wtorek, 30 kwietnia 2013

09




Spojrzałam w dół, gdzie zbiegała właśnie po schodach Paula ciągle krzycząc GOL, trochę dziewczynę poniosło nie powiem, to co dopiero będzie kiedy Marco strzeli. Ochrona stadionowa przyprowadziła ją potem do nas. Pierwsza połowa dobiegła końca, zaczęłam się rozglądać, stadion naprawdę robi wrażenie, spojrzałam na ławkę rezerwowych wpatrywał się we mnie Leitner z jakiś młodzikiem szczerząc się niesamowicie, kiedy spojrzałam w ich stronę ten zrobił dziwną minę, co u mnie wywołało śmiech.
- Wiesz, co 7 ci pasuje, to taki sam debil jak ty - skwitowała Paula, a ja dałam jej kuksańca
- Nie, no dzięki - pokazałam jej język
Leitner jak głupi zaczął kiwać do nas, a Agata pokładała się ze śmiechu.
- Co za debil! - skwitowałam i przyłożyłam sobie w czoło
- Pasujecie do siebie - objęła mnie Paula
- No jak ci się nie uda z Marianem to zawsze jest Moritz - powiedziała wycierając łzy od śmiechu Agata.
- Idę od was, bo bzdury gadacie - odwróciłam się na pięcie i usiadłam na wolnym krzesełku.
- ANA! - zawył, ktoś za mną, odwróciłam się i nie dowierzałam
- Kevin czy ty nie powinieneś być teraz...no nie wiem w szatni? - spojrzałam na niego
- Łee tyle razy tam już byłem, że mi się nudziło, ale do rzeczy - wyszczerzył się - zobacz kto jest najlepiej ubranym piłkarzem w Bundeslidze - wymachiwał mi jakimś czasopismem przed oczyma
- No nie wiem, kto? - spojrzałam na niego
- JA! - odpowiedział dumnie, wyrwałam mu gazetę i zaczęłam czytać, dziennikarze rozpływali się nad rzeczami, które Kevin kupił na wakacjach, zaśmiałam się.
- Gdyby tylko wiedzieli skąd je masz - pokazałam mu język
- KEVIN!!! - dobiegł do nas krzyk trenera, a Großkreutz aż się wyprostował
- Chyba muszę iść - powiedział ze strachem w oczach i niczym struś pędziwiatr zbiegł po schodach.
Zaczęła się druga połowa z BVB jakby spuszczono powietrze, nawet nasze krzyki im nie pomagały. Wiedziałam, że jeśli ten mecz przegrają kibice będą to pamiętać i wytykać przy pierwszej lepszej okazji.
- No dalej - mówiłam przez zęby, ściskając kciuki
- PATRZ RZUT WOLNY! - zapiszczała Paula trzęsąc mną
- WIDZĘ! - skakałam z nią
- GOL! REUS! - zapiszczała dosłownie mnie dusząc
- 2:0 ! Jak teraz to zaprzepaszczą Kuba szuka nowego mieszkania - zaśmiała się Agata
Mecz skończył się wynikiem 2:0, czyli dobrze dla Kuby. Paula zmusiła mnie do czekania na Marco i Mario.
- IDZIEMY NA KRĘGLE! - wykrzyczał z końca korytarz Reus, wszyscy zgodzili się na wszystko, byle być razem. Po pół godzinie doszliśmy na kręgielnie, widać Marco był w swoim żywiole, ale jeszcze nie wiedział, że Paula jest mistrzynią Polski w kręglach, dlaczego ja nie nagrałam jego miny kiedy Paula zaczęła go ogrywać, my z Agata, Kubą i Marianem staliśmy z boku i pokładaliśmy się ze śmiechu.
- Coś ci nie idzie Marco - zaśmiał się Mario
- Ona ma inny tor to dlatego - usprawiedliwiał się
- Tak i inną kulę - naśmiewał się Kuba
- Dajcie mu spokój - powiedziała Agata, a na jej twarz wkradł się złowieszczy uśmiech - Może o coś zagramy? - zapytała, a Kuba uśmiechnął się porozumiewawczo
- O co? - zaciekawił się Mario
- Kto przegra jutro pilnuje małej Błaszczykowskiej - powiedziała przekonywując pacana
- WCHODZĘ - zapiszczał Mario
- To dobierzemy się w pary, może tak jak stoimy - powiedziała Agata
- Nie no ja nie chce być z Marianem, on grac nie umie - zawyłam
- Sama nie umiesz - założył ręce na boki
- Zobaczymy - odwróciłam się na pięcie, wzięłam kulę i podeszłam do toru...6, nie jest źle.
- Zbiłam wszystkie! - zaklaskała z drugiego toru Agata
- A ja 8! - pochwaliła się Paula, nie no nie bawię się tak!
Niestety przegraliśmy z Mario i jutro czekał nas cudowny wieczór z małą Błaszczykowską.

Rano po porannym joggingu chciałam wpaść do Agaty, aby już się ze wszystkim obeznać.
- Witam panią Błaszczykowską! - krzyknęłam od progu
- Witam panno Korzyńska - pocałował mnie w policzek - Co cię sprowadza tak wcześnie? - spojrzała na mnie i zaprowadziła do salonu
- A no Paula jest u Marco więc postanowiłam szybciej tutaj zawitać - wyszczerzyłam się
- Aha, czyli mamy czas na plotki - uśmiechnęła się
Rozmawialiśmy o wszystkim, Agata to naprawdę sympatyczna kobieta, możemy porozmawiać na każdy temat, choć najlepsze są anegdotki, które opowiada jej Kuba z szatni, wtedy śmiejemy się do rozpuchu.
- To jak Mario czy Kevin? - poruszyła zabawnie brwiami
- Dlaczego każdy mnie o to pyta? - zawyłam
- Kochana, widać gołym okiem, że na siebie lecicie, że tak powiem - wystawiła język.
- To wszystkich was zapisze do jakiegoś dobrego okulisty - skwitowałam.
Około szesnastej pomogłam przygotować się Agacie, Kuba zabiera ją na romantyczną kolacje, jacy oni słodcy. O dziewiętnastej do domu państwa Błaszczykowski zawitał Mario.
- Witam wielce spóźnionego - założyłam ręce na boki i otworzyłam mu drzwi, Kuba z Agatą już wyjechali.
- Tylko pół godziny - skwitował i odwiesił bluzę
- Nie no tylko - przewróciłam oczami - Gdzie jest moja mała księżniczka? - zapytał głośno, po chwili rzuciła się na niego Oliwia. Mała Błaszczykowska nie dawała nam chwili wytchnienia aż do 23, wtedy wreszcie położyła się do łóżka, zmęczeni opadliśmy na kanapę.
- Ana sięgnij pilota, bo nie mam siły - powiedział zmęczony Mario
- Ty masz bliżej - odchyliłam głowę do tyłu i przymknęłam oczy, wtedy zadzwonił dzwonek.
- Kogo o tej porze niesie, mieli spać w hotelu! - poczłapał do drzwi Mario - Paula? - zdziwił się
- Ja tylko na chwilę - powiedziała ściszonym głosem
- Stało się coś? - usiadłam prosto i spojrzałam na przyjaciółkę
- Ana, Marco zdradza mnie widziałam go z inną - załkała, spojrzałam się na Mario, który tylko wzruszył ramionami.
- Choć odprowadzę cię do domu, zaraz wracam - wzięłam pod rękę Paule i zwróciłam się do Mario.
- Wróć szybko, bo ja nie umiem małej księżniczki usypiać - zawył za mną
- Nie panikuj zaraz wracam - uciszyłam go i wyszłam, siedziałam z Paulą aż się nie wypłakała i nie zasnęła, byłam wściekła na Marco, jeśli to prawda rozszarpię go. Wróciłam po godzinie, przywitał mnie zdyszany Mario.
- Aa... Ana, ona się obudziła - powiedział szybko, a ja usłyszałam płacz Oliwii
- Przecież już spała - zawyłam i poszłam do małej
- Spała, ale... - przeciągał Mario
- Ale? - spojrzałam złowrogo na niego i wzięłam mała na ręce
- Wiesz, że w fifę nie gra się po cichu - skwitował, a ja zabijałam go wzrokiem
- Mario współczuje twoim dzieciom
- E mam pomysł! - wyskoczył Mario, kiedy skończył festiwal głupich min.
- Słucham - zaciekawiłam się
- Dajmy jej trochę piwa na leszy sen - błysną
- Teraz to ciebie do końca pogięło - skwitowałam - Widzisz to dziecko zasypia i bez piwa - odłożyłam śpiącą Oliwię do łóżka i wróciłam na kanapę, przyjrzałam się Mario z niedowierzaniem.
- Co się tak patrzysz? - wyszczerzył się
- Skąd ten pomysł? - zapytałam
- No, bo mama mi opowiadała, że jak byłem mały i nie chciałem spać to dawała mi trochę piwa niby spałem jak zabity - rozbrajająco skwitował
- To wiem dlaczego masz taką zrytą banie - wybuchłam śmiechem
- Ej! - oburzył się
- Stwierdzam fakt - pokazałam język
- Dorwę cię! - zagroził, no i znowu zaczęliśmy bieganinę tyle, że bez pisków, żeby nie obudzić Oliwi.
- Mogę zgłosić sprzeciw - odwróciłam się do niego i dalej biegłam tyłem.
- Zobaczymy, może się rozpatrzy - pokazał mi język
- Ty jesteś zawodowym piłkarzem, a ja zwykłą dziewczyną to nie fe... - i odbiłam się niczym kauczuk o ścianę.
- Mam cię - złapał mnie w ramiona, przybliżył się do mnie i pocałował, no i znowu oporów nie stawiałam, Ana co się z tobą dzieje?!
- WIEDZIAŁAM! - krzyknął ktoś z tyłu

__________________________________________________________________________________________
Równolegle pojawił się nowy rozdział na
http://sweet-y-me.blogspot.com/


niedziela, 28 kwietnia 2013

08

- To nie fikus - zaśmiał się Marco
- To w ogóle zalicza się do kwiatów? - zapytała Vico
- Chyba... - płakała ze śmiechu już Paula
- O co wam chodzi! - powiedziałem zdenerwowany
- No bo to jest... maryśka - wybuchnął śmiechem Marco
- CO?! - krzyknęliśmy we trójkę i zrzuciliśmy doniczkę z maryśką na ziemię. Kolejny kwiat nie przeżył z nami.
- Kryminaliści - zaśmiała się Vico
Wszyscy potem obrócili to w żart, tylko Pedro siedział sztywno. Myślałem też jak przeprosić Ane, która nadal trzymała dystans.

