- Vico z Perdo bawią się w dom - oznajmiłam
- Niech swoje skonstruują własne, a nie - skwitował dobitnie Kevin
- Święta prawda - zaśmiałam się
Jakoś przeżyliśmy lot, było spokojnie, aż za jak na nich, prawie wszyscy spali jak zabici, czyżby bibka była w nocy? Tak czy owak skierowałam się do pokoju, a Mario chyba tip topami dochodził z walizkami. Potem zeszliśmy na obiad.
- Hej laska Mario! - zadarł się Podli
- Mam na imię Marianna, Ana, nie laska - odpowiedziałam mu po polsku
- E to moja! - zaczął skakać Podli
- Jaka twoja? - oburzył się Mario
- Że z Polski - wytłumaczył się Podli
- Aha - skwitowali wszyscy zebrani tępo
I znów spokojny obiad, żadnego rzucania jedzeniem, wylewania soku czy inne tego typu zabawy, aż zaczęło mi się nudzić, co w tych chłopaków wstąpiło, czyżby selekcjoner był aż tak straszny?
- O 17 odbędzie się krótki trening - oznajmił po skończonym obiedzie trener i odszedł od stołu
- A o 20, pam pam parapapam - zaczął śpiewać pod nosem Kevin, a ja spojrzałam na niego zaciekawiona, w tym samym czasie Mario zabijał go wzrokiem.
- Co będzie o 20? - wlepiłam w niego moje ślepia
- No ty ni... ała - został ogłuszony przez Marco
- Nic, zupełnie nic - oznajmił Mario przeciągając
- I tak się dowiem - skwitowałam - Paula już przyleciała? - spojrzałam na Marco
- Tak
- To do 20 chłopaki - uśmiechnęłam się i odeszłam
~`*~`
Ana cały dzień przesiedziała z Paulą w pokoju, oby zasnęły szybciej, bo potem nie wiem jakich środków użyjemy, żeby je zatrzymać. Trening przebiegał wręcz wzorowo.
- Kevin ty i Mario idziecie po towar, a my kupimy procenty - rozkazał Lahm
- Tak jest! - zasalutowaliśmy i wszyscy rozeszli się
- Kevin, ale wiesz gdzie my wg jedziemy? - zapytałem przerażony kiedy od godziny kręciliśmy się po jakiś puszczach
- GPS nie kłamie więc dobrze - powiedział spokojnie - Widzisz gdzieś tu rondo? - zapytał po chwili
- Człowieku jesteśmy w jakieś puszczy, a ty chcesz rondo?! A może jeszcze światła, albo fotoradar - ironizowałem
- Niee, fotoradar jest za jakieś 100 metrów - znów spokój w jego głosie. Tak jak myślałem nie było żadnych rond, fotoradarów czy innych tego typu rzeczy, tam nawet asfaltu nie było! Po półtorej godziny dotarliśmy niby pod dobre miejsce, stara rudera, wyglądająca jak z horrorów, żadnych sąsiadów, piesków czy ogródków... pięknie. Na pewno tu mieszka jakiś psychopata, już miałem nawrócić, ale Kevin złapał mnie i wprowadził na tą ponurą posesje, zapukał odważnie do drzwi, a zaraz przywitał nas niski rudzielec.
- Duda was oczekuje - tymi słowami zaprosił nas do środka, Kevin przekroczył próg jak gdyby nigdy nic, ja ostrożnie stawiałem kroki, w kącie pseudosalonu zauważyłem postać, oczywiście z wąsem w ręku.
- Witam przyjaciele! - podszedł do nas i objął, zapach maryśki roznosił się po całym pomieszczeniu - A więc chcecie trochę mojego skarbu? - usadowił się blisko Kevina i gładził go po kolanie, o nie to jest... spokojnie Mario bierzemy po co przyszliśmy i już was nie ma.
- Mario przysiądź się Duda jest tak miły - pokiwałem przecząco głową
- Musicie spróbować to co bierzecie - skwitował Duda i podał mi blanta
- Kevin ty i Mario idziecie po towar, a my kupimy procenty - rozkazał Lahm
- Tak jest! - zasalutowaliśmy i wszyscy rozeszli się
- Kevin, ale wiesz gdzie my wg jedziemy? - zapytałem przerażony kiedy od godziny kręciliśmy się po jakiś puszczach
- GPS nie kłamie więc dobrze - powiedział spokojnie - Widzisz gdzieś tu rondo? - zapytał po chwili
- Człowieku jesteśmy w jakieś puszczy, a ty chcesz rondo?! A może jeszcze światła, albo fotoradar - ironizowałem
- Niee, fotoradar jest za jakieś 100 metrów - znów spokój w jego głosie. Tak jak myślałem nie było żadnych rond, fotoradarów czy innych tego typu rzeczy, tam nawet asfaltu nie było! Po półtorej godziny dotarliśmy niby pod dobre miejsce, stara rudera, wyglądająca jak z horrorów, żadnych sąsiadów, piesków czy ogródków... pięknie. Na pewno tu mieszka jakiś psychopata, już miałem nawrócić, ale Kevin złapał mnie i wprowadził na tą ponurą posesje, zapukał odważnie do drzwi, a zaraz przywitał nas niski rudzielec.
- Duda was oczekuje - tymi słowami zaprosił nas do środka, Kevin przekroczył próg jak gdyby nigdy nic, ja ostrożnie stawiałem kroki, w kącie pseudosalonu zauważyłem postać, oczywiście z wąsem w ręku.
- Witam przyjaciele! - podszedł do nas i objął, zapach maryśki roznosił się po całym pomieszczeniu - A więc chcecie trochę mojego skarbu? - usadowił się blisko Kevina i gładził go po kolanie, o nie to jest... spokojnie Mario bierzemy po co przyszliśmy i już was nie ma.
- Mario przysiądź się Duda jest tak miły - pokiwałem przecząco głową
- Musicie spróbować to co bierzecie - skwitował Duda i podał mi blanta
~`*~`
- Paula jest po 20 wkraczamy - oznajmiłam i uchyliłam drzwi od pokoju, na korytarzu biegał Muller z jakąś puszką i groził Gomezowi, że pofarbuje mu włosy. Chciałyśmy wyjść niezauważone, ale oczywiście jakiś palant postawił pod nasze drzwi doniczkę.
- A gdzie się panienki wybierają? - podszedł do nas Muller
- Na spacer - oznajmiłam
- Tak, tak już ja znam te wasze spacery - chwycił się za boki
- Thomas ogarnij się i nie pij już więcej, bo ci włącza się matkowanie - skwitowała Paula
- Ale ja nic nie piłem - zarzekał się
- To podejdź bliżej - rozkazałam
- Nie - oznajmił - Dobra możecie wyjść, ale jak się zrobi ciemno wróćcie - powiedział, a my parsknęłyśmy śmiechem
- Dobrze mamusiu - pokiwałam mu na pożegnanie, kiedy wyszliśmy z hotelu zobaczyliśmy Reusa
- Ana on mnie zdradza - powiedziała udając przejętą Paula i pokazując rower, którym o ile się nie mylę Toni dźwigał Marco, zaśmiałam się pod nosem.
- Mnie też! - pojawił się znikąd Mario i zaczął gonić rower, oczywiście efekt był taki, że wraz z rowerem wszyscy wpadli w rów, podleciał do nich Kevin i zaczął się drzeć, że jego roślinkę pogniotą, czasem naprawdę nie idzie za nimi nadążyć. Kiedy wreszcie wyszli z rowu, ruszyłam w stronę Mario.
- A ty gdzie się szlajałeś - złapałam się za boki
- Yyy ja... - zaciął się
- No byliśmy na zakupach - tłumaczył Kevin
- Ach tak i co kupiliście? - spojrzałam się po nich
- Roślinki - oznajmił Kevin
- Po co? - zmrużyłam oczy
- No jak to po co dla mamusi - i uciekł z "roślinkami"
- A ty wreszcie przemówisz? - wbiłam swój wzrok w Mario.
- Tak, znaczy... chodź coś ci pokaże - wziął mnie za rękę i zaczął biec, zatrzymał się dopiero przy naszym pokoju.
- Mario, ale że ty chcesz teraz...
- Pokaże ci - powtarzał to samo, rzucił mnie na łóżko i zaczął ściągać koszulkę
- Brałeś coś? - spojrzałam się na niego
- Cicho - pocałował mnie. Cóż choć domyślałam się, że Mario spróbował tych roślinek od Kevina, poddałam się każdej pieszczocie. Kiedy już mieliśmy się złączyć zaczął nawoływać Kevin na korytarzu.
- Oh Mario bierz mnie, oh ah oh - wydurniał się Kevin
- Odejdź! - zawył Mario
- Pokazałeś jej już? - zapytał przez drzwi
- Zaraz! - oznajmił i odwrócił się do mnie tyłem, na jego prawym pośladku widniał napis "Ana kocham cię", nie wiedziałam, co zrobić chciało mi się tak śmiać, a z drugiej strony go udusić, ale uznałam że jutro sam się ukarze.
Niestety z seksu nici, bo Kevin cały czas siedział pod drzwiami i nas rozpraszał.
- Mario już godzinę tam siedzisz, chłopaki czekają! - skwitował Kevin
- Idę! - pocałował mnie w czoło i poszedł
- Gdzie? - spojrzałam na niego
- Mamy męską imprezę, więc bądź grzeczna jak mnie nie będzie - wyszczerzył się i wyszedł.
Jakoś nie chciało mi się ich niańczyć więc razem z Paulą zrobiliśmy sobie własną imprezę, po tańczyliśmy kupiliśmy trzy butelki wina i wróciliśmy do pokoju, gdzie wypiliśmy wino...
- A gdzie się panienki wybierają? - podszedł do nas Muller
- Na spacer - oznajmiłam
- Tak, tak już ja znam te wasze spacery - chwycił się za boki
- Thomas ogarnij się i nie pij już więcej, bo ci włącza się matkowanie - skwitowała Paula
- Ale ja nic nie piłem - zarzekał się
- To podejdź bliżej - rozkazałam
- Nie - oznajmił - Dobra możecie wyjść, ale jak się zrobi ciemno wróćcie - powiedział, a my parsknęłyśmy śmiechem
- Dobrze mamusiu - pokiwałam mu na pożegnanie, kiedy wyszliśmy z hotelu zobaczyliśmy Reusa
- Ana on mnie zdradza - powiedziała udając przejętą Paula i pokazując rower, którym o ile się nie mylę Toni dźwigał Marco, zaśmiałam się pod nosem.
- Mnie też! - pojawił się znikąd Mario i zaczął gonić rower, oczywiście efekt był taki, że wraz z rowerem wszyscy wpadli w rów, podleciał do nich Kevin i zaczął się drzeć, że jego roślinkę pogniotą, czasem naprawdę nie idzie za nimi nadążyć. Kiedy wreszcie wyszli z rowu, ruszyłam w stronę Mario.
- A ty gdzie się szlajałeś - złapałam się za boki
- Yyy ja... - zaciął się
- No byliśmy na zakupach - tłumaczył Kevin
- Ach tak i co kupiliście? - spojrzałam się po nich
- Roślinki - oznajmił Kevin
- Po co? - zmrużyłam oczy
- No jak to po co dla mamusi - i uciekł z "roślinkami"
- A ty wreszcie przemówisz? - wbiłam swój wzrok w Mario.
