
- Czy to pani? - zapytał pracownik i pokazał mi rzecz, tłumiąc w sobie śmiech pokiwałam twierdząco głową, na co Mario odetchnął z ulgą. Odebrałam od pracownika lotniska...misia, tak nie pomyliłam się misia i poszłam naprzód.
- Marianno, oddaj to - zrównał się ze mną Mario
- Ale przecież on jest mój - przytuliłam misia do siebie
- Ej no - zawył
- Masz u mnie dług, więc miś śpi ze mną - oznajmiłam
- Ja mogę być twoim misiem - objął mnie
- Marioo - zawyłam
- Co? - uśmiechnął się słodko
- Nie - powiedziałam poważnie
- Czwarty raz w jednym łóżku - wymruczał
- Spadaj - odepchnęłam go
- No, co powiedz, że dobrze ci się ze mną śpi - powiedział głośno, a ludzie się zaczęli na nas patrzeć.
- Nigdy - warknęłam
- Kłamiesz - założył ręce na piersi
- Musimy już wchodzić na pokład - wtrąciła się Vico, do naszej jakże inteligentnej rozmowy
- Dobrze, siedzę z Vico - oznajmiłam
Usiedliśmy na swoje miejsca, założyłam słuchawki i odpłynęłam w krainę Morfeusza.
~`*~`
- Vico - szturchnąłem
- Hyy - przetarła oczy
- Zamień się
- Daj jej spokój, Ana śpi - oznajmiła
- Zabierz jej chociaż misia - poprosiłem
- Nie, Mario - założyła ręce na piersi i włożyła słuchawki
- Tak za nią tęsknisz? - zaśmiała się Paula
- Chce ją powkurzac - oznajmiłem
- Oj Mario, ale wpadłeś - zaśmiał się Marco
- Kto to mówi? - spojrzałem z byka na niego
- Czyli się przyznajesz? - uśmiechnął się cwanie
- Że niby do czego? - podniosłem brwi
- No, że ty lubisz, lubisz Marianne - powiedział dumnie
- Chyba nie - oburzyłem się
- Jasne, kiedy ostatnio umówiłeś się z jakąś dziewczyną? - wypytywał
- Miesiąc temu - powiedziałem przez zęby
- A kto przyjechał przed miesiącem - nie dawał za wygraną
- Kto? - udawałem głupiego
- Marianna - klasnął w dłonie, aż ta się obudziła
- Co ja? - zapytała sennie
- Nic - burknąłem
- Czyżby Mario znów jakiegoś pluszaka przemycał - zaczęła się śmiać
- Tak maltretuj mnie do woli - ironizowałem
- Spokojnie pacanie - przesłała mi buziaki
- Idę spać, bo jesteście walnięci - oznajmiłem i nałożyłem słuchawki
- Kto to mówi - zaśmiała się Ana
- Wstał dzisiaj lewą nogą, przejdzie mu - powiedział jeszcze do Any Reus, po czym odpłynąłem.
~`*~`
Przebudziłam się wraz z komunikatem
Proszę zapiąć pasy podchodzimy do lądowania
Posłusznie wykonałam prośbę.
- E Ana - zawołał Marco
- Co? - odwróciłam się w jego stronę
- Zapnij Mario - pokazał mi do tyłu
- Że co? - roześmiałam się
- Pasy - skwitował, odpięłam się i zaczęłam zapinać tego pacana, nagle się przebudził i szczerzył niemiłosiernie.
- Co robisz? - zaśmiał się
- Zapinam cię - oznajmiłam, a on się zaśmiał
- Trzeba mnie było obudzic - chwycił mnie za ręce, dopiero po chwili zrozumiałam jak to dwuznacznie brzmiało.
- Mario - wyjęczałam i przewróciłam oczami
- Co? - zaśmiał się
- Jesteś zboczony - skwitowałam
- Ty też - pokazał mi język i pociągnął na miejsce obok
- Czekaj zapnę cię, bo zaraz lądujemy - wyciągnął się
- Uważaj, bo ci czasu zabraknie - skwitowałam, a ten się roześmiał
Wreszcie ziemia! Pedro czekał przed lotniskiem w minibusie, zapakowaliśmy się i wyruszyliśmy w dalszą drogę, słońce świeciło, wiał przyjemny wietrzyk, czego chcieć więcej? Spojrzałam do przodu, gdzie siedziała Paula z Marco, wiem czego brakuje, kogoś obok mnie, abym mogła się przytulic tak jak to robi Paula, dobrze, że chociaż jej się poszczęściło, uśmiechnęłam się mimowolnie i znów odwróciłam głowę do szyby.
- JESTEŚMY! - wybudził mnie z transu Pedro, przetarłam oczy i spojrzałam na dom, parterowy, z boiskiem do nogi i tenisa, taras z którego schodzi się na plaże, raj na ziemi!
Rozejrzałam się po samochodzie, zostałam tylko ja, skrzywiłam się i pobiegłam w stronę domu, pewnie już zajęli najlepsze sypialnie, o nieeeee. Stanęłam w wielkim holu, spojrzałam w prawo korytarz, lewo to samo prosto salon.
- Ana, wy macie po lewej sypialnie - oznajmił mi Pedro
- My? - zdziwiłam się - Że ja i Paula? - spojrzałam w jego stronę, ale się ulotnił, przypomniały mi się słowa Vico, że śpimy z chłopakami. Vico z Pedro, Paula z Marco to mi został...o nie, znowu?! Wparowałam do pierwszej sypialni.
- Witam kochanie - powiedział szczerząc się Mario, leżał sobie jak gdyby nigdy nic na łóżku
- To zły sen - oparłam się o drzwi
- O hej Ana! To ty, już myślałem, że będę siedzieć wieki pod tym łóżkiem - powiedział głośno i wygramolił się spod łóżka
- Nie no koszmar, obudźcie mnie! - spojrzałam przerażona na nich
- Cicho, bo się wyda - podszedł do mnie Mario i zakrył buzie po czym usadowił na łóżku
- Co z modelką? - spojrzałam na Kevina, nie nie mam omamów, on naprawdę tu jest, nie chce pytać jak on tu się znalazł.
- Nudna była - machnął ręką - Ty jesteś ładniejsza i fajniejsza - objął mnie, a Mario się odchrząknął
- Twój chłopak jest zazdrosny - zaśmiałam się i wskazałam na Mario
- Choć tu do mnie mordo ty moja - rzucił się na niego Kevin i zaczął przytulać, a ja śmiałam się w niebo głosy - Dawaj kanapka! - rozkazał Kevin, więc rozpędziłam się i rzuciłam na Kevina, który przygniatał Mario.
- Nic nie czuje - wydusił Mario, nagle znalazłam się na samym dole kanapki
- Chcecie mnie zabić tak? - spojrzałam na nich i próbowałam złapać oddech
- E wtedy bym mógł przebrać się za Ane i chodzić normalnie z wami po mieście - powiedział Kevin
- Zdrajca - wysyczałam, po chwili ku mojej uciesze zeszli ze mnie
- To jak śpimy? - zapytał Kevin
- Łóżko jest duże - powiedział Mario
- Za małe dla trzech - skwitowałam
- Oj nie przesadzaj - machnął ręką Mario
- ANA! - usłyszeliśmy głos Pauli na korytarzu
- Ona nie może się dowiedzieć, nikt nie może się dowiedzieć - powiedział Mario
- Dlaczego? - zdziwiłam się
- Bo on jest incognito - oznajmił dumnie Mario i schował Kevina w łazience
- Żyjecie? - weszła Paula, a za nią Vico

- Znów muszę z nim? - zawyłam
- Inne by nie narzekały - wybuchła śmiechem Vico
- Widocznie jestem jeszcze inna od innych - skrzywiłam się
- Mario będzie chodził bez koszulki - powiedziała tak jakby to
mnie miało przekonać Paula.
- Aha - skwitowałam
- Ależ oczywiście - pokazała mi język Vico
- Dzisiaj bawimy się razem, jutro oddzielnie - oznajmiła Paula

- Żeby nasza kochana Ana nie piszczała, że ją zaniedbujemy - przytuliła mnie Vico, a potem Paula, dołączył się też Mario
- Ja też chce - szepnął Kevin, który był w łazience, zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam na Mario
- Słyszeliście to? - zapytała Vico
- Niee - powiedzieliśmy równo z Mario
- Coś, albo ktoś jest w łazience - oznajmiła Paula i kierowała się ku niej
- Nieeee - krzyknęłam, a ona się odwróciła - Mario tam był, nie radze - wymyśliłam na poczekaniu
- Aaaa okej - odsunęła się od łazienki, odetchnęłam z ulgą
- To, co szykujcie się za pół godziny wychodzimy - klasnęła w dłonie Vico
- Ok, ok - pokiwał głową Mario i wypchnął je za drzwi
- Gdzie idziecie? - zajęczał Kevin

- Nie wiem - wzruszyłam ramionami i podbiegłam do walizki. Szybko wygrzebałam jakiś strój i wpadłam do łazienki się przebrać.
