piątek, 29 marca 2013

02


Znów obudziłem się w jakimś hotelu obok leżała blondynka, której imienia nawet nie pamiętam, pozbierałem swoje rzeczy i czym prędzej wydostałem się z stamtąd. Błądziłem po mieście, nagle zadzwonił mój telefon, to Reus, który powiadomił mnie, żebym nie zapomniał o imprezie... No tak, pochodziłem po sklepach kupując różne rzeczy, każda dziewczyna się do mnie szczerzyła, to mnie powoli męczyło. Pomyślałem, że jeśli znajdzie się dziewczyna, która na mój widok nie zareaguje jak wszystkie, będzie tą jedyną.

~`*~`

- Ana, słońce wstań! - mówiła coraz głośniej stojąc nad moim łóżkiem Paula
- Chwilę - wymruczałam
- Za półgodziny mamy stawić się w kawiarni, mówiłam, żebyś wczoraj nie piła, niedośc, że ze mną to jeszcze potem upiłaś Vico. - skwitowała i usiadła na brzegu łóżka
- No co tradycja - wzruszyłam ramionami i powoli zwlekłam się z łóżka
- Tabletki na stole, Red Bull w kuchni - oznajmiła i wyszła - Pospiesz się! -powiedziała na odchodnym
Założyłam żółtą koszulkę i spodnie w kwiatki, nie miałam głowy na kombinowanie, włożyłam na nogi japonki i biorąc w biegu okulary przeciwsłoneczne zbiegłam na dół. Szyba toaleta, lekki makijaż i byłam gotowa, taxi podwiozło nas na czas, pierwszy dzień pracy mijał szybko, cały czas pojawiali się klienci i nie mieliśmy wytchnienia, wreszcie szef ogłosił, że mamy chwilę przerwy, doczekałam się mojego ukochanego Red Bulla! Usiedliśmy na ławce przed kawiarnią, ale Paula jak to Paula musiała wybyć do toalety, więc zostałam sama z Red Bullem. Siedziałam już dłuższą chwilę, a Pauli nie było, rozejrzałam się dokoła, wzrok zatrzymał się na chłopaku, który był otoczony zgrają dziewczyn. Wytężyłam wzrok, aby zobaczyć, czego tak piszczą. Omal nie wyplułam napoju uświadamiając sobie, że to Mario Goetze. Kroczył właśnie w moją stronę i w dość niekulturalny sposób zbywał fanki. Zrobiło mi się trochę żal tych dziewczyn, łażą za nim, a on zbywa je tekstem typu "dzisiaj nie mam czasu... zgłoście się jutro... odsuń się ode mnie". Cała sympatia wyparowała, wiem, że to gwiazda i też ma gorsze dni, ale gdy powiedział do jednej, że jest ładna i mogą się umówić na noc, wzdrygałam się.
- Ana koniec przerwy! - zawołał szef i wtedy pan gwiazda się na mnie spojrzał, uśmiechnął się cwanie, a ja po prostu go ominęłam, szczerze odechciało mi się tej imprezy.
- Paula dalej! - ponagliłam ją wchodząc do kawiarni, ten debil usiadł przed kawiarnią i cały czas mnie obserwował, a może mi się tylko zdawało.

Nareszcie koniec pracy, zmęczona wyszłam z kawiarni, a czekała nas jeszcze impreza, Paula strasznie się nakręciła nie chciałam jej robić przykrości i nie iść. W domu one biegały po całym domu, ja postanowiłam, że pójdę tak jak jestem, założę tylko pod spód strój kąpielowy. Na moje nieszczęście musieliśmy być szybciej bo Vico zobowiązała się pomóc w przygotowaniach nic nam nie mówiąc. Zamówiliśmy taxi i ruszyliśmy na miejsce. Po godzinie byliśmy pod ich domem.
- Jesteśmy! - krzyknęła Vico, gdy przeszła próg domu
- Hej Vico - uściskał ją Marco Reus - Ooo któż to taki? - spojrzał na nas
- Ana i Paula - wskazała na nas, a ten podał rękę, to było takie... oschłe, no ale tak jesteśmy w Niemczech.
- Miło mi - uśmiechałam się, spojrzałam na Paule, która wpatrywała się w niego jak w obrazek, szturchłam ją łokciem, bo jeszcze chwila obślini mu podłogę. Paula ocknęła się i zaczął jej się słowotok, a mówiła, że nie umie dobrze mówić po niemiecku, a teraz wywija jak nakręcona, Resu spojrzał na nią zdziwiony, ale dzielnie wysłuchiwał jej wywodów.
- ...a ta ostatnia bramka, paluszki lizać! Kiedyś taką strzeliłam na wf, mówię ci identyko... a no wiesz, my z Ana to jak siostry rozumiemy się bez słów... i ja ci mówię... Na zakończenie roku Ana idąc już ze świadectwem wywaliła się na schodach, normalnie się tak przeraziłam, ale potem się pozbierała i zaczęłam się śmiać... - słowotok Pauli trwał, ale i jej rozmówca dzielnie kiwał głową, a po ostatnim zdaniu się zaśmiał, dzięki Paula.
- O i jest Vico - usłyszałam gdzieś z tyłu domu, znałam ten głos z wywiadów i dzisiejszego ranka
- Hej Mario - zaśmiała się i znikła za zakrętem
- Kogo przyprowadziłaś? - dopytywał się tak głośno, że go słyszałam
- Moje nowe kumple
- Ładne?
- Oczywiście
Spojrzałam na Paule i Reus, widocznie przypadli sobie do gustu, bo nie zwracali nawet uwagi na to, że tutaj jestem.
- No dobrze Vico, twój jest sprzęt muzyczny, Reusa wyślemy do jakieś cięższej roboty - słychać go było coraz głośniej - O a ta pani - wskazał na mnie - pomożesz mi? - uśmiechnął się, a ja przewróciłam oczami
- Ja biorę Paule - przyciągnął ją do siebie Marco, czy muszę być na niego skazana, jeszcze wczoraj bym skakała z takiego obrotu, ale dzisiaj, nie za bardzo.
- To wszystko jasne - uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę na górę - Gdzieś cię widziałem już - zagadnął kiedy byliśmy sami
- Coś ci się przewidziało - powiedziałam obojętnie i usiadłam na sofie kiedy on grzebał w szafie
- Dzisiaj rano... byłaś przed kawiarnią - mówił z schowaną głową w szafie
- A ty potem bezczelnie tam usiadłeś i obserwowałeś - wyrwało mi się
- Miałem racje - powiedział dumnie - To byłaś ty - klasnął - Ta czy ta? - zaprezentował mi dwie koszulki
- Żadna - skwitowałam
- Czyli bez - uśmiechnął się i ściągnął koszulkę, którą miał na sobie, moim oczom ukazała się klata, ale nie byle jaka, taka z prawdziwego zdarzenia. Otrząsnęłam się po krótkiej chwili i spojrzałam na niego z byka.
- To już lepiej ci w klubowej - skwitowałam i założyłam ręce na piersi
- Będą kumple z boiska, nie mogę klubowej, by mówili, że innych nie mam
- Kuba będzie? - ożywiłam się
- Chyba takk - popatrzył na mnie podejrzliwie - On ma żonę i dziecko - dodał po chwili
- Wiem pacanie - wyrwało mi się
- Obrażasz mnie w moim własnym domu - oburzył się i przybliżył do mnie
- Z tego, co czytał jest Reusa. A twój dom jest zaraz obok, ale go remontują - oznajmiłam pewnie
- Interesujesz się mną - skwitował dosadnie i się przysiadł
- Nie tobą, tylko całą drużyną - przewróciłam oczami
- Ale ja też jestem jej częścią - kontynuował
- Sorry, że przeszkadzam, ale goście się zbierają - pojawiła się Vico
- Nie przeszkadzasz - zaśmiałam się, wstałam z kanapy i jeszcze raz popatrzyłam na koszulki - Ubierz niebieską i poszłam na dół.