- Tak, znaczy... chodź coś ci pokaże - wziął mnie za rękę i zaczął biec, zatrzymał się dopiero przy naszym pokoju.
- Mario, ale że ty chcesz teraz...
- Pokaże ci - powtarzał to samo, rzucił mnie na łóżko i zaczął ściągać koszulkę
- Brałeś coś? - spojrzałam się na niego
- Cicho - pocałował mnie. Cóż choć domyślałam się, że Mario spróbował tych roślinek od Kevina, poddałam się każdej pieszczocie. Kiedy już mieliśmy się złączyć zaczął nawoływać Kevin na korytarzu.
- Oh Mario bierz mnie, oh ah oh - wydurniał się Kevin
- Odejdź! - zawył Mario
- Pokazałeś jej już? - zapytał przez drzwi
- Zaraz! - oznajmił i odwrócił się do mnie tyłem, na jego prawym pośladku widniał napis "Ana kocham cię", nie wiedziałam, co zrobić chciało mi się tak śmiać, a z drugiej strony go udusić, ale uznałam że jutro sam się ukarze.
Niestety z seksu nici, bo Kevin cały czas siedział pod drzwiami i nas rozpraszał.
- Mario już godzinę tam siedzisz, chłopaki czekają! - skwitował Kevin
- Idę! - pocałował mnie w czoło i poszedł
- Gdzie? - spojrzałam na niego
- Mamy męską imprezę, więc bądź grzeczna jak mnie nie będzie - wyszczerzył się i wyszedł.
Jakoś nie chciało mi się ich niańczyć więc razem z Paulą zrobiliśmy sobie własną imprezę, po tańczyliśmy kupiliśmy trzy butelki wina i wróciliśmy do pokoju, gdzie wypiliśmy wino...
~`*~`
- Ana przesuń się - wymruczałem skacowany - Ana - powtórzyłem, kiedy ani drgnęła
- Zamknij się ja śpię - oznajmił ktoś, ale na pewno nie Ana, próbowałem otworzyć oczy, ale nie miałem siły, myślałem, że głowa mi wybuchnie.
- Dlaczego śpisz w moim pokoju? I gdzie jest Ana? - zapytałem wciąż z zamkniętymi oczami
- Raczej dlaczego wy śpicie w moim pokoju - ten głos rozpoznałem aż za dobrze, zesztywniałem i otworzyłem oczy
- Trener? - zdziwiłem się
- Nie wróżka zębuszka - przekręcił oczami - mam was tu nie widzieć za 3...2... - ruszyłem z łóżka ciągnąc za sobą Krossa.
- TORNADO MNIE PORWAŁO! AAAAAAAAAA - zaczął się drzeć na korytarzu Toni
- Zamknij się - warknęłem na niego, a ten popatrzył na mnie z byka - Pamiętasz coś z wczorajszej imprezy? - spojrzałem na niego
- No, że Kevin latał bez gaci dalej nie pamiętam - oznajmił
- Ale to był początek imprezy Toni - załamałem się
- Tak? To się pochwal ile ty pamiętasz - założył ręce na piersi
- Pamiętam jakąś kozę - oznajmiłem dumnie
- Nie pal i nie pij więcej - zaśmiał się
- Ale była naprawdę! - krzyczałem za nim, rozejrzałem się po korytarzu, widać było grubo, bo znalazłem się dwa piętra wyżej niż powinienem, wróciłem do pokoju przygotowany na opieprz od Any, ale nie spała z Paulą jak zabita. Kiedy się odświeżyłem dostałem sms od Toniego.
,,Złaź na dół jest zwała !"
- Ej no bez jaj otwierać! - darł się Kevin
- Co jest? - zapytałem
- Patrz, Kevin się znalazł - zaśmiał się Manuel
- To on się zgubił? - zdziwiłem się
- No zaraz po tym jak poszedł szukać kozy - oznajmił
- Wiedziałem, że była koza - wyszczerzyłem się
- Kevin gdzie zgubiłeś gacie? - zaśmiał się Gomez
- Nie wiem, otwierać te cholerne drzwi - zawył
- Dobra, już nie płacz - zaśmiał się Lahm i otworzył biedakowi drzwi
- To co z tą kozą? - zapytał Kevin
- Zaginęła - skwitował Manuel
- To przekreśliliśmy zwycięstwo Hiszpanów - zaśmiał się Lahm
- No, ale chociaż jeden mecz mogliby wygrać - oznajmił Kevin
- Przepraszam, że przerwę, ale co ma koza do Hiszpanów? - odezwała się Ana
- No, bo patrz oni tam mają te swoje latanie z peleryną i w berecie po jakimś tam boisku i za nimi lata koza - tłumaczył jej Lahm - I oni mówią, że ta ich koza przynosi im szczęście
- Matko, tam jak to określiłeś lata byk, a nie koza - zaśmiała się
- A to nie to samo, to ma rogi i to też - skwitował Kevin
- Nie - zaśmiała się
- To jednak Hiszpanie są w grze - skrzywił się Gomez
- Chociaż z Polakami będzie ubaw - szepnął mu Lahm, Ana na całe szczęście tego nie usłyszała
- Dzień dobry - podszedł gostek w czarnym garniaku - Czy nie widzieliście państwo kozy? - zapytał, a wszyscy popatrzyli po sobie
- Nieeee - odezwał się Lahm
- Widzą państwo to jest nowe zwierzątko szejków, którzy przebywają w tym hotelu, a teraz zaginęła - skwitował, po odejściu tego gościa wszyscy udali się w poszukiwaniu kozy.
- Zamknij się ja śpię - oznajmił ktoś, ale na pewno nie Ana, próbowałem otworzyć oczy, ale nie miałem siły, myślałem, że głowa mi wybuchnie.
- Dlaczego śpisz w moim pokoju? I gdzie jest Ana? - zapytałem wciąż z zamkniętymi oczami
- Raczej dlaczego wy śpicie w moim pokoju - ten głos rozpoznałem aż za dobrze, zesztywniałem i otworzyłem oczy
- Trener? - zdziwiłem się
- Nie wróżka zębuszka - przekręcił oczami - mam was tu nie widzieć za 3...2... - ruszyłem z łóżka ciągnąc za sobą Krossa.
- TORNADO MNIE PORWAŁO! AAAAAAAAAA - zaczął się drzeć na korytarzu Toni
- Zamknij się - warknęłem na niego, a ten popatrzył na mnie z byka - Pamiętasz coś z wczorajszej imprezy? - spojrzałem na niego
- No, że Kevin latał bez gaci dalej nie pamiętam - oznajmił
- Ale to był początek imprezy Toni - załamałem się
- Tak? To się pochwal ile ty pamiętasz - założył ręce na piersi
- Pamiętam jakąś kozę - oznajmiłem dumnie
- Nie pal i nie pij więcej - zaśmiał się
- Ale była naprawdę! - krzyczałem za nim, rozejrzałem się po korytarzu, widać było grubo, bo znalazłem się dwa piętra wyżej niż powinienem, wróciłem do pokoju przygotowany na opieprz od Any, ale nie spała z Paulą jak zabita. Kiedy się odświeżyłem dostałem sms od Toniego.
