- Ja mam już suszarkę - oznajmiłam, ale on stał jak stał nic sobie z tego nie robiąc.
- Mów do mnie jeszcze - powiedział i przysunął twarz do mojej
- Hola! - odepchnęłam go od siebie - Co ty wyprawiasz? - spojrzałam na niego
- Próbuje cię pocałować - wyszczerzył się i przygarnął mnie do siebie
- Odbiło ci do reszty?!
- Cicho - przewrócił oczami i wpił się w moje usta, nie wiedzieć czemu oddałam mu pocałunek. Opamiętałam się dopiero w chwili, kiedy Vico zapowiadała swój występ. Spojrzałam gniewnie na Mario, który oblizywał swoje wargi, wyszłam z pokoju bez słowa zła sama na siebie.
Wyszłam na taras, gdzie impreza trwała w najlepsze, gdy się pojawiłam wszyscy dziwnie mi się przyglądali, spojrzałam na siebie. Wciąż byłam w jego stroju, nie zważając na to usiadłam na jednym z leżaków i podziwiałam występ Vico, która naprawdę ma talent. Podeszła do mnie Paula i usiadła obok.
- Czy mam pytać, dlaczego jesteś w stroju treningowym Mario? - zmierzyła mnie wzrokiem.
- Proszę nie - spojrzałam na nią błagalnie, gdy wypowiedziała jego imię przed oczami miałam nasz pocałunek. Nie, Ana ogarnij się!
- Okejjjj - machnęła ręką
- A mogę się dowiedzieć, co jest między tobą, a Marco? Słyszałam, że umówiliście się na randkę - poruszyłam brwiami i szturchałam ją.
- A skąd ty to... - zainteresowała się
- Kuba- zaśmiałam się
- Ja mu ukrócę ten długi jęzor - zagroziła, a ja wybuchłam śmiechem
- O mnie mówicie? - dołączył do nas Kuba
- Tak się składa, że... - wstała Paula
- UCIEKAJ! - krzyknęłam do Kuby, ten nie wiedział, o co chodzi, ale wziął nogi za pas, zatrzymał się dopiero przy basenie.
- TY! - wskazała na niego Paula
- Ja? - zdziwił się i rozejrzał szukając u kogoś ratunku
- Musisz wszystko wypeplac? - spytała z wyrzutem
- Oj no tylko Anie, o co takie halo. Nie zdziwiłbym się Anie jakby mnie goniła za to, że rozpowiedział iż ona i... - zaczął gadać jak najęty
- ZAMKNIJ SIĘ! - krzyknęłam z tarasu
- No widzisz już się denerwuje - skwitował, a ja zabijałam go wzrokiem
- Ana chcesz ty to zrobić czy ja?
- Ty mi lejdi - zaśmiałam się
- Ale co? - spytał przerażony Kuba, Paula rozpędziła się i wepchnęła go do basenu, wszyscy goście zaczęli się śmiać, a Piszczek zaczepił do spodenek Kuby haczyk i chwalił się, że złapał grubą rybę. I tak bawiliśmy się do 5 nad ranem. Maria unikałam jak ognia, zapoznałam się z połową drużyny, kiedy Paula z Vico pognały do "swoich" chłopaków, ale nie miałam im tego za złe, nie nudziłam się, wybryki Kuby i Łukasza umilały mi czas, a od północy ucięłam sobie dłuuuugą pogawędkę z Mitchellem.
- Ana! - psiknęła Paula i pobiegła do mnie
- Tak Paulo - powiedziała poważnie
- Mam dobrą wiadomość! - zaklaskała
- Tylko nie mów, że po paru godzinach jesteś z Reusem - spojrzałam na nią, ta przekręciła oczami
- Nieee, wszytko w swoim czasie - machnęła ręką - A wracając do tej dobrej wiadomości...Nie ma żadnej taxi do 10, niby jakiś protest, czy coś - wyszczerzyła się
- I to ma być ta dobra wiadomość?! - zawyłam
- Tak!
- Musimy z buta iść przez połowę miasta o 5 nad ranem, a ty mi mówisz, że to jest dobra wiadomość?!
- Nie musicie - odezwała się Mario, który pojawił się znikąd
- No właśnie Ana, zostajemy tu - zacieszała moja przyjaciółka, a mój świat właśnie legł w gruzach, jest mi zimno, alkohol daje mi się we znaki i jeszcze mam tu spać?! Brakowałoby tylko, abym musiała iść do pracy na 8. Ale szczęście w nieszczęściu dzisiaj jest zamknięte, bo szef instaluje alarm, niby jakiś super nowoczesny i nie mamy mu dzisiaj przeszkadzać.
- To ja się przejdę - powiedziałam zrezygnowana i wstałam, nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek
- Nigdzie cię nie puszczę o tej godzinie - oznajmił pewnie, a ja zmierzyłam go wzrokiem
- A założysz się - wyrwałam mu się i skierowała się w stronę wyjścia, już byłam jedną nogą za bramą kiedy straciłam grunt pod nogami. - Puszczaj mnie pacanie! Nie jestem workiem ziemniaków! - zapiszczałam i zaczęłam walić go po plecach, kiedy uwiesił mnie sobie przez ramię.
- Cicho, bo sąsiadów pobudzisz - powiedział i wparował ze mną do domu, szliśmy po schodach, a potem korytarzem, znów jego pokój...oooo nie, ja się nie zgadzam!
- PAULA RATUJ! BŁAGAM! - zawyłam po polsku, a ten stał przy drzwiach i się głupkowato uśmiechał
- Paula zasnęła razem z Vico w pokoju gościnnym - oznajmił przez drzwi Reus
- WYCIĄGNIJ MNIE STĄD! - krzyknęłam do niego
- Przepraszam Ana, ale nie mogę - zaśmiał się i słyszałam jak odchodzi, Mario odwrócił się i przekluczył drzwi potem wsadził sobie klucz do majtek.
- Oddawaj klucz! - rzuciłam się na niego
- Spokojnie - zaśmiał się łapiąc mnie za nadgarstki, po co mi był ten alkohol teraz nie mam siły i padam na twarz
- Wypuść mnie - złagodniałam czując, jak oczy mi się kleją, ten jakby nie słysząc, co mówię wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. - Dobranoc Ana - wgramolił się koło mnie, ale ja już nie miałam sił, zasnęłam.
~`*~`
Popatrzyłem na Anę, która nadal spała, wspiąłem się na łokciach i sprawdziłem godzinę 11. No to czas wstawać, bo za tydzień zaczynają się treningi. Spojrzałem ostatni raz nią.
- Jak śpisz jesteś urocza - oznajmiłem i wyszedłem z pokoju, przygotowałem śniadanie, obudziłem Resua, Paule i Vico. Reus zamiast spać u siebie spał na fotelu obok łóżka, na którym spała Paula i Vico, pewnie zasnął napalając się na Paule.
- Gdzie Ana? - spytała Paula, kiedy skończyła wymianę głupich uśmieszków z Marco
- Śpi jeszcze - oznajmiłem
- Że Ana tu jest?! - zawyła Vico - Ja myślałam, że wybyła - skwitowała, a wszyscy wymienili konspiracyjne spojrzenia
- Otóż nie - powiedział Marco
- Co jej zrobiliście? - przeraziła się Vico
- Nic takiego - zarzekałem się
- Sama przyjemność - zapewniła ją Paula, po czym wybuchła śmiechem
- Hyy? - otworzyła buzię patrząc na nas
- Spała z Mario - zaśmiał się Marco - Nie z własnej woli, no nie mów, że nie słyszałaś jak wołała Paule, myślałem, że policje nam na głowę zwali - mówił przez śmiech - A no właśnie Mario jak ją wyłączyłeś? - zainteresował się
- Ej to moja przyjaciółka, nie przedmiot - zauważyła Paula
- Przepraszam - pocałował ją w dłoń, zaraz się porzygam.
- Alkohol odciął jej prąd -skwitowałem - Idę ją obudzić - podskoczyłem z miejsca
- Nie, Mario ja pójdę ona nie lubi jak się ją budzi, a jeszcze jak zobaczy ciebie to kartkę dla kogoś będziemy musieli wzywać - skwitowała
- Nie odbierzesz mi tej przyjemności - zaśmiałem się i pobiegłem do pokoju
- Dzwoń po grabarza! - zawył Marco
- Czekaj jeszcze rozmiaru nie znamy - upomniała go Paula
- Ana mała on mały, zmieści się i ten i ten - skwitował
- Słyszałem! - zagrzmiałem z góry, po cichu skierowałem się w stronę łóżka, Ana chyba właśnie się przeciągała, usiadłem więc na brzegu i obserwowałem jej reakcje.
- Paula dzisiaj będę potrzebowała chyba z pięciu Red Bulli - oznajmiła zaspanym głosem, a ja zrozumiałem tylko Red Bull.
- Jak śpisz jesteś urocza - oznajmiłem i wyszedłem z pokoju, przygotowałem śniadanie, obudziłem Resua, Paule i Vico. Reus zamiast spać u siebie spał na fotelu obok łóżka, na którym spała Paula i Vico, pewnie zasnął napalając się na Paule.
- Gdzie Ana? - spytała Paula, kiedy skończyła wymianę głupich uśmieszków z Marco
- Śpi jeszcze - oznajmiłem
- Że Ana tu jest?! - zawyła Vico - Ja myślałam, że wybyła - skwitowała, a wszyscy wymienili konspiracyjne spojrzenia
- Otóż nie - powiedział Marco
- Co jej zrobiliście? - przeraziła się Vico
- Nic takiego - zarzekałem się
- Sama przyjemność - zapewniła ją Paula, po czym wybuchła śmiechem
- Hyy? - otworzyła buzię patrząc na nas
- Spała z Mario - zaśmiał się Marco - Nie z własnej woli, no nie mów, że nie słyszałaś jak wołała Paule, myślałem, że policje nam na głowę zwali - mówił przez śmiech - A no właśnie Mario jak ją wyłączyłeś? - zainteresował się
- Ej to moja przyjaciółka, nie przedmiot - zauważyła Paula
- Przepraszam - pocałował ją w dłoń, zaraz się porzygam.
- Alkohol odciął jej prąd -skwitowałem - Idę ją obudzić - podskoczyłem z miejsca
- Nie, Mario ja pójdę ona nie lubi jak się ją budzi, a jeszcze jak zobaczy ciebie to kartkę dla kogoś będziemy musieli wzywać - skwitowała
- Nie odbierzesz mi tej przyjemności - zaśmiałem się i pobiegłem do pokoju
- Dzwoń po grabarza! - zawył Marco
- Czekaj jeszcze rozmiaru nie znamy - upomniała go Paula
- Ana mała on mały, zmieści się i ten i ten - skwitował
- Słyszałem! - zagrzmiałem z góry, po cichu skierowałem się w stronę łóżka, Ana chyba właśnie się przeciągała, usiadłem więc na brzegu i obserwowałem jej reakcje.
- Paula dzisiaj będę potrzebowała chyba z pięciu Red Bulli - oznajmiła zaspanym głosem, a ja zrozumiałem tylko Red Bull.
~`*~`
Powoli moje zmysły się budziły, wbiłam wzrok w biały sufit, ok wszystko gra, teraz tylko granat na ścianach i jestem w niebie. Spojrzałam w bok i w tym momencie chciałam być daltonem, bo ściany na pewno nie były koloru granatowego, szybka analiza uciekać czy sprawdzić, gdzie jestem, jednakże ciężko się myśli na kacu, więc leżałam jak długa i jakoś nie spieszno mi było do wykonania jakiegoś ruchu. Nagle do moich nozdrzy wdarł się zapach męskich perfum, nie mogę zaprzeczać, że ten zapach mi się podobał, ale wizja do kogo one należą już nie.
- Witam słoneczko, jak się spało? - wskoczył nie wiadomo skąd Mario, tak właśnie spełnił się mój koszmar, zaczęłam piszczeć na całe gardło, a ten patrzył na mnie jak na wariatkę.
- Do cholery, co ja tu robię?! - usiadłam na łóżku i wpatrywałam się w niego
- A może na początek dzień dobry? - usiadł obok
- Wypchaj się, wystarczy? - powiedziałam słodko
- I tak wiem, że szalejesz za mną - pokazał mi język, a ja mu środkowy palec.
- Mam chociaż nadzieję, że spałeś w innym pokoju - spojrzałam na niego, a ten się szyderczo uśmiechnął
- Nadzieja matką głupich - zaśmiał się
- Sugerujesz, że jestem głupia, geniuszu?! - spojrzałam gniewnie na niego
- To złe słowo, zawsze taki ktoś mówi, że jest inny, więc ty jesteś inna - skwitował
- Nie no nie wytrzymam - zacisnęłam pięści
- Ale muszę przyznać, że jak śpisz jesteś urocza - wyszczerzył się
- Czy chcesz mnie sztuczną szczękę jak w reklamie pedigree? - warknęłam
- Nieee
- To się zamknij - burknęłam i zeszłam na dół
- Zabiłaś Mario! - zawył patrząc na mnie Marco
- Blisko było, ale niestety nie - oznajmiłam biorąc gryza kanapki
- Nie drocz się z nią jest na detoksie - oznajmiła Paula
- Detoksie? - zdziwił się Marco
- No od Red Bulla - zaśmiała się Vico
- Aaaa - dostał olśnienia
- Idziemy stąd wreszcie, duszę się - oznajmiłam, a te się zaśmiały
- To do piątku Marco - pocałowała go w policzek Paula i wreszcie wyszliśmy z posiadłości Marco, gdzie stacjonował też pacan Mario.
Po tym zdarzeniu już nie spotkałam się z nim, ale łapałam się czasami na tym, że o nim myślę, szybko jednak karciłam się za to w myślach. Po pracy chodziłam do Kuby, zajmowałam się małą Błaszczykowską i tak zleciał mi pierwszy tydzień, czułam się trochę samotna, ponieważ Vico i Paula, kogoś miały, wisiały na telefonie godzinami, ja w tym czasie znalazłam sobie nowe zajęcie, analiza meczy, Vico, gdy widziała, że znów siadam przed telewizorem z notesem, kazała mi się puknąć w czoło. O chłopaku Vico wiedziałam tyle iż jest z Brazylii i ma na imię Pedro, nie powiem wysiliła się. Ukochanego Pauli znałam, no bo kto nie wie kim jest Marco Reus, zbliżał się piątek więc dzień spotkania tej dwójki, dowiedziałam się też, że Vico wybywa do niedzieli, a ja? Udam się na randkę z Red Bullem, to mój wierny kompan.
- Na pewno nie chcesz iść z nami? - zapytała Paula stojąca w drzwiach
- Niee, zostanę - uśmiechnęłam się
- Zanudzisz się - skwitowała
- O mnie się nie martw, no już bawcie się dobrze - wypchnęłam ją za drzwi - Jak mi ją skrzywdzisz skopie ci tyłek - zagroziłam Marco
- Yhy - zaśmiał się i wziął za rękę moją przyjaciółkę, oparłam się o futrynę i obserwowałam jak odchodzą, wyglądali tak słodko. Jeszcze chwilę postałam, a potem wróciłam przed tv.
- Kochanie wróciłam tęskniłeś? - powiedziałam do puszki Red Bulla
- I to jeszcze jak - odezwał się głos, czy ja mam omamy?! Rozejrzałam się po pokoju nikogo nie było, chyba ta samotność rzuca mi się na głowę, postanowiłam iśc pod prysznic, może on przywróci mi logiczne myślenie. Zeszłam znów na dół jak najciszej mogłam, po drodze chwyciłam fikusa Pauli, no co czymś trzeba się bronic.
- Jeszcze dłużej mogłaś tam być, myślałem, że się utopiłaś - znowu ten głos, zaraz zawału dostanę, co gorsza telefon leży w salonie, skąd dochodzi ten głos, bez namysłu wybiegłam przed dom i skierowałam się do Kuby, ale nikt nie otwierał, skarciłam się w myślach, bo przecież sam mi mówił, że wyjeżdża do Polski na weekend. Cóż trzeba stawić czoła temu czemuś...
___________________________________________________________________________________________
No to są już trzy, mam już pomysł na kolejny, ale będzie on dopiero w piątek/sobotę opublikowany. Wesołych! :)
- Witam słoneczko, jak się spało? - wskoczył nie wiadomo skąd Mario, tak właśnie spełnił się mój koszmar, zaczęłam piszczeć na całe gardło, a ten patrzył na mnie jak na wariatkę.
- Do cholery, co ja tu robię?! - usiadłam na łóżku i wpatrywałam się w niego
- A może na początek dzień dobry? - usiadł obok
- Wypchaj się, wystarczy? - powiedziałam słodko
- I tak wiem, że szalejesz za mną - pokazał mi język, a ja mu środkowy palec.
- Mam chociaż nadzieję, że spałeś w innym pokoju - spojrzałam na niego, a ten się szyderczo uśmiechnął
- Nadzieja matką głupich - zaśmiał się
- Sugerujesz, że jestem głupia, geniuszu?! - spojrzałam gniewnie na niego
- To złe słowo, zawsze taki ktoś mówi, że jest inny, więc ty jesteś inna - skwitował
- Nie no nie wytrzymam - zacisnęłam pięści
- Ale muszę przyznać, że jak śpisz jesteś urocza - wyszczerzył się
- Czy chcesz mnie sztuczną szczękę jak w reklamie pedigree? - warknęłam
- Nieee
- To się zamknij - burknęłam i zeszłam na dół
- Zabiłaś Mario! - zawył patrząc na mnie Marco
- Blisko było, ale niestety nie - oznajmiłam biorąc gryza kanapki
- Nie drocz się z nią jest na detoksie - oznajmiła Paula
- Detoksie? - zdziwił się Marco
- No od Red Bulla - zaśmiała się Vico
- Aaaa - dostał olśnienia
- Idziemy stąd wreszcie, duszę się - oznajmiłam, a te się zaśmiały
- To do piątku Marco - pocałowała go w policzek Paula i wreszcie wyszliśmy z posiadłości Marco, gdzie stacjonował też pacan Mario.
Po tym zdarzeniu już nie spotkałam się z nim, ale łapałam się czasami na tym, że o nim myślę, szybko jednak karciłam się za to w myślach. Po pracy chodziłam do Kuby, zajmowałam się małą Błaszczykowską i tak zleciał mi pierwszy tydzień, czułam się trochę samotna, ponieważ Vico i Paula, kogoś miały, wisiały na telefonie godzinami, ja w tym czasie znalazłam sobie nowe zajęcie, analiza meczy, Vico, gdy widziała, że znów siadam przed telewizorem z notesem, kazała mi się puknąć w czoło. O chłopaku Vico wiedziałam tyle iż jest z Brazylii i ma na imię Pedro, nie powiem wysiliła się. Ukochanego Pauli znałam, no bo kto nie wie kim jest Marco Reus, zbliżał się piątek więc dzień spotkania tej dwójki, dowiedziałam się też, że Vico wybywa do niedzieli, a ja? Udam się na randkę z Red Bullem, to mój wierny kompan.
- Na pewno nie chcesz iść z nami? - zapytała Paula stojąca w drzwiach
- Niee, zostanę - uśmiechnęłam się
- Zanudzisz się - skwitowała
- O mnie się nie martw, no już bawcie się dobrze - wypchnęłam ją za drzwi - Jak mi ją skrzywdzisz skopie ci tyłek - zagroziłam Marco
- Yhy - zaśmiał się i wziął za rękę moją przyjaciółkę, oparłam się o futrynę i obserwowałam jak odchodzą, wyglądali tak słodko. Jeszcze chwilę postałam, a potem wróciłam przed tv.
- Kochanie wróciłam tęskniłeś? - powiedziałam do puszki Red Bulla
- I to jeszcze jak - odezwał się głos, czy ja mam omamy?! Rozejrzałam się po pokoju nikogo nie było, chyba ta samotność rzuca mi się na głowę, postanowiłam iśc pod prysznic, może on przywróci mi logiczne myślenie. Zeszłam znów na dół jak najciszej mogłam, po drodze chwyciłam fikusa Pauli, no co czymś trzeba się bronic.
- Jeszcze dłużej mogłaś tam być, myślałem, że się utopiłaś - znowu ten głos, zaraz zawału dostanę, co gorsza telefon leży w salonie, skąd dochodzi ten głos, bez namysłu wybiegłam przed dom i skierowałam się do Kuby, ale nikt nie otwierał, skarciłam się w myślach, bo przecież sam mi mówił, że wyjeżdża do Polski na weekend. Cóż trzeba stawić czoła temu czemuś...
___________________________________________________________________________________________
No to są już trzy, mam już pomysł na kolejny, ale będzie on dopiero w piątek/sobotę opublikowany. Wesołych! :)