Po meczu, szybko zerwałam się z miejsca i wyszłam przed stadion. Usprawiedliwiałam się tym, że muszę iść do syna, ale tak naprawdę chciałam uciec przed Mario. Nie wiem czy to tylko sobie to wmawiałam czy on naprawdę na mnie cały czas spoglądał. Nie, tylko nie to nie jestem jeszcze gotowa, aby mu powiedzieć.
- Cała się trzęsiesz - okrył mnie bluzą Mitchell, odruchowo wtuliłam się w niego - Zawieź mnie do domu - szepnęłam, otworzył mi drzwi i pomógł wsiąść. Napisałam do Pauli, że wracam z Mitchellem sms, aby nie czekała na mnie i tak jedzie w przeciwną stronę. Odebraliśmy Kubę od Agaty i Vico, po czym poszliśmy do mnie, Mitch został na kolacji, którą pomógł mi przyrządzić.
- Zdrówko - podniosłam kieliszek z mlekiem
- Ale kopie - zaśmiał się, kiedy dopił mleko
- 3,5 procent - zaśmiałam się
Mitch pomaga mi zapomnieć o problemach, wiem też, że przyjaźń mu nie wystarcza, ale ja nie jestem gotowa na związek, jestem mamą, z dorywczą pracą u wujka i nadal zakochana w ojcu mojego dziecka, tak przyznaje się bez bicia.
- Film? - spojrzał na mnie kiedy skończyliśmy kolacje
- Komedia? - spojrzałam na niego
- A może to? - pokazał okładkę jakiegoś bollywoodzkiego filmu, ah tak kiedyś je uwielbiałam.
- Czemu nie - rozsiadłam się na kanapie, a on włączył film, który trwał trzy godziny, potem jeszcze dwie ćwiczyliśmy z płytą taniec brzucha, kurs był godzinny, ale Mitch zapominał kroków i trzeba było przewijać.
- Matko jest druga w nocy - zapiałam - To się pewnie już nie wyśpię, zaraz się Kuba obudzi i tak spał długo, co za skarb.
- Pomogę ci, prześpię się na kanapie i będę wstawać do małego - powiedział
- Nie, nie, nie ty masz jutro, a raczej dzisiaj trening i nie będziesz wielkoludzie spał na mojej kanapie - wypchnęłam go za drzwi - A wstawanie do małego zostaw mnie, nie zabieraj mi tej fuchy - pokazałam mu język
- Dobranoc Ana - pocałował mnie w policzek
- Dobranoc - zamknęłam drzwi, poszłam do sypialni i położyłam się na łóżko - Po drugiej, super - ironizowałam. Tak jak przypuszczałam przed trzecią Kubuś się uaktywnił i nie dawał żyć do czwartej, potem zasnął na jakieś czterdzieści pięć minut i znowu dał o sobie znać. Zeszłam na dół, wykonałam poranną toaletę i przespałam się na kanapie.
- Gdzie mój chrześniak! - wparował do domu Kuba
- Śpi - wymamrotałam z zamkniętymi oczami
- Choć słoneczko - podniósł mnie z kanapy i zaniósł do sypialni - Ty sobie teraz śpi, a ja zajmę się małym Kubą.
- Poradzę sobie
- Śpi - rozkazał kiedy chciałam się podnieść - My sobie poradzimy, nie Kuba - gadał do chrześniaka, a ten zaczął przesłodko gaworzyć. Potem zasnęłam obudziłam się o 11, postanowiłam iść po syna dosyć im siedzę na głowie.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się do Agaty
- Już go nam zabierasz - zdziwiła się
- Dopiero, chciałaś powiedzieć
- Proszę cię jest taki grzeczniutki, że to sama przyjemność
- Coś ma po mamusi - wyszczerzyłam się
- Na pewno - zaśmiał się Kuba niosący szkraba - Jest taki grzeczny po mnie - pocałował małego w czoło
- Dzień dobry sąsiedzie, może macie pożyczyć szklane cukru - wychylił się zza płotu Mitchell, Kuba zakrył oczy Agacie, a mnie dał do tyłu, dlaczego... A no bo Mitchell paradował bez koszulki, cóż za widok.
- A ty - wskazałam na niego - Do łóżka, ale mi to już!
- Ana cóż za rozkaz - zaśmiał się Kuba - Agato dlaczego ty mi takich nie dajesz? - spojrzał na żonę, a ona dała mu w żebra.
- Zboczeniec - odwróciłam się do Kuby - Chodziło mi o to, że do drugiej ćwiczyliśmy taniec brzucha, a ten już wstaje. A trening, przecież macie o 14 dopiero - tłumaczyłam
- Tłumacz się tłumacz - drażnił się, ze mną Kuba
- Spadaj! - pokazałam mu język i wyszłam z ich posesji - Agata, zrób coś z nim - zaśmiałam się
- Grasz? - spojrzał na mnie Mitchell
- Chcesz mnie wykończyć - zaśmiałam się
- Kuba też może - nachylił się nad małym i rozmawiał z nim
- Za jakiś rok, jak zacznie biegać, będziesz miał go dość - pokazałam mu język i wróciłam do domu, zrobiłam małemu papkę, którą też się żywiłam, bo nawet mi zasmakowała.