~`*~`

- Haha, zamknij buźkę dzieciaku - zaśmiała się Vico
- O co ci chodzi? - powiedziałem nie przytomnie
- O jajco - pokazała mi język - Powtarzam przyszli goście, tak jakbyś pierwszy raz nie usłyszał, bo widziałam, że byłeś zajęty Aną - powiedziała na odchodnym
- To źle widziałaś - pobiegłem na dół, przywitałam się z kolegami i zaczęliśmy imprezę, słońce nadal grzało
jak oszalałe więc postanowiliśmy wskoczyć do basenu, mimowolnie spojrzenie powędrowało na Ane, która wskakiwała do basenu, była inna, nie bała się, że włosy się jej zepsują, wskoczyła na "bombę" i ucięła sobie pogawędkę z Kubą.
- Czego się tak tam gapisz? - zagadnął Mittchel
- Nie gapie się - spojrzałem na niego, jakoś szczególnie się nie polubiliśmy
- Ładna taaa- pokazał palcem na Ane
- Taaa nie jest dla ciebie - burknąłem
- A, co może dla ciebie? - widziałem ten błysk w jego oczach
- Może - i odpłynąłem do Kevina - Gdzie Marco?
- W kuchni z niejaką Paulą, niby przygotowują gwoździa programu, jak to Marco powiedział
- Jakiego gwoździa? - podrapałem się po głowie
- E Mario, gdzie postawić wędkę? - spytał Piszczek
- Jaką wędkę? - zdziwiłem się
- Taka do rybek...- gestykulował
- To basen, nie ma tu rybek - skwitowałem
- Ale Marco powiedział, że będziemy łowić rybcie - zasmucił się
- Mario, co powiedziałeś Piszczkowi, że tak się smuta, choć Kuba przytuli - powiedział z troską i się objęli
- Ty też mnie przytulisz? - zwrócił się do Any, która się temu wszystkiemu przyglądała
- Pewnie - zaśmiała się i wykonała prośbę
- Ej, dlaczego do nich jesteś taka miła, a mnie nie lubisz, ja też chce się przytulic! - zawyłem
- To idź do swoich dziewczyn, tyle przecież za tobą lata, któraś cię przytuli - skwitowała i usiała na brzegu basenu
- Zazdrosna? - uśmiechnąłem się cwanie
- I to jeszcze jak - ironizowała, nie czekając długo zrzuciłem ją na dno. Pod wodą robiła tak śmieszne miny, że nałykałem się chloru ze śmiechu, a ta biła mnie jeszcze w ramię. - Powaliło! - krzyknęła i zaczęła mnie chlapać, nagle wpadł Marco z wielkim wiadrem i wrzucił jego zawartość do basenu, co męska cześć imprezowiczów przyjęła z entuzjazmem, Ana zaczęła piszczeć i czym prędzej wydostała się  z basenu, ja nie wiedząc, co się szykuje nadal stałem w wodzie. Po czym zobaczyłem, że moi koledzy zbliżają się do mnie z wędkami, a co najgorsze coś mnie szmera po nogach. Czy tak będzie wyglądała moja egzekucja, zabity wędkami?
- Mario debilu wyłaź, bo cię zahaczą - jęknęła Ana
- Co? - spojrzałem na nią, a potem w wodę - RYBKI! - piszczałem i zacząłem je łapać, nawet udało mi się jedną, dzisiaj będzie na kolacje uczta z mojej rybci!
- Marco, powiedź coś Mario, bo on nam złapie wszystkie rybcie- zawył Kevin
- Dzisiaj Ana go pilnuje, wszystko proszę do niej kierować - wskazał na Ane
- Ja? Dlaczego ja? - zawyła, patrząc z wyrzutem na Reusa
- Bo nie ja - założył ręce na piersiach, ta głośno westchnęła i zbliżała się do mnie
- Chce pani rybcie? - zapytałem
- Nie, wyłaź - podała mi rękę, a ja wrzuciłem ją do basenu, wściekła zaczęła mnie gonić
- Pa rybki! - krzyknąłem i zacząłem uciekać - Szlag! - pisknąłem, gdy Ana znalazła mnie w szafie, skąd ona wiedziała, że tu jestem, a no tak sam jej pokazałem to miejsce.
- Przez ciebie śmierdzę rybami! - oburzyła się, zacząłem się wąchać
- E ja też - zacieszałem
- Matko Mario - zawyła przykładając sobie rękę do czoła - Gdzie masz łazienkę? - zapytała po chwili
- Po prawej - wskazałem
- Mogę się wykąpać? - zapytała już nie tak pewna jak zawsze
- Pewnie, a ja idę po Zbyszka! - klasnąłem w ręce i wyszedłem
- Zbyszka? - usłyszałem za sobą

