niedziela, 28 kwietnia 2013

08

- To nie fikus - zaśmiał się Marco
- To w ogóle zalicza się do kwiatów? - zapytała Vico
- Chyba... - płakała ze śmiechu już Paula
- O co wam chodzi! - powiedziałem zdenerwowany
- No bo to jest... maryśka - wybuchnął śmiechem Marco
- CO?! - krzyknęliśmy we trójkę i zrzuciliśmy doniczkę z maryśką na ziemię. Kolejny kwiat nie przeżył z nami.
- Kryminaliści - zaśmiała się Vico
Wszyscy potem obrócili to w żart, tylko Pedro siedział sztywno. Myślałem też jak przeprosić Ane, która nadal trzymała dystans.

~`*~`

Nasze wakacje zbliżały się ku końcowi już jutro rano będziemy w samolocie, wyszłam na spacer z Kevinem, bo chciałam się odciąć od Mariana, który niesamowicie działa mi ostatnio na nerwy. Po telefonie Pauli musieliśmy jednak wrócic, bo Pedro wymyślił kolacje, ubrałam się w sukienkę, wystroiłam też Kevina w "nowe" ciuchy i spotkaliśmy się ze wszystkimi w restauracji już w Sao Paulo.
- Tak więc przy naszych nowych kumplach, chcę cię o coś zapytać Vico - zaczął poważnie Pedro
- Tak? - uśmiechnęła się, a ja oparłam głowę o ramię Kevina, szczerze domyślałam się o co chce się zapytać Pedro, dostrzegłam pierścionek na serwetce i to jak mu się trzęsą ręce, zachowywał się przesłodko.
- Wyjdziesz za mnie? - powiedział i spojrzał na Vico, która pierwszy raz odkąd ją poznałam spaliła buraka.
- Co mam powiedzieć? - zapytała po chwili ciszy Vico
- No chyba, że tak - podpowiedział jej Mario
- TAK - rzuciła się na szyje Pedro, a my zaczęliśmy wiwatować
Następnie zaczęły się tańce, wirowałam na parkiecie, co chwila lądując na podłodze razem z Paulą i Vico, jednak wysokie szpilki to nie zbyt dobry pomysł kiedy urządzasz sobie konkurs picia tequili.
- Czy wy jutro będziecie wstanie w ogóle wsiąść do samolotu? - zapytał Marco pojawiając się koło nas.
- Oczywiście, że nie - pokazała mu język Paula
- Tego się obawiałem - zaśmiał się - Przygotuje już torebki w razie co - skwitował i odszedł
- Skarb nie chłopak - zaśmiałam się do Pauli
- Spadaj, martwi się - dała mi kuksańca
- No przecież mówię - oddałam jej
- Ale badziewne piosenki tu puszczają - zawyła Vico
- No z lekka - przytaknęła jej Paula
- Eee DJ! - wymachiwałam rękoma - Włącz KACZUSZKI! - rozkazałam, a ten zrobił dziwną minę, więc postanowiłam wziąść sprawy w swoje ręce, poszukałam w jego laptopie piosenkę i puściłam, obecni na imprezie szybko załapali układ.
- Turururu ru ru ru ru ru turu ru ru ru ru ru ! - śpiewałam na spółkę z Vico i Paulą, kiedy szliśmy ulicami Sao Paulo.
- Skończcie! - warknął zdenerwowany Marianek
- Dlaczemu? - uwiesiłam się na jego ramieniu i ściągnęłam szpilki
- Bo zaraz ktoś zadzwoni po policje, a ja nie chce mieć afery tydzień przed rozpoczęciem treningów. - skwitował
- Ady pitolisz - zawaliła Paula, co u mnie wywołało salwę śmiechu
- Co ona powiedziała? - zapytał Mario, Reusa
- Ady nie wiem - wzruszył ramionami
- Ana szkło! - wskazał Kevin
- Idę w szpilkach nic mi się nie stanie - skwitowałam, już chciałam nadepnąć na szkoło aby udowodnić im swoja racje, ale ktoś mnie podniósł do góry
- Może zapomniałaś, ale jakiś czas temu porzuciłaś swoje szpilki - oznajmił Mario niosąc mnie na rękach
- Łoł Marianku nie wiedziałam iż potrafisz układać takie mądre zdania - zaśmiałam się
Nie wiem, co było dalej chyba zasnęłam, nawet nie wiem gdzie spałam.
- Pedro to są te homosapiesy? - zapytał jakiś cieniutki głos nade mną
- Jak już to homoseksualiści. - skwitował Pedro, otworzyłam jedno oko, potem drugie, aby dowiedzieć się o kim mowa.
- Wiesz o co mi chodzi - mówił cieniutki głos, a ja rozglądałam się dookoła, tu chyba jeszcze nie byłam, odwróciłam się w drugą stronę i napotkałam się z spojrzeniem małej dziewczynki obok, której stał Pedro.
- Nie, Mia jak widzisz śpi z nimi dziewczyna czyli... - spojrzał na małą dziewczynkę
- Czyli nie są homosapiesami - skwitowała, a ja podniosłam brew nie wiedząc o co im chodzi.
- Mia - zawył Pedro - To nie tak się mówi
- Ale tak jest lepiej - uśmiechała się słodko - Cześć jestem Mia - pokiwała do mnie
- A ja Marianna - uśmiechnęłam się
- Moja siostrzenica - skwitował Pedro
- Miło mi - ziewałam i rozejrzałam się po łóżku, gdzie znów spałam z Mario i Kevinem.
- Pedro dlaczego Marianna śpi z dwoma chłopakami, a mama śpi tylko z tatą? - zapytała Mia, a ja zaśmiałam się
- Może o tym później - powiedział Pedro - A teraz pozwólmy się im przebrać, bo za dwie godziny samolot - wypchnął dziewczynkę z pokoju. Ta mała istotka od rana obdarzyła mnie wyśmienitym humorem.
- HOMOSAPIESY wstawiać! - zaśmiałam się i uderzałam poduszką to Mario, to Kevina
- Hyy - wymruczał Kevin
- Zaraz samolot ruszać tyłki - śmiałam się
- Odbiło ci od rana? - zapytał Kevin
- No mam nie dobory Red Bulla - wyszczerzyłam się i rzuciłam się na niego, co skutkowało sturlaniem się z łóżka.
- Mamo nie rób placka od rana, chce spać - wymruczał Mario
- Ten to dopiero ma twardy sen - skwitowałam
- Ciekawe czy by się obudził dopiero na lotnisku jak byśmy go zawinęli w kołdrę? - spojrzał na mnie Kevin ze śmiesznym wyrazem twarzy
- Spróbujemy? - wyszczerzyłam się
- Oczywiście! - zaklaskał
Owinęliśmy Mario pościelą i wynieśliśmy do samochodu, ten cały czas spał, nawet Kevin go ubrał, co wyglądało komicznie.
- Gdzie Mario? - spytał zatroskany Reus na lotnisku
- Jak to gdzie tu - wyszczerzył się Kevin i wyciągnął go z samochody z moją pomocą
- Uśpiliście go? - zdziwił się Pedro
- Chyba on sam siebie - zaśmiałam się.
Przy odprawie zbudziliśmy śpiącego królewicza, który był w nie lada szoku.
- Zabije was - wskazał na mnie i Kevina
- Czy to znaczy, że ze mną zrywasz? - zapytał przerażony Kevin, a ja wybuchłam śmiechem
- Uduszę was - kontynuował swoje groźby
- Dobra koniec, musimy wchodzić na pokład - przerwał Pedro


~`*~`
Teraz to ja żądam przeprosin, Ana z Kevinem ubrali mnie w różowe bokserki, które gdy się schylałem ukazywały napis "używany". Szybko wbiegłem do łazienki przed samą odprawą i ubrałem się.
Wbiegłem jako ostatni do samolotu i zająłem miejsce obok Marco. Szybko odpłynąłem znów w krainę Morfeusza.

Minął miesiąc odkąd ostatni raz widziałem Ane, codziennie o niej myślę, ale nie przełamię się i nie pójdę do niej pierwszy. Podobno wrócił jej wujek, to kolejny powód, aby tam nie iść, czasem widzę jak Paula przychodzi do Reusa, Vico z Pedro nas odwiedzają, ale Ana nie przychodzi. Zastanawia mnie, co ona tak długo robi.
- Hej stary - krzyknął od progu Marco
- Siema - przywitałem się z nim
- Mam do ciebie prośbę - zrobił maślane oczy
- Ta u mnie też dobrze, dzięki - pokazałem mu język - Co to za prośba?
- Pójdziesz do Any i namówisz ją, aby poszła razem z Paulą na nasz pierwszy mecz - złożył ręce jak do modlitwy
- Śnisz chyba! - warknąłem
- Proszeee, proszeeee...
- Dobra - westchnąłem ciężko

Po co ja się w ogóle zgodziłem, a tak w ogóle dlaczego ja mam ją namówić nie Paula, albo Vico.
.Dobijałem się do drzwi, ale nikt nie otwierał, nacisnąłem klamkę było otwarte, wszedłem niepewnie.
- Ana? - zapytałem patrząc się jak turla się po podłodze, na sofie siedział jej wujek.
- O Mario, witam - przybił mi piątkę
- Co jej się stało? - zapytałem
- Aaa ma odwyk od Red Bulla, jej rodzice prosi abym ją wyleczył, myślę, że miesiąc tylko na terenie tej pięknej willi niedługo przyniesie efekty.
- Aaa - skwitowałem
- Ale wiesz, co już mi się to nudzi i wyjeżdżam w weekend na cztery miesiące, możecie jej pilnować, albo nie - zaśmiał się i wyszedł
- Ana - ukucnąłem przy niej
- Chce Red Bulla - chwyciła mnie za bluzkę
- Choć - pomogłem jej wstać, zbliżaliśmy się do drzwi, ale w futrynie się zaparła - Co jest? - spojrzałem na nią.
- Muszę się przebrać - oznajmiła i pobiegła na górę, poczekałem jakieś pół godziny wreszcie zeszła. Pociągła mnie za rękę i wybiegła przed dom - Wreszcie wolność - wyszczerzyła się
- Ana mam pytanie, pójdziesz na nasz pierwszy mecz? - spojrzałem na nią
- Oczywiście - uśmiechnęła się
- ANA DO DOMU PRZECIEŻ MASZ ODWYK! - zawołał Kuba
- Już nie - pokazała mu język
- OSTATNIO MI CAŁA LODÓWKĘ OGRABIŁAŚ Z RED BULLI! - oznajmił
- Kiedyś ci odkupie - pomachała mu
- Mario choć do mnie nudzi mi się - zawył
- Mnie już nie zaprosisz?! - położyła ręce na biodra
- Boje się - pokazał jej język
Tak więc poszliśmy do Kuby, który rozsiadł się na kanapie i obserwował nas. Chciałem jak zwykle usiąść na moim ulubionym fotelu, ale uprzedziła mnie Ana.
- To moje miejsce - założyłem ręce na piersi
- Nie bo moje - pokazała mi język
- Ej no Kuba powiedź coś jej - zrobiłem smutną minkę, a ten się roześmiał.
- Dobra powiem coś - zrobił poważną minę.
- Nooo - wyszczerzyłem się zadowolony
- Pasujecie do siebie - zaśmiał się
- Prawda - usiadłem Anie na kolanach i objąłem ją
- Spadaj! - zrzuciła mnie prosto na szklany stół Kuby
- Ej, bo Agata mnie zabije jak coś zbijecie! - panikował Kuba
- Spoko nie jestem taki ciężki - pokazałem język
- No nie wiem, ja nóg nie czuje - zawyła Ana
- Chociaż wiecie, co wy się nie wiążcie, bo wasze dziecko odziedziczy po was głupotę - wił się ze śmiechu Kuba
- Ha ha ha - ironizowała Ana - Moje dziecko będzie najpiękniejsze i najmądrzejsze - oznajmiła, spojrzałem na nią
- Moje też - przytaknąłem, a Kuba po raz kolejny wił się ze śmiechu.
Kiedy się uspokoił zagraliśmy w fife, potem przyszedł wujek Any, oznajmiając, że już wyjeżdża.
- Kuba ty jesteś najrozsądniejszy, pilnuj jej - rozkazał i się pożegnał.
- Oo wujcio wyjechał - powiedziała Ana ze smutną minką, a zaraz wyszczerzyła się - Koniec odwyku! - zaklaskała.
Po godzinie przyszła Agata, ulotniliśmy się z Ana.
- To gdzie teraz? - zapytałem
- Ja do domu i ty do domu - powiedziała i skierowała się w stronę willi, poczłapałem za nią. - Nieee, ty idziesz do siebie, a ja do siebie - powiedziała odwracając się do mnie.
- Będziesz sama spać? - uniosłem brwi
- Jak to sama? Jest przecież Paula, bo Vico zamieszkała z Pedro. - oznajmiła
- Marco napisał iż nie mam do niego przychodzić, co Paula śpi u niego - skwitowałem
- Cóż to śpię sama - wzruszyła ramionami.
- Jeszcze zobaczymy - wymruczałem pod nosem
- Dobranoc pacanie - pomachała mi i poszła do domu. Musiałem działać szybko. - Kuba! - zapukałem do drzwi
- Cicho usypiam dziecko! - wdarł się
- Pomóż mi przestraszyć Ane.
- Powaliło? - spojrzał na mnie
- No dalej! - ponaglałem go
- Dobraaa, więc jaki jest plan? - zapytał, zrobiliśmy wszystko zgodnie z planem, Ana wybiegła przerażona, a ja szybko okrążyłem jej dom i jakby nigdy nic kierowałem się w stronę domu.
- Mariooooo! - zawyła biegnąc za mną
- Ana? - udałem zdziwionego
- Coś...coś jest w domu, ale na ogrodzie nie wiem boje się - panikowała
- I co mam zrobić? - zapytałem
- Choć ze mną - pociągła mnie za rękaw, udawałem, że się rozglądam z przyklejonym uśmiechem na ustach
- Nic nie ma - oznajmiłem
- A jak znowu będzie - mówiła przerażona
- Mam zostać? - spytałem jakby od niechcenia, on jedną ręką trzymała moją
- Nie - ścisnęła mi rękę
- To mnie puść - spojrzałem na nią
- Nie
- Będziemy tu tak stać? - zapytałem
- Nie
- To co będziemy robić? - przybliżyłem się do niej, spojrzałem jej w oczy - Choć do domu - wyszeptałem i uniosłem do góry, nic nie powiedziała tylko przywarła do mnie. Położyłem ją delikatnie na łóżku i zawisnąłem nad nią.
- Na pewno tego nie będziemy robić - oznajmiła i zrzuciła mnie z siebie, położyła głowę na mojej klatce piersiowej i otuliła się kołdrą.
- To dobranoc - pocałowałem ją w czubek głowy. Mogło być lepiej, ale i tak osiągnąłem swój cel.

~`*~`


Dzisiaj jest pierwszy mecz BVB w nowym sezonie, zaczynają od ważnego, może najważniejszego meczu z Schalke 04. Marco załatwił nam miejsca na trybunie WAG's, za bardzo mi to nie pasowało, bo pewnie tam będzie sztywno, a ja wolałabym być z fanatykami, ale lepszy rydz niż nic. Razem z Paulą ubrałyśmy się w koszulki BVB i czarne rurki, do tego wzięłam czarne baleriny, a Paula buty na koturnach. Do ostatnich minut nie wiedziałam  jak numer koszulki wybrać, dla Pauli to było proste założyła koszulkę Reusa, ja postawiłam na 7, nie, nie dlatego, bo Ronaldo w niej gra. Wybrałam tej numer ponieważ, gdy spojrzałam na zdjęcie drużyny pierwszy w oczy rzucił mi się Leitner, przeliterowałam sprzedawcy moje nazwisko i mogliśmy zasiąść na trybuny. Wszystkie panny spojrzały się na nas, Paule wmurowało w podłogę więc pociągłam ją za rękę pod same barierki, co jak co, ale ja siedzieć na takim meczu nie będę. Zaczął się mecz pochwaliłam się znajomością hymnu.
- O patrz Ana, patrzy się tu! - zacieszała Paula
- Widzę - skakałam razem z nią, pewnie te wszystkie laski za nami już mają nas za wariatki, a tu dopiero początek meczu.
- Dawaj Marco! - zawyła Paula i zaczęła szarpać mnie za rękaw, spojrzałam na nią i się uśmiechnęłam.
- Ruszac te dupy! - wykrzyczałam na cały głos kiedy zobaczyłam iż napastnik Schalke zmylił naszą obronę i pędzi w stronę bramki, a oni stoją jak te ostatnie ciołki, na szczęście Piszczek przejął piłkę przed samym polem karnym Romana.
- Kto by mógł robić tyle hałasu jak nie wy - zaśmiała się Agata i podeszła do nas, potem i ją poniosło. - Kuba jak nie strzelisz sam będziesz sobie prac skarpety! - krzyknęła do męża po polsku, a my wybuchliśmy śmiechem, Kuba chyba usłyszał, bo popędził na bramkę i oddał strzał tyle, że nie celny.
- Marian do jasnej cholery podaj do Kevina! - wymachiwałam rękoma
- Falu, falu! - wrzeszczała Agata
- Jak to nie ma faulu, zapisać cię do okulisty! - darła się trzymając barierki Paula, przytrzymałam ją za koszulkę, o myślałam, że zaraz przeleci.
- No..no, dalej, jedziesz! - wrzeszczałam patrząc jak Mario zbliża się do bramki - Golllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll! - wrzeszczałam i rzuciłam się na szyje Agacie, już miałam odwrócić się do Pauli, ale zorientowałam się, że jej nie ma. Co jest?

_____________________________________________________________________________________
Postanowiłam, że będę dodawać 2 razy w tygodniu, nie wiem czy mi się to uda, ale spróbuje. Następny chyba we wtorek, bo w środę wyjeżdżam na majówkę xdd

Jakby wam się nudziło to zaczynam nowy blog :
http://sweet-y-me.blogspot.com/

Pozdrawiam A.E :)

4 komentarze:

  1. Super, czekam na kolejny. Ciekawe co z Paulą

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! <3
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. HOMOSAPIESY!! :DXD
    no tak sie uśmiałam, że myślałam, że już nie dotrwam do końca rozdziału ale jednak sie udało. ha, i nie myliłam sie, to nie był fikus tylko maryśka ;d

    OdpowiedzUsuń