niedziela, 31 marca 2013

03


- Ja mam już suszarkę - oznajmiłam, ale on stał jak stał nic sobie z tego nie robiąc.
- Mów do mnie jeszcze - powiedział i przysunął twarz do mojej
- Hola! - odepchnęłam go od siebie - Co ty wyprawiasz? - spojrzałam na niego
- Próbuje cię pocałować - wyszczerzył się i przygarnął mnie do siebie
- Odbiło ci do reszty?!
- Cicho - przewrócił oczami i wpił się w moje usta, nie wiedzieć czemu oddałam mu pocałunek. Opamiętałam się dopiero w chwili, kiedy Vico zapowiadała swój występ. Spojrzałam gniewnie na Mario, który oblizywał swoje wargi, wyszłam z pokoju bez słowa zła sama na siebie.

Wyszłam na taras, gdzie impreza trwała w najlepsze, gdy się pojawiłam wszyscy dziwnie mi się przyglądali, spojrzałam na siebie. Wciąż byłam w jego stroju, nie zważając na to usiadłam na jednym z leżaków i podziwiałam występ Vico, która naprawdę ma talent. Podeszła do mnie Paula i usiadła obok.
- Czy mam pytać, dlaczego jesteś w stroju treningowym Mario? - zmierzyła mnie wzrokiem.
- Proszę nie - spojrzałam na nią błagalnie, gdy wypowiedziała jego imię przed oczami miałam nasz pocałunek. Nie, Ana ogarnij się!
- Okejjjj - machnęła ręką
- A mogę się dowiedzieć, co jest między tobą, a Marco? Słyszałam, że umówiliście się na randkę - poruszyłam brwiami i szturchałam ją.
- A skąd ty to... - zainteresowała się
- Kuba- zaśmiałam się
- Ja mu ukrócę ten długi jęzor - zagroziła, a ja wybuchłam śmiechem
- O mnie mówicie? - dołączył do nas Kuba
- Tak się składa, że... - wstała Paula
- UCIEKAJ! - krzyknęłam do Kuby, ten nie wiedział, o co chodzi, ale wziął nogi za pas, zatrzymał się dopiero przy basenie.
- TY! - wskazała na niego Paula
- Ja? - zdziwił się i rozejrzał szukając u kogoś ratunku
- Musisz wszystko wypeplac? - spytała z wyrzutem
- Oj no tylko Anie, o co takie halo. Nie zdziwiłbym się Anie jakby mnie goniła za to, że rozpowiedział iż ona i... - zaczął gadać jak najęty
- ZAMKNIJ SIĘ! - krzyknęłam z tarasu
- No widzisz już się denerwuje - skwitował, a ja zabijałam go wzrokiem
- Ana chcesz ty to zrobić czy ja?
- Ty mi lejdi - zaśmiałam się
- Ale co? - spytał przerażony Kuba, Paula rozpędziła się i wepchnęła go do basenu, wszyscy goście zaczęli się śmiać, a Piszczek zaczepił do spodenek Kuby haczyk i chwalił się, że złapał grubą rybę. I tak bawiliśmy się do 5 nad ranem. Maria unikałam jak ognia, zapoznałam się z połową drużyny, kiedy Paula z Vico pognały do "swoich" chłopaków, ale nie miałam im tego za złe, nie nudziłam się, wybryki Kuby i Łukasza umilały mi czas, a od północy ucięłam sobie dłuuuugą pogawędkę z Mitchellem.
- Ana! - psiknęła Paula i pobiegła do mnie
- Tak Paulo - powiedziała poważnie
- Mam dobrą wiadomość! - zaklaskała
- Tylko nie mów, że po paru godzinach jesteś z Reusem - spojrzałam na nią, ta przekręciła oczami
- Nieee, wszytko w swoim czasie - machnęła ręką - A wracając do tej dobrej wiadomości...Nie ma żadnej taxi do 10, niby jakiś protest, czy coś - wyszczerzyła się
- I to ma być ta dobra wiadomość?! - zawyłam
- Tak!
- Musimy z buta iść przez połowę miasta o 5 nad ranem, a ty mi mówisz, że to jest dobra wiadomość?!
- Nie musicie - odezwała się Mario, który pojawił się znikąd
- No właśnie Ana, zostajemy tu - zacieszała moja przyjaciółka, a mój świat właśnie legł w gruzach, jest mi zimno, alkohol daje mi się we znaki i jeszcze mam tu spać?! Brakowałoby tylko, abym musiała iść do pracy na 8. Ale szczęście w nieszczęściu dzisiaj jest zamknięte, bo szef instaluje alarm, niby jakiś super nowoczesny i nie mamy mu dzisiaj przeszkadzać.
- To ja się przejdę - powiedziałam zrezygnowana i wstałam, nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek
- Nigdzie cię nie puszczę o tej godzinie - oznajmił pewnie, a ja zmierzyłam go wzrokiem
- A założysz się - wyrwałam mu się i skierowała się w stronę wyjścia, już byłam jedną nogą za bramą kiedy straciłam grunt pod nogami. - Puszczaj mnie pacanie! Nie jestem workiem ziemniaków! - zapiszczałam i zaczęłam walić go po plecach, kiedy uwiesił mnie sobie przez ramię.
- Cicho, bo sąsiadów pobudzisz - powiedział i wparował ze mną do domu, szliśmy po schodach, a potem korytarzem, znów jego pokój...oooo nie, ja się nie zgadzam!
- PAULA RATUJ! BŁAGAM! - zawyłam po polsku, a ten stał przy drzwiach i się głupkowato uśmiechał
- Paula zasnęła razem z Vico w pokoju gościnnym - oznajmił przez drzwi Reus
- WYCIĄGNIJ MNIE STĄD! - krzyknęłam do niego
- Przepraszam Ana, ale nie mogę - zaśmiał się i słyszałam jak odchodzi, Mario odwrócił się i przekluczył drzwi potem wsadził sobie klucz do majtek.
- Oddawaj klucz! - rzuciłam się na niego
- Spokojnie - zaśmiał się łapiąc mnie za nadgarstki, po co mi był ten alkohol teraz nie mam siły i padam na twarz
- Wypuść mnie - złagodniałam czując, jak oczy mi się kleją, ten jakby nie słysząc, co mówię wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. - Dobranoc Ana - wgramolił się koło mnie, ale ja już nie miałam sił, zasnęłam.