- Kubuś i co ja ci powiem za parę lat, że gdzie jest tatuś - spojrzałam na małego, który słodko się uśmiechał i słuchał każdego słowa - Mówisz, że mam mu powiedzieć? - uśmiechałam się - A chcesz mieć niemieckie nazwisko? - mały zaczął gaworzyć - Tak Kubuś rozumiem cię, ale obiecasz, że będziesz grac dla Polski? - spojrzałam na niego, a mały zastygł w miejscu - No dobra sam sobie wybierzesz reprezentacje, a może ty będziesz jeździł w formule 1? - zapytałam się
- Widać brak ci towarzystwa - zaśmiała się za mną Paula - Spacer? - uśmiechnęła się
- Zawsze - odpowiedziałam i zapakowałam małego do wózka, ogarnęłam się szybko i mogłyśmy wychodzić. Chodziliśmy jakimiś skrótami, które pewnie Paula poznała przez ten rok, odpowiadało mi to mało ludzi, pyszne lody w ręce i mój królewicz w wózku leżący spokojnie.
- Cała się trzęsiesz - okrył mnie bluzą Mitchell, odruchowo wtuliłam się w niego - Zawieź mnie do domu - szepnęłam, otworzył mi drzwi i pomógł wsiąść. Napisałam do Pauli, że wracam z Mitchellem sms, aby nie czekała na mnie i tak jedzie w przeciwną stronę. Odebraliśmy Kubę od Agaty i Vico, po czym poszliśmy do mnie, Mitch został na kolacji, którą pomógł mi przyrządzić.
- Zdrówko - podniosłam kieliszek z mlekiem
- Ale kopie - zaśmiał się, kiedy dopił mleko
- 3,5 procent - zaśmiałam się
Mitch pomaga mi zapomnieć o problemach, wiem też, że przyjaźń mu nie wystarcza, ale ja nie jestem gotowa na związek, jestem mamą, z dorywczą pracą u wujka i nadal zakochana w ojcu mojego dziecka, tak przyznaje się bez bicia.
- Film? - spojrzał na mnie kiedy skończyliśmy kolacje
- Komedia? - spojrzałam na niego
- A może to? - pokazał okładkę jakiegoś bollywoodzkiego filmu, ah tak kiedyś je uwielbiałam.
- Czemu nie - rozsiadłam się na kanapie, a on włączył film, który trwał trzy godziny, potem jeszcze dwie ćwiczyliśmy z płytą taniec brzucha, kurs był godzinny, ale Mitch zapominał kroków i trzeba było przewijać.
- Matko jest druga w nocy - zapiałam - To się pewnie już nie wyśpię, zaraz się Kuba obudzi i tak spał długo, co za skarb.
- Pomogę ci, prześpię się na kanapie i będę wstawać do małego - powiedział
- Nie, nie, nie ty masz jutro, a raczej dzisiaj trening i nie będziesz wielkoludzie spał na mojej kanapie - wypchnęłam go za drzwi - A wstawanie do małego zostaw mnie, nie zabieraj mi tej fuchy - pokazałam mu język
- Dobranoc Ana - pocałował mnie w policzek
- Dobranoc - zamknęłam drzwi, poszłam do sypialni i położyłam się na łóżko - Po drugiej, super - ironizowałam. Tak jak przypuszczałam przed trzecią Kubuś się uaktywnił i nie dawał żyć do czwartej, potem zasnął na jakieś czterdzieści pięć minut i znowu dał o sobie znać. Zeszłam na dół, wykonałam poranną toaletę i przespałam się na kanapie.
- Gdzie mój chrześniak! - wparował do domu Kuba
- Śpi - wymamrotałam z zamkniętymi oczami
- Choć słoneczko - podniósł mnie z kanapy i zaniósł do sypialni - Ty sobie teraz śpi, a ja zajmę się małym Kubą.
- Poradzę sobie
- Śpi - rozkazał kiedy chciałam się podnieść - My sobie poradzimy, nie Kuba - gadał do chrześniaka, a ten zaczął przesłodko gaworzyć. Potem zasnęłam obudziłam się o 11, postanowiłam iść po syna dosyć im siedzę na głowie.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się do Agaty
- Już go nam zabierasz - zdziwiła się
- Dopiero, chciałaś powiedzieć
- Proszę cię jest taki grzeczniutki, że to sama przyjemność
- Coś ma po mamusi - wyszczerzyłam się
- Na pewno - zaśmiał się Kuba niosący szkraba - Jest taki grzeczny po mnie - pocałował małego w czoło
- Dzień dobry sąsiedzie, może macie pożyczyć szklane cukru - wychylił się zza płotu Mitchell, Kuba zakrył oczy Agacie, a mnie dał do tyłu, dlaczego... A no bo Mitchell paradował bez koszulki, cóż za widok.
- A ty - wskazałam na niego - Do łóżka, ale mi to już!
- Ana cóż za rozkaz - zaśmiał się Kuba - Agato dlaczego ty mi takich nie dajesz? - spojrzał na żonę, a ona dała mu w żebra.
- Zboczeniec - odwróciłam się do Kuby - Chodziło mi o to, że do drugiej ćwiczyliśmy taniec brzucha, a ten już wstaje. A trening, przecież macie o 14 dopiero - tłumaczyłam
- Tłumacz się tłumacz - drażnił się, ze mną Kuba
- Spadaj! - pokazałam mu język i wyszłam z ich posesji - Agata, zrób coś z nim - zaśmiałam się
- Grasz? - spojrzał na mnie Mitchell
- Chcesz mnie wykończyć - zaśmiałam się
- Kuba też może - nachylił się nad małym i rozmawiał z nim
- Za jakiś rok, jak zacznie biegać, będziesz miał go dość - pokazałam mu język i wróciłam do domu, zrobiłam małemu papkę, którą też się żywiłam, bo nawet mi zasmakowała.
- Kubuś i co ja ci powiem za parę lat, że gdzie jest tatuś - spojrzałam na małego, który słodko się uśmiechał i słuchał każdego słowa - Mówisz, że mam mu powiedzieć? - uśmiechałam się - A chcesz mieć niemieckie nazwisko? - mały zaczął gaworzyć - Tak Kubuś rozumiem cię, ale obiecasz, że będziesz grac dla Polski? - spojrzałam na niego, a mały zastygł w miejscu - No dobra sam sobie wybierzesz reprezentacje, a może ty będziesz jeździł w formule 1? - zapytałam się
- Widać brak ci towarzystwa - zaśmiała się za mną Paula - Spacer? - uśmiechnęła się
- Zawsze - odpowiedziałam i zapakowałam małego do wózka, ogarnęłam się szybko i mogłyśmy wychodzić. Chodziliśmy jakimiś skrótami, które pewnie Paula poznała przez ten rok, odpowiadało mi to mało ludzi, pyszne lody w ręce i mój królewicz w wózku leżący spokojnie.
~`*~`
Dzisiaj wieczorem zadzwonił do mnie Kuba, ma jakąś konferencje prasową na miejscu reprezentacji, czyli mój plan nie będzie musiał czekać do piątku. Nie wiem czego się spodziewac, czy mnie wysłucha? Wystroiłem się, wylałem na siebie najlepsze perfumy i poszedłem na trening, niestety konferencja, jest godzinę po treningu, więc wpakowałem perfumy do torby sportowej, aby jeszcze przed samym spotkaniem się psiknąć i wyruszyłem w drogę.
- Matko, co tu tak śmierdzi - zawył Kevin, kiedy się przebieraliśmy
- Który to używa perfumy zamiast mydła, przyznać się?! - skwitował Roman
- To Mario - zaśmiał się Marco - Wiecie, Ana - cmokał mi nad uchem
- Na pewno zemdleje jak będzie obok ciebie - powiedział z udawaną powagą Santana
- No te perfumy ją tak otumanią, że dziewczyny po pięciu sekundach koło niego nie będzie - zaśmiał się Kuba
- Aż tak źle? - przestraszyłem się
- Spoko po treningu się wykąpiesz i będzie cacy - poczochrał mnie Kevin
Trening jak to trening, odbywał się nawet w spokojnej atmosferze, wszyscy wykonywali starannie ćwiczenia, nawet nie żartowali, co było dziwne, spoglądali tylko na siebie jakby na coś czekali. Po zakończeniu treningu jako pierwszy poszedłem pod prysznic. Wyskoczyłem z prysznica i szybko zacząłem się ubierać, chłopaki zaczęli się śmiać, zdezorientowany spojrzałem w lustro.
- Co to ma być?! - zawyłem widząc, jakąś zieloną maź na całym ciele.
- Chyba podmieniliśmy ci tak przypadkowo mydło - turlał się ze śmiechu Kevin
- CO?! - naburmuszyłem oczy i ruszyłem ku niemu - Jak to zmyć?! - zapytałem stojąc obok niego
- A czy ja wiem, w instrukcji było tylko jak to przelać - wzruszył ramionami
- Szkoda, że tym twarzy nie umył - zaśmiał się Kuba, zgromiłem go wzrokiem
- Nooo - zgodził się Roman z Santaną
- Matko, co tu tak śmierdzi - zawył Kevin, kiedy się przebieraliśmy
- Który to używa perfumy zamiast mydła, przyznać się?! - skwitował Roman
- To Mario - zaśmiał się Marco - Wiecie, Ana - cmokał mi nad uchem
- Na pewno zemdleje jak będzie obok ciebie - powiedział z udawaną powagą Santana
- No te perfumy ją tak otumanią, że dziewczyny po pięciu sekundach koło niego nie będzie - zaśmiał się Kuba
- Aż tak źle? - przestraszyłem się
- Spoko po treningu się wykąpiesz i będzie cacy - poczochrał mnie Kevin
Trening jak to trening, odbywał się nawet w spokojnej atmosferze, wszyscy wykonywali starannie ćwiczenia, nawet nie żartowali, co było dziwne, spoglądali tylko na siebie jakby na coś czekali. Po zakończeniu treningu jako pierwszy poszedłem pod prysznic. Wyskoczyłem z prysznica i szybko zacząłem się ubierać, chłopaki zaczęli się śmiać, zdezorientowany spojrzałem w lustro.
- Co to ma być?! - zawyłem widząc, jakąś zieloną maź na całym ciele.
- Chyba podmieniliśmy ci tak przypadkowo mydło - turlał się ze śmiechu Kevin
- CO?! - naburmuszyłem oczy i ruszyłem ku niemu - Jak to zmyć?! - zapytałem stojąc obok niego
- A czy ja wiem, w instrukcji było tylko jak to przelać - wzruszył ramionami
- Szkoda, że tym twarzy nie umył - zaśmiał się Kuba, zgromiłem go wzrokiem
- Nooo - zgodził się Roman z Santaną
~`*~`
Siedziałam w sali konferencyjnej na samym końcu. Kompletnie nie wiedziałam po co Kuba mnie tu zaciągnął. A no tak powiedział, że po konferencji chce pokazać chrześniakowi stadion, miałam opory, ale obiecał, że nikogo wtedy już nie ma na stadionie. Kubuś śpi w drugim pomieszczeniu, Kevin go przygarnął i rozkazał mi iść na tą konferencje zobaczyć jak to wygląda, no dobrze jestem tu siedzę, a Kuby jeszcze nie
ma. Już chciałam wyjść zobaczyć, co u Kubusia i Kevina, ale konferencja się zaczęła, wróciłam posłusznie na krzesło i słuchałam, co mają do powiedzenia.
Nie powiem kręciło mnie to jak się odbywa taka konferencja, w niektórych momentach było przezabawnie, a kiedy na sale wszedł spóźniony Piszczek, razem z Kubą rozwalali system odpowiedziami na pytania. No koniec się spytał czy to da się wyciąć, tak Kuba na pewno, konferencja na żywo, a ty się pytasz czy da się wyciąć, sala znów zniosła się śmiechem, a ja dostałam sms od Kevina, że Kuba domaga się mnie już, teraz, wyślizgnęłam się i skierowałam do sali obok. Mały po solidnej porcji mleka poszedł spać, zadowolona chciałam wrócić na salę, ale ktoś mi przeszkodził.
- Hej Ana - uśmiechnął się Marco - Dawno cię nie widziałem - uścisnął mnie
- Hej - lekko się uśmiechnęłam - Stęskniłeś się co? - pokazałam mu język
- Ależ oczywiście, że tak. Wiesz Paula nie mówiła, że przyjeżdżasz - spojrzał na mnie - Nie mówiła też wtedy, że wyjechałaś - skrzywił się
- Potrzebowałam wrócić na stare śmieci - skwitowałam od niechcenia
- Rozumiem - pokiwał głową, zapadła cisza, którą przerwał - To przez Mario? - spojrzał mi w oczy, a ja miałam wrażenie, że prześwietla mnie na wylot
- Trzymajmy się wersji ze starymi śmieciami - odpowiedziałam i spuściłam wzrok, już miałam odejść kiedy dodał
- Przez cały rok myślał tylko o tobie - parsknęłam i weszłam na sale, gdzie reporterzy już się zbierali, wytarłam jedną pojedynczą łzę, która uwolniła się spod powiek i podeszłam do Kuby.
- Możemy już iść? - zapytałam spokojnie
- Daj mi pięć minut - poprosił i dosłownie wybiegł z sali, zaraz się wrócił i powiedział - Usiądź sobie i poczekaj - i znów zniknął za drzwiami, zrezygnowana opadłam na krzesło
ma. Już chciałam wyjść zobaczyć, co u Kubusia i Kevina, ale konferencja się zaczęła, wróciłam posłusznie na krzesło i słuchałam, co mają do powiedzenia.
Nie powiem kręciło mnie to jak się odbywa taka konferencja, w niektórych momentach było przezabawnie, a kiedy na sale wszedł spóźniony Piszczek, razem z Kubą rozwalali system odpowiedziami na pytania. No koniec się spytał czy to da się wyciąć, tak Kuba na pewno, konferencja na żywo, a ty się pytasz czy da się wyciąć, sala znów zniosła się śmiechem, a ja dostałam sms od Kevina, że Kuba domaga się mnie już, teraz, wyślizgnęłam się i skierowałam do sali obok. Mały po solidnej porcji mleka poszedł spać, zadowolona chciałam wrócić na salę, ale ktoś mi przeszkodził.
- Hej Ana - uśmiechnął się Marco - Dawno cię nie widziałem - uścisnął mnie
- Hej - lekko się uśmiechnęłam - Stęskniłeś się co? - pokazałam mu język
- Ależ oczywiście, że tak. Wiesz Paula nie mówiła, że przyjeżdżasz - spojrzał na mnie - Nie mówiła też wtedy, że wyjechałaś - skrzywił się
- Potrzebowałam wrócić na stare śmieci - skwitowałam od niechcenia
- Rozumiem - pokiwał głową, zapadła cisza, którą przerwał - To przez Mario? - spojrzał mi w oczy, a ja miałam wrażenie, że prześwietla mnie na wylot
- Trzymajmy się wersji ze starymi śmieciami - odpowiedziałam i spuściłam wzrok, już miałam odejść kiedy dodał
- Przez cały rok myślał tylko o tobie - parsknęłam i weszłam na sale, gdzie reporterzy już się zbierali, wytarłam jedną pojedynczą łzę, która uwolniła się spod powiek i podeszłam do Kuby.
- Możemy już iść? - zapytałam spokojnie
- Daj mi pięć minut - poprosił i dosłownie wybiegł z sali, zaraz się wrócił i powiedział - Usiądź sobie i poczekaj - i znów zniknął za drzwiami, zrezygnowana opadłam na krzesło
~`*~`
Czekałem na stadionie chodząc w kółko, wreszcie nie wytrzymałem i poszedłem sprawdzić czy konferencja się wreszcie skończyła. Owinięty szalikiem, aby nie było widać zielonej mazi przemarzałem korytarze, napotkałem na dziennikarzy, którzy nalegali na krótki wywiad, uratował mnie Reus.
- Dalej zatrzymaliśmy ją - oznajmił mi najciszej, jak umiał, aby reporterzy nie usłyszeli. Pokiwałem ze zrozumieniem głową i pożegnałem się.
Niemalże biegłem na to spotkanie, mijając zadowolonego Kubę. Dobra Marian nie spieprz tego, otworzyłem drzwi, ale to nie były te, za drzwiami znajdował się odwrócony Kevin tłumaczący komuś taktykę, nie widziałem komu, bo zaraz zamknąłem drzwi i pobiegłem do sali obok, tam na krześle siedziała ona, nie zaważyła mnie, bo siedziała tyłem, powoli podszedłem i dotknąłem jej ramienia.
- Ana - powiedziałem spokojnie, kiedy ona odwróciła się do mnie z nietęgą miną - Porozmawiajmy - skwitowałem
- Chyba nie mamy o czym - powiedziała oschle i chciała wyjść, ale drzwi były zamknięte, pewnie któryś z chłopaków je zakluczył. - Otwórz - zażądała
- Usiądź - poklepałem krzesło obok mnie
- Jeśli chcesz mówić to co rok temu to sobie daruj - skwitowała siadając na krześle
- Popełniłem błąd wiem - spuściłem głowę - Ale kochałem cię - parsknęła na te słowa, podniosłem głowę i spojrzałem w jej oczy - Nadal cię kocham - oznajmiłem, Ana zamarła, po chwili odchrząknęła się i zaczęła błądzić wzrokiem po sali. - Byłem pijany...
- Ta wymówka jest już przereklamowana - spojrzała na mnie
- Ale tak było, przyjechała Kate i tak jakoś wyszło - skrzywiłem się
- Czyli jakbym na tamtej imprezie dajmy spotkała mojego byłego obściskiwała się z nim pod wpływem, a ty byś to zobaczył, to co byś zrobił? - wbiła we mnie swój wzrok
- Pewnie awanturę - szepnąłem
- A ja tego nie zrobiłam i to był mój błąd, co nie?
- Ana, zapomnijmy o tym - chwyciłem ją za rękę, przymknęła oczy. Dłuższą chwilę panowała cisza, Ana podniosła głowę do góry i wpatrywała się w sufit, nagle wleciał Kevin i powiedział, że pilnie potrzebuje Ane, ta natychmiast wstała i pobiegła za nim, chciałem sprawdzić, o co chodzi więc poszedłem za nimi. Weszli do sali obok, zaraz wyleciał z niej Kevin nawet mnie nie zauważając. Chciałem poczekać aż wyjdą, usiadłem na
krześle i czekałem.Wreszcie nie wytrzymałem i wpadłem do środka.
- Choć do mamusi - usłyszałem głos Any, a zaraz Kubę mówiącego coś po polsku, myślałem, że sobie żartują. Wkurzyłem się, bo Kuba obiecał, że nie będzie nam przeszkadzać, a tu przysyła Kevina tylko po to aby sobie pożartować z Aną? Wszedłem dalej zdecydowanym krokiem. Zobaczyłem małe dziecko leżące w wózku, a nad nim Ane, szybko poukładałem sobie wszystko w głowie.
- Czy to...moje? - spojrzałem na przerażoną Ane
- Ana - spojrzał na nią Kuba
- T...tak - spojrzała na mnie niepewnie
- Dlaczego ja nic nie wiedziałem! - wściekłem się, zacząłem się na nią wydzierać, a malec zaczął płakać.
- Uspokój się, albo wyjdź - wstał z krzesła Kuba i spojrzał na mnie gniewnie
- Bronisz jej! - zawyłem, Ana wzięłam malca na ręce i zaczęła uspokajać go, widziałem, że płacze, ale byłem wściekły, że nie wiedziałem o własny dziecku.
- Wyjdź, jak się uspokoisz porozmawiacie - wyprowadził mnie Kuba
- WSZYSCY MNIE OKŁAMYWALI! WSZYSCY! - darłem się na cały korytarz - Ty też wiedziałeś co? - spojrzałem gniewnie na Kevina
- Widziała twoje zdjęcia z Kate, nie chciała się wtrącać, wiem to nie mądre, bo to też twoje dziecko, ale zagroziła, że jeśli się dowiesz to wyjedzie i jej już nie zobaczymy, nie mogliśmy na to pozwolić - skwitował Kuba
- Co ma do tego Kate? - spojrzałem na nich - Dajcie mi czas, muszę to sobie poukładac - mówiłem spokojnie choc w środku we mnie wrzało - Porozmawiam ją na gali rozpoczynającej sezon, będzie? - Kevin z Kubą wymienili konspiracyjne spojrzenia.
- Będzie - odpowiedzieli równo
Dwa tygodnie później...
Otóż okazuje się, że ja nie mam nic do gadania. Paula rano przyniosła sukienkę, Vico z Pedro "porwali" moje dziecko. Potem Kevin doniósł buty i przyprowadził kosmetyczkę. W Polsce to chociaż Kubusia miałam dla siebie, a tu cały czas mi ktoś go podbiera, znaczy ja się bardzo cieszę, że mogę odetchnąć, ale to zdecydowanie za dużo razy.
A co do Mario, to nie daje znaku życia, chyba się wystraszył. No cóż nie mam mu tego za złe...
- Jak zwykle ślicznie wyglądasz - wpadła do mojego pokoju Paula
- I kto to mówi - zmierzyłam ją wzrokiem, miała na sobie piękną małą czarną.
- Śmierć - skrzywiła się - tak mnie skomplementował Resu, że wyglądam śmiertelnie
- Pewnie, źle zrozumiałaś - zaśmiałam się
- Anaaa przepięknie wyglądasz - skomplementował Mitchell wchodząc do pokoju, Paula westchnęła
- Ej Mitch - zaczepiła go
- Ty również Paula - uśmiechnął się
- Dziękuje, ale nie o to mi chodzi. Ile pobierasz za lekcje? - spojrzała na niego ciekawa
- Co? - nie zrozumiał
- Wyślę do ciebie Marco, żeby się nauczył komplementów - skwitowała, a ja się zaśmiałam
Jechaliśmy ulicami Dortmundu, na jednym ze skrzyżowań czerwone światło świeciło się o wiele za długo. Paul siedząca z tyłu zaczęła sobie podśpiewywać, najpierw nie rozumiałam, co ale potem wszystko stało się jasne.
- Ogórek, ogórek, ogórek ZIELLLLONY ma garniturek! - zaczęła wrzeszczeć na cały samochód, wkręciłam się razem z nią, a chłopacy patrzyli na nas z przerażeniem w oczach. Wreszcie dojechaliśmy fleszę aparatów oślepiły mnie na dobre kila minut, trzymałam się kurczowo ramienia Mitchella, kiedy wrócił mi wzrok spojrzałam za siebie i zauważyłam, że Paula przydzwoniła w lampę i leży jak długa, Marco biegał koło niej spanikowany, a ona siarczyście po polsku klęła na tego, co postawił w tym miejscu lampę. Wreszcie się podniosła i podeszła do nas jakby nigdy nic.
- Nikt nie widział, nikt nie słyszał - zastrzegła
- Oczywiście - zaśmiałam się
Usiedliśmy przy naszych stolikach, ja siedziałam z Mitchellem, Kevinem i jakąś jego koleżanką, która wydawała się normalna. A Paula siedziała z Marco, Mario i chyba właśnie tą Kate.
- Nie gap się tak - nachyliła się nade mną Paula
- Co? - zapytałem nie przytomnie
- No właśnie to - wskazała na Ane - Gapisz się na nią bez przerwy, nawet nie skapnąłeś się, że Kate wylała ci na spodnie szampana, żeby zwrócić na siebie twoją uwagę. A ty co, nic gapisz się jak sroka w gnat na Ane. Ale wiesz co ci powiem, że przez samo gapienie się nic nie naprawisz, no ewentualnie możesz wkurzyć Mitchella.
- Jak ma na imię? - spojrzałem na nią
- Ale kto? - spojrzała na mnie
- Mój syn - skwitowałem
- Kuba
- Ładnie - uśmiechnąłem się
- Idź do niej cieloku, poproś ją do tańca, a nie siedzisz i się szczerzysz - zrzuciła mnie z krzesła
- Dzięki - otrzepałem się
- Ależ nie ma za co - wyszczerzyła się - Ale tylko to spieprz to Kuba będzie twoim ostatnim dzieckiem - zagroziła, przełknąłem głośno ślinę i podszedłem do Any, Paula porwała Mitchella do tańca.
- Zatańczysz? - spojrzałem ku niej, nie pewnie chwyciła moją rękę, cel osiągnięty. Nie wiem, kto puszczał muzykę, ale muszę mu podziękować, puścił wolną, spojrzałem na Anę, jej mina szczerze nie wyrażała nic, postanowiłem zaryzykować najwyżej mnie spoliczkuje przy gwiazdach Bundesligi. Przygarnąłem ją do siebie i się kołysaliśmy w rytm muzyki. - Ana - spojrzałem na nią
- Tak? - podniosła głowę, tak że widziałem jej piękne brązowe tęczówki.
- Mogę jutro wpaść do Kuby? - zapytałem, Ana się wyprostowała i spojrzała na mnie nie ufnie, powtórzyłem pytanie, nieco inaczej - Mogę jutro odwiedzić mojego syna?
____________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale męczył mnie brak weny, ten rozdział był pisany kilka razy, wybrałam względnie najciekawszą wersje.
- Dalej zatrzymaliśmy ją - oznajmił mi najciszej, jak umiał, aby reporterzy nie usłyszeli. Pokiwałem ze zrozumieniem głową i pożegnałem się.
Niemalże biegłem na to spotkanie, mijając zadowolonego Kubę. Dobra Marian nie spieprz tego, otworzyłem drzwi, ale to nie były te, za drzwiami znajdował się odwrócony Kevin tłumaczący komuś taktykę, nie widziałem komu, bo zaraz zamknąłem drzwi i pobiegłem do sali obok, tam na krześle siedziała ona, nie zaważyła mnie, bo siedziała tyłem, powoli podszedłem i dotknąłem jej ramienia.
- Ana - powiedziałem spokojnie, kiedy ona odwróciła się do mnie z nietęgą miną - Porozmawiajmy - skwitowałem
- Chyba nie mamy o czym - powiedziała oschle i chciała wyjść, ale drzwi były zamknięte, pewnie któryś z chłopaków je zakluczył. - Otwórz - zażądała
- Usiądź - poklepałem krzesło obok mnie
- Jeśli chcesz mówić to co rok temu to sobie daruj - skwitowała siadając na krześle
- Popełniłem błąd wiem - spuściłem głowę - Ale kochałem cię - parsknęła na te słowa, podniosłem głowę i spojrzałem w jej oczy - Nadal cię kocham - oznajmiłem, Ana zamarła, po chwili odchrząknęła się i zaczęła błądzić wzrokiem po sali. - Byłem pijany...
- Ta wymówka jest już przereklamowana - spojrzała na mnie
- Ale tak było, przyjechała Kate i tak jakoś wyszło - skrzywiłem się
- Czyli jakbym na tamtej imprezie dajmy spotkała mojego byłego obściskiwała się z nim pod wpływem, a ty byś to zobaczył, to co byś zrobił? - wbiła we mnie swój wzrok
- Pewnie awanturę - szepnąłem
- A ja tego nie zrobiłam i to był mój błąd, co nie?
- Ana, zapomnijmy o tym - chwyciłem ją za rękę, przymknęła oczy. Dłuższą chwilę panowała cisza, Ana podniosła głowę do góry i wpatrywała się w sufit, nagle wleciał Kevin i powiedział, że pilnie potrzebuje Ane, ta natychmiast wstała i pobiegła za nim, chciałem sprawdzić, o co chodzi więc poszedłem za nimi. Weszli do sali obok, zaraz wyleciał z niej Kevin nawet mnie nie zauważając. Chciałem poczekać aż wyjdą, usiadłem na
krześle i czekałem.Wreszcie nie wytrzymałem i wpadłem do środka.
- Choć do mamusi - usłyszałem głos Any, a zaraz Kubę mówiącego coś po polsku, myślałem, że sobie żartują. Wkurzyłem się, bo Kuba obiecał, że nie będzie nam przeszkadzać, a tu przysyła Kevina tylko po to aby sobie pożartować z Aną? Wszedłem dalej zdecydowanym krokiem. Zobaczyłem małe dziecko leżące w wózku, a nad nim Ane, szybko poukładałem sobie wszystko w głowie.
- Czy to...moje? - spojrzałem na przerażoną Ane
- Ana - spojrzał na nią Kuba
- T...tak - spojrzała na mnie niepewnie
- Dlaczego ja nic nie wiedziałem! - wściekłem się, zacząłem się na nią wydzierać, a malec zaczął płakać.
- Uspokój się, albo wyjdź - wstał z krzesła Kuba i spojrzał na mnie gniewnie
- Bronisz jej! - zawyłem, Ana wzięłam malca na ręce i zaczęła uspokajać go, widziałem, że płacze, ale byłem wściekły, że nie wiedziałem o własny dziecku.
- Wyjdź, jak się uspokoisz porozmawiacie - wyprowadził mnie Kuba
- WSZYSCY MNIE OKŁAMYWALI! WSZYSCY! - darłem się na cały korytarz - Ty też wiedziałeś co? - spojrzałem gniewnie na Kevina
- Widziała twoje zdjęcia z Kate, nie chciała się wtrącać, wiem to nie mądre, bo to też twoje dziecko, ale zagroziła, że jeśli się dowiesz to wyjedzie i jej już nie zobaczymy, nie mogliśmy na to pozwolić - skwitował Kuba
- Co ma do tego Kate? - spojrzałem na nich - Dajcie mi czas, muszę to sobie poukładac - mówiłem spokojnie choc w środku we mnie wrzało - Porozmawiam ją na gali rozpoczynającej sezon, będzie? - Kevin z Kubą wymienili konspiracyjne spojrzenia.
- Będzie - odpowiedzieli równo
~`*~`
Wyszłam drugimi drzwiami, zapięłam małego i odjechaliśmy w stronę domu, tam na ganku zastałam Mitchella.
- Pogodziliście się? - spojrzał na mnie, pokiwałam przecząco głową
- Wie o Kubie - wyszeptałam
Wpuściłam go do domu, wykąpaliśmy Kubusia, który po wypiciu mleka poszedł zaraz spać.
- Wszystko się ułoży - przygarnął mnie do siebie Mitchell, widząc moją zatroskaną minę
- Gdybyś widział jego minę, nienawidzi mnie - łkałam w jego ramię
- Będzie dobrze zobaczysz - ucałował mnie w czoło - Może to nie w porę, ale czy pójdziesz ze mną na galę? - zapytał
- Wiesz, że nie mogę, mam Kubę potem powiedzą, że wróciłam, żeby tylko biegać po imprezach.
- Rozumiem - spuścił głowę - Spróbuj zasnąć, popilnuje Kubę, jak się obudzi ciebie też obudzę
- A trening? - spojrzałam na niego
- Mam jutro wolne - uśmiechnął się i otulił mnie kołdrą
- Pogodziliście się? - spojrzał na mnie, pokiwałam przecząco głową
- Wie o Kubie - wyszeptałam
Wpuściłam go do domu, wykąpaliśmy Kubusia, który po wypiciu mleka poszedł zaraz spać.
- Wszystko się ułoży - przygarnął mnie do siebie Mitchell, widząc moją zatroskaną minę
- Gdybyś widział jego minę, nienawidzi mnie - łkałam w jego ramię
- Będzie dobrze zobaczysz - ucałował mnie w czoło - Może to nie w porę, ale czy pójdziesz ze mną na galę? - zapytał
- Wiesz, że nie mogę, mam Kubę potem powiedzą, że wróciłam, żeby tylko biegać po imprezach.
- Rozumiem - spuścił głowę - Spróbuj zasnąć, popilnuje Kubę, jak się obudzi ciebie też obudzę
- A trening? - spojrzałam na niego
- Mam jutro wolne - uśmiechnął się i otulił mnie kołdrą
Dwa tygodnie później...
Otóż okazuje się, że ja nie mam nic do gadania. Paula rano przyniosła sukienkę, Vico z Pedro "porwali" moje dziecko. Potem Kevin doniósł buty i przyprowadził kosmetyczkę. W Polsce to chociaż Kubusia miałam dla siebie, a tu cały czas mi ktoś go podbiera, znaczy ja się bardzo cieszę, że mogę odetchnąć, ale to zdecydowanie za dużo razy.
A co do Mario, to nie daje znaku życia, chyba się wystraszył. No cóż nie mam mu tego za złe...
- Jak zwykle ślicznie wyglądasz - wpadła do mojego pokoju Paula
- I kto to mówi - zmierzyłam ją wzrokiem, miała na sobie piękną małą czarną.
- Śmierć - skrzywiła się - tak mnie skomplementował Resu, że wyglądam śmiertelnie
- Pewnie, źle zrozumiałaś - zaśmiałam się
- Anaaa przepięknie wyglądasz - skomplementował Mitchell wchodząc do pokoju, Paula westchnęła
- Ej Mitch - zaczepiła go
- Ty również Paula - uśmiechnął się
- Dziękuje, ale nie o to mi chodzi. Ile pobierasz za lekcje? - spojrzała na niego ciekawa
- Co? - nie zrozumiał
- Wyślę do ciebie Marco, żeby się nauczył komplementów - skwitowała, a ja się zaśmiałam
Jechaliśmy ulicami Dortmundu, na jednym ze skrzyżowań czerwone światło świeciło się o wiele za długo. Paul siedząca z tyłu zaczęła sobie podśpiewywać, najpierw nie rozumiałam, co ale potem wszystko stało się jasne.
- Ogórek, ogórek, ogórek ZIELLLLONY ma garniturek! - zaczęła wrzeszczeć na cały samochód, wkręciłam się razem z nią, a chłopacy patrzyli na nas z przerażeniem w oczach. Wreszcie dojechaliśmy fleszę aparatów oślepiły mnie na dobre kila minut, trzymałam się kurczowo ramienia Mitchella, kiedy wrócił mi wzrok spojrzałam za siebie i zauważyłam, że Paula przydzwoniła w lampę i leży jak długa, Marco biegał koło niej spanikowany, a ona siarczyście po polsku klęła na tego, co postawił w tym miejscu lampę. Wreszcie się podniosła i podeszła do nas jakby nigdy nic.
- Nikt nie widział, nikt nie słyszał - zastrzegła
- Oczywiście - zaśmiałam się
Usiedliśmy przy naszych stolikach, ja siedziałam z Mitchellem, Kevinem i jakąś jego koleżanką, która wydawała się normalna. A Paula siedziała z Marco, Mario i chyba właśnie tą Kate.
~`*~`
- Nie gap się tak - nachyliła się nade mną Paula
- Co? - zapytałem nie przytomnie
- No właśnie to - wskazała na Ane - Gapisz się na nią bez przerwy, nawet nie skapnąłeś się, że Kate wylała ci na spodnie szampana, żeby zwrócić na siebie twoją uwagę. A ty co, nic gapisz się jak sroka w gnat na Ane. Ale wiesz co ci powiem, że przez samo gapienie się nic nie naprawisz, no ewentualnie możesz wkurzyć Mitchella.
- Jak ma na imię? - spojrzałem na nią
- Ale kto? - spojrzała na mnie
- Mój syn - skwitowałem
- Kuba
- Ładnie - uśmiechnąłem się
- Idź do niej cieloku, poproś ją do tańca, a nie siedzisz i się szczerzysz - zrzuciła mnie z krzesła
- Dzięki - otrzepałem się
- Ależ nie ma za co - wyszczerzyła się - Ale tylko to spieprz to Kuba będzie twoim ostatnim dzieckiem - zagroziła, przełknąłem głośno ślinę i podszedłem do Any, Paula porwała Mitchella do tańca.
- Zatańczysz? - spojrzałem ku niej, nie pewnie chwyciła moją rękę, cel osiągnięty. Nie wiem, kto puszczał muzykę, ale muszę mu podziękować, puścił wolną, spojrzałem na Anę, jej mina szczerze nie wyrażała nic, postanowiłem zaryzykować najwyżej mnie spoliczkuje przy gwiazdach Bundesligi. Przygarnąłem ją do siebie i się kołysaliśmy w rytm muzyki. - Ana - spojrzałem na nią
- Tak? - podniosła głowę, tak że widziałem jej piękne brązowe tęczówki.
- Mogę jutro wpaść do Kuby? - zapytałem, Ana się wyprostowała i spojrzała na mnie nie ufnie, powtórzyłem pytanie, nieco inaczej - Mogę jutro odwiedzić mojego syna?
____________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale męczył mnie brak weny, ten rozdział był pisany kilka razy, wybrałam względnie najciekawszą wersje.
Jesteś genialna ;*
OdpowiedzUsuńA ten rozdział jeszcze lepszy <3
Czekam na kolejny xd
ale i taki dłuuższy ten rozdział się wydaje. jak to dobrze, że Mitchell jest takim wsparciem dla Any. zresztą nie tylko on. no proszę, Marian wreszcie się dowiedział. myślałam, że troche inaczej zareaguje, ale najważniejsze, że chce mieć kontakt z dzieckiem xd
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGenialny. Nie takiej reakcji na Kubę się spodziewałam, myślałam że będzie się cieszyć. Pomimo wszystko myślę że Ana dobrze zrobiła że wtedy wyjechała, i jeszcze to głupie tłumaczenie że był pijany -.- Czekam na kolejn. Pozdrawiam. Paulina ;*
OdpowiedzUsuńJest cudny :)
OdpowiedzUsuńMyślałam , że on inaczej zareaguję na swoje dziecko . Przynajmniej się dowiedział i chce mieć kontakt z Kubą .
Czekam na nexta ;3
Pozdrawiam ;*
http://volvere10.blogspot.com/ zapraszam na nowy rozdział :D
OdpowiedzUsuńjak znajdę chwilę czasu to skomentuję u Ciebie :P
Pozdrawiam! :d
Hej! :D A więc oto jestem tyle, że w nowej wersji :D
UsuńI chciałam zaprosić i przeprosić. Od czego zacząć?:D
Może od przeprosin :D A więc błagam o wybaczenie (na kolanach ;D) Przeepraszam, że nie komentowałam ale czytam :D Czytam i będę tu zaglądać mimo że nie przepadam za BVB to uwielbiam Twoje blogi i ogólnie :D
Więc wybacz ;D
A teraz zaproszenie :D Oto więc tutaj będzie kontynuacja opowiadania o Amy: http://pero-nunca-hevisto-alguien-como-tu.blogspot.com/
Pozdrawiam :D
Dobrze, że się dowiedział o Kubie, trochę głupio, że wyszło to przez przypadek, ale zawsze coś. Ana ma zawsze wsparcie i to jest najważniejsze, mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Czykam z niecierpliwością na następny! ;)
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do Liebster Award :) Gratuluję :* Więcej informacji u mnie :D
OdpowiedzUsuńhttp://quiet-another-bvb-story.blogspot.com/
Zapraszam do siebie na trzydziesty trzeci rozdział:
OdpowiedzUsuńhttp://manutdlov.blogspot.com/
Genialny rozdział *,* Ja też nominuję Cię do Liebster Award :D Więcej informacji szukaj u mnie na blogu c; http://opowiadania-rl9.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)