- Nie siedź tak długo no, ja mam też swoje potrzeby! - zawył Mario
- I ja - upomniał się Kevin
- Zaraz! - krzyknęłam - Jak nie umiecie wytrzymać ogród stroi otworem - zaśmiałam się, jak niby mam przeżyci z dwoma piłkarzami w jednym pokoju, gdzie jeden jest jeszcze incognito?
- Już? - zapytał po raz kolejny Mario
- Chwila - warknęłam, właśnie stałam w samej bieliźnie
- Masz pięć sekund - oznajmił Kevin
- Bo? - zapytałam
- Już trzy - oznajmił Mario
- No chwila! - zagrzmiałam, a drzwi znalazły się na podłodze. - Czy was do końca powaliło! - warknęłam i wciągnęłam na siebie bluzkę i spodenki.
- No widzisz jak szybko potrafisz się ubierać - wyszczerzył się Mario
- Zwariuje! - psiknęłam i wyszłam zła z łazienki
- Dziękujemy za opuszczenie tego jakże dla nas ważnego miejsca - ukłonił się Mario, a Kevin się zaśmiał
Zebraliśmy się po godzinie, ale to było pewnie, że nie wyszykujemy się na czas. Szliśmy piechotą już przeszło półtora godziny w pełnym słońcu, a drogi nie było końca, aż wreszcie Pedro oznajmił, że jesteśmy na miejscu. Rozejrzałam się dookoła, okej, most i jakaś rzeka, jezioro czy temu podobne coś. Jedyne co mnie zdziwiło to wielka rampa, z której zwisała lina.
- To, co będziemy robić? -zapytała Paula równie przerażona, co ja
- Skakać na bungie - oznajmił Pedro
- Że hyyyy!!! - zapiszczała Paula, a ja jest zawtórowałam
- Ja chce żyć! - założyłam ręce na piersi
- I będziesz - poklepał mnie po plecach Reus
- To kto pierwszy? - zapytał Pedro
- Ja - krzyknął Marco

- Nieeee, nie idziesz tam! - zaparła się Paula i ciągnęła Marco za rękę
- Spokojnie - zaśmiał się i powędrował na górę
- On się zabije - panikowała Paula
- Za mną też będziesz tak piszczeć - objął mnie Mario
- Jasne - przekręciłam oczami, Marco właśnie wykonywał skok, wstrzymałam oddech, to samo pewnie zrobiła Paula, jest wynurzył się i znów leci w górę.
- Łuchu żyje! - odtańczyła taniec radości Paula
- Idę - oznajmił Mario, mimowolnie moja ręka powędrowała na jego nadgarstek, a ten spojrzał na mnie
- Uważaj - powiedział i go puściłam ten uśmiechnął się i powędrował na górę
- Anaaa, co to było? - szturchnęła mnie łokciem Vico
- Co, co? - spojrzałam na nią
- "Uważaj" - powtórzyła mnie
- Nie chce, żeby sam się zabił, ja chce to zrobić - oznajmiłam
- Jasne - zaśmiała się i znów dół, góra, dół, góra odetchnęła z ulgą kiedy to się skończyło
- Teraz ja! - oznajmiła Vico i znów ten sam schemat
- Uważałem - pojawił się obok mnie Mario, bez koszulki, a niech cie!
- Mhm - nie zaszczyciłam go nawet spojrzeniem
- Martwisz się o mnie, co? - przytulił się do moich pleców
- Mario pacanie jesteś mokry! - odepchnęłam go od siebie
- Przeszkadza ci to? - wyszczerzył się
- TERAZ JA! - krzyknęłam i uciekłam na górę - O matko, co ja robię, Ana powaliło cię do reszty, wiem, że zrobiłaś to by nie oprzeć się pokusie, ale o matko! - mówiłam sama do siebie na krawędzi patrząc w dół, a pracownicy patrzyli się na mnie jak na debila, no tak mówiłam po polsku. - Co się patrzycie ja tu życie ryzykuje! - warknęłam po angielsku do nich
- Nic nie ryzykujesz - oznajmił mi jeden z nich - Popchnąć cię? - zapytał
- Co?! - oburzyłam się
- Że do wody - skwitował
- Ah tak, no, to znaczy nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee - i tak właśnie wyglądał mój pierwszy skok na bungie, wypchnięta z rampy. Dyndałam w dół i górę, nawet mi się to podobało, kwiczałam tak, że zwierzaki z okolicy dawno przeniosły się na drugą półkule.
- Zuch dziewczyna! - przytulił mnie Marco, kiedy osuszałam mokre włosy ręcznikiem, potem uściskał mnie Pedro i na końcu prawie mnie udusiły Paula z Vico
- To było coś! - powiedziała Paula
- No nie powiem jestem pod wrażeniem - podszedł Mario i mnie objął - Nie zdążyłem ci powiedzieć, uważaj na siebie - wyszeptał mi do ucha
- Dzięki - spojrzałam na niego podejrzliwie
Po tej jakże ekstremalnej atrakcji, kolejny spacer. Przez cały czas miałam wrażenie, że ktoś nas śledzi, podzieliłam się z tym z Mario, bo przeczówałam iż to mógłbyc nasz współlokator. Zwolniliśmy trochę, no tak to musi być Kevin, bo kto by szpiegował w żółtej koszulce BVB.
- Ale latałaś - skwitował i podszedł do nas
- Kevin czy ty myślisz, że żółty kolor to kolor maskujący? - spojrzałam na niego
- Innej nie mam - zrobił smutną minkę
- Mario nie mogłeś mu nic pożyczyć - zwróciłam się do niego
- Od tego kurdupla! - oburzył się Kevin
- No by mi jeszcze rozciągnął - skwitował Mario, a ja pokiwałam głową z niedowierzaniem
- To trzeba ci coś kupić, wiecie gdzie tu są jakieś sklepy? - spojrzałam na nich
- No ja jeden widziałem - oznajmił Kevin
- Ok to jutro wyjdziemy - powiedziałam
- A teraz się chowaj! - rozkazałam, a my z Mario dołączyliśmy do grupy. Wykończeni spacerem chcieliśmy się szybko położyć, ale bo co to za wakacje bez alkoholu. Zwołali wszystkich do salonu i zaczęło się picie.
~`*~`
Byłem zmęczony, a Pedro z Marco i Vico zarządzili picie, posłusznie poczłapałem do salonu, najpierw zaczęło się od niewinnych drinków, ale potem Paula wyciągała jakąś wódkę i już nie ogarniałem.
- Ana - szturchnąłem ją bo prawie zasypiała na moim ramieniu
- Co? - przetarła oczy
- Kevin pewnie też chce - pokazałem na butelkę, która była nie skończona, a wszyscy spali po kątach.
- Nie mam siły - jęknęła
- Ja też - rozwaliłem się na kanapie, Kevin przyszedł sam po butelkę i dotachał nas do łóżka, leżąc na łóżku Ana jakby otrzeźwiała
- Idę się wykapać - oznajmiła i skierowała się do łazienki, nie przeszkadzało jej to, że drzwi leżą na podłodze, zamknęła się w prysznicu. Spojrzałem na telefon, który ciągle dzwonił.
- Odbierz - rozkazał Kevin
- To Marianny
- I?
- Że znowu będzie na mnie
- Dawaj, kto w środku nocy do niej dzwoni
- Wiesz tam jest dopiero jakaś 19
- To już noc - oburzył się Kevin, uznałem argumenty Kevina za dobre i odebrałem
-`Halo
-`O Marianna wreszcie odebrałaś - mówił ktoś po angielsku, chyba facet
-` Mhm - udawałem ją, ale wyszła z łazienki szybko się rozłączyłem, a ta stanęła i złowrogo się na mnie spojrzała.
- Co robisz z moim telefonem - wrzasnęła
- Sprawdzam która godzina - wyszczerzyłem się, wyrwała mi telefon i sprawdziła połączenia
- Nieeee, musiałeś od niego odebrać, dręczy mnie już dwa lata - jęknęła
- Przepraszam - spuściłem głowę
- Nie, Mario ja chce oddzielne łóżko - mówiła już bez ładu i składu widocznie prysznic jej nie pomógł, ja też sporo wypiłem więc chciałem spełnić jej prośbę, poszedłem do jakiegoś pokoju, który okazał się magazynem i wziąłem potrzebne rzeczy. Wróciłem do pokoju.
- Mario nie tym! - krzyknęła i zeskoczyła z łóżka
_________________________________________________________________________________________________
Miał być jeden rozdział o wakacjach, ale chyba się nie da, więc ciąg dalszy nastąpi... w środę :)