- Ej no bez jaj otwierać! - darł się Kevin
- Co jest? - zapytałem
- Patrz, Kevin się znalazł - zaśmiał się Manuel
- To on się zgubił? - zdziwiłem się
- No zaraz po tym jak poszedł szukać kozy - oznajmił
- Wiedziałem, że była koza - wyszczerzyłem się
- Kevin gdzie zgubiłeś gacie? - zaśmiał się Gomez
- Nie wiem, otwierać te cholerne drzwi - zawył
- Dobra, już nie płacz - zaśmiał się Lahm i otworzył biedakowi drzwi
- To co z tą kozą? - zapytał Kevin
- Zaginęła - skwitował Manuel
- To przekreśliliśmy zwycięstwo Hiszpanów - zaśmiał się Lahm
- No, ale chociaż jeden mecz mogliby wygrać - oznajmił Kevin
- Przepraszam, że przerwę, ale co ma koza do Hiszpanów? - odezwała się Ana
- No, bo patrz oni tam mają te swoje latanie z peleryną i w berecie po jakimś tam boisku i za nimi lata koza - tłumaczył jej Lahm - I oni mówią, że ta ich koza przynosi im szczęście
- Matko, tam jak to określiłeś lata byk, a nie koza - zaśmiała się
- A to nie to samo, to ma rogi i to też - skwitował Kevin
- Nie - zaśmiała się
- To jednak Hiszpanie są w grze - skrzywił się Gomez
- Chociaż z Polakami będzie ubaw - szepnął mu Lahm, Ana na całe szczęście tego nie usłyszała
- Dzień dobry - podszedł gostek w czarnym garniaku - Czy nie widzieliście państwo kozy? - zapytał, a wszyscy popatrzyli po sobie
- Nieeee - odezwał się Lahm
- Widzą państwo to jest nowe zwierzątko szejków, którzy przebywają w tym hotelu, a teraz zaginęła - skwitował, po odejściu tego gościa wszyscy udali się w poszukiwaniu kozy.
~`*~`
Ja wiedziałam, że ci debile coś wymyślą... niedośc, że pomylili byka z kozą to jeszcze, zgubili nowe zwierzątko jakiegoś okropnie bogatego szejka. Biegaliśmy jak głupi po wszystkich pokojach i szukaliśmy tej przeklętej kozy, aby potem niezauważalnie podrzucić ją do pokoju tego szejka, ale na nic. Rozpłynęła się, na domiar złego chłopcy dostali od trenera kare za ich bojarze i musiałyśmy z Paulą same poszukać tego trawojada.
- Sprawdź tu - wskazała Paula na drzwi
- Ale jesteśmy już na piętrze gdzie są Włosi - skwitowałam
- To co? - spojrzała na mnie
- Oni mogą być w pokojach - oznajmiłam
- No coś ty wszyscy są pewnie na treningu, bo to dobra godzina na trening nie wydaje ci się - poruszyła brwiami, kilka wdechów i wydechów, otwieram
- Ups, sorry, sorry - zasłoniłam oczy ręką, cóż a jednak Włosi nie mają treningu, chyba go właśnie skończyli...
- Ooo trener mówił, że będzie nagroda, ale nie wiedzieliśmy, że taka - zaśmiał się jeden z nich
- Nie my nie z tych - odpowiedziałam - Nie widzieliście czasem kozy? - odważyłam się odsłonić jedno oko i spojrzeć na nich
- To jest taka nowa gra wstępna? - zmierzył mnie wzrokiem
- Czyli nie - wycofałam się - Nara - uciekłam z tego piętra
- ANA JEST, JEST TA MAŁA MENDA! - darła się Paula
- Gdzie?! - wbiegłam za nią
- Na balkonie, idioci przywiązali ją czyimiś gaciami, zabierajmy ją i misja skończona - oznajmiła, odprowadziliśmy kozę i miałyśmy spokój już cały dzień.
- Sprawdź tu - wskazała Paula na drzwi
- Ale jesteśmy już na piętrze gdzie są Włosi - skwitowałam
- To co? - spojrzała na mnie
- Oni mogą być w pokojach - oznajmiłam
- No coś ty wszyscy są pewnie na treningu, bo to dobra godzina na trening nie wydaje ci się - poruszyła brwiami, kilka wdechów i wydechów, otwieram
- Ups, sorry, sorry - zasłoniłam oczy ręką, cóż a jednak Włosi nie mają treningu, chyba go właśnie skończyli...
- Ooo trener mówił, że będzie nagroda, ale nie wiedzieliśmy, że taka - zaśmiał się jeden z nich
- Nie my nie z tych - odpowiedziałam - Nie widzieliście czasem kozy? - odważyłam się odsłonić jedno oko i spojrzeć na nich
- To jest taka nowa gra wstępna? - zmierzył mnie wzrokiem
- Czyli nie - wycofałam się - Nara - uciekłam z tego piętra
- ANA JEST, JEST TA MAŁA MENDA! - darła się Paula
- Gdzie?! - wbiegłam za nią
- Na balkonie, idioci przywiązali ją czyimiś gaciami, zabierajmy ją i misja skończona - oznajmiła, odprowadziliśmy kozę i miałyśmy spokój już cały dzień.
~`*~`
trzy dni później...
Przyjechali Pedro z Vico i nasz syn, oczywiście wybuchła debata jaką koszulkę ma ubrać nasz syn, ponieważ dzisiaj gramy z Polską, chcąc nie chcąc przegrałem tą bitwę z Ana i Kubuś przyodział koszulkę Polski, gdyby tylko wiedział jaki dzisiaj będzie cyrk na boisku...
- Patrz to temu blondynowi widać dupę! - krzyczał do mnie Marco i zwijał się ze śmiechu, tak tak przyznajemy się bez bicia zajumaliśmy całej polskiej reprezentacji majtasy, a teraz specjalnie faulujemy ich tak, żeby nasz występek było widać. Kuba wzrokiem zabija już nas od wejścia na boisko, pewnie będą chcieli się odegrać, ale my się nie damy!
Wiem, wiem długooo mnie nie było, ale internet mi skapitulował kiedy wróciłam z wakacji, myślę, że mi wybaczycie. Rozdział zostawię waszej ocenie, do napisania.
Jeszcze zrobię spam, nowy na:
http://kibic-pilkarz.blogspot.com/
i bohaterowie + zapowiedź na ;
http://yo-solo-soy-el-pecador.blogspot.com/
Przyjechali Pedro z Vico i nasz syn, oczywiście wybuchła debata jaką koszulkę ma ubrać nasz syn, ponieważ dzisiaj gramy z Polską, chcąc nie chcąc przegrałem tą bitwę z Ana i Kubuś przyodział koszulkę Polski, gdyby tylko wiedział jaki dzisiaj będzie cyrk na boisku...
- Patrz to temu blondynowi widać dupę! - krzyczał do mnie Marco i zwijał się ze śmiechu, tak tak przyznajemy się bez bicia zajumaliśmy całej polskiej reprezentacji majtasy, a teraz specjalnie faulujemy ich tak, żeby nasz występek było widać. Kuba wzrokiem zabija już nas od wejścia na boisko, pewnie będą chcieli się odegrać, ale my się nie damy!
~`*~`
- Ana czy ty to widziałaś! - podszedł do mnie Kuba
- To już wiem czyje te gacie były - skwitowałam
- Musimy się odegrać pomożesz nam? - spojrzał na mnie z nadzieją
- Co proponujesz? - uśmiechnęłam się
- Ty im umilisz obiad, a my sen - uśmiechnął się Kuba, podał mi wskazówki, na które zaraz przystałam i do dzieła, nie dam moich rodaków okradać z gaci, ani z niczego innego...
_______________________________________________________________________________________- To już wiem czyje te gacie były - skwitowałam
- Musimy się odegrać pomożesz nam? - spojrzał na mnie z nadzieją
- Co proponujesz? - uśmiechnęłam się
- Ty im umilisz obiad, a my sen - uśmiechnął się Kuba, podał mi wskazówki, na które zaraz przystałam i do dzieła, nie dam moich rodaków okradać z gaci, ani z niczego innego...
Wiem, wiem długooo mnie nie było, ale internet mi skapitulował kiedy wróciłam z wakacji, myślę, że mi wybaczycie. Rozdział zostawię waszej ocenie, do napisania.
Jeszcze zrobię spam, nowy na:
http://kibic-pilkarz.blogspot.com/
i bohaterowie + zapowiedź na ;
http://yo-solo-soy-el-pecador.blogspot.com/
Cudowny rozdział. Warto było czekać tyle czasu. Co oni tam wyprawiali. :)
OdpowiedzUsuńNie mogę wytrzymać ze śmiechu. Ciekawe co wymyślił Kuba. Czekam na kolejny. Pozdrawiam :*
Zapraszam w wolnej chwili na czwarty rozdział mojego drugiego bloga.
http://wielka-milosc-z-czatu.blogspot.com/
Rozdział jak zwykle super!
OdpowiedzUsuńJaka beka. Ta ich imprezka i ta koza nie no. po prostu jebłam, leżę i nie wstaję xd
Pozdrawiam ;*
Wspaniały! Ach te chłopaki ;>
OdpowiedzUsuńNie no, mega <3
Czekam na kolejny :)
Pozdrawiam i zapraszam
http://bvbstory.blogspot.com/
http://life-is-sometimes-cruel.blogspot.com/
Hahahahahahhahahaha Jezuu leże i nie wstaje hahaha xd Aż się popłakałam ze śmiechu ;p
OdpowiedzUsuńCzego oni tam w tym domku nakupili, że kozę gaciami na balkonie przywiązywali... Ciekawe wgl skąd oni tą kozę wzięli, no bo chyba się nie włamali szejkowi do pokoju o.O hahahah XD
Nie no nie mogę z tego rozdziału hahahha xD
Pozdrawiam xD
Kompletnie nie mam pojęcia co Ty bierzesz, ale musisz mi powiedzieć co to jest. Dziewczyno, musiałaś mieć niezłą fazę jak to pisałaś :D Szejki z kozą? Ciekawe co oni z nią robili :D Chłopaki mają nieźle zryte banie, do tego znaleźć się w łóżku z trenerem, hoho. Normalnie wysiadam :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
bedlaamite.blogspot.com
Zapraszam do siebie na lekko opóźniony rozdział!
OdpowiedzUsuńhttp://im-trying-not-to-love-you.blogspot.com/
Hah, uśmiałam się jak nigdy : ) Rozdział idealny na poprawę humoru : ) Aż się boję skąd przychodzą Ci do głowy takie pomysły hah :) Bardzo pozytywnie, czekam na kolejny rozdział, ciekawe co Kubie przyszło do głowy ... :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na : http://this-could-be-paradisee.blogspot.com
hahaha fajny :) ciekawe co knują chłopaki z Aną :) myślałam,że Mario coś się uroiło z ta kozą :D czekam na next
OdpowiedzUsuńzapraszam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńhttp://julia-alvaro.blogspot.com/2013/07/rozdzia-4.html
Hahaha, świetny rozdział :D Uśmiałam się do łez :)
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie Kuba, ale domyślam się, że nic nie zdradzisz :D
Pozdrawiam cię, zapraszam do mnie i gratuluje pomysłu z kozą :P
Zapraszam na nowy do siebie :)
Usuńhahhahahhahahahhahahahhaha no kurwde, nie wyrabiam, aż nie wiem co powiedzieć. XD to co Ty byś wymyśliła jakby Cie dłużej nie było XD i ilu moich Szwabów sie pojawiło, nawet Gomez. *-*
OdpowiedzUsuńzapraszam na kolejne rozdziały: te-quiero-para-siempre.blogspot.com i numero-uno-huh.blogspot.com (powrót do historii o Benzemie) ;>
Zapraszam na coś nowego ;d
OdpowiedzUsuńProlog: http://dulce-desastres.blogspot.com/