~`*~`

Popatrzyłem na Anę, która nadal spała, wspiąłem się na łokciach i sprawdziłem godzinę 11. No to czas wstawać, bo za tydzień zaczynają się treningi. Spojrzałem ostatni raz nią.
- Jak śpisz jesteś urocza - oznajmiłem i wyszedłem z pokoju, przygotowałem śniadanie, obudziłem Resua, Paule i Vico. Reus zamiast spać u siebie spał na fotelu obok łóżka, na którym spała Paula i Vico, pewnie zasnął napalając się na Paule.
- Gdzie Ana? - spytała Paula, kiedy skończyła wymianę głupich uśmieszków z Marco
- Śpi jeszcze - oznajmiłem
- Że Ana tu jest?! - zawyła Vico - Ja myślałam, że wybyła - skwitowała, a wszyscy wymienili konspiracyjne spojrzenia
- Otóż nie - powiedział Marco
- Co jej zrobiliście? - przeraziła się Vico
- Nic takiego - zarzekałem się
- Sama przyjemność - zapewniła ją Paula, po czym wybuchła śmiechem
- Hyy? - otworzyła buzię patrząc na nas
- Spała z Mario - zaśmiał się Marco - Nie z własnej woli, no nie mów, że nie słyszałaś jak wołała Paule, myślałem, że policje nam na głowę zwali - mówił przez śmiech - A no właśnie Mario jak ją wyłączyłeś? - zainteresował się
- Ej to moja przyjaciółka, nie przedmiot - zauważyła Paula
- Przepraszam - pocałował ją w dłoń, zaraz się porzygam.
- Alkohol odciął jej prąd -skwitowałem - Idę ją obudzić - podskoczyłem z miejsca
- Nie, Mario ja pójdę ona nie lubi jak się ją budzi, a jeszcze jak zobaczy ciebie to kartkę dla kogoś będziemy musieli wzywać - skwitowała
- Nie odbierzesz mi tej przyjemności - zaśmiałem się i pobiegłem do pokoju
- Dzwoń po grabarza! - zawył Marco
- Czekaj jeszcze rozmiaru nie znamy - upomniała go Paula
- Ana mała on mały, zmieści się i ten i ten - skwitował
- Słyszałem! - zagrzmiałem z góry, po cichu skierowałem się w stronę łóżka, Ana chyba właśnie się przeciągała, usiadłem więc na brzegu i obserwowałem jej reakcje.
- Paula dzisiaj będę potrzebowała chyba z pięciu Red Bulli - oznajmiła zaspanym głosem, a ja zrozumiałem tylko Red Bull.



~`*~`

Powoli moje zmysły się budziły, wbiłam wzrok w biały sufit, ok wszystko gra, teraz tylko granat na ścianach i jestem w niebie. Spojrzałam w bok i w tym momencie chciałam być daltonem, bo ściany na pewno nie były koloru granatowego, szybka analiza uciekać czy sprawdzić, gdzie jestem, jednakże ciężko się myśli na kacu, więc leżałam jak długa i jakoś nie spieszno mi było do wykonania jakiegoś ruchu. Nagle do moich nozdrzy wdarł się zapach męskich perfum, nie mogę zaprzeczać, że ten zapach mi się podobał, ale wizja do kogo one należą już nie.
- Witam słoneczko, jak się spało? - wskoczył nie wiadomo skąd Mario, tak właśnie spełnił się mój koszmar, zaczęłam piszczeć na całe gardło, a ten patrzył na mnie jak na wariatkę.
- Do cholery, co ja tu robię?! - usiadłam na łóżku i wpatrywałam się w niego
- A może na początek dzień dobry? - usiadł obok
- Wypchaj się, wystarczy? - powiedziałam słodko
- I tak wiem, że szalejesz za mną - pokazał mi język, a ja mu środkowy palec.
- Mam chociaż nadzieję, że spałeś w innym pokoju - spojrzałam na niego, a ten się szyderczo uśmiechnął
- Nadzieja matką głupich - zaśmiał się
- Sugerujesz, że jestem głupia, geniuszu?! - spojrzałam gniewnie na niego
- To złe słowo, zawsze taki ktoś mówi, że jest inny, więc ty jesteś inna - skwitował
- Nie no nie wytrzymam - zacisnęłam pięści
- Ale muszę przyznać, że jak śpisz jesteś urocza - wyszczerzył się
- Czy chcesz mnie sztuczną szczękę jak w reklamie pedigree? - warknęłam
- Nieee
- To się zamknij - burknęłam i zeszłam na dół

- Zabiłaś Mario! - zawył patrząc na mnie Marco
- Blisko było, ale niestety nie - oznajmiłam biorąc gryza kanapki
- Nie drocz się z nią jest na detoksie - oznajmiła Paula
- Detoksie? - zdziwił się Marco
- No od Red Bulla - zaśmiała się Vico
- Aaaa - dostał olśnienia
- Idziemy stąd wreszcie, duszę się - oznajmiłam, a te się zaśmiały
- To do piątku Marco - pocałowała go w policzek Paula i wreszcie wyszliśmy z posiadłości Marco, gdzie stacjonował też pacan Mario.

Po tym zdarzeniu już nie spotkałam się z nim, ale łapałam się czasami na tym, że o nim myślę, szybko jednak karciłam się za to w myślach. Po pracy chodziłam do Kuby, zajmowałam się małą Błaszczykowską i tak zleciał mi pierwszy tydzień, czułam się trochę samotna, ponieważ Vico i Paula, kogoś miały, wisiały na telefonie godzinami, ja w tym czasie znalazłam sobie nowe zajęcie, analiza meczy, Vico, gdy widziała, że znów siadam przed telewizorem z notesem, kazała mi się puknąć w czoło. O chłopaku Vico wiedziałam tyle iż jest z Brazylii i ma na imię Pedro, nie powiem wysiliła się. Ukochanego Pauli znałam, no bo kto nie wie kim jest Marco Reus, zbliżał się piątek więc dzień spotkania tej dwójki, dowiedziałam się też, że Vico wybywa do niedzieli, a ja? Udam się na randkę z Red Bullem, to mój wierny kompan.
- Na pewno nie chcesz iść z nami? - zapytała Paula stojąca w drzwiach
- Niee, zostanę - uśmiechnęłam się
- Zanudzisz się - skwitowała
- O mnie się nie martw, no już bawcie się dobrze - wypchnęłam ją za drzwi - Jak mi ją skrzywdzisz skopie ci tyłek - zagroziłam Marco
- Yhy - zaśmiał się i wziął za rękę moją przyjaciółkę, oparłam się o futrynę i obserwowałam jak odchodzą, wyglądali tak słodko. Jeszcze chwilę postałam, a potem wróciłam przed tv.
- Kochanie wróciłam tęskniłeś? - powiedziałam do puszki Red Bulla
- I to jeszcze jak - odezwał się głos, czy ja mam omamy?! Rozejrzałam się po pokoju nikogo nie było, chyba ta samotność rzuca mi się na głowę, postanowiłam iśc pod prysznic, może on przywróci mi logiczne myślenie. Zeszłam znów na dół jak najciszej mogłam, po drodze chwyciłam fikusa Pauli, no co czymś trzeba się bronic.
- Jeszcze dłużej mogłaś tam być, myślałem, że się utopiłaś - znowu ten głos, zaraz zawału dostanę, co gorsza telefon leży w salonie, skąd dochodzi ten głos, bez namysłu wybiegłam przed dom i skierowałam się do Kuby, ale nikt nie otwierał, skarciłam się w myślach, bo przecież sam mi mówił, że wyjeżdża do Polski na weekend. Cóż trzeba stawić czoła temu czemuś...

___________________________________________________________________________________________
No to są już trzy, mam już pomysł na kolejny, ale będzie on dopiero w piątek/sobotę opublikowany. Wesołych! :)

piątek, 29 marca 2013

02


Znów obudziłem się w jakimś hotelu obok leżała blondynka, której imienia nawet nie pamiętam, pozbierałem swoje rzeczy i czym prędzej wydostałem się z stamtąd. Błądziłem po mieście, nagle zadzwonił mój telefon, to Reus, który powiadomił mnie, żebym nie zapomniał o imprezie... No tak, pochodziłem po sklepach kupując różne rzeczy, każda dziewczyna się do mnie szczerzyła, to mnie powoli męczyło. Pomyślałem, że jeśli znajdzie się dziewczyna, która na mój widok nie zareaguje jak wszystkie, będzie tą jedyną.

~`*~`

- Ana, słońce wstań! - mówiła coraz głośniej stojąc nad moim łóżkiem Paula
- Chwilę - wymruczałam
- Za półgodziny mamy stawić się w kawiarni, mówiłam, żebyś wczoraj nie piła, niedośc, że ze mną to jeszcze potem upiłaś Vico. - skwitowała i usiadła na brzegu łóżka
- No co tradycja - wzruszyłam ramionami i powoli zwlekłam się z łóżka
- Tabletki na stole, Red Bull w kuchni - oznajmiła i wyszła - Pospiesz się! -powiedziała na odchodnym
Założyłam żółtą koszulkę i spodnie w kwiatki, nie miałam głowy na kombinowanie, włożyłam na nogi japonki i biorąc w biegu okulary przeciwsłoneczne zbiegłam na dół. Szyba toaleta, lekki makijaż i byłam gotowa, taxi podwiozło nas na czas, pierwszy dzień pracy mijał szybko, cały czas pojawiali się klienci i nie mieliśmy wytchnienia, wreszcie szef ogłosił, że mamy chwilę przerwy, doczekałam się mojego ukochanego Red Bulla! Usiedliśmy na ławce przed kawiarnią, ale Paula jak to Paula musiała wybyć do toalety, więc zostałam sama z Red Bullem. Siedziałam już dłuższą chwilę, a Pauli nie było, rozejrzałam się dokoła, wzrok zatrzymał się na chłopaku, który był otoczony zgrają dziewczyn. Wytężyłam wzrok, aby zobaczyć, czego tak piszczą. Omal nie wyplułam napoju uświadamiając sobie, że to Mario Goetze. Kroczył właśnie w moją stronę i w dość niekulturalny sposób zbywał fanki. Zrobiło mi się trochę żal tych dziewczyn, łażą za nim, a on zbywa je tekstem typu "dzisiaj nie mam czasu... zgłoście się jutro... odsuń się ode mnie". Cała sympatia wyparowała, wiem, że to gwiazda i też ma gorsze dni, ale gdy powiedział do jednej, że jest ładna i mogą się umówić na noc, wzdrygałam się.
- Ana koniec przerwy! - zawołał szef i wtedy pan gwiazda się na mnie spojrzał, uśmiechnął się cwanie, a ja po prostu go ominęłam, szczerze odechciało mi się tej imprezy.
- Paula dalej! - ponagliłam ją wchodząc do kawiarni, ten debil usiadł przed kawiarnią i cały czas mnie obserwował, a może mi się tylko zdawało.

Nareszcie koniec pracy, zmęczona wyszłam z kawiarni, a czekała nas jeszcze impreza, Paula strasznie się nakręciła nie chciałam jej robić przykrości i nie iść. W domu one biegały po całym domu, ja postanowiłam, że pójdę tak jak jestem, założę tylko pod spód strój kąpielowy. Na moje nieszczęście musieliśmy być szybciej bo Vico zobowiązała się pomóc w przygotowaniach nic nam nie mówiąc. Zamówiliśmy taxi i ruszyliśmy na miejsce. Po godzinie byliśmy pod ich domem.
- Jesteśmy! - krzyknęła Vico, gdy przeszła próg domu
- Hej Vico - uściskał ją Marco Reus - Ooo któż to taki? - spojrzał na nas
- Ana i Paula - wskazała na nas, a ten podał rękę, to było takie... oschłe, no ale tak jesteśmy w Niemczech.
- Miło mi - uśmiechałam się, spojrzałam na Paule, która wpatrywała się w niego jak w obrazek, szturchłam ją łokciem, bo jeszcze chwila obślini mu podłogę. Paula ocknęła się i zaczął jej się słowotok, a mówiła, że nie umie dobrze mówić po niemiecku, a teraz wywija jak nakręcona, Resu spojrzał na nią zdziwiony, ale dzielnie wysłuchiwał jej wywodów.
- ...a ta ostatnia bramka, paluszki lizać! Kiedyś taką strzeliłam na wf, mówię ci identyko... a no wiesz, my z Ana to jak siostry rozumiemy się bez słów... i ja ci mówię... Na zakończenie roku Ana idąc już ze świadectwem wywaliła się na schodach, normalnie się tak przeraziłam, ale potem się pozbierała i zaczęłam się śmiać... - słowotok Pauli trwał, ale i jej rozmówca dzielnie kiwał głową, a po ostatnim zdaniu się zaśmiał, dzięki Paula.
- O i jest Vico - usłyszałam gdzieś z tyłu domu, znałam ten głos z wywiadów i dzisiejszego ranka
- Hej Mario - zaśmiała się i znikła za zakrętem
- Kogo przyprowadziłaś? - dopytywał się tak głośno, że go słyszałam
- Moje nowe kumple
- Ładne?
- Oczywiście
Spojrzałam na Paule i Reus, widocznie przypadli sobie do gustu, bo nie zwracali nawet uwagi na to, że tutaj jestem.
- No dobrze Vico, twój jest sprzęt muzyczny, Reusa wyślemy do jakieś cięższej roboty - słychać go było coraz głośniej - O a ta pani - wskazał na mnie - pomożesz mi? - uśmiechnął się, a ja przewróciłam oczami
- Ja biorę Paule - przyciągnął ją do siebie Marco, czy muszę być na niego skazana, jeszcze wczoraj bym skakała z takiego obrotu, ale dzisiaj, nie za bardzo.
- To wszystko jasne - uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę na górę - Gdzieś cię widziałem już - zagadnął kiedy byliśmy sami
- Coś ci się przewidziało - powiedziałam obojętnie i usiadłam na sofie kiedy on grzebał w szafie
- Dzisiaj rano... byłaś przed kawiarnią - mówił z schowaną głową w szafie
- A ty potem bezczelnie tam usiadłeś i obserwowałeś - wyrwało mi się
- Miałem racje - powiedział dumnie - To byłaś ty - klasnął - Ta czy ta? - zaprezentował mi dwie koszulki
- Żadna - skwitowałam
- Czyli bez - uśmiechnął się i ściągnął koszulkę, którą miał na sobie, moim oczom ukazała się klata, ale nie byle jaka, taka z prawdziwego zdarzenia. Otrząsnęłam się po krótkiej chwili i spojrzałam na niego z byka.
- To już lepiej ci w klubowej - skwitowałam i założyłam ręce na piersi
- Będą kumple z boiska, nie mogę klubowej, by mówili, że innych nie mam
- Kuba będzie? - ożywiłam się
- Chyba takk - popatrzył na mnie podejrzliwie - On ma żonę i dziecko - dodał po chwili
- Wiem pacanie - wyrwało mi się
- Obrażasz mnie w moim własnym domu - oburzył się i przybliżył do mnie
- Z tego, co czytał jest Reusa. A twój dom jest zaraz obok, ale go remontują - oznajmiłam pewnie
- Interesujesz się mną - skwitował dosadnie i się przysiadł
- Nie tobą, tylko całą drużyną - przewróciłam oczami
- Ale ja też jestem jej częścią - kontynuował
- Sorry, że przeszkadzam, ale goście się zbierają - pojawiła się Vico
- Nie przeszkadzasz - zaśmiałam się, wstałam z kanapy i jeszcze raz popatrzyłam na koszulki - Ubierz niebieską i poszłam na dół.

~`*~`

- Haha, zamknij buźkę dzieciaku - zaśmiała się Vico
- O co ci chodzi? - powiedziałem nie przytomnie
- O jajco - pokazała mi język - Powtarzam przyszli goście, tak jakbyś pierwszy raz nie usłyszał, bo widziałam, że byłeś zajęty Aną - powiedziała na odchodnym
- To źle widziałaś - pobiegłem na dół, przywitałam się z kolegami i zaczęliśmy imprezę, słońce nadal grzało
jak oszalałe więc postanowiliśmy wskoczyć do basenu, mimowolnie spojrzenie powędrowało na Ane, która wskakiwała do basenu, była inna, nie bała się, że włosy się jej zepsują, wskoczyła na "bombę" i ucięła sobie pogawędkę z Kubą.
- Czego się tak tam gapisz? - zagadnął Mittchel
- Nie gapie się - spojrzałem na niego, jakoś szczególnie się nie polubiliśmy
- Ładna taaa- pokazał palcem na Ane
- Taaa nie jest dla ciebie - burknąłem
- A, co może dla ciebie? - widziałem ten błysk w jego oczach
- Może - i odpłynąłem do Kevina - Gdzie Marco?
- W kuchni z niejaką Paulą, niby przygotowują gwoździa programu, jak to Marco powiedział
- Jakiego gwoździa? - podrapałem się po głowie
- E Mario, gdzie postawić wędkę? - spytał Piszczek
- Jaką wędkę? - zdziwiłem się
- Taka do rybek...- gestykulował
- To basen, nie ma tu rybek - skwitowałem
- Ale Marco powiedział, że będziemy łowić rybcie - zasmucił się
- Mario, co powiedziałeś Piszczkowi, że tak się smuta, choć Kuba przytuli - powiedział z troską i się objęli
- Ty też mnie przytulisz? - zwrócił się do Any, która się temu wszystkiemu przyglądała
- Pewnie - zaśmiała się i wykonała prośbę
- Ej, dlaczego do nich jesteś taka miła, a mnie nie lubisz, ja też chce się przytulic! - zawyłem
- To idź do swoich dziewczyn, tyle przecież za tobą lata, któraś cię przytuli - skwitowała i usiała na brzegu basenu
- Zazdrosna? - uśmiechnąłem się cwanie
- I to jeszcze jak - ironizowała, nie czekając długo zrzuciłem ją na dno. Pod wodą robiła tak śmieszne miny, że nałykałem się chloru ze śmiechu, a ta biła mnie jeszcze w ramię. - Powaliło! - krzyknęła i zaczęła mnie chlapać, nagle wpadł Marco z wielkim wiadrem i wrzucił jego zawartość do basenu, co męska cześć imprezowiczów przyjęła z entuzjazmem, Ana zaczęła piszczeć i czym prędzej wydostała się  z basenu, ja nie wiedząc, co się szykuje nadal stałem w wodzie. Po czym zobaczyłem, że moi koledzy zbliżają się do mnie z wędkami, a co najgorsze coś mnie szmera po nogach. Czy tak będzie wyglądała moja egzekucja, zabity wędkami?
- Mario debilu wyłaź, bo cię zahaczą - jęknęła Ana
- Co? - spojrzałem na nią, a potem w wodę - RYBKI! - piszczałem i zacząłem je łapać, nawet udało mi się jedną, dzisiaj będzie na kolacje uczta z mojej rybci!
- Marco, powiedź coś Mario, bo on nam złapie wszystkie rybcie- zawył Kevin
- Dzisiaj Ana go pilnuje, wszystko proszę do niej kierować - wskazał na Ane
- Ja? Dlaczego ja? - zawyła, patrząc z wyrzutem na Reusa
- Bo nie ja - założył ręce na piersiach, ta głośno westchnęła i zbliżała się do mnie
- Chce pani rybcie? - zapytałem
- Nie, wyłaź - podała mi rękę, a ja wrzuciłem ją do basenu, wściekła zaczęła mnie gonić
- Pa rybki! - krzyknąłem i zacząłem uciekać - Szlag! - pisknąłem, gdy Ana znalazła mnie w szafie, skąd ona wiedziała, że tu jestem, a no tak sam jej pokazałem to miejsce.
- Przez ciebie śmierdzę rybami! - oburzyła się, zacząłem się wąchać
- E ja też - zacieszałem
- Matko Mario - zawyła przykładając sobie rękę do czoła - Gdzie masz łazienkę? - zapytała po chwili
- Po prawej - wskazałem
- Mogę się wykąpać? - zapytała już nie tak pewna jak zawsze
- Pewnie, a ja idę po Zbyszka! - klasnąłem w ręce i wyszedłem
- Zbyszka? - usłyszałem za sobą

~`*~`

Przeszłam przez drzwi, które wskazał mi Mario, znajdowała się tam sypialnia, pochłonięta tym jak"pachnę" nie przejęłam się zbytnio tym,  odszukałam łazienkę i udałam się pod prysznic, w połowie zorientowałam się, że moje rzeczy są nad basenem, a mój strój się "pierze" w zlewie. Już chciałam wychodzić spod prysznica, kiedy otworzył się drzwi.
- Mario won! - zapiszczałam
- Zapomniałem, że tu jesteś - wyszczerzył się - Nie użyczam łazienki nikomu - nadal stał jak kołek, a ja zakryłam się ręcznikiem.
- To dlaczego nie pokazałeś mi innej łazienki? Przecież w tak dużym domu na pewno jest jakaś inna - spojrzałam na niego
- Bo miałem nadzieje, że zapomnę i tu wejdę, zobacz udało się - skwitował dosadnie
- Brak mi słów na ciebie - skwitowałam i wyszłam bo zrobiło mi się chłodno
- Zimno ci, choć dam ci coś - poszedł za mną
- I co wejdziesz, jak będę się przebierać? - założyłam ręce na boki i spojrzałam na niego
- Obiecuje, że nie - położył rękę na piersi, a drugą podniósł, podszedł do szafy i wyciągnął z niej swój strój treningowy
- Dzięki, a teraz... - pokazałam mu drzwi, przebrałam się jak najszybciej się dało, ale teraz zastanawiało mnie jedno, czy ja mam tak wyjść do ludzi, szczerze dobrze by było poszukać Pauli, która zniknęła.
Wyszłam z jego sypialni i skierowałam się na dół, w małym ogródku znalazłam Paule, wyglądała słodko z Marco, widoczniej Pauli przeszedł słowotok, uśmiechała się do Niemca patrząc mu w oczy. Oparłam się o futrynę i podziwiałam ten widok.
- Szybki jest nie ma co - zaśmiał się Kuba za mną
- Przestraszyłeś mnie! - cisnęłam w niego poduszką - Ale, że Marco? - spojrzałam na niego
- Nie no Marco, wszystko robi od początku, właśnie podsłyszałem, że umówili się na randkę, za to ty i Marioo - poruszał brwiami
- My przecież nic nie - zarzekałam się
- Tak poszliście, że strach się bać, co będzie za godzinę. Ale muszę przyznać ładnie ci w naszym stroju - pochwalił
- Ja z nim! Nigdy! - zarzekałam się dalej, a on się śmiał
- Ana szukałem cię - pojawił się Mario, a Kuba zwijał się ze śmiechu, za to ja zabijałam go wzrokiem
- Co chcesz? - warknęłam
- Co cię ugryzło u góry byłaś miła - założył ręce na piersi, a Kuba wybuchł śmiechem kolejny raz
- Kiedy?! - oburzyłam się
- Oj no dobra choć, wysuszyłem ci twoje rzeczy - pociągnął mnie za rękę
- Marianna! Kto się czubi ten się lubi! Pamiętaj! - krzyknął za mną po polsku Kuba, a ja pogroziłam mu pięścią na odchodnym
- Jak to możliwe, że mój strój tak szybko jest suchy? - zdziwiłam się
- Suszarka - wzruszył ramionami
- Ty takie coś masz? - zdziwiłam się
- A ty nie? - spojrzał na mnie, a ja pierwszy raz spojrzałam mu prosto w oczy, nie powiem robią wrażenie, złapałam chwilową zawieche, a ten wykorzystał to przyciągnął mnie do siebie - Biedna, nie smuć się, kupie ci suszarkę - pogłaskał mnie po głowie
- Mario - szepnęłam, a ten odsunął mnie od siebie delikatnie i jakby się jeszcze bardziej wyprostował
- Tak? - zapytał zupełnie innym głosem, niż tam jak się wydurniał





środa, 27 marca 2013

Thriller + 01

Thriller:
Zwiastun opowiadania







Rok wcześniej

Siedziałam na niewygodnym krzesełku, w dobrze skrojonym mundurku, dzisiaj jest dzień, na który razem z moją przyjaciółką Paulą czekaliśmy, właśnie kończymy liceum! Nie będę zaprzeczać, przywiązałam się do tego miejsca, do drużyny piłkarskiej w której grałam razem z Paulą, wypadami z klasą, przyjaciółmi, których tu zdobyłam, każdy pójdzie teraz już swoją drogą, jedna idzie na prawo, druga historie sztuki... A ja i Paula, zamierzamy spełnić nasze marzenia, wyjechac do Dortmundu i tam zacząć nowe życie. Chcemy kontynuować przygodę z piłką, może już nie jako zawodniczki, ale jako część sztabu w jakimś klubie... Daliśmy sobie rok na zabawę, potem będzie czas na studia. Pracę załatwił nam mój nieogarnięty wujek - Antonio, aż dziw, że zaszedł tak daleko ze swoim zapominalstwem, jest on bowiem prezesem w wytwórni płytowej, choć ma 32 lata nadal zachowuje się jak dziecko. Ana i Paula, czyli ja i moja przyjaciółka też nie jesteśmy lepsze od niego, więc obawiam się całkowitego armagedonu, ponieważ mieszkamy z nim. Moi rodzice nie zgadzają się z moją decyzją, ale mam już 19 lat i tak zrobię, co chcę.
- Ana wstawaj! - pociągła mnie w górę Paula - Teraz ładnie zaśpiewaj hymn naszej szkoły - pokazała mi język
- Nie cierpię go - wymruczałam pod nosem, po czym otworzyłam usta, aby choć udawać, że śpiewam. Los chciał, że za mną miała miejsce Marzena, która wyła niemiłosiernie hymn naszej szkoły, po tych męczarniach mogliśmy wreszcie usiąść.
- Trochę przykrótka ta twoja spódnica Marianna - zwróciła się do mnie nauczyciela Matematyki
- Jak każdej - wzruszyłam ramionami
- Marzena ma długą
- Bo Marzena to Marzena - skwitowałam, Marzena pochodziła z bogatej rodziny, która "trzymała ją krótko" miała na nią pomysł, ma wyjechać do Londynu, ukończyć studia i być najlepszym prokuratorem na świecie, uśmiecham się na samą myśl kiedy pomogłyśmy jej wyślizgnąć się z domu na imprezę, tak się upiła, że nie wiedziała jak się nazywa, potem skakała po drzewach, powtarzając, że jest małpą, chyba mam jeszcze z tego nagrania.
Nie cierpiałam takich uroczystości są takie nudne, rozglądałam się po sali, tłumy ludzi, z przodu nauczyciele, absolwenci, uwaga zaczyna się, wyczytywanie świadectw, przede mną droga przez cała salę, potem małe schody, przyjęcie gratulacji i powrót na miejsce, niby nic trudnego, ale jeśli patrzy na ciebie tłum gapiów, a ty jesteś w szpilkach, to wejście po schodach graniczy z cudem.
- Paulina Grycz, średnia 5,40, zachowanie bardzo dobre - wypowiedziała dyrektorka, spojrzałam na Paule, z jej ust wyczytałam... "Idziesz tam, wracasz i uwalniasz się od tych cholernych szpilek, spróbuj się wywrócić to ci walnę" No tak cała Paula w stresie zaczyna gadać do siebie. Po kolejnych osobach przyszła kolej na mnie.
- Marianna Korzyńska, średnia 5,10, zachowanie bardzo dobre - uśmiechnęła się dyrektorka, wzięłam głęboki wdech i ruszyłam po świadectwo, już się cieszyłam, że nie upadłam, ale w drodze powrotnej spadłam ze schodków, tłum wydał niezidentyfikowany dźwięk przerażenia, a ja otrzepałam się i wróciłam na miejsce.
- Fajtułapa - pokazała mi język Paula
I tym mocnym akcentem zakończyłam kolejny rozdział w moim życiu...


- Dortmund! Dortmund wita nas, Dortmund! - wołała na całą ulicę Paula
- Zamknij się moi rodzice jeszcze nie wiedzą idź tylnymi drzwiami do mojego pokoju, a ja z nim pogadam, jak się nie uda, przetransportuj moją walizkę niezauważanie, ze zgodą czy bez i tak pojadę - oznajmiłam i rozdzieliliśmy się - Wróciłam! - krzyknęłam na cały głos
- Marianno musimy porozmawiać choć do salonu - oznajmiła mi mama i znikła za drzwiami
- Tak... - spojrzałam pytająco na rodziców
- Wiemy, że planujesz wyjechać do Dortmundu, pamiętaj, że przed tobą jeszcze matura. Ale wiedź, że zgadzamy się na twój wyjazd - uśmiechnął się lekko mój ojciec
- Naprawdę?! - zapiszczałam -Dziękuje, dziękuje, dziękuje - rzuciłam im się na szyje - Paulina Paula Grycz! - zawołałam biegnąc po schodach, z dołu usłyszałam śmiech rodziców.
- Pali się? - powiedziała przestraszona
- Zgodzili się, rozumiesz - skakałam z radości.