~`*~`

Przeszłam przez drzwi, które wskazał mi Mario, znajdowała się tam sypialnia, pochłonięta tym jak"pachnę" nie przejęłam się zbytnio tym,  odszukałam łazienkę i udałam się pod prysznic, w połowie zorientowałam się, że moje rzeczy są nad basenem, a mój strój się "pierze" w zlewie. Już chciałam wychodzić spod prysznica, kiedy otworzył się drzwi.
- Mario won! - zapiszczałam
- Zapomniałem, że tu jesteś - wyszczerzył się - Nie użyczam łazienki nikomu - nadal stał jak kołek, a ja zakryłam się ręcznikiem.
- To dlaczego nie pokazałeś mi innej łazienki? Przecież w tak dużym domu na pewno jest jakaś inna - spojrzałam na niego
- Bo miałem nadzieje, że zapomnę i tu wejdę, zobacz udało się - skwitował dosadnie
- Brak mi słów na ciebie - skwitowałam i wyszłam bo zrobiło mi się chłodno
- Zimno ci, choć dam ci coś - poszedł za mną
- I co wejdziesz, jak będę się przebierać? - założyłam ręce na boki i spojrzałam na niego
- Obiecuje, że nie - położył rękę na piersi, a drugą podniósł, podszedł do szafy i wyciągnął z niej swój strój treningowy
- Dzięki, a teraz... - pokazałam mu drzwi, przebrałam się jak najszybciej się dało, ale teraz zastanawiało mnie jedno, czy ja mam tak wyjść do ludzi, szczerze dobrze by było poszukać Pauli, która zniknęła.
Wyszłam z jego sypialni i skierowałam się na dół, w małym ogródku znalazłam Paule, wyglądała słodko z Marco, widoczniej Pauli przeszedł słowotok, uśmiechała się do Niemca patrząc mu w oczy. Oparłam się o futrynę i podziwiałam ten widok.
- Szybki jest nie ma co - zaśmiał się Kuba za mną
- Przestraszyłeś mnie! - cisnęłam w niego poduszką - Ale, że Marco? - spojrzałam na niego
- Nie no Marco, wszystko robi od początku, właśnie podsłyszałem, że umówili się na randkę, za to ty i Marioo - poruszał brwiami
- My przecież nic nie - zarzekałam się
- Tak poszliście, że strach się bać, co będzie za godzinę. Ale muszę przyznać ładnie ci w naszym stroju - pochwalił
- Ja z nim! Nigdy! - zarzekałam się dalej, a on się śmiał
- Ana szukałem cię - pojawił się Mario, a Kuba zwijał się ze śmiechu, za to ja zabijałam go wzrokiem
- Co chcesz? - warknęłam
- Co cię ugryzło u góry byłaś miła - założył ręce na piersi, a Kuba wybuchł śmiechem kolejny raz
- Kiedy?! - oburzyłam się
- Oj no dobra choć, wysuszyłem ci twoje rzeczy - pociągnął mnie za rękę
- Marianna! Kto się czubi ten się lubi! Pamiętaj! - krzyknął za mną po polsku Kuba, a ja pogroziłam mu pięścią na odchodnym
- Jak to możliwe, że mój strój tak szybko jest suchy? - zdziwiłam się
- Suszarka - wzruszył ramionami
- Ty takie coś masz? - zdziwiłam się
- A ty nie? - spojrzał na mnie, a ja pierwszy raz spojrzałam mu prosto w oczy, nie powiem robią wrażenie, złapałam chwilową zawieche, a ten wykorzystał to przyciągnął mnie do siebie - Biedna, nie smuć się, kupie ci suszarkę - pogłaskał mnie po głowie
- Mario - szepnęłam, a ten odsunął mnie od siebie delikatnie i jakby się jeszcze bardziej wyprostował
- Tak? - zapytał zupełnie innym głosem, niż tam jak się wydurniał





5 komentarzy:

  1. wciągające ;] ciekawa fabuła, fajnie wszystko opisane, reasumując chce się czytać :)
    Podoba mi się postań Marianny, zadziorna dziewczyna z charakterem, choć i postać Mario ma w sobie coś ciekawego i nie mniej zadziornego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. zdjęcie Götzego z rybą.. hahah, nie moge, jest takie urocze *___* co do rozdziału jest mega. w ogóle to Kuba ma rację kto sie czubi ten się lubi. czekam na dalszy rozwój sytuacji ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. I nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ^^
    Zastanawiam się, co będzie z Aną i Mario. Pasują do siebie ;3
    Pozdrawiam. :*
    Zapraszam do mnie:
    the-meleth.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! :3
    Czekam na kolejny :)
    Zapraszam do mnie na opowiadanie o BVB http://sylwunia09.blogspot.com/ mile widziane komentarze :)
    Pozdrawiam i życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń