że to ten telewizor?! To już na telebim mi wygląda - zaśmiałam się
- Nie przesadzaj - usadowił się wygodnie na kanapie. Oglądaliśmy horror, nie wiem dlaczego, bo nawet horrorów nie lubię, ale jakoś ten mnie zaciekawił, nagle zgasło światło, spanikowana chwyciłam za rękaw Mario, a ten się cicho zaśmiał.
- Nie śmiej się ze mnie - powiedziałam niepewnie i rozglądałam się po pokoju, ale widziałam tylko ciemność.
- Idę po jakieś świeczki - oznajmił, a ja zacisnęłam ręce na jego rękawie - Jeśli mnie będziesz trzymać ze światła nici - powiedział poważnie, ale wiedziałam, że się uśmiecha.
- Idziemy razem - rozkazałam, poszliśmy do kuchni, znaleźliśmy latarki i świeczki, ale z tego drugiego zrezygnowaliśmy, trochę spokojniejsza wróciłam do salonu, ale kiedy usłyszałam kroki padłam jak długa za kanapę, zresztą Marian zrobił to samo.
- Ktoś się chyba całuje - szepnął Mario
- Paula chyba pomyliliśmy domy! - oznajmił znajomy nam głos, kiedy światło wróciło. Wynurzyliśmy się spod kanapy i zobaczyliśmy zdezorientowane miny Marco i Pauli.
- Yyyy... cześć - pomachał nam Marco - Paula powiedź cześć - szturchnął ją
- Heeej - pomachała
- Pomyliliśmy się sorry, ciemno było - tłumaczył się Marco
- Rozumiem - odchrząknęłam się
- A co wy chcieliście robić za tą kanapą - zainteresował się Marco, a na jego buzię wskoczył podstępny uśmiech
- Nie to co wy mieliście zamiar - skwitowałam
- Pewnie, myślicie, że my za kanapą nie próbowaliśmy - oznajmił Marco, a ja zaśmiałam się
- Marco - upomniała go Paula
- No dobra to my się zbieramy, miłego... leżenia za kanapą - pożegnali się i wyszli

~`*~`

- Oni są niemożliwi - zaśmiała się Ana
- Ta, a mogliśmy być tacy sami - westchnąłem
- Mario - spojrzała się na mnie - Jesteśmy przyjaciółmi tak?
- Mhm - poczłapałem niechętnie do sypialni
- Mario... - poszła za mną Ana
- Co? - westchnąłem
- Chciałeś zobaczyć jak to jest z Kubisiem, to chodź śpi z nim w jednym pokoju
- A ty?
- Ja się prześpię tu - oznajmiła
- Śpij z nami, przecież jesteśmy przyjaciółmi - przekręciłem oczami wypowiadając ostatnie słowo
- Nie lepiej nie
- Co boisz się mnie? Jesteśmy przyjaciółmi, chodź - pociągnąłem ją za rękę

9 komentarzy:

  1. Kocham to opowiadanie. Jedne z najlepszych jakie czytam. Po prostu nie do opisania. Jesteś genialna. Czekam z niecierpliwością na następny. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Mam nadzieję, że Mario i Ana zbliżą się do siebie! Chciałabym, aby z Kubusiem tworzyli prawdziwą rodzinę. :)
    Czekam na nexta :*
    Zapraszam na: http://zimna-krew.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Genialne to jest <3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny i rozwój akcji!
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysł z klubem go go rozwalił mnie na łopatki. Kubuś jest taki słodki, że aż nie mogę :D Świetny rozdział, mam nadzieję, że Ana już niedługo zbliży się z Mario i wreszcie stworzą szczęśliwą rodzinkę ;)
    Czekam z niecierpliwością na następny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kubuśś!!! Słodziutki :**

    Dawno mnie tu nie było, w ogóle miałam przerwę w blogowaniu, ale nadrobiłam zaległości :D
    I jeszcze raz Kubuśś :))))
    Świetny rozdział, serio, świetny.
    Czekam na to, że stworzy nam się tutaj piękna rodzinka :)

    ~ Zapraszam do mnie !! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No mogliby być już razem... Marian tak się stara *_*
    Boski rozdział :*
    A klub Go Go... w życiu bym na takie coś nie wpadła, genialny pomysł :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do mnie. http://marco-zuzanna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam do siebie na nowości jak w Biedronce:
    http://im-trying-not-to-love-you.blogspot.com/
    http://bedlaamite.blogspot.com
    http://manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń