sobota, 29 czerwca 2013

22

Zacznę od małego spama, otóż pojawił się pierwszy rozdział na:
http://kibic-pilkarz.blogspot.com/
Serdecznie zapraszam :)
__________________________________________________________________________


 Muzyka

Położyliśmy się razem na łóżku. Panowała krępująca cisza, ułożyłem się wygodnie, a Ana usadowiła się na samym skraju łóżka.
- Z przyjaciółką też tak śpisz? - zaśmiałem się przybliżając się do niej, ta szybko przesunęła się jeszcze bardziej i już prawie leżała na ziemi kiedy ją złapałem.
- Wracaj na swoją połowę - oznajmiła
- Ale ja wole na tej - wyszczerzyłem się
- To ja idę na tamtą - próbowała wstac, ale ją zatrzymałem zamknąłem ją w żelaznym uściszku - Puszczaj - powiedziała przez zęby
- Dobranoc - pocałowałem ją w czoło i zamknąłem oczy, Ana jeszcze chwilę się kręciła, aż wreszcie się poddała i zasnęła. Miałem cudowny sen, gdy obudził mnie, tak mi się zdawało, że to budzik, zaspany próbowałem dosięgnąć go, ale byłem za daleko. - Ana - szturchnąłem ją - Ana - nic - Ana wyłącz ten budzik ja chcę spać - oznajmiłem
- To nie budzik - wyskoczyła z łóżka - to twój syn
- A twój nie? - przetarłem oczy i spojrzałem na nią
- Mój też, ale ja nie nazywam syna budzikiem - wzięła na ręce Kubusia i położyła go pomiędzy nas, ten zaczął się śmiać
- Czy on aby czasem gdzieś za Santaną nie chodził? - spojrzałem się na niego badawczo
- Nie, a co? - spojrzała na mnie
- No bo on jak gdzieś znika, to potem też się po nocy tak śmieje - skwitowałem
- Idź spać
- A Kubuś?
- Śpi pomiędzy nami - oznajmiła i położyła się z drugiej strony, już przysypiałem, widziałem, że Ana też kiedy Kubuś zaczął głośno gaworzyć
- Kuba jest trzecia nad ranem, zlituj się - powiedziałem błagalnie
- Witam w moim świecie - uśmiechnęła się Ana

- Dzień dobry - uśmiechnąłem się kiedy Ana otworzyła oczy
- Która godzina? - rozejrzała się
- 10, zaraz wychodzę na trening, Kuba już jadł - oznajmiłem
- Dzięki - szepnęła i powoli wstała z łóżka
- Śniadanie na dole, ja będę leciał - pocałowałem ją w policzek i zbiegłem na dół - A ktoś się do ciebie dobija, odbierz ten telefon - krzyknąłem i zatrzasnąłem za sobą drzwi

~`*~`

- Jestem! - zadarł się Mario przekraczając próg, poczekałam, aż wejdzie do salonu - Stało się coś? - spojrzał na mnie
- Wyjeżdżam na miesiąc - oznajmiłam, przytłumionym głosem
- Że co?
- Antonio organizuje jakąś wielką imprezę na Malcie, bądź co bądź u niego pracuje, muszę jechać pomóc - skwitowałam
- A Kuba? - spojrzał na mnie
- Jedzie ze mną, ma zapewnioną opiekunkę
- Świetnie, że tak szybko mi mówisz - powiedział zły - Pamiętaj, że za półtora miesiąca Kubuś ma roczek - dodał po chwili
- Wiem, przyjedziemy do tego czasu na pewno. Może będziemy tam krócej niż miesiąc, zobaczymy jak się uwiniemy, obiecuje jak najszybciej - spojrzałam na krążącego Mario
- Dobrze - westchnął - Ale macie dzwonić - zastrzegł
- Pewnie - przytaknęłam

~`*~`

- Mario tu ziemia! - pokiwał mi przed oczami ręką Kevin
- On żyje? - zadał mało inteligentne pytanie Leitner
- Wspomina noc z Aną - wystawił język Santana
- A skąd wiesz, że oni coś ten tego - zdziwił się Kevin
- Masz w domu Mario monitoring i nic nie mówiłeś! Ja chcę zobaczyć Aneeee! - jarał się Leitner, a ja siedziałem z niewzruszony i czekałem, czekałem chociaż na sms, że dolecieli
- Dzwoniła? - wszedł do szatni Kuba
- Nieeee - odpowiedziałem zmartwiony
- Spokojnie pewnie są jeszcze w samolocie - uspokajał mnie
- Tak długo? - zapytałem
- Tak - poklepał mnie po ramieniu
Półgodziny później Ana zadzwoniła, że już są na miejscu i właśnie idą na spacer, ta wiadomość znacznie mnie uspokoiła.

2 tygodnie później...
Ana dzwoni codziennie, tęsknie już za nimi. Chłopacy śmieją się, że jestem nie do wytrzymania i już niedługo wsadzą mnie do samolotu i wyślą na Maltę.
- Nie no stały widok Marian z telefonem w ręce - skwitował Kevin wchodząc do szatni
- Pewnie już mu się przykleił do ręki - nabijał się Santana
- Romansujesz z moją Aną?! - oburzył się Leitner, bądź co bądź musiałem zainterweniować
- Z twoją Aną?! A to od kiedy? - spojrzałem na niego
-Yyyy... - podrapał się po głowie - KEVIN! - schował się za niego
- Już czas - oznajmił Kevin i kazał mi iść za sobą, wsiedliśmy do jego samochodu, z nami jechał jeszcze Kuba.
- A trening? - spojrzałem na nich
- Wszytko załatwione - odpowiedział poważnie Kevin
- Gdzie jedziemy? - dopytywałem
- Raczej lecimy - poprawił mnie Kuba
- Hy? - zdziwiłem się
- Lecimy odwiedzić Anę, bo z tobą nie da się żyć - skwitował
- Przecież normalnie się zachowuje - skwitowałem
- Taaa, jak mąż po piętnastu latach małżeństwa - zaśmiał się Kuba
- I z gromadką dzieci - dopowiedział Kevin
- Nie przesadzacie? - spojrzałem na nich
- Nie - odpowiedzieli zgodnie

~`*~`

Muzyka

Siedziałam sama i oglądałam głupie romansidła, szkoda, że w życiu nie ma jak w filmach...i żyli długo i szczęśliwie.
- Ana, wszystko gra? - zapytała Vico, wchodząc do pokoju - Co ci jest mała, masz taką minę - usiadła naprzeciwko mnie
- Nic - szepnęłam i podkuliłam nogi
- Widzę - zlustrowała mnie wzrokiem - Przyznaj, że zaczęła ci się podobać zabawa w rodzinkę. - nie odpowiedziałam, wlepiłam wzrok w telewizor, gdzie kończyła się scena finałowa. - Nie wiem ile mam to jeszcze z tobą wałkować Ana - westchnęła Vico
- Wiesz, co jestem zmęczona, dobranoc - wstałam i udałam się do sypialni
- Ta idź spać, żeby nie czuć - zawołała za mną Vico

Następnego dnia praca szła pełną parą, Antonio zaplanował ogromną imprezę na basenie, biegałam we wszystkie strony, aby upilnować wszystkich, przy jednej ze scen pomagali studenci, którzy przyjechali na zarobek, nie wiem po co, ale mieli mundurki, potem oznajmili mi, że oni są tu tylko z wymiany, jasne jak to młodym, odbiło i wrzucili mnie do basenu, ledwie wysuszyłam rzeczy i planowałam wysuszyć włosy, kiedy przybiegli do mnie ci sami studenci.
- Chyba mamy szpiega - szeptali
- Kogo? - zaśmiałam się
- Pewnie jest z konkurencji - pokazali dyskretnie na postać chowającą się przy basenie
- Chyba przyda mu się kąpiel - zaśmiałam się i wysłałam ich do "szpiega"
- Aaaaaa - tyle usłyszałam, a potem plusk
- Paulo, on chyba się trzasnął o te rury, co są na dnie! Topi się! - oznajmił jeden ze studentów, odwróciłam się w stronę basenu i ujrzałam bezwładnie unoszącego się na wodzie Mario, przetarłam oczy, aby się upewnić, czy to on, nie nie mam zwidów, co on tutaj robi.
- Paulo, jełopie dlaczego te rury są w basenie! - zadarłam się i wskoczyłam do wody, aby ratować Mario.
- No, bo ja chciałem sprawdzić czy pływają - skwitował. Akcja ratunkowa przebiegła szybko, z pomocą studentów zaniosłam go do mojego pokoju, gdzie wezwałam lekarza, jak to stwierdził Mario się wyliże.

~`*~`

Gdy się obudziłem coś od środka rozsadzało moją głowę, przetarłem oczy i rozglądałem się po pokoju, nie znałem go, spojrzałem na szafkę, a tam stał liścik.
"Jak coś jestem na plaży, nie wstawaj niepotrzebnie, bo jak cię spotkam to ci NAWALE. Weź tabletki i wypoczywaj.
 Ana."
Jaka ona delikatna - zaśmiałem się w myślach i połknąłem tabletki, kręciłem się z półgodziny, ból głowy powoli mijał, więc złamałem zakaz i wyszedłem z hotelu. Może właśnie sam wystawiłem się na ścięcie, ale postanowiłem iści do Any. Siedziała sama na piasku, kątem oka zauważyłem Antoniego z Kubusiem na rękach, właśnie wracali do hotelu. Usiadłem obok niej, na początek nie zwracała na mnie uwagi dopiero po chwili odwróciła głowę w moją stronę.
- Czy ja niewyraźnie piszę? - spojrzała się na mnie
- Trochę - przyznałem
- Ej - zamachnęła się, aby dać mi kuksańca, ale w ostatniej chwili zrezygnowała. - Dlatego NAWALE napisałam drukowanymi - skwitowała, a ja się zaśmiałem
- Tak widziałem - uśmiechnąłem się
- Więc, co tu robisz?
- Chciałem cię zobaczyć - wyszczerzyłem się - No i Kubusia, którego Antonio odholował do hotelu
- No tak, zarywa do opiekunki i wykorzystuje nasze dziecko do tych niecnych celów
- Chyba muszę z nim porozmawiać, chociaż teraz mamy czas dla siebie - przesunąłem się jeszcze bardziej
do Any. Nastała cisza, słychać było tylko fale. - Idziemy popływać? - wypaliłem
- Jest jesień chciałabym ci przypomnieć - oznajmiła Ana
- Ej, no jesteśmy na Malcie, chciałbym ci przypomnieć - droczyłem się z nią
- Nie mam stroju - skwitowała
- Ja też nie - pokazałem jej język
- Że w rzeczach - pokazała na swoje ubrania
- Że tak - pociągnąłem ją w stronę wody, bawiliśmy się jak dzieci, podtapialiśmy się, rzucaliśmy błotem, nie widzieliśmy świata poza sobą. Przytuliłem ją, już chciałem ją pocałować, byłem tak blisko, ale uciekła mi...

poniedziałek, 24 czerwca 2013

21




- Wiesz, co ja już będę się zbierać - oznajmiałem i skierowałem się do wyjścia.
- No dobrze - powiedziała cicho
- Aaa - okręciłem się na pięcie do niej. - Bym zapomniał, co ty na to, żebyś jutro przyszła z małym na trening? Poznam go z chłopakami i w ogóle. - uśmiechnąłem się.
- Jasne - odwzajemniła uśmiech
- To idę, albo... - przeciągnąłem, a ona spojrzała się na mnie zaciekawiona. - po treningu pojedziemy do mnie, chcę oswoić Kubę z moim domem, w razie jakbym chciał go zabrać kiedyś na noc, albo coś. Albo najlepiej spakuj jutro najpotrzebniejsze rzeczy i razem u mnie śpijcie. Proszę - mówiłem z prędkością światła.
- To ci go podwiozę po treningu - oznajmiła
- Ale, że ja sam z Kubusiem, nie no ty też musisz być wszystko mi pokazać... - spojrzałem się na nią błagalnie
- To do jutra - uśmiechnęła się
- To znaczy tak? - wyszczerzyłem się
- Tak, dobranoc Marian
- Dobranoc Marianna - pocałowałem ją w policzek i poszedłem do domu. Nie powiem, że nie byłem zawiedziony tekstem o przyjaźni, chyba nie może być nic gorszego jak przyjaźń z kimś kogo się kocha, ale myślę, że będzie coś z tego więcej. Zgodziła się u mnie spać z Kubusiem, to już jest wielki plus.

~`*~`

- Hej Ana! Widziałam Mariana wychodzącego od ciebie, więc stwierdziłam, że nie śpisz i przyszłam się przywitać. - wparowała do mojego domu Vico.
- Ciszej - spojrzałam na nią
- To mój przystojniak śpi - zrobiła smutną minę
- Tak, usypaliśmy go z Marianem
- My, oh jak słodko. Szczęśliwa rodzinka - spojrzała na mnie z bananem Vico
- Raczej przyjaciele, którzy mają dziecko - skwitowałam
- Że jeszcze do siebie nie wróciliście?! - oburzyła się
- Nie, zaproponowałam mu przyjaźń - oznajmiłam
- Nie mam na ciebie sił - rzuciła się na kanapę
- A co mam się mu rzucić na szyje? A może "ożeń się ze mną, bo mamy razem dziecko"? Weź przestań - machnęłam ze zrezygnowaniem ręką i usiadłam naprzeciwko niej.
- Jesteście tak samo uparci, oby Kuba nie miał tego po was - westchnęła - Kochacie się, ale nieeee. Trzeba żyć osobno, no bo po co być szczęśliwym i zrobić Kubie rodzeństwo, co nie? - spojrzała na mnie
- Mogę mu dać rodzeństwo z kimś innym - skwitowałam
- Wierzysz w to? - zlustrowała mnie wzrokiem - Mitch lata za tobą, a ty cały czas jesteś oporna na jego urok, niby już, już prawie coś jest między wami, ale nagle pojawia się Mario i interesujesz się tylko nim - wyrzuciła z siebie.
- Nieprawda - założyłam ręce na piersi
- Prawda, więc nie oszukuj wszystkich dokoła, włącznie z sobą i bądź z Marianem! - klasnęła w dłonie
- A ty gdzie masz Pedro? - chciałam zmienić temat
- W Brazylii pacanko - zaśmiała się
- Nie mów tak do mnie - rzuciłam w nią poduszką
- Cóż za agresor, dawno się nie wyżyłaś to nie moja wina - zaśmiała się, rzuciłam się na nią, a ta wybuchnęła jeszcze większym śmiechem - Takie małe, a takie agresywne, w łóżku też zawsze na górze musisz być - pokazała mi język, straciłam przyczepność i wylądowałam na podłodze.
- Brakuje ci piątej klepki - oburzyłam się
- A ci wszystkich - zaczęła mnie gilgotać
- Stop! Poddaje się! - śmiałam się
- No dobrze, zlituje się - pokazała mi język - Śpię dzisiaj tutaj - oznajmiła - jasne jeśli pozwolisz
- Pewnie, Antonio i tak gdzieś znowu wybył.
Razem z Vico rozmawiałyśmy jeszcze z godzinę potem rozeszliśmy się do pokoi, obudziłam się o 9, to jakiś cud, Kubuś, ani razu nie zapłakał w nocy, a może coś mu dolega? Spojrzałam na łóżeczko, ale Kubisa w środku nie było, zerwałam się z łóżka i pobiegłam na dół, gdzie zastałam Vico z Kubisem.
- O wstałaś - uśmiechnęła się - Zabrałam królewicza, bo marudził, już jadł, ty też masz już śniadanie - oznajmiła
- Wielbię cię - pobiegłam do kuchni.
Po śniadaniu, pojechałam na boisko treningowe BVB, to co tam zobaczyłam zdziwiło mnie, Mario z Mitchem? Chyba nastała zgoda.
- O TRENERZE NIECH PAN PATRZY! TO BĘDZIE MÓJ WYCHOWANEK! - darł się na całe boisko Kevin biegnąc w naszą stronę
- Ana, czy aby na pewno chcesz oddać małego w jego ręce? - zapytał przerażony trener
- Jeszcze się nad tym zastanowię - zaśmiałam się, a ten odetchnął z ulgą
- Hej - uśmiechnął się Mario i przejął Kubusia ode mnie.
- A że wy wróciliście do siebie? - spojrzał na mnie badawczo Kuba
- Nie, jesteśmy przyjaciółmi - skwitowałam
- Czyli jesteś wolna! - wykrzyknął ktoś za mną, odwróciłam się i zobaczyłam szczerzącego się Leitnera - Chyba za głośno to powiedziałem - skwitował speszony
- Wcale - zaśmiałam się
- ZACZYNAMY! - zadarł się trener i wszyscy poszli, Mario oddał mi Kubusia. Siedziałam obok braci Mario, Felix cały czas mnie zaczepiał, chyba wdał się w Mariana, myślałam, że mu zdzielę, za to Fabian jest bardziej ogarnięty, da się z nim pogadać.
- FELIX O JEDNO KRZESŁO DALEJ! - zagrzmiał Mario, kiedy zauważył, że młody mnie zaczepia
- Przecież nie usiądę Anie na kolna, chociaż! - wyszczerzył się młody
- FABIAN PRZESTAW GO, BO ZARAZ JA TAM WEJDĘ! - zagroził, Fabian spojrzał się na Felixa, a ten ciężko westchnął i przesunął się o jedno krzesełko od nas.
- Żegnaj kiciu - posłał mi buźkę, a ja wytrzeszczyłam oczy, Fabian leżał już pomiędzy krzesełkami wijąc się, ze śmiechu. Potem było już spokojnie, trening się skończył i przyszedł do nas Mario, zaraz doleciał do Felixa i coś mu tłumaczył na boku.
- Marian no chodźmy! - zawołam go
- Ale...
- Mario - spojrzałam się na niego - Mały jest głodny, chcesz, żebym tutaj go karmiła?
- Nie, nie, nie - doleciał do nas - Pa Fabian... Felix - odwrócił się do nich
Nie dane nam było jechać zaraz do domu Mario, złapał nas Kevin z Santaną, więc pojechaliśmy jeszcze do kawiarni. Kuba nakarmiony spał w wózku, więc debilom w kawiarni zaczęły przychodzić do głowy głupie pomysły, wysłuchiwałam tego wszystkiego i coraz bardziej bałam się, że mówią to na poważnie.
- Ej, a na roczek zabierzemy go do klubu go go! - błysnął Kevin
- Że co?! - oburzyłam się
- No, co trzeba chłopaka od najmłodszych lat uczyć, co jest dobre - skwitował Mario, a ja zmroziłam go wzrokiem
- No właśnie - poparł ich Santana
- Chyba was przegrzało - spojrzałam się po nich
- Ej Alexa jest niezła! - podpowiedział im Santana, ignorując mnie
- Dobra to zamówimy mu Alexandre! - klasnął Kevin
- Nie dam wam dziecka debile - zawyłam
- Ana no niech się chłopak rozerwie - trącił mnie ramieniem Santana
- MARIO! - spojrzałam się złowrogo na niego
- Nie no dobra chłopaki, nie wkurzajcie Any, bo nie zna się na żartach - skwitował
- Ale ja mówiłem poważnie - oburzył się Kevin
- Ja też - oznajmił Santana, a ja załamałam ręce
- Późno się robi idziemy? - spojrzał się na mnie Mario, a ja przytaknęłam
- JUŻ? - spojrzał się na nas Kevin, pomachałam im tylko przy wyjściu
- Kocham ich, ale czasem przesadzają - powiedziałam do Mario kiedy już wsiedliśmy do samochodu
- Spokojnie będą mieli swoje to zobaczą jak to jest - uśmiechnął się
- No zobaczcie kto się obudził - uśmiechnęłam się do małego i wzięłam go na ręce, akurat na kolacyjkę - posadziłam go
- Mogę, mogę ja go nakarmić? - skakał z jednej nogi na drugą Marian
- Dobrze, tylko mało, żebyś mu czasem pełnych łych do buzi nie pakował - zastrzegłam
- Spokojnie poradzę sobie, Felixa też karmiłem - oznajmił
- To już wiem dlaczego taki jest - zaśmiałam się
- Że co?! Że przeze mnie! - oburzył się
- No Feli to wykapany ty - założyłam ręce na piersi
- Odwołaj to - zagroził mi łyżeczką
- Oh jak się boje - udawałam przerażoną
- Nie bądź taka do przodu - wpakował do buzi Kubusia papkę
- Bo co tyłu mi zabraknie? Mogłoby trochę odciąć, bo jest za duży - oglądałam się z każdej strony
- Jest dobrze tak jak jest - powiedział pewnie mierząc mnie wzrokiem
- Spadaj! - schowałam się za barek
- No nie udawaj, że wstydliwa jesteś już ja cię znam - znów zamachał łyżeczką
- Doprawdy? - spojrzałam się na niego
- Ależ oczywiście - pokazał mi język
- Ależ go uszmurglałeś - spojrzałam badawczo na Kubusia, który był cały od papki
- Przesadzasz - zaśmiał się i wytarł małego
- Chodź Kubuś idziemy cię wykąpać, bo tatuś cię oszmurglał - mówiłam do dziecka biorąc go na ręce, a ten się słodko uśmiechał.
- Że ja też takiego miałem? - spojrzał na Kubusia badawczo Mario, kiedy mały się kąpał
- Nie mniejszego - zaśmiałam się
- Ej! - oburzył się, nagle poczułam ręce Mario na mojej tali, a zaraz leżałam w wannie obok Kubusia
- Głupi czy nienormalny! - zagrzmiałam
- Kubusiowi się spodobało - pokazał na śmiejącego się małego
- Oby nie miał charakteru po tobie - westchnęłam
- A co może po tobie? - założył ręce na boki
- Z dwojga złego lepiej, żeby miał mój - skwitowałam
- Nieprawda, bo mój - kłócił się
- Mój i koniec! - zagroziłam i wyszłam z wanny, owinęłam się ręcznikiem i wyciągnęłam Kubusia, był tak wymęczony, że zasnął zaraz po położeniu go do łóżeczka, które pewnie niedawno kupił Marian.
Przebrałam się w piżamę i zmyłam makijaż, wolałam nie wchodzić w drogę Mario, zawsze nasze sam na sam się źle kończy.
- Kolacja - wystawił głowę zza drzwi Mario
- Nie jestem głodna - oznajmiłam
- Ej no, ja tu się tak postarałem - zrobił smutną minę
- Na prawdę, nie - odwróciłam się do niego
- Zobacz jak pachnie - podszedł bliżej z tacą
- No może troszkę - uśmiechnęłam się - Pomożesz mi? - usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego
- Dzięki, że o to zapytałaś - podbiegł do tacy - Ale pachnie - zaciągnął się. Oczywiście Mario zjadł 3/4 kolacji, ale nie przeszkadzało mi to. I tak po tym 1/4 byłam pełna.
- Pyszne było - oznajmiłam
- Idziemy na jakiś film? - spojrzał na mnie - Kupiłem nowy telewizor - pochwalił się i dziwnie poruszył brwiami
- Czemu by nie - skierowałam się do salonu - Że to ten telewizor?! To już na telebim mi wygląda - zaśmiałam się
- Nie przesadzaj - usadowił się wygodnie na kanapie. Oglądaliśmy horror, nie wiem dlaczego, bo nawet horrorów nie lubię, ale jakoś ten mnie zaciekawił, nagle zgasło światło, spanikowana chwyciłam za rękaw Mario, a ten się cicho zaśmiał.
- Nie śmiej się ze mnie - powiedziałam niepewnie i rozglądałam się po pokoju, ale widziałam tylko ciemność.
- Idę po jakieś świeczki - oznajmił, a ja zacisnęłam ręce na jego rękawie - Jeśli mnie będziesz trzymać ze światła nici - powiedział poważnie, ale wiedziałam, że się uśmiecha.
- Idziemy razem - rozkazałam, poszliśmy do kuchni, znaleźliśmy latarki i świeczki, ale z tego drugiego zrezygnowaliśmy, trochę spokojniejsza wróciłam do salonu, ale kiedy usłyszałam kroki padłam jak długa za kanapę, zresztą Marian zrobił to samo.
- Ktoś się chyba całuje - szepnął Mario
- Paula chyba pomyliliśmy domy! - oznajmił znajomy nam głos, kiedy światło wróciło. Wynurzyliśmy się spod kanapy i zobaczyliśmy zdezorientowane miny Marco i Pauli.
- Yyyy... cześć - pomachał nam Marco - Paula powiedź cześć - szturchnął ją
- Heeej - pomachała
- Pomyliliśmy się sorry, ciemno było - tłumaczył się Marco
- Rozumiem - odchrząknęłam się
- A co wy chcieliście robić za tą kanapą - zainteresował się Marco, a na jego buzię wskoczył podstępny uśmiech
- Nie to co wy mieliście zamiar - skwitowałam
- Pewnie, myślicie, że my za kanapą nie próbowaliśmy - oznajmił Marco, a ja zaśmiałam się
- Marco - upomniała go Paula
- No dobra to my się zbieramy, miłego... leżenia za kanapą - pożegnali się i wyszli

~`*~`

- Oni są niemożliwi - zaśmiała się Ana
- Ta, a mogliśmy być tacy sami - westchnąłem
- Mario - spojrzała się na mnie - Jesteśmy przyjaciółmi tak?
- Mhm - poczłapałem niechętnie do sypialni
- Mario... - poszła za mną Ana
- Co? - westchnąłem
- Chciałeś zobaczyć jak to jest z Kubisiem, to chodź śpi z nim w jednym pokoju
- A ty?
- Ja się prześpię tu - oznajmiła
- Śpij z nami, przecież jesteśmy przyjaciółmi - przekręciłem oczami wypowiadając ostatnie słowo
- Nie lepiej nie
- Co boisz się mnie? Jesteśmy przyjaciółmi, chodź - pociągnąłem ją za rękę

czwartek, 20 czerwca 2013

20

Przez debili z BVB, moje nogi zostały przefarbowane w żółto-czarne pasy. Trener widząc to zaczął się najpierw śmiać, a potem uświadomił sobie, że to farby wodoodporne. I jak ja to teraz zmyje? Wróciłam wściekła do domu i zaczęłam to szorować, przesiedziałam pół dnia w wannie, z przerwą na karmienie Kubisa, jeszcze chwilę, a na moim ciele pojawią się łuski. Wieczorem zadzwonił Mario, niby z propozycją nie do odrzucenia. Po wykąpaniu i uspaniu Kubusia pojechałam w wyznaczone miejsce. Okazało się, że nie tylko mi się dostanie, ale również Santanie. Wymalowali mnie chyba pastą do butów, a potem wkroczyliśmy na ogródek Santany. W powietrzu unosił się zapach kurczaka z rożna, oh jakbym zjadła.
- Ana słuchaj, masz tu badyla - podał mi jakiś patyk Mario
- I co mam z nim zrobić? - zapytałam tępo
- Twoim zadaniem jest zajumanie kurczaczka! Oto zemsta - powiedział dumnie
- Że tak z ognia? - spojrzałam się na niego
- Nie z patelni - przewrócił oczami
- Dobra - nie wdawałam się dalej w pogawędkę
Zakradłam się i nabiłam na badyla kurczaczka, potem zaczęłam uciekać, bo Santana spuścił psy, byłam trochę zdziwiona, bo szczekały, ale nie biegły za mną tylko za jakimiś krzakami, które miały nogi. Przeskoczyłam przez płot i czekałam na chłopaków, po chwili przyszli cali mokrzy.
- Psy tak was urządziły? - spojrzałam zdziwiona
- Nie, sąsiadka Santany - skwitował Kuba
Poszliśmy do pobliskiego parku. Chłopcy zdjęli przemoczone ubrania, zostając w samych bokserkach. Zajadaliśmy się kurczakiem, kiedy podbiegł do nas Santana.
- Nieeeeeeee! - darł się na całą okolice, odsunął nas od kurczaka, a raczej jego resztek i zaczął go reanimować.
- On już odszedł - poklepałam go po ramieniu
- To jest ONA a nie ON! - zagrzmiał - WY! - wskazywał wszystkich palcem - Wy mięsożercy! Eugenia miała plany na przyszłość, a wy ją zjedliście! Co z was za kurczaki!
- E jaka Eugenia? - zapytał Kevin
- A no i kurczakami to my raczej nie jesteśmy, chyba że Resu on ma grzywę jak kogucik - zaśmiał się Mario
- Eugenia to pani kurczakowa - oznajmił Santana - Jutro miał do niej przyjechac jej narzeczony , specjalnie poszła na solarium
- Pogrzało cię? - spojrzał na niego Kuba
- Nie - chlipał - Przepraszam Eugenio, że nie ocaliłem cie przed tymi mięsojadami
- Dobra, chodźcie stąd bo ludzi się dziwnie gapią - skwitowałam - Trzeba mu kupić psa albo kota - szepnęłam do Kuby
- Aż tak nie lubisz tych zwierząt, Santana nawet rybki uchować nie potrafi - skwitował
- To kupmy mu kaktusa - oznajmiłam
- To już lepszy pomysł, przynajmniej go nie zjedzą - zaśmiał się
Gdy wróciłam do domu wujek Antonio spał w łóżeczku razem z Kubisem, zaśmiałam się pod nosem, bo mały Kubuś zabierał więcej miejsca niż wuja, obudziłam go i sama poszłam spać.
- Ana! - zawyła na cały dom Paula, otworzyłam oczy, a ona machała mi gazetą przed oczami
- Ciszej, Kubuś - spojrzałam w stronę gdzie leżał synek, nic go nie ruszały krzyki Pauli
- Sorry, ale stała się tragedia - wymachiwała łapskami
- Że jaka? - spojrzałam na nią przerażona
- Patrz! - podała mi gazetę i usiadła na łóżku, kartkowałam wszystkie strony, ale nie znalazłam w nich nic nadzwyczajnego, no może kilka kartek z plotkami ominęłam.
- Nie ma tu nic takiego - wzruszyłam ramionami
- Nie?! - rykła, myślałam, że mnie zaraz udusi. - "Paulina Grycz, dziewczyna Marco Reusa, chyba zapomniała, co to dieta, na zdjęciach, które do nas docierają widać, jak strasznie się zapuściła. Dawno też nie widziano ją z Marco, możliwe, że para zerwała..." - wyrecytowała Paula
- Tak to prawda - powiedziałam z powagą - strasznie się zapuściłaś - oznajmiłam lustrując ją wzrokiem - ale chyba w mózgu, że przejmuje się takimi bzdurami - zaśmiałam się i rzuciłam ją poduszką
- Może masz racje, ale i tak mogłabym zrzucić to i owo - poklepała się po brzuchu
- Debile są wśród nas - uniosłam głowę do góry
- Ćwiczysz ze mną? - spojrzała się na mnie
- Sugerujesz coś? - zaśmiałam się
- Nie, więc? Proszeeee
- Dobra, a teraz przepraszam mój królewicz woła - wzięłam na ręce Kubusia

Kiedy sprzedałam Kubusia, Kevinowi poszłam pobiegać z Paulą. Ta jednak najpierw chciała na siłownie, więc bądź, co bądź Marco musiał nas zawieść, bo nie wiedziałyśmy gdzie się znajduje.
- Coście znowu wymyśliły - spojrzał się na nas Marco
- Twoja szanowna dziewczyna uważa, że jest gruba. Ja jej tylko towarzysze - oznajmiłam
- Paula ciebie pierwszy lepszy wiatr porwie, a ty jeszcze chcesz się odchudzać? - zlustrował ją wzrokiem - Wiesz, moja mama nie lubi chucherek - oznajmił
- I tak mnie nie widzi - machnęła ręką Paula
- A no właśnie zapomniałem, ci mówić. Przyjeżdża na weekend, już przeniosłem twoje rzeczy do pokoju gościnnego, bo ona by mnie zamknęła do ślubu w pokoju, gdyby dowiedziała się, że w jednym łóżku śpimy, a pod jedną kołdrą. - skwitował,  a ja się zaśmiałam
- Ana a ty się nie śmiej ciebie też to czeka - powiedziała wystraszona Paula
Dojechaliśmy na miejsce, ćwiczenia nie były trudne, wszystko przebiegało w miłej atmosferze, jeszcze do t
ego Paula, która zaczęła przeżywać wizytę teściówki. Odprowadziłam Paule, a potem potruchtałam do domu.

~`*~`

Siedziałem w kawiarni z Felixem, kiedy zobaczyłem Ane, truchtała po drugiej stronie ulicy, postanowiłem ją wyprzedzić, wsiadłem w samochód i jako pierwszy dojechałem pod jej dom. Przywitałem się z Antonio i przejąłem od niego Kubusia.
- Mario, coś mi się zdaje, że czeka cię misja specjalna - zaśmiał się Antonio
- Co? - spojrzałem się na niego
- Kubuś chyba narobił w pieluchę - poklepał mnie po ramieniu i skierował się w stronę wyjścia
- A ty gdzie? - zawołałem za nim
- Twój synek, przebierz go ładnie - pokazał mi język - A zresztą mam spotkanie, pa - i ulotnił się. Położyłem Kubusia na łóżku i zastanawiałem się jak tu go przewinąć.
- Może mi podpowiesz co - spojrzałem na małego, a ten tylko się szczerzył - Poczekaj włączymy YouTube tam może będzie pokazane jak to się obsługuje - oznajmiłem. Po piętnastu minutach filmu wiedziałem już jak to się zakłada, jakoś mi poszło, chyba. Kubie się podobało, bo ciągle się szczerzył.
- WRÓCIŁAM! - zawołała Ana
- A ja przebrałem pieluchę! - zawołałem
- Mario? - zdziwiła się wchodząc do pokoju
- I Kuba - pokazał mi język
- A Antonio? - rozejrzała się
- Wyszedł - skwitowałem - Patrz przebrałem pieluchę - pochwaliłem się, Ana zlustrowała Kubisa
- Szybko się uczysz - uśmiechnęła się
Po godzinie Kuba zaczął marudzić, na zmianę go z Aną nosiliśmy, aż wreszcie usnął.Usiedliśmy w salonie na
dywanie i zaczęliśmy oglądać powtórkę finału ligi mistrzów, z chłodną głową ocenialiśmy każdą sytuacje. Po meczu temat zeszedł na Kubusia.
- Przepraszam - szepnęła
- To ja cię powinienem przeprosić - lekko się uśmiechnęła, a ja od nowa się w niej zakochałem - Spróbujmy... - nie dokończyłem, bo mi przerwała, a raczej ja umilkłem kiedy zaczęła się do mnie zbliżać.
- ...być przyjaciółmi - przytuliła mnie do siebie, chyba nie o to mi chodziło.

______________________________________________________________________________________
Króciutki, ale brak weny ciąg dalszy. Następy w niedziele/poniedziałek, chyba że nawet ta resztka weny się wyczerpie. Pozdrawiam.

piątek, 14 czerwca 2013

19


Ana zgodziła się, mogę odwiedzić syna. Syn jak to pięknie brzmi, dopiero teraz to do mnie dociera. Gala skończyła się szybko, zadowolony jechałem przez ulicę Dortmundu, kiedy do mnie zadzwoniła Kate.
- Szlag zapomniałem o niej! - uświadomiłem sobie i odebrałem telefon, wrzeszczała, płakała, przeklinała mnie na wszystko, a na koniec oznajmiła, że zamówi taxi. Spokojnie dojechałem do domu i już nie mogłem się doczekać jutrzejszego, a raczej dzisiejszego spotkania z Ana i Kubą.
Po dwunastej stawiłem się przed domem wujka Any.
- Kevin ty debilu! - zapiszczała Ana
- No, ale to był by biznes! - zaparł się Kevin - Dawaj lej do wiaderka
- Sam sobie lej!
- Kuba na pewno się podzieli mlekiem, teraz jesteś naszą żywą przechowalnią mleka
- Nie waszą, tylko Kubusia, tylko on ma do niej dostęp
- Ale...
- Kevin ja cię proszę weź się tak porządnie pacni w głowę może zmądrzejesz
- Po co - machnął ręką - Oo cześć Mario! - pokiwał mi
- Hej - wysiadłem z samochodu i poszedłem w ich stronę
- Kuba śpi - oznajmiła Ana
- Mogę? - wskazałem na krzesło
- Jasne - lekko się uśmiechnęła
- Dobraaa, to ja przyjdę później i omówimy wtedy nasz biznes - odszedł Kevin
- Żadnego biznesu nie będzie - zaśmiała się Ana, siedzieliśmy w cisza, aż wreszcie zebrałem się w sobie.
- Ana spróbujemy zachowywać się chociaż jak normalni znajomi? - spojrzałem na nią
- Czyli jak?
- Rozmawiać ze sobą, choćby o pogodzie, wychodzić na spacer z naszym synem. Zacznijmy od nowa, dla Kuby - oznajmiłem, Ana przez dłuższą chwilę wpatrywała się we mnie, aż oznajmiła
- Dobrze, dla Kuby - zaraz usłyszeliśmy nawoływanie syna, Ana wstała i poszła po niego, kiedy weszła z nim na ręce zobaczyłem jaki jest śliczny, nie płakał wpatrywał się we mnie swoimi oczkami.
- Mogę go na ręce? - spojrzałem na Ane, pokazała mi jak go trzymać i ostrożnie wsunęła na moje ręce. - Jest śliczny - oznajmiłem i spojrzałem na Anę, a tylko się uśmiechała
- Może chcesz z nami iść na spacer? - zapytała
- Pewnie! Niech każdy zobaczy jakiego przystojniaka mam za syna - uśmiech nie schodził mi z twarzy. Wspólnymi siłami ubraliśmy małego, który jeszcze przed samym wyjazdem zrobił się głodny, Ana wzięła go do kuchni i zaczęła karmić, ja nie widząc o co chodzi powędrowałem za nimi, przystanąłem w futrynie i z podziwem patrzyłem na nich. Potem wyszliśmy na spacer, kroczyłem dumnie ulicami Dortmundu, pchając wózek z synem. Powoli atmosfera rozładowywała się, zaczęliśmy normalnie rozmawiać z Aną, a Kubuś leżał spokojnie w wózku, wybraliśmy się na lody, potem usiedliśmy na ławce, gdzie miałem zaszczyt nakarmić małego szkraba, słyszałem gdzieś w oddali dźwięk flesza od aparatu, ale w tej chwili było mi to zupełnie obojętne.
- Przyjdziesz jutro z Kubą do mnie, chce żeby poznał dziadków - uśmiechnąłem się
- Nie za wcześnie?
- Myślę, że i tak za późno - skwitowałem i spojrzałem na Anę, ta spuściła głowę. - Przepraszam
- Nie masz racje, przyjdziemy jutro, co nie Kuba - uśmiechnęła się do małego.

Odprowadziłem Anę z Kubusiem do domu, a potem wyruszyłem na trening, nawet najcięższe ćwiczenia nie robiły mi problemu. Po zajęciach ogłosiłem chłopakom w szatni, że mam syna. Reus skubaniec opluł mnie z wrażenia jakimś sokiem, Santana skakał jak głupi pokazując palcami na mnie, a potem na Leitnera, że to on wygrał zakład. Kuba wstał i poklepał mnie po plecach po czym powiedział, że jeśli coś zrobię jego chrześniakowi to już nie żyje, to samo oznajmił mi Kevin, tylko nazwał Kubę przyszłą zlepkom Messiego z Ronaldo i że to pod jego okiem tak się rozwinie, a Mitchell siedział na swoim miejscu i tylko bacznie się przyglądał temu całemu zajściu. Kiedy już wyszedłem z szatni zaczepił mnie dziennikarz.
- Tylko jedno pytanie - oznajmił i przystawił mi mikrofon, pokiwałem głową na znak, że się zgadzam. - Czy potwierdzi pan plotki docierające do nas, że jest pan ojcem ? - spojrzał na mnie, uśmiechnąłem się, widać takie wiadomości szybko się rozchodzą.
- Tak mam syna! - mój banan się powiększył
- Gratulacje - zaczepił mnie jeszcze raz uradowany Santana.

~`*~`

Wieczorem kiedy szykowałam się już do spania, ktoś zaczął dobijać się do drzwi, poszłam otworzyć, aby natręt nie zbudził mi Kubusia. Stanęłam jak wryta kiedy po drugiej stronie zobaczyłam tą całą Kate, minę miała nie za wesołą. Ale cóż się dziwić jej chłopak ma dziecko, a może to już nie jest jej chłopak, Mario nic o niej nie wspominał.
- Myślisz, że wygrałaś?! - wysyczała
- A w co gramy? - zaśmiałam się
- Raczej o kogo. Nie bądź taka pewna swego, że jak masz dziecko z Mario to on będzie z tobą. On jest mój - zawrzała, a ja się szeroko uśmiechnęłam.
- Powodzenia - powiedziałam najmilej jak potrafiłam
 - Wychodzisz? - spojrzałam na nią, a potem zaczęłam tuptać nogą, na znak, że jej czas w tym domu się skończył
- Do zobaczenia Marianna, jak tak łatwo się nie poddam. - dotknęła mojego ramienia, ale się odsunęłam i wyszła, wreszcie. Zakluczyłam drzwi, wróciłam do łóżka i zasnęłam, nadzwyczaj spokojnie mi się spało.
Razem z Kubusiem pojechaliśmy do Mario, miałam lekkie obawy, co do spotkania z jego rodzicami, ale
wreszcie się przemogłam.
Pobiegłam jak najszybciej do drzwi Mario, aby pomógł mi z wózkiem, kiedy usłyszałam "wejść" wparowałam do jego domu.
- Po to kazałeś mi przyjść? Żebym to zobaczyła? - spojrzała na niego i Kate
- To nie tak - tłumaczył się
- Proszę cię Mario, zmień już przyśpiewkę, bo chyba ci się płyta zacięła - skwitowałam - Mieli przyjść twoi rodzice, gdzie są? - rozejrzałam się - Nie ma? No chyba, że Kate jest twoją matką - powiedziałam - Dziewczyno to kiedy ty to zrobiłaś? - spojrzałam na nią, a ta wkurzona wyminęła mnie i trzasła drzwiami. - To ja cię zostawię - popatrzyłam na Mario
- Poczekaj - złapał mnie za rękę - Zaraz przyjdą rodzice, a nią się nie przejmuj, zerwaliśmy - skwitował.
- Mam ci pogratulować? - spojrzałam na niego z byka
- Nie, no ale jakieś oh Mario jesteś teraz cały mój mogłoby być - pokazał mi język i zabrał ode mnie małego - Hej szkrabie - pocałował go w czoło i zaniósł go w głąb mieszkania, ten widok mnie tak rozczulił, że minęła mi złość.
- Oh Mario marzysz, że takie coś powiem - zaśmiałam się i powędrowałam za nimi.
Rodzice Mario zadzwonili, że się spóźnią, więc zaczęliśmy bawić się z Kubisiem, pewnie z boku wyglądaliśmy jak szczęśliwa rodzinka, ale tylko niechcący się dotknęliśmy nastawała krępująca cisza, całe szczęście nie na długo. Pewnie jakby Vico nas widziała powiedziałaby, że zachowujemy się jak dzieci... Wreszcie przyszli rodzice Mario, byli naprawdę mili, nie zadawali żadnych krępujących pytań.
- Mario pamiętaj o tej godzinie już się nic nie je, najlepiej wykąp się i połóż się spać. - przestrzegała go mama, gdy się żegnali, a ja schowałam głowę za Kubusiem i śmiałam się
- Mamo - zawył
- I może poczekajcie z rodzeństwem dla Kuby trochę - skwitował z uśmiechem jego ojciec, a ja spojrzałam na Mario
- Ale my nie jesteśmy razem - oznajmiłam
- Dziecko moje drogie przeczuwam, że to tylko kwestia czasu kiedy do siebie wrócicie - skwitowała dosadnie jego matka - Mario zachowuj się - pogroziła mu palcem - Jakby rozrabiał Marianno to przyjdź do mnie już ja go ustawie do pionu - uśmiechnęła się, a ja pokiwałam głową
- Zostaw ich już, bo Mario wygląda przez twoje teksty tak jak wtedy kiedy pierwszy raz korzystał z solarium - zaśmiał się ojciec, a ja razem z nim - Był cały czerwony, mogliśmy go sprzedać jako wielkiego pomidora, tylko włosy na zielono trzeba byłoby przefarbować.
- Dobranoc - wypchnął swoich rodziców za drzwi
- Do zobaczenia, pa Ana, pa Kubuś! - powiedzieli chóralnie i zniknęli w samochodzie.
- Wreszcie myślałem, że nie wyjdą - oparł się o drzwi Mario
- Dlaczego są prze mili - zaśmiałam się - Pomidorku - pokładałam się ze śmiechu
- Gdy tylko położysz Kubę rozprawie się z tobą - zagroził mi
- To go teraz nie puszczę - pokazałam mu język i spojrzałam na zegarek - My już też pójdziemy - zbierałam się do wyjścia.
- Już, zostańcie - zrobił smutną minkę, o nie Ana ewakuacja! Nie można mu ulegać, wiesz, że jak Kubuś pójdzie spać zostaniesz sama z nim, a chyba nie chcemy powtórki z rozrywki.
- Nie pójdziemy już
- To was odwiozę - zadeklarował
- Mam samochód
- Pojadę z wami i wrócę taxi
- Mario nie wygłupiaj się
- Jeszcze wam się coś stanie jak wysiądziecie z samochodu i co
- Jak wysiądę z samochodu mam jakieś 5 metrów do drzwi więc nie obawiaj się - uśmiechnęłam się
- Ale...
- Dobranoc Mario - wyminęłam go, ale poszedł za mną, pomógł mi spakować torby i zapiać Kubę
- Słodkich snów - pocałował małego w czoło - Dobranoc Marianno - pocałował mnie w policzek i skierował się do domu.

Spędziłam dwa piękne dni z Kubisiem,czasem wpadał Mario,Kevin i Kuba, ale ogółem byłam sama z synkiem. Kevin zaproponował pójście na basen, na początku nie chciałam iść, ale potem zmieniłam zdanie, na całe szczęście mój brzuch już wraca do normy więc nie będzie siary. Smarowałam małego kremem, a potem zabrał go Kevin i usiadł z nim razem w jakimś małym baseniku, wyglądało to prze zabawnie ponieważ  ze strony gdzie siedział Kevin zaczęła wylewać się woda, a dzieciaki mówił, że wieloryb jest w basenie. Nie kwapiłam się, aby się rozebrać, siedziałam w sukience, aż dosiadł się do mnie Santana.
- Powiedzieć ci coś - rozejrzał się na boki
- Dawaj - uśmiechnęłam się
- Ale nikomu, ani słowa, że toja powiedziałem - pokiwałam głowa ze zrozumieniem. - Kate śmieje się z ciebie, że siedzisz w tej sukience, bo masz bebzol - oznajmił poważnie, poszukałam wzrokiem tą cwaniarę i podeszłam na brzeg stadionu.
- Ja nie mam figury, ja...   mruczałam sobie pod nosem rozbierając się
- Uuuu - usłyszałam za sobą, uśmiechnęłam się z zadowolenia, a Kate wyszła, Ha 1 : 0 dla mnie, bebe!
- To poszłaś po bandzie powinnaś jeszcze tak tą sukienką nad sobą kręcić i byłoby idealnie - podszedł do mnie Santana
- No przecież zapomniałam - zaśmiałam się, poszłam do Kuby i Kevina, którzy nadal moczyli się w baseniku, Kubuś siedział na kolanach Kevina. - Witam słodziutcy - wgramoliłam się do baseniku, teraz już miejsca nie było.
- Prze pani - zaczepiło mnie dziecko
- Tak?- odwróciłam się do brzdąca
- Dlaczego ta woda jest żółta? - pokazał
- KUBA! - wyskoczyłam z basenu, wzięłam szybko Kubisia i poszłam ubrać mu pieluchę - Wróciliśmy - podeszłam do leżaka na którym był Kevin - Kevin? - szturchnęłam go - Śpisz? - ani drgnął - Santana! - uśmiechałam się
- Co słoneczko? - spojrzał na mnie, objaśniałam mu plan, założyliśmy czapeczkę Kevinowi, aby nie dostał udaru, bo spał na pełnym słońcu. Napisaliśmy mu na brzuchu karniaka, a na nogach się podpisaliśmy.

~`*~`

- Haha Kevin! Co ci się stało?! - zaśmiałem się
- Ana i Santana - skwitował
- Ale się z prażyłeś - oznajmił Marco, patrząc na całego czerwonego Kevina, oprócz białych literek na nogach i brzuchu.
- Nie no ładne tatuaże - pokazał język Kuba
- Urządzę zemstę - oznajmił Kevin
- Spoko pomożemy ci. - odrzekli wszyscy, wtedy wszedł Santana, wszyscy spojrzeli się na niego z uśmiechem.
- Hejjjjj - przeciągnął i usiadł na swoim miejscu, postanowiliśmy, że i on pomoże nam w zemście, oczywiście o tym, że na niego też coś szykujemy nie widział, ale jego załatwimy wieczorem, a Anę, teraz.

~`*~`

Dzisiaj przyjechali moi rodzice, a więc niańki 24h, nie powiem, że mi to nie odpowiada, mogę iść na trening popatrzeć na chłopaków, bo kiedyś obiecałam to Mitchellowi. Usiadłam sobie na krzesełku, przywitałam się z trenerem, z którym ucięłam sobie krótką pogawędkę, aż wreszcie się pojawili. Nie mieli mnie zauważyć, ale gdy zobaczyłam Kevina nie sposób się było nie śmiać, spojrzał się w moją stronę i pogroził mi palcem, ups. Po rozgrzewce i meczu, pomiędzy formacjami defensywnymi, a ofensywnymi, który skończył się remisem, przyszedł czas na przerwę. Wszyscy siedzieli na krzesełkach, gdzie Santana od czasu do czasu polał kogoś wodą, tylko nie Kevin, ten położył się na murawie i nasmarował białe miejsca jakimś olejkiem, pewnie przyspieszaczem, koledzy z drużyny widocznie nie mogli się powstrzymać i zaczęli mu robić zdjęcia, no bo niecodziennym widokiem jest ktoś opalający się w samych bokserkach na boiskach treningowych BVB. Rozglądałam się za Mitchellem, ale nigdzie go nie mogłam znaleźć.
Odwróciłam głowę, gdzie jeszcze przed chwilą prawie cała drużyna BVB, robiła zdjęcia Kevinowi, nie było ich już tam, szli w moją stronę i byli już bardzo blisko, a gdy cała banda do ciebie idzie, to nie wróży nic dobrego. Próbowałam uciec, ale Mario wziął mnie na ręce, na nic moje krzyki, bo trenera właśnie gdzieś wywiało. Marian położył mnie na murawie po czym okrążyli mnie.
- Mam się bać? - spojrzałam na nich
- Nie wiem - zamyślił się Santana
- I ty przeciwko mnie - zawyłam - Co zrobiliście Mitchellowi? - spojrzałam po wszystkich
- Leitner z Reusem się nim zajęli - zaśmiał się Mario
- Zabiliście go?! - zapiszczałam
- Nie zamknęli go w toalecie, ale uwierz, że i tam nie jest łatwo, bo dzisiaj siedział tam Roman - powiedział przerażony Kuba
- Więc jesteś na naszej łasce - wyszczerzył się Mario.
____________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo, ale męczy mnie brak weny.

piątek, 7 czerwca 2013

18

Po meczu, szybko zerwałam się z miejsca i wyszłam przed stadion. Usprawiedliwiałam się tym, że muszę iść do syna, ale tak naprawdę chciałam uciec przed Mario. Nie wiem czy to tylko sobie to wmawiałam czy on naprawdę na mnie cały czas spoglądał. Nie, tylko nie to nie jestem jeszcze gotowa, aby mu powiedzieć.
- Cała się trzęsiesz - okrył mnie bluzą Mitchell, odruchowo wtuliłam się w niego - Zawieź mnie do domu - szepnęłam, otworzył mi drzwi i pomógł wsiąść. Napisałam do Pauli, że wracam z Mitchellem sms, aby nie czekała na mnie i tak jedzie w przeciwną stronę. Odebraliśmy Kubę od Agaty i Vico, po czym poszliśmy do mnie, Mitch został na kolacji, którą pomógł mi przyrządzić.
- Zdrówko - podniosłam kieliszek z mlekiem
- Ale kopie - zaśmiał się, kiedy dopił mleko
- 3,5 procent - zaśmiałam się
Mitch pomaga mi zapomnieć o problemach, wiem też, że przyjaźń mu nie wystarcza, ale ja nie jestem gotowa na związek, jestem mamą, z dorywczą pracą u wujka i nadal zakochana w ojcu mojego dziecka, tak przyznaje się bez bicia.
- Film? - spojrzał na mnie kiedy skończyliśmy kolacje
- Komedia? - spojrzałam na niego
- A może to? - pokazał okładkę jakiegoś bollywoodzkiego filmu, ah tak kiedyś je uwielbiałam.
- Czemu nie - rozsiadłam się na kanapie, a on włączył film, który trwał trzy godziny, potem jeszcze dwie ćwiczyliśmy z płytą taniec brzucha, kurs był godzinny, ale Mitch zapominał kroków i trzeba było przewijać.
- Matko jest druga w nocy - zapiałam - To się pewnie już nie wyśpię, zaraz się Kuba obudzi i tak spał długo, co za skarb.
- Pomogę ci, prześpię się na kanapie i będę wstawać do małego - powiedział
- Nie, nie, nie ty masz jutro, a raczej dzisiaj trening i nie będziesz wielkoludzie spał na mojej kanapie - wypchnęłam go za drzwi - A wstawanie do małego zostaw mnie, nie zabieraj mi tej fuchy - pokazałam mu język
- Dobranoc Ana - pocałował mnie w policzek
- Dobranoc - zamknęłam drzwi, poszłam do sypialni i położyłam się na łóżko - Po drugiej, super - ironizowałam. Tak jak przypuszczałam przed trzecią Kubuś się uaktywnił i nie dawał żyć do czwartej, potem zasnął na jakieś czterdzieści pięć minut i znowu dał o sobie znać. Zeszłam na dół, wykonałam poranną toaletę i przespałam się na kanapie.
- Gdzie mój chrześniak! - wparował do domu Kuba
- Śpi - wymamrotałam z zamkniętymi oczami
- Choć słoneczko - podniósł mnie z kanapy i zaniósł do sypialni - Ty sobie teraz śpi, a ja zajmę się małym Kubą.
- Poradzę sobie
- Śpi - rozkazał kiedy chciałam się podnieść - My sobie poradzimy, nie Kuba - gadał do chrześniaka, a ten zaczął przesłodko gaworzyć. Potem zasnęłam obudziłam się o 11, postanowiłam iść po syna dosyć im siedzę na głowie.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się do Agaty
- Już go nam zabierasz - zdziwiła się
- Dopiero, chciałaś powiedzieć
- Proszę cię jest taki grzeczniutki, że to sama przyjemność
- Coś ma po mamusi - wyszczerzyłam się
- Na pewno - zaśmiał się Kuba niosący szkraba - Jest taki grzeczny po mnie - pocałował małego w czoło
- Dzień dobry sąsiedzie, może macie pożyczyć szklane cukru - wychylił się zza płotu Mitchell, Kuba zakrył oczy Agacie, a mnie dał do tyłu, dlaczego... A no bo Mitchell paradował bez koszulki, cóż za widok.
- A ty - wskazałam na niego - Do łóżka, ale mi to już!
- Ana cóż za rozkaz - zaśmiał się Kuba - Agato dlaczego ty mi takich nie dajesz? - spojrzał na żonę, a ona dała mu w żebra.
- Zboczeniec - odwróciłam się do Kuby - Chodziło mi o to, że do drugiej ćwiczyliśmy taniec brzucha, a ten już wstaje. A trening, przecież macie o 14 dopiero - tłumaczyłam
- Tłumacz się tłumacz - drażnił się, ze mną Kuba
- Spadaj! - pokazałam mu język i wyszłam z ich posesji - Agata, zrób coś z nim - zaśmiałam się
- Grasz? - spojrzał na mnie Mitchell
- Chcesz mnie wykończyć - zaśmiałam się
- Kuba też może - nachylił się nad małym i rozmawiał z nim
- Za jakiś rok, jak zacznie biegać, będziesz miał go dość - pokazałam mu język i wróciłam do domu, zrobiłam małemu papkę, którą też się żywiłam, bo nawet mi zasmakowała.
- Kubuś i co ja ci powiem za parę lat, że gdzie jest tatuś - spojrzałam na małego, który słodko się uśmiechał i słuchał każdego słowa - Mówisz, że mam mu powiedzieć? - uśmiechałam się - A chcesz mieć niemieckie nazwisko? - mały zaczął gaworzyć - Tak Kubuś rozumiem cię, ale obiecasz, że będziesz grac dla Polski? - spojrzałam na niego, a mały zastygł w miejscu - No dobra sam sobie wybierzesz reprezentacje, a może ty będziesz jeździł w formule 1? - zapytałam się
- Widać brak ci towarzystwa - zaśmiała się za mną Paula - Spacer? - uśmiechnęła się
- Zawsze - odpowiedziałam i zapakowałam małego do wózka, ogarnęłam się szybko i mogłyśmy wychodzić. Chodziliśmy jakimiś skrótami, które pewnie Paula poznała przez ten rok, odpowiadało mi to mało ludzi, pyszne lody w ręce i mój królewicz w wózku leżący spokojnie.

~`*~`

Dzisiaj wieczorem zadzwonił do mnie Kuba, ma jakąś konferencje prasową na miejscu reprezentacji, czyli mój plan nie będzie musiał czekać do piątku. Nie wiem czego się spodziewac, czy mnie wysłucha? Wystroiłem się, wylałem na siebie najlepsze perfumy i poszedłem na trening, niestety konferencja, jest godzinę po treningu, więc wpakowałem perfumy do torby sportowej, aby jeszcze przed samym spotkaniem się psiknąć i wyruszyłem w drogę.
- Matko, co tu tak śmierdzi - zawył Kevin, kiedy się przebieraliśmy
- Który to używa perfumy zamiast mydła, przyznać się?! - skwitował Roman
- To Mario - zaśmiał się Marco - Wiecie, Ana - cmokał mi nad uchem
- Na pewno zemdleje jak będzie obok ciebie - powiedział z udawaną powagą Santana
- No te perfumy ją tak otumanią, że dziewczyny po pięciu sekundach koło niego nie będzie - zaśmiał się Kuba
- Aż tak źle? - przestraszyłem się
- Spoko po treningu się wykąpiesz i będzie cacy - poczochrał mnie Kevin
Trening jak to trening, odbywał się nawet w spokojnej atmosferze, wszyscy wykonywali starannie ćwiczenia, nawet nie żartowali, co było dziwne, spoglądali tylko na siebie jakby na coś czekali. Po zakończeniu treningu jako pierwszy poszedłem pod prysznic. Wyskoczyłem z prysznica i szybko zacząłem się ubierać, chłopaki zaczęli się śmiać, zdezorientowany spojrzałem w lustro.
- Co to ma być?! - zawyłem widząc, jakąś zieloną maź na całym ciele.
- Chyba podmieniliśmy ci tak przypadkowo mydło - turlał się ze śmiechu Kevin
- CO?! - naburmuszyłem oczy i ruszyłem ku niemu - Jak to zmyć?! - zapytałem stojąc obok niego
- A czy ja wiem, w instrukcji było tylko jak to przelać - wzruszył ramionami
- Szkoda, że tym twarzy nie umył - zaśmiał się Kuba, zgromiłem go wzrokiem
- Nooo - zgodził się Roman z Santaną

~`*~`

Siedziałam w sali konferencyjnej na samym końcu. Kompletnie nie wiedziałam po co Kuba mnie tu zaciągnął. A no tak powiedział, że po konferencji chce pokazać chrześniakowi stadion, miałam opory, ale obiecał, że nikogo wtedy już nie ma na stadionie. Kubuś śpi w drugim pomieszczeniu, Kevin go przygarnął i rozkazał mi iść na tą konferencje zobaczyć jak to wygląda, no dobrze jestem tu siedzę, a Kuby jeszcze nie
ma. Już chciałam wyjść zobaczyć, co u Kubusia i Kevina, ale konferencja się zaczęła, wróciłam posłusznie na krzesło i słuchałam, co mają do powiedzenia.
Nie powiem kręciło mnie to jak się odbywa taka konferencja, w niektórych momentach było przezabawnie, a kiedy na sale wszedł spóźniony Piszczek, razem z Kubą rozwalali system odpowiedziami na pytania. No koniec się spytał czy to da się wyciąć, tak Kuba na pewno, konferencja na żywo, a ty się pytasz czy da się wyciąć, sala znów zniosła się śmiechem, a ja dostałam sms od Kevina, że Kuba domaga się mnie już, teraz, wyślizgnęłam się i skierowałam do sali obok. Mały po solidnej porcji mleka poszedł spać, zadowolona chciałam wrócić na salę, ale ktoś mi przeszkodził.
- Hej Ana - uśmiechnął się Marco - Dawno cię nie widziałem - uścisnął mnie
- Hej - lekko się uśmiechnęłam - Stęskniłeś się co? - pokazałam mu język
- Ależ oczywiście, że tak. Wiesz Paula nie mówiła, że przyjeżdżasz - spojrzał na mnie - Nie mówiła też wtedy, że wyjechałaś - skrzywił się
- Potrzebowałam wrócić na stare śmieci - skwitowałam od niechcenia
- Rozumiem - pokiwał głową, zapadła cisza, którą przerwał - To przez Mario? - spojrzał mi w oczy,  a ja miałam wrażenie, że prześwietla mnie na wylot
- Trzymajmy się wersji ze starymi śmieciami - odpowiedziałam i spuściłam wzrok, już miałam odejść kiedy dodał
- Przez cały rok myślał tylko o tobie - parsknęłam i weszłam na sale, gdzie reporterzy już się zbierali, wytarłam jedną pojedynczą łzę, która uwolniła się spod powiek i podeszłam do Kuby.
- Możemy już iść? - zapytałam spokojnie
- Daj mi pięć minut - poprosił i dosłownie wybiegł z sali, zaraz się wrócił i powiedział - Usiądź sobie i poczekaj - i znów zniknął za drzwiami, zrezygnowana opadłam na krzesło


~`*~`

Czekałem na stadionie chodząc w kółko, wreszcie nie wytrzymałem i poszedłem sprawdzić czy konferencja się wreszcie skończyła. Owinięty szalikiem, aby nie było widać zielonej mazi przemarzałem korytarze, napotkałem na dziennikarzy, którzy nalegali na krótki wywiad, uratował mnie Reus.
- Dalej zatrzymaliśmy ją - oznajmił mi najciszej, jak umiał, aby reporterzy nie usłyszeli. Pokiwałem ze zrozumieniem głową i pożegnałem się.
Niemalże biegłem na to spotkanie, mijając zadowolonego Kubę. Dobra Marian nie spieprz tego, otworzyłem drzwi, ale to nie były te, za drzwiami znajdował się odwrócony Kevin tłumaczący komuś taktykę, nie widziałem komu, bo zaraz zamknąłem drzwi i pobiegłem do sali obok, tam na krześle siedziała ona, nie zaważyła mnie, bo siedziała tyłem, powoli podszedłem i dotknąłem jej ramienia.
- Ana - powiedziałem spokojnie, kiedy ona odwróciła się do mnie z nietęgą miną - Porozmawiajmy - skwitowałem
- Chyba nie mamy o czym - powiedziała oschle i chciała wyjść, ale drzwi były zamknięte, pewnie któryś z chłopaków je zakluczył. - Otwórz - zażądała
- Usiądź - poklepałem krzesło obok mnie
- Jeśli chcesz mówić to co rok temu to sobie daruj - skwitowała siadając na krześle
- Popełniłem błąd wiem - spuściłem głowę - Ale kochałem cię - parsknęła na te słowa, podniosłem głowę i spojrzałem w jej oczy - Nadal cię kocham - oznajmiłem, Ana zamarła, po chwili odchrząknęła się i zaczęła błądzić wzrokiem po sali. - Byłem pijany...
- Ta wymówka jest już przereklamowana - spojrzała na mnie
- Ale tak było, przyjechała Kate i tak jakoś wyszło - skrzywiłem się
- Czyli jakbym na tamtej imprezie dajmy spotkała mojego byłego obściskiwała się z nim pod wpływem, a ty byś to zobaczył, to co byś zrobił? - wbiła we mnie swój wzrok
- Pewnie awanturę - szepnąłem
- A ja tego nie zrobiłam i to był mój błąd, co nie?
- Ana, zapomnijmy o tym - chwyciłem ją za rękę, przymknęła oczy. Dłuższą chwilę panowała cisza, Ana podniosła głowę do góry i wpatrywała się w sufit, nagle wleciał Kevin i powiedział, że pilnie potrzebuje Ane, ta natychmiast wstała i pobiegła za nim, chciałem sprawdzić, o co chodzi więc poszedłem za nimi. Weszli do sali obok, zaraz wyleciał z niej Kevin nawet mnie nie zauważając. Chciałem poczekać aż wyjdą, usiadłem na
krześle i czekałem.Wreszcie nie wytrzymałem i wpadłem do środka.
- Choć do mamusi - usłyszałem głos Any, a zaraz Kubę mówiącego coś po polsku, myślałem, że sobie żartują. Wkurzyłem się, bo Kuba obiecał, że nie będzie nam przeszkadzać, a tu przysyła Kevina tylko po to aby sobie pożartować z Aną? Wszedłem dalej zdecydowanym krokiem. Zobaczyłem małe dziecko leżące w wózku, a nad nim Ane, szybko poukładałem sobie wszystko w głowie.
- Czy to...moje? - spojrzałem na przerażoną Ane
- Ana - spojrzał na nią Kuba
- T...tak - spojrzała na mnie niepewnie
- Dlaczego ja nic nie wiedziałem! - wściekłem się, zacząłem się na nią wydzierać, a malec zaczął płakać.
- Uspokój się, albo wyjdź - wstał z krzesła Kuba i spojrzał na mnie gniewnie
- Bronisz jej! - zawyłem, Ana wzięłam malca na ręce i zaczęła uspokajać go, widziałem, że płacze, ale byłem wściekły, że nie wiedziałem o własny dziecku.
- Wyjdź, jak się uspokoisz porozmawiacie - wyprowadził mnie Kuba
- WSZYSCY MNIE OKŁAMYWALI! WSZYSCY! - darłem się na cały korytarz - Ty też wiedziałeś co? - spojrzałem gniewnie na Kevina
- Widziała twoje zdjęcia z Kate, nie chciała się wtrącać, wiem to nie mądre, bo to też twoje dziecko, ale zagroziła, że jeśli się dowiesz to wyjedzie i jej już nie zobaczymy, nie mogliśmy na to pozwolić - skwitował Kuba
- Co ma do tego Kate? - spojrzałem na nich - Dajcie mi czas, muszę to sobie poukładac - mówiłem spokojnie choc w środku we mnie wrzało - Porozmawiam ją na gali rozpoczynającej sezon, będzie? - Kevin z Kubą wymienili konspiracyjne spojrzenia.
- Będzie - odpowiedzieli równo

~`*~`

Wyszłam drugimi drzwiami, zapięłam małego i odjechaliśmy w stronę domu, tam na ganku zastałam Mitchella.
- Pogodziliście się? - spojrzał na mnie, pokiwałam przecząco głową
- Wie o Kubie - wyszeptałam
Wpuściłam go do domu, wykąpaliśmy Kubusia, który po wypiciu mleka poszedł zaraz spać.
- Wszystko się ułoży - przygarnął mnie do siebie Mitchell, widząc moją zatroskaną minę
- Gdybyś widział jego minę, nienawidzi mnie - łkałam w jego ramię
- Będzie dobrze zobaczysz - ucałował mnie w czoło - Może to nie w porę, ale czy pójdziesz ze mną na galę? - zapytał
- Wiesz, że nie mogę, mam Kubę potem powiedzą, że wróciłam, żeby tylko biegać po imprezach.
- Rozumiem - spuścił głowę - Spróbuj zasnąć, popilnuje Kubę, jak się obudzi ciebie też obudzę
- A trening? - spojrzałam na niego
- Mam jutro wolne - uśmiechnął się i otulił mnie kołdrą


Dwa tygodnie później...
Otóż okazuje się, że ja nie mam nic do gadania. Paula rano przyniosła sukienkę, Vico z Pedro "porwali" moje dziecko. Potem Kevin doniósł buty i przyprowadził kosmetyczkę. W Polsce to chociaż Kubusia miałam dla siebie, a tu cały czas mi ktoś go podbiera, znaczy ja się bardzo cieszę, że mogę odetchnąć, ale to zdecydowanie za dużo razy.
A co do Mario, to nie daje znaku życia, chyba się wystraszył. No cóż nie mam mu tego za złe...
- Jak zwykle ślicznie wyglądasz - wpadła do mojego pokoju Paula
- I kto to mówi - zmierzyłam ją wzrokiem, miała na sobie piękną małą czarną.
- Śmierć - skrzywiła się - tak mnie skomplementował Resu, że wyglądam śmiertelnie
- Pewnie, źle zrozumiałaś - zaśmiałam się
- Anaaa przepięknie wyglądasz - skomplementował Mitchell wchodząc do pokoju, Paula westchnęła
- Ej Mitch - zaczepiła go
- Ty również Paula - uśmiechnął się
- Dziękuje, ale nie o to mi chodzi. Ile pobierasz za lekcje? - spojrzała na niego ciekawa
- Co? - nie zrozumiał
- Wyślę do ciebie Marco, żeby się nauczył komplementów - skwitowała, a ja się zaśmiałam
Jechaliśmy ulicami Dortmundu, na jednym ze skrzyżowań czerwone światło świeciło się o wiele za długo. Paul siedząca z tyłu zaczęła sobie podśpiewywać, najpierw nie rozumiałam, co ale potem wszystko stało się jasne.
- Ogórek, ogórek, ogórek ZIELLLLONY ma garniturek! - zaczęła wrzeszczeć na cały samochód, wkręciłam się razem z nią, a chłopacy patrzyli na nas z przerażeniem w oczach. Wreszcie dojechaliśmy fleszę aparatów oślepiły mnie na dobre kila minut, trzymałam się kurczowo ramienia Mitchella, kiedy wrócił mi wzrok spojrzałam za siebie i zauważyłam, że Paula przydzwoniła w lampę i leży jak długa, Marco biegał koło niej spanikowany,  a ona siarczyście po polsku klęła na tego, co postawił w tym miejscu lampę. Wreszcie się podniosła i podeszła do nas jakby nigdy nic.
- Nikt nie widział, nikt nie słyszał - zastrzegła
- Oczywiście - zaśmiałam się
Usiedliśmy przy naszych stolikach, ja siedziałam z Mitchellem, Kevinem i jakąś jego koleżanką, która wydawała się normalna. A Paula siedziała z Marco, Mario i chyba właśnie tą Kate.

~`*~`


- Nie gap się tak - nachyliła się nade mną Paula
- Co? - zapytałem nie przytomnie
- No właśnie to - wskazała na Ane - Gapisz się na nią bez przerwy, nawet nie skapnąłeś się, że Kate wylała ci na spodnie szampana, żeby zwrócić na siebie twoją uwagę. A ty co, nic gapisz się jak sroka w gnat na Ane. Ale wiesz co ci powiem, że przez samo gapienie się nic nie naprawisz, no ewentualnie możesz wkurzyć Mitchella.
- Jak ma na imię? - spojrzałem na nią
- Ale kto? - spojrzała na mnie
- Mój syn - skwitowałem
- Kuba
- Ładnie - uśmiechnąłem się
- Idź do niej cieloku, poproś ją do tańca, a nie siedzisz i się szczerzysz - zrzuciła mnie z krzesła
- Dzięki - otrzepałem się
- Ależ nie ma za co - wyszczerzyła się - Ale tylko to spieprz to Kuba będzie twoim ostatnim dzieckiem - zagroziła, przełknąłem głośno ślinę i podszedłem do Any, Paula porwała Mitchella do tańca.
- Zatańczysz? - spojrzałem ku niej, nie pewnie chwyciła moją rękę, cel osiągnięty. Nie wiem, kto puszczał muzykę, ale muszę mu podziękować, puścił wolną, spojrzałem na Anę, jej mina szczerze nie wyrażała nic, postanowiłem zaryzykować najwyżej mnie spoliczkuje przy gwiazdach Bundesligi. Przygarnąłem ją do siebie i się kołysaliśmy w rytm muzyki. - Ana  - spojrzałem na nią
- Tak? - podniosła głowę, tak że widziałem jej piękne brązowe tęczówki.
- Mogę jutro wpaść do Kuby? - zapytałem, Ana się wyprostowała i spojrzała na mnie nie ufnie, powtórzyłem pytanie, nieco inaczej - Mogę jutro odwiedzić mojego syna?
____________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale męczył mnie brak weny, ten rozdział był pisany kilka razy, wybrałam względnie najciekawszą wersje.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

17 + cd.LA

Ana zgodziłaś się nie ma odwrotu, powtarzałam sobie pakując walizki do samochodu Agaty. Podałam Mitchellowi Kubę i usiadłam obok nich. Przemierzaliśmy autostradę, którą dobrze już znałam, nie było mnie tam rok, a wszystko zostało w nienaruszonym stanie, no może pojawiło się więcej graffiti. Kubuś przez całą drogę spał, co mnie bardzo cieszyło, bo sama mogłam się wyspać, obudził mnie pisk, przetarłam zaspane oczy i próbowałam ogarnąć o co chodzi, Mitchella, Kubusia, ani Agaty nie było w samochodzie. Spojrzałam przez szybę, gdzie Kevin skakał wokół mojego szkraba, czyli jesteśmy na miejscu.
- Choć do wujka Kevina! - zawył Kevin i wziął małego na ręce, drżałam o małego, bo z tym czubkiem nic nie wiadomo, ale muszę przyznać, że radził sobie całkiem, całkiem
- Pasuje ci - oznajmiłam
- No widzisz, a ty się nie chciałaś zgodzić na skonstruowanie jeszcze jednego takiego bobasa - powiedział z wyrzutem, a ja się zaśmiałam - Ana, ale jeszcze nie wszystko stracone - oznajmił, a ja pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Ja podziękuje - skwitowałam, potem Kubusia przejęły ciotki, czyli Paula i Vico. Korzystając z okazji wypakowałam swoje rzeczy.
- ANA KUBA RYCZY! - zawył Kevin wparowując do mojego pokoju
- Który? - zaśmiałam się
- Mały - oznajmił, kiedy już schodziłam po schodach
- Pewnie jest głodny - skwitowałam i wzięłam małego od wystraszonego wujka Antoniego
- Ja nic mu nie zrobiłem - bronił się wuj
- Przecież wiem - zaśmiałam się i poszłam w ustronne miejsce nakarmić małego, położyłam go potem w łóżeczku, które zapewne kupił wuj i otuliłam kocem.
- Mogę też tak dostać pic? - zrobił oczy jak kot ze shreka Kevin
- PODGLĄDAŁEŚ?! - oburzyłam się
- Mogeeee - złożył ręce do modlitwy
- Nie ma mowy - rzuciłam go poduszką i usiadłam na łóżku, ten się rozpędził i wpakował mi się głową na kolana
- Proszę - wyszczerzył się
- Spadaj grubasie - zrzuciłam go z siebie i spojrzałam czy Kuba aby na pewno śpi.
- Muszę wyciągnąć od Kubusia jak się do tego nakłania - skwitował, a ja walnęłam się w czoło
- Kevin - załamałam ręce
- Marianna - odpowiedział, spojrzałam się na niego, a ten wzruszył ramionami - Myślałem, że to taka gra - zaśmiałam się i przytuliłam go, jak mi tych debili brakowało.
- Tulimy - wparował Kuba z Mitchellem i dołączyli do przytulanek
- Dzięki chłopaki - uśmiechnęłam się
- Nie ma za co, ale  mamy prośbę - powiedział Kuba
- Dawaj - spojrzałam na niego
- Idziesz na nasz pierwszy mecz - powiedział Mitchell
- A Ku... - nie dokończyłam, bo przerwali mi
- Agata z Vico się nim zajmą, nie martw się - oznajmił Kuba - I nie ma nie - pogroził mi palcem
- Ani żadnego ale - wyszczerzył się Kevin
- Kiedy jest? - spojrzałam po nich
- Dzisiaj - wyszczerzyli się wszyscy, a ja zrobiłam wielkie oczy
- Tu masz bilet, a że Kevin wygrał w papier, kamień, nożyce to jego koszulę ubierasz. Chyba, że chcesz Mario? - spojrzał na mnie Kuba
- Nie. Kevina jest boska - uśmiechnęłam się. Na, co ja się zgodziłam, na drugi raz muszę być bardziej elokwentna, ta jasne Ana wmawiaj sobie, tym debilom po prostu nie da się odmówić. Uszykowałam czarne rurki, trampki i założyłam bluzkę Kevina, związałam włosy w luźnego warkocza na bok i przygotowałam opiekunką najpotrzebniejsze rzeczy dla Kubusia.
- Gotowa? - weszła do mojego pokoju Paula
- Tak - odpowiedziałam i jeszcze raz sprawdziłam czy wszystko przygotowałam Kubie
- Po co ci ta czapka? - zaśmiała się
- Aby ukryć się w tłumie - oznajmiłam
- Jesteś szurnięta - skwitowała
- Możliwe, ale z jakim przystajesz takim się stajesz kochana - pokazałam jej język. Zaczęliśmy się gonić, w biegu dałam rzeczy Kubusia Agacie, odmówiłam całą regułkę, co robić gdyby i pocałowałam małego w czoło. Moje gadanie trawo tak długo, że Paula mnie dopadła i przewiesiła sobie przez bara, nie wiedziałam, że jest taka silna. Po piętnastu minutach byłyśmy na miejscu, kiedy wysiadłam z samochodu, nogi się pode mną ugięły on tam jest... To jedyne czym zaprzątałam sobie głowę.
Muzyka
Spuściłam daszek i przemknęłam przez trybuny, zajęłam swoje miejsce było naprzeciwko ławki rezerwowej, Niby to cała szerokość boiska, a i tak odmawiam zdrowaśki, aby nikt mnie nie zauważył, chcę odwlec spotkanie z nim do maksimum.
- Nie chowaj się tak za tymi krzesełkami - zaśmiała się Paula
- Spadaj - odburknęłam
- A mogłam zaciągnąć cię nad ławkę rezerwowych - westchnęła
- Dobrze, że tego nie zrobiłaś - odparłam
- Ana! Ana! - nawoływał ktoś z boiska, spojrzałam się nie pewnie w tamtą stronę, uff to tylko Mitch
- Co jest? - zapytałam, kiedy podbiegł do nas
- Dzisiaj wystąpię w pierwszym składzie! - rzucił mi się na szyje i wycałował
- Gratuluje! - skakałam z radości razem z nim.
- A nie chciałaś wzbudzać sensacji - zaśmiała się Paula
- Nie wzbudzam - wzruszyłam ramionami
- Wszyscy się patrzą, ale nie, nie wzbudzasz - machnęła ręką, szybko usiadłam na krzesełko i zesunęłam się jak najniżej, Mitch tylko się zaśmiał i poszedł dalej się rozgrzewać. Nawet nie zauważyłam kiedy Mario pojawił się na boisku, krążył wokół podziwiając trybuny.

~`*~`

Słuchając muzyki rozglądałam się po stadionie, trybuny świeciły jeszcze pustkami, ale cóż się dziwić, jest jeszcze półtora godziny do meczu. Naprzeciwko ławki rezerwowej zauważyłem Mitchella obściskującego się z jakąś panna, a mówił, że nikogo nie ma. Podszedłem bliżej i rozszyfrowałem, że obok Mitchella jest Paula, a z kim on tak się przytula?
- Ana? - spytałem spoglądając w trybuny
- WRÓCIŁA! - krzyknął rozradowany Kuba
- Paula nic nie mówiła... - stwierdził Reus
- Mich jest z nimi? - spytał Kuba
- Pocałował ją? - oburzyłem się - Ona nie może z nim być - szepnąłem i spuściłem głowę. Resu poklepał mnie po plecach, aby dodać mi otuchy. Już miałem tam iść, ale trener zawołał nas do siebie.
Przez cały mecz miałem ją w głowie, naprawdę wróciła? Dla Mitchella? To nie dawało mi spokoju i odbijało
się na mojej grze, co zauważył trener i zmienił mnie w 64 minucie. Potem drużyna grała lepiej, a ja mogłem resztę meczu przypatrywać się Anie.
- Cycki jej urosły - skwitował Santana, a ja zgromiłem go wzrokiem
- Komu? - zapytałem
- No tej Anie, pewnie jakaś operacja plastyczna - oceniał, a ja palnąłem go w głowę
- Lecz się - pokazałem mu kuku - Santana - zacząłem po chwili ciszy
- No... - spojrzał na mnie
- Wiesz może czy Mitch jest z Aną? - spojrzałem na niego
- Chwalił się ostatnio, że jedzie po nią do Polski, zamieszkają obok siebie, ale nie mówił, że jest jego laską. Szczerze myślałem, że jest twoją - dosadnie skwitował
- Nie jest, bo jestem kretynem - skrzywiłem się
- To napraw to co zepsułeś, jeszcze nie jest za późno - uśmiechnął się
- Dzięki, mam nadzieje, że nie jest
Po meczu pobiegłem za Kubą, który jako pierwszy wyszedł z szatni.
- Kuba mam sprawę - zacząłem i wyjaśniłem mu mój plan. Najpierw był niechętny, ale potem się zgodził. - To, co do następnego meczu - uśmiechnąłem się. Kamień spadł mi z serca, oby się udało.
____________________________________________________________________________________
Rozdział króciuteńki, ale za to za dwa dni dodam następny :)


I teraz jeszcze ciąg dalszy Liebster award
Dziękuje za kolejne nominacje... myślę, że odwdzięczę się w następnym rozdziale i kogoś nominuje... a teraz moje odpowiedzi.
Odpowiedzi dla http://lenka-borussia-story.blogspot.com/
1. Dlaczego piszesz bloga?
* Odstresuje się przy tym, na chwilę zatracam się w marzeniach ;p
2.Dla jakiej drużyny bije twoje serce ?
* Moja jedyna miłość to Kolejorz!
3.Jak masz na imię ?
* Ania
4.Skąd jesteś ?
* Okolice Poznania
5.Co jest twoim największym marzeniem?
* Przyziemne studia zagranicą ( choć serce się sprzeciwia, bo chcę zostać w Poznaniu), a takie bardzo odrealnione to spróbować swoich sił w profesjonalnej drużynie piłkarskiej
6.Kto jest twoim największym autorytetem ?
* Nie mam jednego skonkretyzowanego, podziwiam za coś rodzinę, przyjaciół, kibiców, piłkarzy i innych sportowców
7.Kim chciałabyś być w przyszłości?
* Psycholog sportowy, trener, fizjoterapeuta
8.Największa wada, której w sobie nie lubisz?
* Zdecydowanie lenistwo
9.Ulubiony sportowiec?
* Dużooo ich, no ale wezmę wyróżnię Grosskreutz, REISS, Messi, Błaszczykowski, Wilshere, Rudnevs, Małysz, Stoch, Kubica, Kurek, Igła, Szmal, Radwańska i tak mogłabym wymieniać dalej.
10.Co lubisz robić w wolnym czasie?
* Jak jest mecz Lecha, to przebywam na stadionie, jeśli nie wychodzę z przyjaciółmi, pisze bloga, czy siedzę na fb.
11.Ulubiony przedmiot w szkole?
* Historia
Odpowiedzi dla http://manutdlov.blogspot.com/
1. Co najbardziej cenisz w swoim idolu i kto nim jest?
* Wytrwałość i przywiązanie do klubu, odwagę – Piotrek Reiss – Szacunek na zawsze
2. Co byś zrobiła będąc na bezludnej wyspie pełnej dzikich zwierząt będąc uzbrojoną jedynie w pilnik
do paznokci?
* Haha, pewnie weszłabym na drzewo i zbudowała domek, chociaż znając moje możliwości szybciej by mnie zwierzęta zjadły,niż zdążyłabym się ogarnąć.
3. Czy uważasz, że na końcu tęczy jest skrzat z kociołkiem pełnym monet?
* Jak byłam mała to tak mi wmawiano, ale jakbym takiego dopadła, najpierw musiałby mi te monety wymienić na papierowe, przecież nie będę tyle dźwigać ;p
4. Jaka jest Twoja ulubiona liga? I dlaczego jest to Premier League?
* Rodzima ekstraklasa, bo tam jest klub,któremu oddałam serce.
 5. Dlaczego właśnie piłka nożna?
* Od małego wychowywałam z chłopakami, tato do dziś żartuje, że miałam być chłopcem. Oglądałam mecze, skoki, siatkówkę, wszystko co puszczała telewizja, a że miałam sąsiadów samych chłopaków to z nimi grałam też w piłkę, nie oszczędzali mnie, w gimnazjum zapisałam się na piłkę nożna dla dziewczyn i to, co ja gadam nadal jest dla mnie jak narkotyk, choć już w żadnej drużynie nie gram, bo jestem w lo, gdzie króluje siatkówka. Ale apogeum osiągnęłam, jakieś cztery lata temu na jednym z meczu Lecha ( włączonym wtedy przez przypadek) po prostu zakochałam się bez pamięci, w piłce nożnej w tym klubie, te emocje…ich nie da się opisać.
6. Czy potrafiłabyś odnaleźć się w innym kraju?
* Myślę, że tak, choć zależy też w jakim, czy zachód, czy wschód itd.
7. Co sądzisz o Chicharito?
* Mój wujek jest zagorzałym kibicem ManU, to u niego pierwszy raz widziałam Javiera, myślę, że to  naprawdę świetny zawodnik, choć oglądam go sporadycznie, to ogólnie mam słabość  do Latynosów xdd
8. Ulubiona bajka z dzieciństwa?
* Pokemony
9. Ulubiona zabawa z dzieciństwa?
* Noga z sąsiadami i „dom” z koleżankami
10. Czy uważasz przechodząc przez przejście dla pieszych?
* U mnie w miasteczku nie ma świateł więc zależy od dnia, czasem tak, czasem nie

Odpowiedzi dla
trampek

1. Jakie miejsce na świecie najchętniej byś odwiedził/a?
* Hiszpanie, Monako

2. Jakie 3 rzeczy byś zabrał/a na bezludną wyspę?
* Telefon, krem z flirtem i wodę( dużo wody)

3. Jesteś osobą szaloną i kochasz być w centrum uwagi, czy jednak jesteś cichy/a i wolisz się nie wyróżniać?
* Szaloną, zdecydowanie xd

4. Ulubiony piosenkarz lub piosenkarka?
* Ojoj, nie wiem, może Ed Sheeran, choc nie mam sprecyzowanego, słucham tego kto mi się spodoba.

5. Woda czy cola?
* Woda

6. Smaki kwaśne czy słodkie?
* To i to ;p

7. Twoje największe marzenie?
* Spróbować w profesjonalnej drużynie piłkarskiej

8. Wiadomość, która zmieniła twoje życie, to...?
* "Jutro jedziesz z nami na mecz Lecha!"

9. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
* Wierzę
10. Śmierć kliniczna: Zdarza się, czy to jest tylko wymysł ludzi?
* Możliwe, że się zdarza
11. Ładniejszy zapach: skoszona trawa, marker, zgaszona zapałka?
* MARKER :P


Odpowiedzi dla Claudia Gomez

1. bez jakiej rzeczy nie ruszasz się z domu?
* Telefon
2. jakiej muzyki słuchasz?
* Wszystko, co mi się spodoba, nie mam konkretnego typu
3. Bartman, Neuer czy Torres?
* Bartman ;p
4. województwo w którym mieszkasz?
* Wielkopolskie
5. co byś zrobiła gdyby koniec świata miał nastąpić jutro?
* Ooo mam tysiąc pomysłów na minutę, to wyjazd do Poznania/Dortmundu/Barcelony/Londynu i wkraść się na trening piłkarzy, wyrzucenie niektórym, co mi leży na duszy, biegała nago po... ( czymś) haha
6. Twoja siostra (brat) to...?
* Debilka, którą tylko ja mam prawo obrażać ;p
7. gdybyś nie pisała to...?
* Grałabym w menadżera piłkarskiego (więcej)
8. zielony, czarny czy czerwony?
* Czarny ( wyszczupla nogi, podobno ;p )
9. co robisz w wolnym czasie?
* Gram w piłkę, ręczną ( jak mam z kim), piszę bloga, w weekend jadę na mecz do Poznania
10. Niemcy, Hiszpania czy Włochy?
* Hiszpania
11. co zamierzasz robić w przyszłości?
* Podobno studiować zagranicą z przyjaciółką, ale... jeszcze nie wiem. Potem może psycholog sportowy, trener, fizjoterapeuta, chciałabym coś związanego ze sportem.


A tak na sam koniec, wiem wiem dzisiaj długo was trzymam. Niedługo ruszę z nowym blogiem, a może blogami, na tym pojawił się zwiastun i obsada http://kibic-pilkarz.blogspot.com/ , a na tym dopiero obsada ogólnie ten jest dopiero w mojej głowie więc pewnie wystartuje dopiero w wakacje http://wolnoscwbrazylii.blogspot.com/