Tydzień po maturze, zameldowaliśmy się na lotnisku, cały lot przespaliśmy, bo dzień przed mieliśmy imprezę pożegnalną. Zabraliśmy tylko jedną walizkę, resztę dowiozą nam rodzice, którzy nie mogli sobie odpuścić przeszpiegów, przyjadą za miesiąc. Na lotnisku czekał mój wujek.
- Witam piękne panie - przywitał nas
- Cześć wujku - uśmiechnęłam się, przedstawiłam Paule wujkowi
- Tylko jedna walizka? - zdziwił się - Spodziewałem się najmniej pięciu - zaśmiał się
- O to się nie martw przyjadą z rodzicami - pokazałam mu język, wsiedliśmy do samochodu, podziwiałam widok za oknem, co chwila szturchając Paule i pokazując jej poszczególne budynki. Zatrzymaliśmy się na osiedlu, które jak dobrze przeczytałam było strzeżone.
- Więc tak, nie będzie mnie z miesiąc, macie mój dom do dyspozycji, bądźcie miłe dla Vico, która z wami mieszka, po imprezach posprzątajcie, ograniczajcie kontakty ze mną do minimum, zrozumiano? - spojrzał na nas, a my pokiwaliśmy głowami. - Budynek 290, to po drugiej stronie, miłej zabawy - gdy wyciągnęliśmy walizkę, wuj ruszył z piskiem opon.
- On tak zawsze? - spytała Paula
- Zawsze - machnęłam ręką - Pewnie umówił się za jakąś modelką albo aktorką... Dociągnęliśmy walizkę pod "nasz" nowy dom, w progu przywitała nas niska blondynka.
- Hej jestem Victoria Schile, ale możecie mówić mi Vico - powiedziała szybko
- Hola jestem Marianna, ale mów Ana, a to Paulina, Paula - uściskałam ją, po czym Paula zrobiła to samo.
- Muszę wyjść do studia, będę o 20, myślę, że wybierzecie się ze mną na imprezę - mówiła z prędkością światła
- Czemu nie - przytaknęłam
- Dobra to tak, granatowy Any, róż Pauli - wskazała na drzwi
- Róż? - zrobiła oczy jak pięciozłotówki
- No chyba, że wolisz pokój Antoniego, ale nie radziłabym, bo nie wiadomo, kogo on tam sprowadza - zaśmiała się - Pa - pomachała nam i już jej nie było
- Chyba nie powiesz, że to jego... dziewczyna? - spojrzała na mnie przerażona
- Nie wydaje mi się, choć u niego nic nie jest pewne - postawiłam walizkę
- Ale tu ciepło - wyłożyła się na kanapę Paula
- Klima?
- Poproszę - zaszłam ją od tyłu i wylałam butelkę wody na nią - Debil! - krzyknęła i zaczęła mnie gonić
- Co orzeźwienie - pokazałam jej język, nim się zorientowałam stałyśmy na środku ulicy, a jakiś blondyn nam się przyglądał.
- Widać, że Polski - skwitował
- Aż tak - zaśmiałam się, podeszłam bliżej i mnie wmurowało w zimie
- E a to nie ten... Błaszczykowski? - szepnęła mi Paula
- Tak właśnie ten - skwitowałam
- Co tak cicho się zrobiło? - zaśmiał się
- Ty jesteś ten - Paula zaczęła wymachiwać rękoma - No... "bez ciebie nie idę" - i parodiowała Kubę
- Tak ten sam - zaśmiał się - Skoro mnie już przedstawiłaś, to jak wy się nazywacie?
- Marianna Korzyńska, ale wolę Ana - uśmiechnęłam się
- A ja Paulina Grycz, Paula
- Ciekawych sąsiadów mam - zaśmiał się
- Długo tu chyba nie zabawimy, będziemy szukać czegoś swojego - Paula wpadła w słowotok, Kuba przedstawił nam swoją małżonkę, zaczęliśmy rozmawiać jak byśmy znali się od lat. Dostaliśmy zaproszenie na mecz i nie posiadaliśmy się z radości.

Dwie godziny wypakowywaliśmy swoje rzeczy, potem opadłyśmy na kanapę zajadając się muffinami.
-Witam piękności! Dzisiaj niestety nie ma żadnych imprez, ale za to jutro jest i to wielka! - piszczała Vico nad nami
- Gdzie? - zainteresowałam się
- Nad basenem w willi jednego z piłkarzy tutejszego klubu - wypięła dumnie pierś, a my z Paulą przesłaliśmy sobie pytające spojrzenia.
- Że BVB? - powiedzieliśmy jednocześnie
- Tak - pokiwała głową
- Dostaniemy się tam? - spytała Paula
- Spoko ziom, ze mną nie zginiecie - wystawiła język
- Idę po tabletki na gardło, wam też coś kupić? - znów zaczyna paplać jak najęta
- Nie - odezwaliśmy się znowu razem
- Prezerwatywy? - spojrzała na nas
- Nie przydadzą się - machnęłam ręką
- Doobra - skwitowała i wyszła
- Vico! - wybiegłam za nią - A może pamiętasz jak się ten piłkarza nazywa?
- Coś na M... Marco, Mario, no tak Mario i Marco - klasnęła, a ja przystanęłam, impreza z nimi! Sen na jawie?

______________________________________________________________________________________
Kolejny w piątek/sobotę, akcja rozkręca się dopiero w kolejnym odcinku, nie bijcie, od czegoś zacząć musiałam :)

niedziela, 24 marca 2013

Aktorzy



Marianna "Ana" Korzyńska
20 lat




Paulina "Paula" Grycz
20 lat


Victoria "Vico" Schile
23 lat


Mario Götze
21 lat

 Marco Reus
24 lat



Mitchell Langerak
25 lat