środa, 24 kwietnia 2013

07

Związku z zaistniałą sytuacją, jestem rozdarta.
Pisząc tego bloga, nie śniło mi się nawet, że mógłbym przejść...gdziekolwiek
Myślałam czy nie usunąć tego bloga, albo zmienić bohatera(choć to będzie trudne, bo już wszystko mam zaplanowane.)
Decyzja należy do was, pisać dalej czy usunąć?
___________________________________________________________________


 Muzyka

- Mario do cholery! - zapiszczała Ana
- Co? Chciałaś oddzielne łóżko więc zaraz będzie - stanąłem z siekierą w ręku
- Najpierw rozwaliliście drzwi, teraz chcesz łóżko. Powiedzą, że jakieś wandale tu mieszkały! - wyrwała mi siekierkę
- ANA! - wpadła Paula do pokoju, na szczęście Kevin schował się za drzwiami - Nie zabijaj go! - zapiszczała
- Przecież nic mu nie robię - wzruszyła ramionami i położyła się na łóżko
- A to - wskazała na siekierkę
- Zabawka - pokazała jej język
- Ah tak - założyła ręce na boki Paula
- Idź spać - przesłała jej buziaki
- Na wszelki wypadek wezmę jednak wam tą zabawkę - powiedziała i wyszła.
- Znowu na mnie - zawyła Ana
- Nie krzyczcie tak, bo mnie zdemaskujcie - skwitował Kevin
- To wszystko przez Mario - założyła ręce na piersi
- Przeze mnie! - oburzyłem się
- Tak - Ana przytuliła do siebie misia
- Idźcie już spać dzieci - poklepał mnie po ramieniu Kevin
- Że w ręczniku? - podrapała się po głowie Ana
- Nie słońce, jeszcze idź się przebrać w pidżamę - powiedział Kevin, a ja się zaśmiałem
- Tatko Kevin - pokazała mu język Ana i poszła się przebrać, zaraz wróciła i rzuciła się na łóżko - Dobranoc
- Ana? - powiedział Kevin stojąc nad łóżkiem
- Co? - poprawiła się
- Przesuń się do Mario, bo nie mam miejsca
- To ty idź koło niego - skwitowała, Kevin sam ją przesunął do mnie
- Dobranoc - powiedział Kevin
- Branoc - ziewła Ana i odgrodziła się ode mnie misiem
- Ej - zaprotestowałem, widząc, że śpi wyrzuciłem misia i objąłem ją w tali
- Mario - powiedział sennym głosem Kevin
- Co?
- Przesuń tą rękę, bo dźga mnie w cztery litery - zaśmiał się, szybko wziąłem rękę i przesunąłem ją na plecy Any, bo spała na brzuchu - Jak śpi jest słodka - oznajmił Kevin
- Mhm - prawie zasypiałem, a on dalej nadawał
- Ale ma owłosione plecy - oznajmił, a ja się zaśmiałem
- Kevin to moja ręka matole - wybuchnąłem śmiechem
- Aaaa - olśniło go
- Idź spać - zawyłem
- Dobra - powiedział zrezygnowany - Ale wiesz... - zaczął znowu Kevin
- Dobranoc! - powiedziałem głośno
- No dobranoc, dobranoc - wymruczał, wreszcie nastała cisza


~`*~`

- Marianno wstawaj - usłyszałam nad sobą
- Mamo jeszcze chwila... - wymruczałam
- No obiecaliście mi, że pójdziecie ze mną po rzeczy do tego sklepu, dalej czym wszyscy śpią - oznajmił Kevin
- Idź z Mario
- No, ale ty też jesteś mi potrzebna. A w ogóle Mario powiedział, że fajnie by było odkupic kwiata Pauli, bo fikus zginął śmiercią tragiczną.
- No dobra - zwlekłam się z łóżka, po pół godzinie byłam gotowa zrobiliśmy sobie śniadanie na wynos, już byliśmy przy drzwiach kiedy obudziła się Vico
- Ooo cóż to moje oczy z rana widzą, gołąbeczki wymykają się z domu - powiedziała przesłodko
- Przecież mówiłem, każda na mnie leci - objął mnie w pasie i się wyszczerzył, a ja dałam mu kuksańca
- Tak Marian wlewaj sobie - powiedziałam cicho, aby on tylko usłyszał, szybko ulotniliśmy się z domu, ulicę dalej już czekał Kevin.
- Co ty sobie wyobrażasz?! - warknęłam na Mario
- Nie chciałem wzbudzać sensacji - uśmiechał się
- Właśnie, ją wzbudziłeś pacanie! - uderzyłam go w ramię
- Aua, brutalu - zaśmiał się i złapał mnie za nadgarstki, spojrzałam na niego - I co teraz?
- Teraz idziemy wybrać rzeczy Kevinowi, a potem po kwiatka dla Pauli - oznajmiłam i próbowałam mu się wyrwać
- Dlaczego taka jesteś? - przysunął się bliżej
- Że jaka? - powiedziałam cicho, jeszcze jeden jego krok, a się na niego rzucę. Nie stop! Marianno nie wolno ci!
- Inna, nie lecisz na moją kasę - wyszeptał
- Mam swoją, nie potrzebuje twojej - uśmiechnęłam się lekko
- Zawsze możemy mieć wspólną - wyszeptał w moje usta. Osz ty gnido! Dobry jesteś w te klocki, płonę, Kevin błagam cię wyskocz z krzaków i to przerwij bo sama nie potrafię. Po jego słowach zatkało mnie totalnie zatonęłam w jego teńczówkach, on stał z poważną miną i przypatrywał się mojej reakcji znów stał wyprostowany i jego głos wydawał się być dojrzalszy, tak jak wtedy przy pierwszym pocałunku, nie widziałam już pacana Maria w jego oczach. No cóż wszystko dobre wszystko się kończy nawet dojrzały Mario. - Ale lecisz na mnie - wyszczerzył się
- Co? - zapytałam nieprzytomnie
- I to bardzo - zaśmiał się i odsunął
- O co ci chodzi pacanie! - oburzyłam się
- Nic, nic chodź idziemy po Kevina, bo biedak umiera z głodu - pociągnął mnie za rękę
Dobrze wiedziałam o co chodziło Mario, ja na niego lecę, że ja?! No może troszkę, ale nigdy mu tego nie powiem, bo zrobi się dumny jak paw, a i tak już jest, nie zepsuje go jeszcze bardziej.
- Wreszcie! - zacieszał Kevin i rzucił się na śniadanie
- Smacznego - zaśmiałam się
- Chcesz gryzunia? - podstawił mi kanapkę pod nos
- Nie jadłam już
- Aha - skwitował z pełną buzią
- To, gdzie jest ten sklep? - rozejrzałam się po ulicy
- Zaraz dojdziemy - oznajmił Kevin, który właśnie pochłonął ostatnią kanapkę

Muzyka

-Iii? Że to niby to? - wskazałam na barak
- Noo, fajny nie - zacieszał Kevin, jeszcze chwilę stałam przed tym czymś potem weszłam do środka, gdzie znajdowało się wszystko.
- Łee jakie zajebiaszcze centrum handlowe niech w Dortmundzie takie zrobią - zaciszczał Mario
- Pacanie to jest jakiś big lumpeks! - wymachiwałam rękoma
- Hej maleńka - odezwał się jakiś Murzyn jadący na wózku, a ja otworzyłam buzie ze zdziwienia, chyba śnie, czuje się jak w wariatkowie Kevin lata z jakimiś ciuchami, inni klienci jeżdżą na wózkach i urządzają sobie jakieś wyścigi.
- Kevin - zawyłam i podeszłam do niego
- Która ta czy ta? - pokazał mi różową i granatową koszulę
- Naprawdę chcesz tu kupić? - spojrzałam na niego i rozejrzałam się, bo nigdzie nie było pacana. Znalazłam go przy kasie, właśnie zarywał do cycatej sprzedawczyni, tym się zajmę później.
- Tak, a co? - podrapał się po głowię - Ja bym wybrał różową - oznajmił
- Nie różowy to nie twój kolor, weź granatową - uśmiechnęłam się
- DOBRA! - wykrzyczał i mnie przytulił
- No idź już idź - pokazałam mu język, następne koszulki i spodnie Kevin wybierał sam, ja za to wymyśliłam sposób, aby odciągnąć go, od tej cycatej. Zawołałam "maleńkiego", który przywitał mnie w progu, wskoczyłam do wózka, a mu kazałam się rozpędzić. Na kierowałam na "zakochaną parkę" i bach! Mario wleciał twarzą w cycki tej ekspedientki, a ja leżałam rozwalona na jakiś stertach z rzeczami wijąc się ze śmiechu.
- Kevin wychodzimy!  - zagrzmiał Mario, stanął nade mną, a zaraz znalazłam się przerzucona jak worek ziemniaków przez jego ramię ciągle się śmiejąc.
- Tylko zapłacę - odpowiedział mu Kevin
- Puść mnie - dławiłam się ze śmiechu
- O nie moja panno, co to miało być! - ścisnął ręką moje udo
- Aua! - walnęłam go w plecy - Ratowałam cię! - oznajmiłam i znowu zaczęłam się śmiać
- Ratowałaś, powiadasz? - powiedział i mogłabym przysiądź, że teraz szczerzy się, nie lubiłam tego tonu, jakim teraz do mnie mówił, na pewno w jego małym móżdżku jest już jakiś poroniony pomysł.
- Tak, widziałaś ile miała tapety, pewnie ją wałkiem nakłada, a sylikon, aż raził w oczy - oznajmiła spokojnie, po czym straciłam przyczepność. Widziałam tylko, wodę, dużo wody. Ten pacan wrzucił mnie do wody! Ja
tego nie daruje! I znów jestem na wodzie i pod wodą, przez chwilę wdziałam przerażoną twarz Kevina, nagle poczułam ręce na moim ciele, najpierw się przestraszyłam, ale zaraz nastrój mi się zmienił.
- Idioto, mogłeś mnie utopić! - waliłam w jego klatę kiedy niósł mnie na brzeg.
- Przecież umiesz pływać - uśmiechnął się
- A jakbym nie umiała! Tu były fale, mogłam się zachłysnąć - wrzeszczałam na niego.
- To mogłbym zrobic ci usta-usta - zaśmiał się, a ja założyłam ręce na piersi
- Jeszcze się odegram - zagroziłam palcem
- Oj no, przestań się na mnie odgrywaj tylko się ze mną prześpi - oczy zrobiły mi się jak pięciozłotówki, strzeliłam mu w twarz i poszłam w stronę domu.

~`*~`

Ten policzek bolał, może nie powinienem tego mówić, ale ona tak bardzo mnie denerwuje, ale i tak bardzo mi się podoba. Stałem jak słup soli na plaży, aż nie podszedł do mnie Kevin.
- Wiesz, co to było głupie - skwitował i założył ręce na piersi
- Nie wiem, co z nią zrobić - zrobiłem kwaśną minę
- Może przeprosić - podsunął mi Kevin - A teraz idę pozwiedzać, wrócę kiedyś - poklepał mnie po ramieniu i odszedł. Posiedziałem trochę na plaży i wróciłem do domu.
- Gdzie ona jest? - spytałem Pauli
- Nie wiem, weszła do domu i wyszła znów bez słowa. - oznajmiła
Czekałem na nią w pokoju, ale się nie pojawiała, mijały godziny, aż się zacząłem o nią martwic, Kevin też wybył.
- Halo, O hej! - zawołała uradowana Ana z korytarza, zerwałem się z łóżka i czekałem aż wejdzie, kiedy mnie zobaczyła przekręciła oczami i poszła dalej - Przepraszam, co mówiłeś, bo jakiś pacan mi się pokazał - oznajmiła do telefonu.
- Ana przepraszam! - zawyłem idąc za nią
- Znowu się to coś odzywa - westchnęła - ...Oczywiście, że możemy się spotkać - uśmiechnęła się do telefonu
- Ana, no stój! - złapałem ją za nadgarstek, wbiła swój wzrok we mnie
- Chłopaki cię szukają, podobno idziecie na jakąś imprezę - oznajmiła bez emocji i odwróciła się na pięcie, opuściłem bezradnie ręce i poszedłem w drugą stronę.
- Chłopie, gdzieś się podziewał! - zawył Resu i mnie objął - Masz 15 minut i idziemy na imprezę, nie, nie możesz zostać w domu - wyszczerzył się
Przebrałem się i zszedłem na dół, po drodze wstąpiłem do pokoju, gdzie radośnie ćwierkała Ana z Kevinem, mnie totalnie olała.
Pojechaliśmy do jakiegoś klubu, to miał być męski wieczór. Reus miał wyśmienity humor, za to Pedro nie umiał wysiedzieć w miejscu, był zwyczajnie czymś poddenerwowany. Po paru kolejkach straciłem orientacje, gdzie co i jak...


~`*~`

- Kevin, gdzie ty mnie ciągniesz? - zdziwiłam się kiedy znaleźliśmy się w jakieś alejce bez świateł. Postanowiliśmy iść na spacer, ale tam gdzie doszliśmy nie podobało mi się ani trochę, naglę zobaczyłam nie przyjemnych typków, uczepiłam się ramienia Kevina.
- Spokojnie to moi nowi kumple - oznajmił z uśmiechem i objął mnie ramieniem
- A czym się zajmują? - zapytałam przerażona
- Sprzedają kwiatki, wiesz mieliśmy kupić Pauli - powiedział dumnie
- Ale, że sprzedają je w nocy? - zdziwiłam się
- No, czy to aż takie dziwne - pokazał mi język
- Mhm
- To jak duży kwiat chcecie - zagadną jeden z typów
- Średni - skwitował Kevin i uśmiechną się do mnie
- Taki? - pokazał jakieś zielsko, to chyba jakiś kwiat...chyba, no ale w wielkości fikusa Pauli, bierzemy!
- Tak - powiedziałam pewniej, zabraliśmy nasz kwiat i poszliśmy do domu
- Kiedy jej to damy? - zagadnął Kevin
- Jutro? - zapytałam
- Ale...
- Ah tak zapomniałam, że jesteś incognito - zaśmiałam się
- Na jutro jestem zaproszony, znaczy dzwoniłem, uznamy, że dzisiaj przyjadę - skwitował
- To świetnie - ziewałam
- Idziemy spać? - przytulił mnie do siebie
- Mam imprezę - oznajmiłam i rozdzieliłam się z Kevinem
- Łoł jest Ana! - objęła mnie Paula
- Pijemy! - zaklaskała Vico
- Ok - ściągłam buty i rzuciłam się na sofie, stosunkowo szybko się skończyłam, ale i tak ostatnia. -KEVIN! - zawyłam na cały dom kiedy Paula i Vico spały
- Cicho - podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce
- Dlaczego on jest taki głupi? - zaczęłam majaczyć, kiedy niósł mnie do sypialni
- Nie wiem Ana - uśmiechnął się lekko - Zawsze możesz zamieć go na mnie - wyszczerzył się i pocałował mnie w policzek i na tym film mi się kończy.

~`*~`

Nie wiem jak, ale znalazłem się na korytarzu w naszym domku, odwróciłem się i zobaczyłem Marco niosącego Pedro na plecach.
- Poradzisz sobie? - zapytał zdyszany Marco
- Oczywiście! - zarzekałem się, wparowałem do pokoju - MARCO! - zakrzyczałem
- Co? Rzygasz? - wpadł do pokoju
- Co to za dziewczyna? - zapytałem zdziwiony - Przecież śpię sam - podrapałem się po głowie
- Nieee, ty śpisz z Aną - oznajmił i odszedł
- Aaa - wyszczerzyłem się i nagle sobie przypomniałem, że muszę ją przeprosić - Ana - szturchnąłem ją
- Hmm - otworzyła jedno oko
- Przepraszam - przybliżyłem się do niej
- Idź spać - burknęła
- Prze...przepraszam - szepnąłem kładą się głową na jej brzuchu
- Jesteś chamem - walnęła mnie w bark
- Zamknijcie się! - warknął Kevin - Wyjaśnicie to sobie rano - wpakował się pomiędzy mnie, a Ane
No cóż posłuchałem go poszedłem spać.

Rano usłyszałem piski. Otworzyłem jedno, potem drugie oko. I usłyszałem dokładnie, o co te krzyki.
- Kevin! - piszczały Paula i Vico, rozejrzałem się po pokoju myślach iż odkryły naszą tajemnice, ale nie było go tam, chyba postanowił się ujawnić.
- Choć na dół damy Pauli kwiatka na przeprosiny - oznajmiła Ana i wyszła, przebrałem się szybko i skierowałem się do salonu.
- No to jak są wszyscy - klasnął w dłonie Kevin - Chcieliśmy odkupić swoje winy za fikusa - oznajmił dumnie
- Kupiliście mi nowego?! - zaklaskała Paula, kiedy wyciągnęliśmy tego kwiatka wszyscy zamarli, o co im chodzi?


6 komentarzy:

  1. Świetny pisz dalej nie zmieniaj bohaterow.
    Zapraszam do mnie nowe-zycie-z-bvb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz i trzymaj się swoich planów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. usunąć?! ANI MI SIĘ WAŻ! to co, że Götze będzie grał od lipca w Bayernie. to tylko opowiadanie, moim zdaniem powinnaś pisać dalej i główego bohatera nie zmieniać. :p

    tak czytam i czytam.. czy ten kwiatek to maryśka może? ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział zajebisty! <3
    Nie usuwaj bloga :)
    Zapraszam do mnie bvbstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisz dalej !! Ja uważam, że Mario ma prawo rozwijać swoje umiejętności ! Też bardzo zabolało mnie to, że odchodzi z BvB ! Ale to jego decyzja i ja ją szanuję ! A tak w głębi serca mam nadzieję, że Mario jeszcze wróci do Dortmundu ! <3 A co do bohaterów.. Nie zmieniaj ich !! I dodawaj częściej, proszę !! xdd <3 <3

    OdpowiedzUsuń