~`*~`

Nasze wakacje zbliżały się ku końcowi już jutro rano będziemy w samolocie, wyszłam na spacer z Kevinem, bo chciałam się odciąć od Mariana, który niesamowicie działa mi ostatnio na nerwy. Po telefonie Pauli musieliśmy jednak wrócic, bo Pedro wymyślił kolacje, ubrałam się w sukienkę, wystroiłam też Kevina w "nowe" ciuchy i spotkaliśmy się ze wszystkimi w restauracji już w Sao Paulo.
- Tak więc przy naszych nowych kumplach, chcę cię o coś zapytać Vico - zaczął poważnie Pedro
- Tak? - uśmiechnęła się, a ja oparłam głowę o ramię Kevina, szczerze domyślałam się o co chce się zapytać Pedro, dostrzegłam pierścionek na serwetce i to jak mu się trzęsą ręce, zachowywał się przesłodko.
- Wyjdziesz za mnie? - powiedział i spojrzał na Vico, która pierwszy raz odkąd ją poznałam spaliła buraka.
- Co mam powiedzieć? - zapytała po chwili ciszy Vico
- No chyba, że tak - podpowiedział jej Mario
- TAK - rzuciła się na szyje Pedro, a my zaczęliśmy wiwatować
Następnie zaczęły się tańce, wirowałam na parkiecie, co chwila lądując na podłodze razem z Paulą i Vico, jednak wysokie szpilki to nie zbyt dobry pomysł kiedy urządzasz sobie konkurs picia tequili.
- Czy wy jutro będziecie wstanie w ogóle wsiąść do samolotu? - zapytał Marco pojawiając się koło nas.
- Oczywiście, że nie - pokazała mu język Paula
- Tego się obawiałem - zaśmiał się - Przygotuje już torebki w razie co - skwitował i odszedł
- Skarb nie chłopak - zaśmiałam się do Pauli
- Spadaj, martwi się - dała mi kuksańca
- No przecież mówię - oddałam jej
- Ale badziewne piosenki tu puszczają - zawyła Vico
- No z lekka - przytaknęła jej Paula
- Eee DJ! - wymachiwałam rękoma - Włącz KACZUSZKI! - rozkazałam, a ten zrobił dziwną minę, więc postanowiłam wziąść sprawy w swoje ręce, poszukałam w jego laptopie piosenkę i puściłam, obecni na imprezie szybko załapali układ.
- Turururu ru ru ru ru ru turu ru ru ru ru ru ! - śpiewałam na spółkę z Vico i Paulą, kiedy szliśmy ulicami Sao Paulo.
- Skończcie! - warknął zdenerwowany Marianek
- Dlaczemu? - uwiesiłam się na jego ramieniu i ściągnęłam szpilki
- Bo zaraz ktoś zadzwoni po policje, a ja nie chce mieć afery tydzień przed rozpoczęciem treningów. - skwitował
- Ady pitolisz - zawaliła Paula, co u mnie wywołało salwę śmiechu
- Co ona powiedziała? - zapytał Mario, Reusa
- Ady nie wiem - wzruszył ramionami
- Ana szkło! - wskazał Kevin
- Idę w szpilkach nic mi się nie stanie - skwitowałam, już chciałam nadepnąć na szkoło aby udowodnić im swoja racje, ale ktoś mnie podniósł do góry
- Może zapomniałaś, ale jakiś czas temu porzuciłaś swoje szpilki - oznajmił Mario niosąc mnie na rękach
- Łoł Marianku nie wiedziałam iż potrafisz układać takie mądre zdania - zaśmiałam się
Nie wiem, co było dalej chyba zasnęłam, nawet nie wiem gdzie spałam.
- Pedro to są te homosapiesy? - zapytał jakiś cieniutki głos nade mną
- Jak już to homoseksualiści. - skwitował Pedro, otworzyłam jedno oko, potem drugie, aby dowiedzieć się o kim mowa.
- Wiesz o co mi chodzi - mówił cieniutki głos, a ja rozglądałam się dookoła, tu chyba jeszcze nie byłam, odwróciłam się w drugą stronę i napotkałam się z spojrzeniem małej dziewczynki obok, której stał Pedro.
- Nie, Mia jak widzisz śpi z nimi dziewczyna czyli... - spojrzał na małą dziewczynkę
- Czyli nie są homosapiesami - skwitowała, a ja podniosłam brew nie wiedząc o co im chodzi.
- Mia - zawył Pedro - To nie tak się mówi
- Ale tak jest lepiej - uśmiechała się słodko - Cześć jestem Mia - pokiwała do mnie
- A ja Marianna - uśmiechnęłam się
- Moja siostrzenica - skwitował Pedro
- Miło mi - ziewałam i rozejrzałam się po łóżku, gdzie znów spałam z Mario i Kevinem.
- Pedro dlaczego Marianna śpi z dwoma chłopakami, a mama śpi tylko z tatą? - zapytała Mia, a ja zaśmiałam się
- Może o tym później - powiedział Pedro - A teraz pozwólmy się im przebrać, bo za dwie godziny samolot - wypchnął dziewczynkę z pokoju. Ta mała istotka od rana obdarzyła mnie wyśmienitym humorem.
- HOMOSAPIESY wstawiać! - zaśmiałam się i uderzałam poduszką to Mario, to Kevina
- Hyy - wymruczał Kevin
- Zaraz samolot ruszać tyłki - śmiałam się
- Odbiło ci od rana? - zapytał Kevin
- No mam nie dobory Red Bulla - wyszczerzyłam się i rzuciłam się na niego, co skutkowało sturlaniem się z łóżka.
- Mamo nie rób placka od rana, chce spać - wymruczał Mario
- Ten to dopiero ma twardy sen - skwitowałam
- Ciekawe czy by się obudził dopiero na lotnisku jak byśmy go zawinęli w kołdrę? - spojrzał na mnie Kevin ze śmiesznym wyrazem twarzy
- Spróbujemy? - wyszczerzyłam się
- Oczywiście! - zaklaskał
Owinęliśmy Mario pościelą i wynieśliśmy do samochodu, ten cały czas spał, nawet Kevin go ubrał, co wyglądało komicznie.
- Gdzie Mario? - spytał zatroskany Reus na lotnisku
- Jak to gdzie tu - wyszczerzył się Kevin i wyciągnął go z samochody z moją pomocą
- Uśpiliście go? - zdziwił się Pedro
- Chyba on sam siebie - zaśmiałam się.
Przy odprawie zbudziliśmy śpiącego królewicza, który był w nie lada szoku.
- Zabije was - wskazał na mnie i Kevina
- Czy to znaczy, że ze mną zrywasz? - zapytał przerażony Kevin, a ja wybuchłam śmiechem
- Uduszę was - kontynuował swoje groźby
- Dobra koniec, musimy wchodzić na pokład - przerwał Pedro


~`*~`
Teraz to ja żądam przeprosin, Ana z Kevinem ubrali mnie w różowe bokserki, które gdy się schylałem ukazywały napis "używany". Szybko wbiegłem do łazienki przed samą odprawą i ubrałem się.
Wbiegłem jako ostatni do samolotu i zająłem miejsce obok Marco. Szybko odpłynąłem znów w krainę Morfeusza.

Minął miesiąc odkąd ostatni raz widziałem Ane, codziennie o niej myślę, ale nie przełamię się i nie pójdę do niej pierwszy. Podobno wrócił jej wujek, to kolejny powód, aby tam nie iść, czasem widzę jak Paula przychodzi do Reusa, Vico z Pedro nas odwiedzają, ale Ana nie przychodzi. Zastanawia mnie, co ona tak długo robi.
- Hej stary - krzyknął od progu Marco
- Siema - przywitałem się z nim
- Mam do ciebie prośbę - zrobił maślane oczy
- Ta u mnie też dobrze, dzięki - pokazałem mu język - Co to za prośba?
- Pójdziesz do Any i namówisz ją, aby poszła razem z Paulą na nasz pierwszy mecz - złożył ręce jak do modlitwy
- Śnisz chyba! - warknąłem
- Proszeee, proszeeee...
- Dobra - westchnąłem ciężko

Po co ja się w ogóle zgodziłem, a tak w ogóle dlaczego ja mam ją namówić nie Paula, albo Vico.
.Dobijałem się do drzwi, ale nikt nie otwierał, nacisnąłem klamkę było otwarte, wszedłem niepewnie.
- Ana? - zapytałem patrząc się jak turla się po podłodze, na sofie siedział jej wujek.
- O Mario, witam - przybił mi piątkę
- Co jej się stało? - zapytałem
- Aaa ma odwyk od Red Bulla, jej rodzice prosi abym ją wyleczył, myślę, że miesiąc tylko na terenie tej pięknej willi niedługo przyniesie efekty.
- Aaa - skwitowałem
- Ale wiesz, co już mi się to nudzi i wyjeżdżam w weekend na cztery miesiące, możecie jej pilnować, albo nie - zaśmiał się i wyszedł
- Ana - ukucnąłem przy niej
- Chce Red Bulla - chwyciła mnie za bluzkę
- Choć - pomogłem jej wstać, zbliżaliśmy się do drzwi, ale w futrynie się zaparła - Co jest? - spojrzałem na nią.
- Muszę się przebrać - oznajmiła i pobiegła na górę, poczekałem jakieś pół godziny wreszcie zeszła. Pociągła mnie za rękę i wybiegła przed dom - Wreszcie wolność - wyszczerzyła się
- Ana mam pytanie, pójdziesz na nasz pierwszy mecz? - spojrzałem na nią
- Oczywiście - uśmiechnęła się
- ANA DO DOMU PRZECIEŻ MASZ ODWYK! - zawołał Kuba
- Już nie - pokazała mu język
- OSTATNIO MI CAŁA LODÓWKĘ OGRABIŁAŚ Z RED BULLI! - oznajmił
- Kiedyś ci odkupie - pomachała mu
- Mario choć do mnie nudzi mi się - zawył
- Mnie już nie zaprosisz?! - położyła ręce na biodra
- Boje się - pokazał jej język
Tak więc poszliśmy do Kuby, który rozsiadł się na kanapie i obserwował nas. Chciałem jak zwykle usiąść na moim ulubionym fotelu, ale uprzedziła mnie Ana.
- To moje miejsce - założyłem ręce na piersi
- Nie bo moje - pokazała mi język
- Ej no Kuba powiedź coś jej - zrobiłem smutną minkę, a ten się roześmiał.
- Dobra powiem coś - zrobił poważną minę.
- Nooo - wyszczerzyłem się zadowolony
- Pasujecie do siebie - zaśmiał się
- Prawda - usiadłem Anie na kolanach i objąłem ją
- Spadaj! - zrzuciła mnie prosto na szklany stół Kuby
- Ej, bo Agata mnie zabije jak coś zbijecie! - panikował Kuba
- Spoko nie jestem taki ciężki - pokazałem język
- No nie wiem, ja nóg nie czuje - zawyła Ana
- Chociaż wiecie, co wy się nie wiążcie, bo wasze dziecko odziedziczy po was głupotę - wił się ze śmiechu Kuba
- Ha ha ha - ironizowała Ana - Moje dziecko będzie najpiękniejsze i najmądrzejsze - oznajmiła, spojrzałem na nią
- Moje też - przytaknąłem, a Kuba po raz kolejny wił się ze śmiechu.
Kiedy się uspokoił zagraliśmy w fife, potem przyszedł wujek Any, oznajmiając, że już wyjeżdża.
- Kuba ty jesteś najrozsądniejszy, pilnuj jej - rozkazał i się pożegnał.
- Oo wujcio wyjechał - powiedziała Ana ze smutną minką, a zaraz wyszczerzyła się - Koniec odwyku! - zaklaskała.
Po godzinie przyszła Agata, ulotniliśmy się z Ana.
- To gdzie teraz? - zapytałem
- Ja do domu i ty do domu - powiedziała i skierowała się w stronę willi, poczłapałem za nią. - Nieee, ty idziesz do siebie, a ja do siebie - powiedziała odwracając się do mnie.
- Będziesz sama spać? - uniosłem brwi
- Jak to sama? Jest przecież Paula, bo Vico zamieszkała z Pedro. - oznajmiła
- Marco napisał iż nie mam do niego przychodzić, co Paula śpi u niego - skwitowałem
- Cóż to śpię sama - wzruszyła ramionami.
- Jeszcze zobaczymy - wymruczałem pod nosem
- Dobranoc pacanie - pomachała mi i poszła do domu. Musiałem działać szybko. - Kuba! - zapukałem do drzwi
- Cicho usypiam dziecko! - wdarł się
- Pomóż mi przestraszyć Ane.
- Powaliło? - spojrzał na mnie
- No dalej! - ponaglałem go
- Dobraaa, więc jaki jest plan? - zapytał, zrobiliśmy wszystko zgodnie z planem, Ana wybiegła przerażona, a ja szybko okrążyłem jej dom i jakby nigdy nic kierowałem się w stronę domu.
- Mariooooo! - zawyła biegnąc za mną
- Ana? - udałem zdziwionego
- Coś...coś jest w domu, ale na ogrodzie nie wiem boje się - panikowała
- I co mam zrobić? - zapytałem
- Choć ze mną - pociągła mnie za rękaw, udawałem, że się rozglądam z przyklejonym uśmiechem na ustach
- Nic nie ma - oznajmiłem
- A jak znowu będzie - mówiła przerażona
- Mam zostać? - spytałem jakby od niechcenia, on jedną ręką trzymała moją
- Nie - ścisnęła mi rękę
- To mnie puść - spojrzałem na nią
- Nie
- Będziemy tu tak stać? - zapytałem
- Nie
- To co będziemy robić? - przybliżyłem się do niej, spojrzałem jej w oczy - Choć do domu - wyszeptałem i uniosłem do góry, nic nie powiedziała tylko przywarła do mnie. Położyłem ją delikatnie na łóżku i zawisnąłem nad nią.
- Na pewno tego nie będziemy robić - oznajmiła i zrzuciła mnie z siebie, położyła głowę na mojej klatce piersiowej i otuliła się kołdrą.
- To dobranoc - pocałowałem ją w czubek głowy. Mogło być lepiej, ale i tak osiągnąłem swój cel.

~`*~`


Dzisiaj jest pierwszy mecz BVB w nowym sezonie, zaczynają od ważnego, może najważniejszego meczu z Schalke 04. Marco załatwił nam miejsca na trybunie WAG's, za bardzo mi to nie pasowało, bo pewnie tam będzie sztywno, a ja wolałabym być z fanatykami, ale lepszy rydz niż nic. Razem z Paulą ubrałyśmy się w koszulki BVB i czarne rurki, do tego wzięłam czarne baleriny, a Paula buty na koturnach. Do ostatnich minut nie wiedziałam  jak numer koszulki wybrać, dla Pauli to było proste założyła koszulkę Reusa, ja postawiłam na 7, nie, nie dlatego, bo Ronaldo w niej gra. Wybrałam tej numer ponieważ, gdy spojrzałam na zdjęcie drużyny pierwszy w oczy rzucił mi się Leitner, przeliterowałam sprzedawcy moje nazwisko i mogliśmy zasiąść na trybuny. Wszystkie panny spojrzały się na nas, Paule wmurowało w podłogę więc pociągłam ją za rękę pod same barierki, co jak co, ale ja siedzieć na takim meczu nie będę. Zaczął się mecz pochwaliłam się znajomością hymnu.
- O patrz Ana, patrzy się tu! - zacieszała Paula
- Widzę - skakałam razem z nią, pewnie te wszystkie laski za nami już mają nas za wariatki, a tu dopiero początek meczu.
- Dawaj Marco! - zawyła Paula i zaczęła szarpać mnie za rękaw, spojrzałam na nią i się uśmiechnęłam.
- Ruszac te dupy! - wykrzyczałam na cały głos kiedy zobaczyłam iż napastnik Schalke zmylił naszą obronę i pędzi w stronę bramki, a oni stoją jak te ostatnie ciołki, na szczęście Piszczek przejął piłkę przed samym polem karnym Romana.
- Kto by mógł robić tyle hałasu jak nie wy - zaśmiała się Agata i podeszła do nas, potem i ją poniosło. - Kuba jak nie strzelisz sam będziesz sobie prac skarpety! - krzyknęła do męża po polsku, a my wybuchliśmy śmiechem, Kuba chyba usłyszał, bo popędził na bramkę i oddał strzał tyle, że nie celny.
- Marian do jasnej cholery podaj do Kevina! - wymachiwałam rękoma
- Falu, falu! - wrzeszczała Agata
- Jak to nie ma faulu, zapisać cię do okulisty! - darła się trzymając barierki Paula, przytrzymałam ją za koszulkę, o myślałam, że zaraz przeleci.
- No..no, dalej, jedziesz! - wrzeszczałam patrząc jak Mario zbliża się do bramki - Golllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll! - wrzeszczałam i rzuciłam się na szyje Agacie, już miałam odwrócić się do Pauli, ale zorientowałam się, że jej nie ma. Co jest?

_____________________________________________________________________________________
Postanowiłam, że będę dodawać 2 razy w tygodniu, nie wiem czy mi się to uda, ale spróbuje. Następny chyba we wtorek, bo w środę wyjeżdżam na majówkę xdd

Jakby wam się nudziło to zaczynam nowy blog :
http://sweet-y-me.blogspot.com/

Pozdrawiam A.E :)

środa, 24 kwietnia 2013

07

Związku z zaistniałą sytuacją, jestem rozdarta.
Pisząc tego bloga, nie śniło mi się nawet, że mógłbym przejść...gdziekolwiek
Myślałam czy nie usunąć tego bloga, albo zmienić bohatera(choć to będzie trudne, bo już wszystko mam zaplanowane.)
Decyzja należy do was, pisać dalej czy usunąć?
___________________________________________________________________


 Muzyka

- Mario do cholery! - zapiszczała Ana
- Co? Chciałaś oddzielne łóżko więc zaraz będzie - stanąłem z siekierą w ręku
- Najpierw rozwaliliście drzwi, teraz chcesz łóżko. Powiedzą, że jakieś wandale tu mieszkały! - wyrwała mi siekierkę
- ANA! - wpadła Paula do pokoju, na szczęście Kevin schował się za drzwiami - Nie zabijaj go! - zapiszczała
- Przecież nic mu nie robię - wzruszyła ramionami i położyła się na łóżko
- A to - wskazała na siekierkę
- Zabawka - pokazała jej język
- Ah tak - założyła ręce na boki Paula
- Idź spać - przesłała jej buziaki
- Na wszelki wypadek wezmę jednak wam tą zabawkę - powiedziała i wyszła.
- Znowu na mnie - zawyła Ana
- Nie krzyczcie tak, bo mnie zdemaskujcie - skwitował Kevin
- To wszystko przez Mario - założyła ręce na piersi
- Przeze mnie! - oburzyłem się
- Tak - Ana przytuliła do siebie misia
- Idźcie już spać dzieci - poklepał mnie po ramieniu Kevin
- Że w ręczniku? - podrapała się po głowie Ana
- Nie słońce, jeszcze idź się przebrać w pidżamę - powiedział Kevin, a ja się zaśmiałem
- Tatko Kevin - pokazała mu język Ana i poszła się przebrać, zaraz wróciła i rzuciła się na łóżko - Dobranoc
- Ana? - powiedział Kevin stojąc nad łóżkiem
- Co? - poprawiła się
- Przesuń się do Mario, bo nie mam miejsca
- To ty idź koło niego - skwitowała, Kevin sam ją przesunął do mnie
- Dobranoc - powiedział Kevin
- Branoc - ziewła Ana i odgrodziła się ode mnie misiem
- Ej - zaprotestowałem, widząc, że śpi wyrzuciłem misia i objąłem ją w tali
- Mario - powiedział sennym głosem Kevin
- Co?
- Przesuń tą rękę, bo dźga mnie w cztery litery - zaśmiał się, szybko wziąłem rękę i przesunąłem ją na plecy Any, bo spała na brzuchu - Jak śpi jest słodka - oznajmił Kevin
- Mhm - prawie zasypiałem, a on dalej nadawał
- Ale ma owłosione plecy - oznajmił, a ja się zaśmiałem
- Kevin to moja ręka matole - wybuchnąłem śmiechem
- Aaaa - olśniło go
- Idź spać - zawyłem
- Dobra - powiedział zrezygnowany - Ale wiesz... - zaczął znowu Kevin
- Dobranoc! - powiedziałem głośno
- No dobranoc, dobranoc - wymruczał, wreszcie nastała cisza


~`*~`

- Marianno wstawaj - usłyszałam nad sobą
- Mamo jeszcze chwila... - wymruczałam
- No obiecaliście mi, że pójdziecie ze mną po rzeczy do tego sklepu, dalej czym wszyscy śpią - oznajmił Kevin
- Idź z Mario
- No, ale ty też jesteś mi potrzebna. A w ogóle Mario powiedział, że fajnie by było odkupic kwiata Pauli, bo fikus zginął śmiercią tragiczną.
- No dobra - zwlekłam się z łóżka, po pół godzinie byłam gotowa zrobiliśmy sobie śniadanie na wynos, już byliśmy przy drzwiach kiedy obudziła się Vico
- Ooo cóż to moje oczy z rana widzą, gołąbeczki wymykają się z domu - powiedziała przesłodko
- Przecież mówiłem, każda na mnie leci - objął mnie w pasie i się wyszczerzył, a ja dałam mu kuksańca
- Tak Marian wlewaj sobie - powiedziałam cicho, aby on tylko usłyszał, szybko ulotniliśmy się z domu, ulicę dalej już czekał Kevin.
- Co ty sobie wyobrażasz?! - warknęłam na Mario
- Nie chciałem wzbudzać sensacji - uśmiechał się
- Właśnie, ją wzbudziłeś pacanie! - uderzyłam go w ramię
- Aua, brutalu - zaśmiał się i złapał mnie za nadgarstki, spojrzałam na niego - I co teraz?
- Teraz idziemy wybrać rzeczy Kevinowi, a potem po kwiatka dla Pauli - oznajmiłam i próbowałam mu się wyrwać
- Dlaczego taka jesteś? - przysunął się bliżej
- Że jaka? - powiedziałam cicho, jeszcze jeden jego krok, a się na niego rzucę. Nie stop! Marianno nie wolno ci!
- Inna, nie lecisz na moją kasę - wyszeptał
- Mam swoją, nie potrzebuje twojej - uśmiechnęłam się lekko
- Zawsze możemy mieć wspólną - wyszeptał w moje usta. Osz ty gnido! Dobry jesteś w te klocki, płonę, Kevin błagam cię wyskocz z krzaków i to przerwij bo sama nie potrafię. Po jego słowach zatkało mnie totalnie zatonęłam w jego teńczówkach, on stał z poważną miną i przypatrywał się mojej reakcji znów stał wyprostowany i jego głos wydawał się być dojrzalszy, tak jak wtedy przy pierwszym pocałunku, nie widziałam już pacana Maria w jego oczach. No cóż wszystko dobre wszystko się kończy nawet dojrzały Mario. - Ale lecisz na mnie - wyszczerzył się
- Co? - zapytałam nieprzytomnie
- I to bardzo - zaśmiał się i odsunął
- O co ci chodzi pacanie! - oburzyłam się
- Nic, nic chodź idziemy po Kevina, bo biedak umiera z głodu - pociągnął mnie za rękę
Dobrze wiedziałam o co chodziło Mario, ja na niego lecę, że ja?! No może troszkę, ale nigdy mu tego nie powiem, bo zrobi się dumny jak paw, a i tak już jest, nie zepsuje go jeszcze bardziej.
- Wreszcie! - zacieszał Kevin i rzucił się na śniadanie
- Smacznego - zaśmiałam się
- Chcesz gryzunia? - podstawił mi kanapkę pod nos
- Nie jadłam już
- Aha - skwitował z pełną buzią
- To, gdzie jest ten sklep? - rozejrzałam się po ulicy
- Zaraz dojdziemy - oznajmił Kevin, który właśnie pochłonął ostatnią kanapkę

Muzyka

-Iii? Że to niby to? - wskazałam na barak
- Noo, fajny nie - zacieszał Kevin, jeszcze chwilę stałam przed tym czymś potem weszłam do środka, gdzie znajdowało się wszystko.
- Łee jakie zajebiaszcze centrum handlowe niech w Dortmundzie takie zrobią - zaciszczał Mario
- Pacanie to jest jakiś big lumpeks! - wymachiwałam rękoma
- Hej maleńka - odezwał się jakiś Murzyn jadący na wózku, a ja otworzyłam buzie ze zdziwienia, chyba śnie, czuje się jak w wariatkowie Kevin lata z jakimiś ciuchami, inni klienci jeżdżą na wózkach i urządzają sobie jakieś wyścigi.
- Kevin - zawyłam i podeszłam do niego
- Która ta czy ta? - pokazał mi różową i granatową koszulę
- Naprawdę chcesz tu kupić? - spojrzałam na niego i rozejrzałam się, bo nigdzie nie było pacana. Znalazłam go przy kasie, właśnie zarywał do cycatej sprzedawczyni, tym się zajmę później.
- Tak, a co? - podrapał się po głowię - Ja bym wybrał różową - oznajmił
- Nie różowy to nie twój kolor, weź granatową - uśmiechnęłam się
- DOBRA! - wykrzyczał i mnie przytulił
- No idź już idź - pokazałam mu język, następne koszulki i spodnie Kevin wybierał sam, ja za to wymyśliłam sposób, aby odciągnąć go, od tej cycatej. Zawołałam "maleńkiego", który przywitał mnie w progu, wskoczyłam do wózka, a mu kazałam się rozpędzić. Na kierowałam na "zakochaną parkę" i bach! Mario wleciał twarzą w cycki tej ekspedientki, a ja leżałam rozwalona na jakiś stertach z rzeczami wijąc się ze śmiechu.
- Kevin wychodzimy!  - zagrzmiał Mario, stanął nade mną, a zaraz znalazłam się przerzucona jak worek ziemniaków przez jego ramię ciągle się śmiejąc.
- Tylko zapłacę - odpowiedział mu Kevin
- Puść mnie - dławiłam się ze śmiechu
- O nie moja panno, co to miało być! - ścisnął ręką moje udo
- Aua! - walnęłam go w plecy - Ratowałam cię! - oznajmiłam i znowu zaczęłam się śmiać
- Ratowałaś, powiadasz? - powiedział i mogłabym przysiądź, że teraz szczerzy się, nie lubiłam tego tonu, jakim teraz do mnie mówił, na pewno w jego małym móżdżku jest już jakiś poroniony pomysł.
- Tak, widziałaś ile miała tapety, pewnie ją wałkiem nakłada, a sylikon, aż raził w oczy - oznajmiła spokojnie, po czym straciłam przyczepność. Widziałam tylko, wodę, dużo wody. Ten pacan wrzucił mnie do wody! Ja
tego nie daruje! I znów jestem na wodzie i pod wodą, przez chwilę wdziałam przerażoną twarz Kevina, nagle poczułam ręce na moim ciele, najpierw się przestraszyłam, ale zaraz nastrój mi się zmienił.
- Idioto, mogłeś mnie utopić! - waliłam w jego klatę kiedy niósł mnie na brzeg.
- Przecież umiesz pływać - uśmiechnął się
- A jakbym nie umiała! Tu były fale, mogłam się zachłysnąć - wrzeszczałam na niego.
- To mogłbym zrobic ci usta-usta - zaśmiał się, a ja założyłam ręce na piersi
- Jeszcze się odegram - zagroziłam palcem
- Oj no, przestań się na mnie odgrywaj tylko się ze mną prześpi - oczy zrobiły mi się jak pięciozłotówki, strzeliłam mu w twarz i poszłam w stronę domu.

~`*~`

Ten policzek bolał, może nie powinienem tego mówić, ale ona tak bardzo mnie denerwuje, ale i tak bardzo mi się podoba. Stałem jak słup soli na plaży, aż nie podszedł do mnie Kevin.
- Wiesz, co to było głupie - skwitował i założył ręce na piersi
- Nie wiem, co z nią zrobić - zrobiłem kwaśną minę
- Może przeprosić - podsunął mi Kevin - A teraz idę pozwiedzać, wrócę kiedyś - poklepał mnie po ramieniu i odszedł. Posiedziałem trochę na plaży i wróciłem do domu.
- Gdzie ona jest? - spytałem Pauli
- Nie wiem, weszła do domu i wyszła znów bez słowa. - oznajmiła
Czekałem na nią w pokoju, ale się nie pojawiała, mijały godziny, aż się zacząłem o nią martwic, Kevin też wybył.
- Halo, O hej! - zawołała uradowana Ana z korytarza, zerwałem się z łóżka i czekałem aż wejdzie, kiedy mnie zobaczyła przekręciła oczami i poszła dalej - Przepraszam, co mówiłeś, bo jakiś pacan mi się pokazał - oznajmiła do telefonu.
- Ana przepraszam! - zawyłem idąc za nią
- Znowu się to coś odzywa - westchnęła - ...Oczywiście, że możemy się spotkać - uśmiechnęła się do telefonu
- Ana, no stój! - złapałem ją za nadgarstek, wbiła swój wzrok we mnie
- Chłopaki cię szukają, podobno idziecie na jakąś imprezę - oznajmiła bez emocji i odwróciła się na pięcie, opuściłem bezradnie ręce i poszedłem w drugą stronę.
- Chłopie, gdzieś się podziewał! - zawył Resu i mnie objął - Masz 15 minut i idziemy na imprezę, nie, nie możesz zostać w domu - wyszczerzył się
Przebrałem się i zszedłem na dół, po drodze wstąpiłem do pokoju, gdzie radośnie ćwierkała Ana z Kevinem, mnie totalnie olała.
Pojechaliśmy do jakiegoś klubu, to miał być męski wieczór. Reus miał wyśmienity humor, za to Pedro nie umiał wysiedzieć w miejscu, był zwyczajnie czymś poddenerwowany. Po paru kolejkach straciłem orientacje, gdzie co i jak...


~`*~`

- Kevin, gdzie ty mnie ciągniesz? - zdziwiłam się kiedy znaleźliśmy się w jakieś alejce bez świateł. Postanowiliśmy iść na spacer, ale tam gdzie doszliśmy nie podobało mi się ani trochę, naglę zobaczyłam nie przyjemnych typków, uczepiłam się ramienia Kevina.
- Spokojnie to moi nowi kumple - oznajmił z uśmiechem i objął mnie ramieniem
- A czym się zajmują? - zapytałam przerażona
- Sprzedają kwiatki, wiesz mieliśmy kupić Pauli - powiedział dumnie
- Ale, że sprzedają je w nocy? - zdziwiłam się
- No, czy to aż takie dziwne - pokazał mi język
- Mhm
- To jak duży kwiat chcecie - zagadną jeden z typów
- Średni - skwitował Kevin i uśmiechną się do mnie
- Taki? - pokazał jakieś zielsko, to chyba jakiś kwiat...chyba, no ale w wielkości fikusa Pauli, bierzemy!
- Tak - powiedziałam pewniej, zabraliśmy nasz kwiat i poszliśmy do domu
- Kiedy jej to damy? - zagadnął Kevin
- Jutro? - zapytałam
- Ale...
- Ah tak zapomniałam, że jesteś incognito - zaśmiałam się
- Na jutro jestem zaproszony, znaczy dzwoniłem, uznamy, że dzisiaj przyjadę - skwitował
- To świetnie - ziewałam
- Idziemy spać? - przytulił mnie do siebie
- Mam imprezę - oznajmiłam i rozdzieliłam się z Kevinem
- Łoł jest Ana! - objęła mnie Paula
- Pijemy! - zaklaskała Vico
- Ok - ściągłam buty i rzuciłam się na sofie, stosunkowo szybko się skończyłam, ale i tak ostatnia. -KEVIN! - zawyłam na cały dom kiedy Paula i Vico spały
- Cicho - podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce
- Dlaczego on jest taki głupi? - zaczęłam majaczyć, kiedy niósł mnie do sypialni
- Nie wiem Ana - uśmiechnął się lekko - Zawsze możesz zamieć go na mnie - wyszczerzył się i pocałował mnie w policzek i na tym film mi się kończy.

~`*~`

Nie wiem jak, ale znalazłem się na korytarzu w naszym domku, odwróciłem się i zobaczyłem Marco niosącego Pedro na plecach.
- Poradzisz sobie? - zapytał zdyszany Marco
- Oczywiście! - zarzekałem się, wparowałem do pokoju - MARCO! - zakrzyczałem
- Co? Rzygasz? - wpadł do pokoju
- Co to za dziewczyna? - zapytałem zdziwiony - Przecież śpię sam - podrapałem się po głowie
- Nieee, ty śpisz z Aną - oznajmił i odszedł
- Aaa - wyszczerzyłem się i nagle sobie przypomniałem, że muszę ją przeprosić - Ana - szturchnąłem ją
- Hmm - otworzyła jedno oko
- Przepraszam - przybliżyłem się do niej
- Idź spać - burknęła
- Prze...przepraszam - szepnąłem kładą się głową na jej brzuchu
- Jesteś chamem - walnęła mnie w bark
- Zamknijcie się! - warknął Kevin - Wyjaśnicie to sobie rano - wpakował się pomiędzy mnie, a Ane
No cóż posłuchałem go poszedłem spać.

Rano usłyszałem piski. Otworzyłem jedno, potem drugie oko. I usłyszałem dokładnie, o co te krzyki.
- Kevin! - piszczały Paula i Vico, rozejrzałem się po pokoju myślach iż odkryły naszą tajemnice, ale nie było go tam, chyba postanowił się ujawnić.
- Choć na dół damy Pauli kwiatka na przeprosiny - oznajmiła Ana i wyszła, przebrałem się szybko i skierowałem się do salonu.
- No to jak są wszyscy - klasnął w dłonie Kevin - Chcieliśmy odkupić swoje winy za fikusa - oznajmił dumnie
- Kupiliście mi nowego?! - zaklaskała Paula, kiedy wyciągnęliśmy tego kwiatka wszyscy zamarli, o co im chodzi?


środa, 17 kwietnia 2013

06

- Czy to pani? - zapytał pracownik  i pokazał mi rzecz, tłumiąc w sobie śmiech pokiwałam twierdząco głową, na co Mario odetchnął z ulgą. Odebrałam od pracownika lotniska...misia, tak nie pomyliłam się misia i poszłam naprzód.
- Marianno, oddaj to - zrównał się ze mną Mario
- Ale przecież on jest mój - przytuliłam misia do siebie
- Ej no - zawył
- Masz u mnie dług, więc miś śpi ze mną - oznajmiłam
- Ja mogę być twoim misiem - objął mnie
- Marioo - zawyłam
- Co? - uśmiechnął się słodko
- Nie - powiedziałam poważnie
- Czwarty raz w jednym łóżku - wymruczał
- Spadaj - odepchnęłam go
- No, co powiedz, że dobrze ci się ze mną śpi - powiedział głośno, a ludzie się zaczęli na nas patrzeć.
- Nigdy - warknęłam
- Kłamiesz - założył ręce na piersi
- Musimy już wchodzić na pokład - wtrąciła się Vico, do naszej jakże inteligentnej rozmowy
- Dobrze, siedzę z Vico - oznajmiłam
Usiedliśmy na swoje miejsca, założyłam słuchawki i odpłynęłam w krainę Morfeusza.

~`*~`

- Vico - szturchnąłem
- Hyy - przetarła oczy
- Zamień się
- Daj jej spokój, Ana śpi - oznajmiła
- Zabierz jej chociaż misia - poprosiłem
- Nie, Mario - założyła ręce na piersi i włożyła słuchawki
- Tak za nią tęsknisz? - zaśmiała się Paula
- Chce ją powkurzac - oznajmiłem
- Oj Mario, ale wpadłeś - zaśmiał się Marco
- Kto to mówi? - spojrzałem z byka na niego
- Czyli się przyznajesz? - uśmiechnął się cwanie
- Że niby do czego? - podniosłem brwi
- No, że ty lubisz, lubisz Marianne - powiedział dumnie
- Chyba nie - oburzyłem się
- Jasne, kiedy ostatnio umówiłeś się z jakąś dziewczyną? - wypytywał
- Miesiąc temu - powiedziałem przez zęby
- A kto przyjechał przed miesiącem - nie dawał za wygraną
- Kto? - udawałem głupiego
- Marianna - klasnął w dłonie, aż ta się obudziła
- Co ja? - zapytała sennie
- Nic - burknąłem
- Czyżby Mario znów jakiegoś pluszaka przemycał - zaczęła się śmiać
- Tak maltretuj mnie do woli - ironizowałem
- Spokojnie pacanie - przesłała mi buziaki
- Idę spać, bo jesteście walnięci - oznajmiłem i nałożyłem słuchawki
- Kto to mówi - zaśmiała się Ana
- Wstał dzisiaj lewą nogą, przejdzie mu - powiedział jeszcze do Any Reus, po czym odpłynąłem.


~`*~`
Przebudziłam się wraz z komunikatem
Proszę zapiąć pasy podchodzimy do lądowania
Posłusznie wykonałam prośbę.
- E Ana - zawołał Marco
- Co? - odwróciłam się w jego stronę
- Zapnij Mario - pokazał mi do tyłu
- Że co? - roześmiałam się
- Pasy - skwitował, odpięłam się i zaczęłam zapinać tego pacana, nagle się przebudził i szczerzył niemiłosiernie.
- Co robisz? - zaśmiał się
- Zapinam cię - oznajmiłam, a on się zaśmiał
- Trzeba mnie było obudzic - chwycił mnie za ręce, dopiero po chwili zrozumiałam jak to dwuznacznie brzmiało.
- Mario - wyjęczałam i przewróciłam oczami
- Co? - zaśmiał się
- Jesteś zboczony - skwitowałam
- Ty też - pokazał mi język i pociągnął na miejsce obok
- Czekaj zapnę cię, bo zaraz lądujemy - wyciągnął się
- Uważaj, bo ci czasu zabraknie - skwitowałam, a ten się roześmiał
Wreszcie ziemia! Pedro czekał przed lotniskiem w minibusie, zapakowaliśmy się i wyruszyliśmy w dalszą drogę, słońce świeciło, wiał przyjemny wietrzyk, czego chcieć więcej? Spojrzałam do przodu, gdzie siedziała Paula z Marco, wiem czego brakuje, kogoś obok mnie, abym mogła się przytulic tak jak to robi Paula, dobrze, że chociaż jej się poszczęściło, uśmiechnęłam się mimowolnie i znów odwróciłam głowę do szyby.
- JESTEŚMY! - wybudził mnie z transu Pedro, przetarłam oczy i spojrzałam na dom, parterowy, z boiskiem do nogi i tenisa, taras z którego schodzi się na plaże, raj na ziemi!
Rozejrzałam się po samochodzie, zostałam tylko ja, skrzywiłam się i pobiegłam w stronę domu, pewnie już zajęli najlepsze sypialnie, o nieeeee. Stanęłam w wielkim holu, spojrzałam w prawo korytarz, lewo to samo prosto salon.
- Ana, wy macie po lewej sypialnie - oznajmił mi Pedro
- My? - zdziwiłam się - Że ja i Paula? - spojrzałam w jego stronę, ale się ulotnił, przypomniały mi się słowa Vico, że śpimy z chłopakami. Vico z Pedro, Paula z Marco to mi został...o nie, znowu?! Wparowałam do pierwszej sypialni.
- Witam kochanie - powiedział szczerząc się Mario, leżał sobie jak gdyby nigdy nic na łóżku
- To zły sen - oparłam się o drzwi
- O hej Ana! To ty, już myślałem, że będę siedzieć wieki pod tym łóżkiem - powiedział głośno i wygramolił się spod łóżka
- Nie no koszmar, obudźcie mnie! - spojrzałam przerażona na nich
- Cicho, bo się wyda - podszedł do mnie Mario i zakrył buzie po czym usadowił na łóżku
- Co z modelką? - spojrzałam na Kevina, nie nie mam omamów, on naprawdę tu jest, nie chce pytać jak on tu się znalazł.
- Nudna była - machnął ręką - Ty jesteś ładniejsza i fajniejsza - objął mnie, a Mario się odchrząknął
- Twój chłopak jest zazdrosny - zaśmiałam się i wskazałam na Mario
- Choć tu do mnie mordo ty moja - rzucił się na niego Kevin i zaczął przytulać, a ja śmiałam się w niebo głosy - Dawaj kanapka! - rozkazał Kevin, więc rozpędziłam się i rzuciłam na Kevina, który przygniatał Mario.
- Nic nie czuje - wydusił Mario, nagle znalazłam się na samym dole kanapki
- Chcecie mnie zabić tak? - spojrzałam na nich i próbowałam złapać oddech
- E wtedy bym mógł przebrać się za Ane i chodzić normalnie z wami po mieście - powiedział Kevin
- Zdrajca - wysyczałam, po chwili ku mojej uciesze zeszli ze mnie
- To jak śpimy? - zapytał Kevin
- Łóżko jest duże - powiedział Mario
- Za małe dla trzech - skwitowałam
- Oj nie przesadzaj - machnął ręką Mario
- ANA! - usłyszeliśmy głos Pauli na korytarzu
- Ona nie może się dowiedzieć, nikt nie może się dowiedzieć - powiedział Mario
- Dlaczego? - zdziwiłam się
- Bo on jest incognito - oznajmił dumnie Mario i schował Kevina w łazience
- Żyjecie? - weszła Paula, a za nią Vico

- Znów muszę z nim? - zawyłam
- Inne by nie narzekały - wybuchła śmiechem Vico
- Widocznie jestem jeszcze inna od innych - skrzywiłam się
- Mario będzie chodził bez koszulki - powiedziała tak jakby to
mnie miało przekonać Paula.
- Aha - skwitowałam
- Ależ oczywiście - pokazała mi język Vico
- Dzisiaj bawimy się razem, jutro oddzielnie - oznajmiła Paula
- Żeby nasza kochana Ana nie piszczała, że ją zaniedbujemy - przytuliła mnie Vico, a potem Paula, dołączył się też Mario
- Ja też chce - szepnął Kevin, który był w łazience, zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam na Mario
- Słyszeliście to? - zapytała Vico
- Niee - powiedzieliśmy równo z Mario
- Coś, albo ktoś jest w łazience - oznajmiła Paula i kierowała się ku niej
- Nieeee - krzyknęłam, a ona się odwróciła - Mario tam był, nie radze - wymyśliłam na poczekaniu
- Aaaa okej - odsunęła się od łazienki, odetchnęłam z ulgą
- To, co szykujcie się za pół godziny wychodzimy - klasnęła w dłonie Vico
- Ok, ok - pokiwał głową Mario i wypchnął je za drzwi
- Gdzie idziecie? - zajęczał Kevin
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami i podbiegłam do walizki. Szybko wygrzebałam jakiś strój i wpadłam do łazienki się przebrać.
- Nie siedź tak długo no, ja mam też swoje potrzeby! - zawył Mario
- I ja - upomniał się Kevin
- Zaraz! - krzyknęłam - Jak nie umiecie wytrzymać ogród stroi otworem - zaśmiałam się, jak niby mam przeżyci z dwoma piłkarzami w jednym pokoju, gdzie jeden jest jeszcze incognito?
- Już? - zapytał po raz kolejny Mario
- Chwila - warknęłam, właśnie stałam w samej bieliźnie
- Masz pięć sekund - oznajmił Kevin
- Bo? - zapytałam
- Już trzy - oznajmił Mario
- No chwila! - zagrzmiałam, a drzwi znalazły się na podłodze. - Czy was do końca powaliło! - warknęłam i wciągnęłam na siebie bluzkę i spodenki.
- No widzisz jak szybko potrafisz się ubierać - wyszczerzył się Mario
- Zwariuje! - psiknęłam i wyszłam zła z łazienki
- Dziękujemy za opuszczenie tego jakże dla nas ważnego miejsca - ukłonił się Mario, a Kevin się zaśmiał
Zebraliśmy się po godzinie, ale to było pewnie, że nie wyszykujemy się na czas. Szliśmy piechotą już przeszło półtora godziny w pełnym słońcu, a drogi nie było końca, aż wreszcie Pedro oznajmił, że jesteśmy na miejscu. Rozejrzałam się dookoła, okej, most i jakaś rzeka, jezioro czy temu podobne coś. Jedyne co mnie zdziwiło to wielka rampa, z której zwisała lina.
- To, co będziemy robić? -zapytała Paula równie przerażona, co ja
- Skakać na bungie - oznajmił Pedro
- Że hyyyy!!! - zapiszczała Paula, a ja jest zawtórowałam
- Ja chce żyć! - założyłam ręce na piersi
- I będziesz - poklepał mnie po plecach Reus
- To kto pierwszy? - zapytał Pedro
- Ja - krzyknął Marco
- Nieeee, nie idziesz tam! - zaparła się Paula i ciągnęła Marco za rękę
- Spokojnie - zaśmiał się i powędrował na górę
- On się zabije - panikowała Paula
- Za mną też będziesz tak piszczeć - objął mnie Mario
- Jasne - przekręciłam oczami, Marco właśnie wykonywał skok, wstrzymałam oddech, to samo pewnie zrobiła Paula, jest wynurzył się i znów leci w górę.
- Łuchu żyje! - odtańczyła taniec radości Paula
- Idę - oznajmił Mario, mimowolnie moja ręka powędrowała na jego nadgarstek, a ten spojrzał na mnie
- Uważaj - powiedział i go puściłam ten uśmiechnął się i powędrował na górę
- Anaaa, co to było? - szturchnęła mnie łokciem Vico
- Co, co? - spojrzałam na nią
- "Uważaj" - powtórzyła mnie
- Nie chce, żeby sam się zabił, ja chce to zrobić - oznajmiłam
- Jasne - zaśmiała się i znów dół, góra, dół, góra odetchnęła z ulgą kiedy to się skończyło
- Teraz ja! - oznajmiła Vico i znów ten sam schemat
- Uważałem - pojawił się obok mnie Mario, bez koszulki, a niech cie!
- Mhm - nie zaszczyciłam go nawet spojrzeniem
- Martwisz się o mnie, co? - przytulił się do moich pleców
- Mario pacanie jesteś mokry! - odepchnęłam go od siebie
- Przeszkadza ci to? - wyszczerzył się
- TERAZ JA! - krzyknęłam i uciekłam na górę - O matko, co ja robię, Ana powaliło cię do reszty, wiem, że zrobiłaś to by nie oprzeć się pokusie, ale o matko! - mówiłam sama do siebie na krawędzi patrząc w dół, a pracownicy patrzyli się na mnie jak na debila, no tak mówiłam po polsku. - Co się patrzycie ja tu życie ryzykuje! - warknęłam po angielsku do nich
- Nic nie ryzykujesz - oznajmił mi jeden z nich - Popchnąć cię? - zapytał
- Co?! - oburzyłam się
- Że do wody - skwitował
- Ah tak, no, to znaczy nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee - i tak właśnie wyglądał mój pierwszy skok na bungie, wypchnięta z rampy. Dyndałam w dół i górę, nawet mi się to podobało, kwiczałam tak, że zwierzaki z okolicy dawno przeniosły się na drugą półkule.
- Zuch dziewczyna! - przytulił mnie Marco, kiedy osuszałam mokre włosy ręcznikiem, potem uściskał mnie Pedro i na końcu prawie mnie udusiły Paula z Vico
- To było coś! - powiedziała Paula
- No nie powiem jestem pod wrażeniem - podszedł Mario i mnie objął - Nie zdążyłem ci powiedzieć, uważaj na siebie - wyszeptał mi do ucha
- Dzięki - spojrzałam na niego podejrzliwie
Po tej jakże ekstremalnej atrakcji, kolejny spacer. Przez cały czas miałam wrażenie, że ktoś nas śledzi, podzieliłam się z tym z Mario, bo przeczówałam iż to mógłbyc nasz współlokator. Zwolniliśmy trochę, no tak to musi być Kevin, bo kto by szpiegował w żółtej koszulce BVB.
- Ale latałaś - skwitował i podszedł do nas
- Kevin czy ty myślisz, że żółty kolor to kolor maskujący? - spojrzałam na niego
- Innej nie mam - zrobił smutną minkę
- Mario nie mogłeś mu nic pożyczyć - zwróciłam się do niego
- Od tego kurdupla! - oburzył się Kevin
- No by mi jeszcze rozciągnął - skwitował Mario, a ja pokiwałam głową z niedowierzaniem
- To trzeba ci coś kupić, wiecie gdzie tu są jakieś sklepy? - spojrzałam na nich
- No ja jeden widziałem - oznajmił Kevin
- Ok to jutro wyjdziemy - powiedziałam
- A teraz się chowaj! - rozkazałam, a my z Mario dołączyliśmy do grupy. Wykończeni spacerem chcieliśmy się szybko położyć, ale bo co to za wakacje bez alkoholu. Zwołali wszystkich do salonu i zaczęło się picie.

~`*~`

Byłem zmęczony, a Pedro z Marco i Vico zarządzili picie, posłusznie poczłapałem do salonu, najpierw zaczęło się od niewinnych drinków, ale potem Paula wyciągała jakąś wódkę i już nie ogarniałem.
- Ana - szturchnąłem ją bo prawie zasypiała na moim ramieniu
- Co? - przetarła oczy
- Kevin pewnie też chce - pokazałem na butelkę, która była nie skończona, a wszyscy spali po kątach.
- Nie mam siły - jęknęła
- Ja też - rozwaliłem się na kanapie, Kevin przyszedł sam po butelkę i dotachał nas do łóżka, leżąc na łóżku Ana jakby otrzeźwiała
- Idę się wykapać - oznajmiła i skierowała się do łazienki, nie przeszkadzało jej to, że drzwi leżą na podłodze, zamknęła się w prysznicu. Spojrzałem na telefon, który ciągle dzwonił.
- Odbierz - rozkazał Kevin
- To Marianny
- I?
- Że znowu będzie na mnie
- Dawaj, kto w środku nocy do niej dzwoni
- Wiesz tam jest dopiero jakaś 19
- To już noc - oburzył się Kevin, uznałem argumenty Kevina za dobre i odebrałem
-`Halo
-`O Marianna wreszcie odebrałaś - mówił ktoś po angielsku, chyba facet
-` Mhm - udawałem ją, ale wyszła z łazienki szybko się rozłączyłem, a ta stanęła i złowrogo się na mnie spojrzała.
- Co robisz z moim telefonem - wrzasnęła
- Sprawdzam która godzina - wyszczerzyłem się, wyrwała mi telefon i sprawdziła połączenia
- Nieeee, musiałeś od niego odebrać, dręczy mnie już dwa lata - jęknęła
- Przepraszam - spuściłem głowę
- Nie, Mario ja chce oddzielne łóżko - mówiła już bez ładu i składu widocznie prysznic jej nie pomógł, ja też sporo wypiłem więc chciałem spełnić jej prośbę, poszedłem do jakiegoś pokoju, który okazał się magazynem i wziąłem potrzebne rzeczy. Wróciłem do pokoju.
- Mario nie tym! - krzyknęła i zeskoczyła z łóżka

_________________________________________________________________________________________________
Miał być jeden rozdział o wakacjach, ale chyba się nie da, więc ciąg dalszy nastąpi... w środę :)

czwartek, 11 kwietnia 2013

05


- Jaki tu bałagan! - krzyczał ktoś z dołu, chociaż tak mi się wydaje
- Co to jest? -zapytał drugi głos
- Fikus! Mój kochany fikus! Zabije! - słyszałam krzyki, potem ktoś wbiegł po schodach
- Uspokój się! - upomniał drugi głos
- Gdzie oni są! - warknął ktoś i wpadł do pokoju, i nastała długo upragniona cisza
- Eee - zaciął się drugi głos
- Ana? - powiedziała
- Mario? - zawtórował jej drugi głos
- I ja! - pojawił się jeszcze trzeci
- Kevin? - zdziwił się głos II
- Tak to ja - zacieszał Kevin
- Miałeś ich pilnować, a nie upić - już rozpoznawała ten głos to Paula
- No, co chociaż się nie pozabijali! - oburzył się -Kurde mówię ci Ane nie jest łatwo upić, musiałem się postarać - dodał Kevin
- Wiem - powiedziała Paula - Słońce wstawaj - szturchała mnie
- Bo zaraz zwrócę na ciebie obiado-kolacje - zawyłam i przekręciłam się na drugi bok, coś mi jednak nie pasowało, bo było za mało miejsca, wyciągnęłam rękę i zaczęłam sprawdzać, słyszałam ciche śmiechy, ale jakoś nie chciało mi się otworzyć oczu.
- Ana weź tą rękę z mojego tyłka - poczułam oddech na czole, chwilę rejestrowałam to, co powiedział.
- Jaką rękę,  jaki tyłek? - powiedziałam zaspanym głosem
- Ty my was może zostawimy - zaśmiał się drugi głos no tak Marco - Kevin! - zawołał
- Ja zostaje chce popatrzeć - poczułam czyjąś rękę na moim tyłku, a jakąś inną na tali
- Zostanie tak zrobię wam zdjęcie! - klasnął w dłonie Reus, tego rana wszystko dochodziło do mnie dwa razy wolniej. Poczułam znajome perfumy
- Mario, co robisz w moim łóżku? - zapytałam z wciąż zamkniętymi oczami
- Leże, a mogę też cię o coś zapytać? - spytał
- Mhm - zaciągnęłam się jego perfumę
- Dlaczego trzymasz rękę na moim tyłku?- poczułam jak się uśmiecha, gdzieś nade mną
- Bo ty trzymasz na moim - skwitowałam
- Tak? - zapytał zdziwiony i poczułam jak ręka z tali wędruje w dół - E to nie moja ręka - oznajmił
- CO?! - piskłam, otworzyłam ostrożnie oczy pierwsze, co widziałam to teńczówki Mario, nie powiem bardzo ładne, potem odwróciłam się na drugi bok - Kevin! - pisnęłam i zrzuciłam go z łóżka
- Co on tu? - podrapał się po głowie Mario siadając na łóżku
- Kevinie Großkreutz, co masz na swoje usprawiedliwienie! - założyłam ręce na bok
- Mnie zrzucasz, ale Mario to już nie - oburzył się
- Przepraszam - posłałam mu buziaka - Mario z łaski swojej wypierdzielaj!
- Tu jest mi dobrze - rozłożył się wygodnie
- O nie dzień dobroci się skończył - oznajmiłam i zrzuciłam go
- Przecież nawet pięć minut nie minęło! - oburzył się
- Wczoraj spędziłam z tobą, aż za dużo czasu, znaj moją łaskę - poklepałam go po ramieniu - A teraz możecie wyjść muszę się przebrać - powiedziałam i wstałam w łóżka
- Co szykujesz się na kolacje z Mitchellem? - powiedział Mario z wyrzutem
- Tak - skwitowałam
- Jaka kolacja? Z jakim Mitchellem? Langerakiem! - pytał zdziwiony Kevin
- Noo - przekręciłam oczami
- To ty nie jesteś z Mario! - oburzył się, a ja parsknęłam
- Kabelki ci nie stykają - zaśmiałam się
- Skąd to ci przyszło do głowy?! - wymachiwał łapami Mario
- No, bo wczoraj tak się do się mizdrzyliście  i jeszcze Ana uwielbiam cię, ja ciebie też oh, buzi,buzi - udawał nas przesłodzonym głosem
- Nieprawda - założyłam ręce na biodra
- A właśnie, że prawda, może i byliście zalani i teraz będziecie się wypierać, ale wiecie co mówią? - spojrzał na nas
- Dawaj o wróżbito Kevinie - usiadłam na łóżku
- Że pijany człowiek, mówi prawdę - powiedział poważnie, a my z Mario wiliśmy się, ze śmiechu
- Teraz to dałeś - zaśmiał się Mario, Kevin wyszedł, a po nim Mario. Wreszcie sama, zaczęłam szukać stroju na spotkanie, miał być po mnie o 18, Mitchell to naprawdę fajny chłopak, dobrze mi się z nim rozmawia. no cóż z wszystkimi z BVB dobrze mi się rozmawia, oprócz Mario. Otworzyłam szafę i rzuciłam się na łóżko, wyliczałam sukienkę, którą ubiorę, pościel nadal pachniała męskimi perfumami, przesunęłam się bardziej na prawą stronę łóżka, bo preferowałam perfum Mario, który właśnie tu leżał.
- Pomarańcz, pomarańcz czemu nie - mówiłam do siebie i wyciągnęłam sukienkę, biegałam po całym domu szukając to butów, to kosmetyków i prostownicy. Wreszcie byłam gotowa, zobaczyłam się w lustrze na korytarzu.
- Nie zjadłaś śniadania - stanął obok mnie Kevin
- Ani obiadu - z drugiej strony stanął Mario
- A ta sukienka jest za krótka - powiedział Kuba
- Kuba?! - pisnełam, nie zważając na jego komentarz - Miałeś być w Polsce na weekend - spojrzałam na niego
- Agata źle się poczuła
- Nic jej nie jest? - spojrzałam na niego
- Niee - uśmiechnął się
- Nie puścimy cię w takiej sukience - założył ręce na piersiach Mario
- No proszę cię - wyjęczałam i machnęłam ręką. - Czuje się jakbym mieszkała z ojcem - spojrzałam na nich
- Mów, co chcesz tak nie pójdziesz - skwitował Kuba i usiadł na kanapie
- Jesteście głodni, co nie? A sami nie umiecie nic zrobić, dlatego mnie męczycie? - spojrzałam na nich podejrzliwie
- No właśnie o to mi chodzi, nie wiem jak im - klasnął w dłonie Kuba
- Zmartwię cię, nie umiem gotować - oznajmiłam - Ale za to MARIO, mistrz kuchni - zaśmiałam się
- Ccco? - zdziwił się Mario, chyba był w innym świecie
- Zrób im coś do jedzenia - rozkazałam - Czujcie się jak u siebie - powiedziałam - i tak już to robicie - dodałam cicho
- Zostań - spojrzał na mnie Kevin
- Umówiłam się innym razem - pocałowałam ich w poliki, wszystkich oprócz Mario
- Ej, a ja?- oburzył się i wstał
- Co ty? - spojrzałam na niego
- No buzi - przycisnął mnie od ściany
- O Mitchell już przyszedłeś? A nie to ty Mario. Ana wróciłaś tak szybko z kolacji i już masz nowego? - podrapał się po głowie Kuba
- Jeszcze nie wyszłam - burknęłam - Weź go, bo się spóźnię - powiedziałam błagalnie
- Ona nie dała mi buzi - poskarżył się Mario i spojrzał na mnie z wyrzutem
- Dlaczego nie dałaś mu buzi? - założył ręce na piersiach Kuba i z uśmiechem na twarzy przyglądał nam się
- Bo nie mam ochoty - przewróciłam oczami
- Mario zrób to szybko ja się odwrócę - powiedział Kuba i odwrócił się do nas plecami, Mario objął moją twarz i pocałował mnie w usta
- E rozmazałeś mi błyszczyk! A wg to ich pocałowałam tylko w policzek, co ci odbija? - warknęłam
- A no przepraszam - cmoknął mnie w policzek
- Bosko - przewróciłam oczami
- Już? - odwrócił się Kuba
- Brutusie grabisz sobie - pogroziłam mu i wyszłam, postanowiłam zaraz jechać do restauracji, bo z tymi debilami dłużej w domu nie wytrzymam, zastanawiało mnie tylko jedno, gdzie są Paula i Marco, wrócili i
znów, gdzieś ich wywiało. Przy stoliku już czekał Mitchell, w garniturze mu do twarzy, właśnie podpisywał się w księdze gości. Przywitałam się i usiadłam na przeciwko niego, mieliśmy dużo wspólnych tematów, śmialiśmy się do łez, potem był spacer ulicami Dortmundu, który pięknie wyglądał wieczorem, wszystko było takie...idealne, więc dlaczego ciągle myślałam o tym pacanie Mario. Gdy już byłam na schodkach od domu dostałam sms, był od Pauli.
"Ana, hahaha nie uwierzysz jedziemy na wakacje. I nie złośc się, za to co zobaczysz w domu. Lov, P."- Brała coś? - zapytałam sama siebie i otworzyłam drzwi.
- Witam panią Langerak! - powiedział melodyjnie Kuba.

~`*~`

2 godziny wcześniej

Siedzieli na kanapie w domu Any i nudzili się nie miłosiernie, do tego w telewizji leciały same powtórki, jedzenia, które zrobił Mario nie było do spożycia, ponieważ musiał on dokończyc mecz z Kubą w fife, zostawili, do prawda Kevina przy garach, ale on kompletnie nie miał pojęcia, co ma robić, więc jedzenie się przypaliło.

- Może ktoś wie gdzie jest mój Marco - zawyłem
- Podobno ma jakąś ważną sprawę, która nie cierpiała zwłoki. - oznajmił Kevin
- Zabił Paule! - wykrzyczałem
- Ta teraz kolej na ciebie - zaśmiał się Kuba
- Nieee - zawyłem i ukryłem się pod stołem - Tu mnie nie znajdzie
- Wróciliśmy! - rozległ się głos Reusa od progu
- My? Nie zabiłeś Pauli - zdziwiłem się
- Jak widać nie - zaśmiała się
- Słuchajcie jest sprawa, zostały nam tylko trzy dni wakacji, przydałoby się wybrać na jakąś wyspę czy coś... Pedro - zaczął Resu, ale widząc nasze pytające miny powiedział - ten od Vico, chodzi z nim już trzy lata mogliście by go wreszcie zapamiętać - westchnął
- No dobra Pedro, ten od Vico, co? - dopytywałem
- Zaproponował, że zabierze nas do tej swojej Brazylii, jak zgadzacie się? - spojrzał po nas
- Ja nie mogę - jęknął Kuba
- Kevin? - spojrzał na niego
- Wiesz, że ja nie przyjaźnie się z samolotem - powiedział
- Jak latamy na wyjazdowe mecze to nie narzekasz - skwitowałem
- No, dobra macie mnie, umówiłem się z pewną modelką - oznajmił
- Ty? - wybuchnęliśmy śmiechem z Resuem
- Jaa - oznajmił oburzony - Więc odpadam
- Mario? - spojrzał na mnie
- Zawsze - wyszczerzyłem się
- Idę spakować rzeczy Any, ktoś pomoże? - zapytała Paula
- Pooglądać bezkarnie bieliznę Any! Zawsze! - klasnąłem w ręce
- Ja też chce - podbiegł za nami Kevin
- A co z modelką - pokazałem mu język
- Dla Any ją rzucę - oznajmił, a Paula tylko pokręciła głową z niedowierzania, dopadłem do szuflady z bielizną
- O od koloru do wyboru - zachwycałem się
- Daj przymierze - wyrzucił wszystko z szuflady Kevin, a potem poubierał na siebie
- Obróć się - rozkazałem - Te za różowe - stwierdziłem, patrząc na stringi Any, ubrane na Kevinie
- A te? - pokazał czarne koronkowe figi
- Pakuj - rozkazałem
I tak minęły nam półtora godziny, Kevin rozerwał Anie trzy staniki, bo jak stwierdził nie jego obwód. Potem latał z trzema parami gaci na głowie po domu, po czym ułożył się na łóżku Any i zasnął. Pomagałem Pauli dopiąć walizkę kiedy usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do domu.
- Vico? -zapytał zdziwiony Kuba
- Ja, a co? - zaśmiała się
- Nic myśleliśmy, że jesteś na wakacjach
- Bo jestem ja tylko na chwilę, znaczy jutro z wami wlatuje - oznajmiła
- Aaa - oświeciło Kubę
- Powiedźcie mi tylko, jak przekonaliście Ane? - zapytała
- No właśnie tak jakoś zapomnieliśmy jej zapytać o zgodę, ale nie ma innego wyjścia - oznajmił jej Kuba, po chwili zrobiła się cisza. - WITAM PANIĄ LANGERAK! - krzyknął Kuba
- Cześć - usłyszeliśmy Ane
- Tu masz rzeczy na przebranie - odezwał się do niej Kuba
- O dziękuje - słyszałem w jej głosie, że coś podejrzewa, schowaliśmy jej i Pauli walizkę w pokoju jej wujka.
- Mario weź Any paszport, jest na górnej półce - wskazała mi miejsce Paula i wyszła
- O Paula musimy porozmawiać - zaśmiała się Ana
- To choć do salonu - odciągnęła ją Paula
- Dobbraa - poszły na dół, wreszcie znalazłem ten paszport, po cichu zszedłem na dół, Ana siedziała obok Vico.
-Ana - zaczęła poważnie Paula - Jedziemy na wakacje - oznajmiła
- Świetnieee - ucieszyła się
- Z Marco i ... - oznajmiła, ale nie dokończyła, bo jej przerwała
- Że co?! Że WAS? Że Nieee, nieee do tego mnie nie wkręcisz - oburzyła się
- Nie masz wyjścia - stanąłem w futrynie
- To wszystko jasne? Czy są jakieś pytania? - klasnęła w dłonie Paula, Ana złowrogo spojrzała na swoją przyjaciółkę i podniosła ręce, a za nią Vico. - Tak Vico? - zapytała prze mile Paula
- Rozumiem, że śpimy z chłopakami - spojrzała wyczekująco
- Tak słoneczko - zaśmiała się Paula
- Ale ja mam osobny pokój? - zapytała Ana
- Pani już dziękujemy - spuściła jej rękę Paula, a ja się zaśmiałem.
- Żywcem mnie nie weźmiecie - oznajmiła Ana
- Nie kuś losu - zaśmiałem się - Jadę po walizki, zaraz wracam - oznajmiłem
- Ana nie bądź dzieckiem - szturchnęła obrażoną
- Nigdzie nie jadę - burknęła
- Zaparzę ci melisę - zaśmiała się Vico
- Mario! - zawyła Paula za mną
- Tak?
- Kiedy wrócisz posprzątasz razem z Ana i Kevinem ten burdel - rozejrzała się wokół
- Nieee - zawyła Ana z salonu i już była przy nas - Ja to sama posprzątam, byle nie z nim
- Z ogromną przyjemnością przyjdę posprzątać - wysłałem Anie buziaka
- Ana pomożesz mi? - złapał ją Kevin
- Pewnie, w czym? - spojrzała na niego
- No bo ten... mi się zaciął i nie mogę, a tylko tobie ufam - pokazał na zamek od spodni, parsknąłem, a ta spojrzała na mnie
- Kevin - przewróciła oczami
- Błagam - złożył ręce
- To nie przy ludziach - pociągła go do łazienki
- Jak mi się zatnie to już iem gdzie się zgłosić - zaśmiałem się
- Debil - warknęła wychodząc
- Uwielbiam jak tak się do mnie zwracasz, w twoich ustach brzmi to tak jakbyś mówiła do mnie kotku, kochanie - pokazałam jej język po czym wyszedłem.

~`*~`

Wreszcie wszystkich się pozbyliśmy, Kuba poszedł do siebie, Kevin podobno na jakąś randkę, Reus pomóc się pakować pacanowi, a Vico do sklepu po jej ulubione batony. Usiadłam obok Pauli na kanapie.
- Nic takiego się nie wydarzyło - oznajmiła jakby czytając mi w myślach
- Więc czemu nie wróciłaś na noc - przymrużyłam oczy
- No dobra, najpierw była kolacja, potem oglądanie gwiazd na dachu jakiegoś wieżowca, pocałowaliśmy się, załatwiliśmy ci towarzystwo i zasnęliśmy objęci - rozmarzyła się
- Nie no dzięki za towarzystwo - parsknęłam
- Słodko razem wyglądacie - oznajmiła robiąc dziwną minę
- Przestań - warknęłam
- No co szczera prawda - wzruszyła ramionami
- I tak nie jadę na te wakacje - założyłam ręce na piersi
- Zostawisz mnie samą? - zrobiła smutną minkę, przewróciłam oczami
- Dobraaa - zawyłam, a ta mnie przytuliła, potem włączyliśmy sobie film, akurat leciał "Faceci w wielkim mieście 2" szczerze nigdy nie oglądałam tego filmu, a że nie miałyśmy, co robić zaczęłyśmy oglądać potem dołączyła do nas jeszcze Vico i oglądaliśmy w trzy, zasnęliśmy wszystkie na kanapie.
- Ana - szturchnął mnie ktoś lekko
- Mmm - otworzyłam jedno oko - Mario? Co ty tu robisz? - powiedziałam zaspanym głosem
- Dali, Kevin przyszedł posprzątamy ten burdel - podał mi rękę żebym wstała, przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek
- Pogięło was?! Jest 3 nad ranem - szepnęłam, aby nie obudzić Pauli i Vico
- No to co - wzruszył ramionami
- Idę spać - oznajmiłam i rzuciłam się na fotel
- Nie rób scen - podniósł mnie - Ciii - upomniał kiedy otwierałam już buzie, żeby na niego nawrzeszczeć
- Dzień dobry królewno - ucałował mnie Kevin
- Jesteście walnięci - skwitowałam, ale wzięłam posłusznie miotle i zaczęłam sprzątać czym szybciej to zorbie tym szybciej wrócę do krainy Morfeusza. Posprzątałam swoją część, oparłam się na miotle, a oczy same mi się zamykały.
- Misja skończona - oznajmił Kevin
- Mhm - pokiwałam głową
- Pa - ucałował mnie Kevin i wyszedł, straciłam grunt pod nogami, pewnie pacan mnie niesie, jakoś się nie opierałam, znowu powtórka z rozrywki.
- Mario - szepnęłam kiedy kład mnie na łóżku
- Tak?
- Nie śpisz ze mną dzisiaj - oznajmiłam i przekręciłam na bok
- Mówisz jedno, a robisz mi miejsce - zaśmiał się

Rano znów obudziłam się ze świadomością, że ktoś oprócz mnie jest na moim kochanym łóżku, a mówiłam, że tu nie ma spać. Otworzyłam oczy i już chciałam go zrzucić, ale powstrzymała mnie wewnętrzna blokada, spał tak słodko, potrząsnęłam głową, aby wyrzucić te myśli i poszłam pod prysznic.
- O już wstałaś? - zapytała Paula kiedy wszyłam z łazienki
- Jak widzisz - oznajmiłam, przebrałam się w szorty, top i czarną bluzę.
- Za godzinę musimy być na lotnisku, obudź Romea - oznajmiła
- Romea? - zdziwiłam się
- Tego, co leży u ciebie - pokazała mi język i wyszła, usiadłam na łóżku i szturchnęłam go
- Mario - powiedziałam, ale nic - Mario - mówiłam nad jego uchem
- Jeszcze chwila mamo - zatknął mi buzie
- Nie jestem twoją mamą do cholery - warknęłam i zaczęłam go ciągnąc za nogę, ten stawiał opór i wylądowałam na pupie. - Dziękuje pacanie - wkurzyłam się, a ten otworzył oczy
- Ana?
- Nie, księżna Danii - przewróciłam oczami
- Haha - usiadł
- Za godzinę musimy być na lotnisku więc się streszczaj - oznajmiłam, Mario posłusznie wstał i zeszedł na dół, po pół godzinie był już wyszykowany. Spojrzałam w bok, gdzie stały walizki.
- Wszystko jest? - zapytała Paula
- Tak - odpowiedzieli Vico i Marco
- To wyjeżdżamy - klasnęła w dłonie, Mario coś skrzętnie ukrywał, miał jedną torbę, którą chciałam zabrać bo była strasznie lekka, ale mi ją wyrwał. Kiedy przechodziliśmy przez kontrole byłam za Mario, cały czas kurczowo trzymał tajemniczą torbę, aż wreszcie jeden z pracowników kazał mu pokazać, co ma w środku, jakież było moje zdziwienie jak zobaczyłam, co tam chował, jasne wszystko zwalił na mnie, że to niby moje.

_________________________________________________________________________________________
Kolejny środa/czwartek. Pozdrawiam :)
















piątek, 5 kwietnia 2013

04

Z fikusem w ręku wpadłam do salonu.
- AAAAAAaaaaaaaaaaaaaa! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego, biedny fikus nie przeżył tej misji
-Aaa Ana? - zapytał zdziwiony
- Pedro? - zeszłam z niego- Do jasne cholery, co ty tu robisz? - spojrzałam na niego
- Vico zapomniała paszportu, kazała mi wejść tylnym wejściem - powiedział
- Aha, a przy okazji postraszyłeś mnie? - założyłam ręce na bok
- Postraszyłem? - zdziwił się - Dopiero, co wszedłem - skwitował, nagle dźwięk telefonu, czuje się jak w horrorze. - Sorry muszę iść Vico dzwoniła - skwitował i wybiegł
- Nie, nie zostawiaj mnie - jęknęłam, ale raczej sama do siebie bo Pedro dawno już wyszedł. Ana jest jasno, ogarnij się - skarciłam sama siebie. Zadowolona przeszłam parę stopni, zatrzymała się jednak, bo w salonie rozległ się dźwięk, tak jakby ktoś kład coś na stół. Przełknęłam głośno ślinę i niepewnie ruszyłam w
tamtą stronę, mina z przerażonej szybko zmieniła się w podobną minie Ronaldo, kiedy to Messi odbierał kolejną Złotą Piłkę.
- Gdzie tak długo byłaś? - zapytał uśmiechnięty
- Zabije - szepnęłam
- Co? - wyszczerzył się
- Co ty tu robisz?! - warknęłam
- Nudziło mi się w domu, no wiesz Reus jest na randce z Paulą, postanowiłem iść do Vico, no ale ona jest z tym... jak mu tam - podrapał się w głowę.
- Pedro - przekręciłam oczami
- No właśnie - klasnął w dłonie
- Dobra, tyle to wiem, ale dlaczego tu zostałeś jak nie ma Vico? - usiadłam jak najdalej od niego
- Dotrzymać ci towarzystwa - znów banan pojawił mu się na twarzy
- Nie skorzystam - skrzyżowałam ręce na piersi
- Ana, no, nie bądź taka - podszedł do mnie i objął
- Odwal się i wyjdź - odepchnęłam go
- A mówiłem już, że Paula nie wróci na noc - zapytał siedząc na podłodze
- Dlaczego? - oburzyłam się
- Bo nie - pokazał mi język - Co boisz się zostać sama w domu, wiesz ja mogę ci potowarzyszyć - usadowił się na kanapie
- Wolę towarzystwo Red Bulla - rozejrzałam się po pokoju i nigdzie nie mogłam dostrzec mojego ukochanego
- Sorry wypiłem - zaśmiał się - Więc zostałem ci ja - wypiął dumnie pierś
- Innych znajomych nie masz - zajęczałam
- Mam, ale wiesz u was tak fajnie - rozłożył się na kanapie
- Świetnie, że ci się podoba - ironizowałam i wstałam z kanapy
- Zrobiłem lemoniadę - pochwalił się
- Bosko - westchnęłam
- Jaki film oglądamy? - zapytał i już miał na nogach mojego laptopa
- Ty wybierz - machnęłam ręką i poszłam na górę
- Gdzie idziesz? - zawył z dołu
- Zaraz wracam, nie becz! - krzyknęłam
- "Goal!" może być ? - zapytał kiedy zeszłam na dół
- Oglądałam, ale możemy jeszcze raz - wyciągnęłam ręką w jego stronę
- Co to? - zapytał zdziwiony
- Twój strój treningowy, wyprany i wg. Nie miałam kiedy oddać wcześniej - rzuciłam w niego strojem, bo nadal siedział zdziwiony. Film przebiegł w nawet przyjemnej atmosferze, kiedy główny bohater był pokazywany na boisku, czy w szatni, zawsze Mario wtrącił jakąś uwagę, że "u nas jest tak samo" albo "u nas jest lepiej, ciekawej", czy komentarze typu "ja też tak umiem" słuchałam przez większość filmu, ale jakoś nie przeszkadzało mi to. Po pierwszej części, zabraliśmy się za drugą, potem trzecią, kiedy jego przyjaciel umierał łez same pociekły mi po policzkach.
- Baby - przewrócił oczami, a ja spojrzałam na niego gniewnie no i koniec spokoju
- Faceci - przewróciłam oczami i wytarłam łzy
- Myślałaś, że jak się rozpłaczesz to cię przytulę? - podniósł śmiesznie brwi
- Wlewaj sobie - odsunęłam się od niego
- Chciałaś co? - znów znalazł się obok
- Chyba ty - przeskoczyłam o parę miejsc, niestety zapomniałam, że kanapa się kończy i wylądowałam na tyłku obok niej. Ten zaczął się śmiać, a ja rzuciłam go poduszką.
- Szkoda, że tego nie nagrałem - zaśmiał się
- Dlaczego ty jesteś takim idiotą - zapytałam wstając z podłogi
- Dlaczego ty jesteś taką marudą - założył ręce na piersi, nagle rozległ się dźwięk dzwonka
- Wybawienie - podniosłam w górę ręce
- Kto to? - zaciekawił się Mario i wychylił łeb z kanapy, otworzyłam drzwi i się uśmiechnęłam
- Hej Mitchell - pocałowałam go w policzek
- Hej - rozpromieniał się - Mogę? - zapytał
- Pewnie - mówiłam głośno, żeby ten pacan usłyszał, tylko Mitchell przekroczył próg salonu, a obrócił się i spojrzał na mnie zaskoczony - Coś się przypałętało - machnęłam ręką
- Ja i tak tylko na chwilę - usiadł naprzeciwko Mario
- Możesz zostać - mówiłam słodko, kątem oka dostrzegłam jak Mario robi się czerwony na twarzy, a temu co?
- Chciałbym, ale zaraz mam trening na siłowni - powiedział i spojrzał na Mario - A ty nie idziesz? -zapytał, a ja wybuchłam śmiechem
- Nie, ja mam wolne - skwitował zły
- Dobra - przeciągał Mitchell - Ana chciałem cię zaprosić na kolacje - uśmiechnął się słodko
- Zaraz powiedz, że do hotelu, a nie - skwitował Mario, zabiłam go wzrokiem
- Z przyjemnością pójdę z tobą na kolacje - uśmiechnęłam się do Mitchella
- To super - przytulił mnie i ucałował poliki - Muszę iść, pa piękna - pomachał mi jeszcze przy drzwiach



~`*~`


-"Z przyjemnością pójdę z tobą na kolacje" - powiedziałem - "pa piękna" - wywróciłem oczami
- Nie pasuje coś? - przyjrzała się mi
- Jak mogłaś się z nim umówić? - zapytałem z wyrzutem
- Normalnie, jest przystojny, zabawny... - wymieniała, a we mnie się gotowało
- Wiem, że mówisz o mnie - odparłem z chytrym uśmieszkiem, ta przewróciła oczami
- Dlaczego masz wolne? Specjalnie dla mnie wziąłeś? - usiadła obok przyglądając mi się
- Ale sobie wlewasz - zaśmiałem się - Marco ma wolne, to co ja też nie mogę miec? - zapytałem
- Ale Marco ma powód - wyjaśniła
- Ja też - odparłem przybliżając się do niej
- Mhm jaki? - spojrzała mi w oczy
- Pilnować takie jedno dziecko, żeby Red Bulla nie przedawkowała - skwitowałem ze śmiechem
- Nie jestem dzieckiem pacanie! Jestem tylko o rok młodsza od ciebie! - oburzyła się i założyła ręce na piersiach
- Ale zachowujesz się jak dziecko - pocałowałem ją w czoło - idę się wykapać - wstałem i skierowałem się do łazienki
- Nie no spoko czuj się jak u siebie - usłyszałem za sobą
Po pół godzinie wyszedłem z łazienki.
- Tęskniłaś? - oparłem się o futrynę
- Mhm - wymruczała, mając głowę w książce
- Co czytasz? - podszedłem bliżej
- Psychologie sportu - oznajmiła i wreszcie spojrzała się na mnie
- Ty i psychologia? - spytałem nie dowierzając
- Tak pacanie - oburzyła się, a wzrok powędrował jej na moją klatę, uśmiechnąłem się pod nosem
- Dobrze spokojnie - podniosłem ręce w geście obrony - Obiado-kolacje chcesz? - spytałem i usiadłem na stole
- Gotujesz? - spojrzała znów na mnie. Jakie ona ma piękne oczy
- Tak, zaraz się przekonasz - wypiąłem dumnie pierś i powędrowałem do lodówki
- Pomogę ci - powiedziała i rzuciła książkę na stół. Po godzinie jedzenie było już gotowe, usiedliśmy do stołu, wygramoliłem świeczki i zapaliłem je.
- Jak romantycznie - zaśmiała się - Dobre to coś - wskazała widelcem na talerz
- Daj spróbować - ukradłem jej kawałem ryby
- E masz swoje - oburzyła się i zaczęliśmy walczyć na widelce
- A masz - powiedziałem wczuwając się w bitwę
- To za rybę - odpowiedziała mi Ana
- Ogłaszam zmianę broni! - krzyknąłem
- Na? - zainteresowała się
- Poduszki! - Ana pobiegła do sypialni, bo nie znalazła żadnej na dole, bitwa przeniosła się do jej pokoju - Trafiłem! - klasnąłem w ręce, ale to nie był dobry pomysł bo dostałem od niej w twarz
- Ja też! - zacieszała
- Osz ty! - pobiegłem za nią
- Aaaa! - darła się na cały głos
- Polegniesz - oznajmiłem goniąc ją wokół stołu
- Nigdy się nie poddam! - zarzekała się i rzuciła mnie poduszką
- Wezmę cię za niewolnice - zaśmiałem się
- Zboczeniec! - piskneła i wybiegła przed dom, biegaliśmy w kółko jak debile, ale mi to nie przeszkadzało
- Szykujesz już białą flagę? - zapytałem i rozejrzałem się dookoła bo nigdzie jej nie było, nagle ktoś ściągnął mi spodenki
- Panie Goetze spadło panu ubranie bojowe! - zaśmiała się i pobiegła dalej
- Jak cię dorwę! - zawyłem za nią
- Jak dzieci! - skwitował Kevin, stojący w bramie
- Hej Kevin - rzuciła mu się w ramiona Ana - Ratuj! - zaśmiała się i schowała za nim
- Resu kazał sprawdzic czy żyjecie - oznajmił
- Jak widac - zaśmiałem się i rzuciłem poduszką Ane
- Zawieszenie broni - zarządził Kevin i zabrał nam poduszki
- Ale... - posmutniała Ana
- Chodźcie do domu, ludzie patrzą - jęknął
- Tak jest ojcze - zasalutowałem
- Ale burdel zrobiliście - oburzył się Großkreutz, rozejrzałem się po domu, wszędzie były pierze.
- Ups - skwitowaliśmy równocześnie z Ana, po czym zaczęliśmy się śmiać
- Piliście coś? - zapytał patrząc na nas Kevin
- Bez ciebie nigdy - objęła go Ana
- To na co czekamy! - klasnął, wyciągnął whisky i się zaczęło...
"Dzieci wykąpane, najedzone i żywe" - to ostatnie, co pamiętam

__________________________________________________________________________________________
Taki rozdział o niczym, ale cóż takie też się zdarzają, spróbuje się poprawić w następnym. :)

Kolejny chyba w czwartek, pozdrawiam xd